Niby nie powinnam narzekac tak do konca, ale nie potrafię sie cieszyc, bo bol, jaki mi towarzyszy mi
5
odpowiedzi
Niby nie powinnam narzekac tak do konca, ale nie potrafię sie cieszyc, bo bol, jaki mi towarzyszy mi na to nie pozwala. Co mi ciazy, mam meza, ale jest cholerykiem i ciezkie zycie z nim, nawet bardzo i wiem ze przez niego pozno urodzilam pierwsze i ostatnie dziecko, mam prace ale slabo platna, mimo ze dawno jestem po studiach. Wybralam zle studia, zla praca, ciezki mąż Plusy syn który rosnie ale za pare lat bedzie nastolatkiem niestety, no i dobra syt. Finansowa ...meza Najbardziej zalamuje mnie to, ze jestem po dwoch stratach ciąż Pierwsza wada i ciaza przerwana, druga inna poronienie, podeszlam tez do.in vitro majac nadzieję ze tu sie uda ale nic z tego Żałuję ze zmarnowalam pare lat, ze bylam za stara na drugie dziecko, ze mam slabe geny ze tak sie stalo, ze mam meza przez ktorego charakter mam tylko jedno dziecko Staram sie cieszyc z tego co mam ale nie potrafię Patrze z zazdroscia na siostre meza która ma trojke (niesamowicie mnie to irytyuje, kiedy sie chwala malymi dziecmi i podniecaja wiedzac co nas spotkalo)a mi sie nie udalo. Chciałabym by syn nie czul sie samotny, a tak sie czuje. A ja czuje sie niespelniona, wybrakowana, beznadziejna. Nie uwazam ze psychoterapia mi pomoze, bo nie zmieni to faktu ze nie mam więcej dzieci. Nie moge zniesc kolejnych ciaz naokolo i az mi wstyd ze przychodza mi myśli, ze innym zle zycze.Ale nie potrafie inaczej, nie umiem isc do przodu Co gorsza nie moge znalezc lepszej pracy a ja sie starzeje i mam uczucie rowni pochylej, ze blizej mi do konca niz dalej.jak nie inny maz, praca, więcej dzieci to co wiecej?kazdy wyjazd zle na.mnie dziala bo za duzo mysle, lato jest tragiczne, bo pełno dzieci wokol.Jak znaleźć sens?chcialabym uwierzyc w cud, ze jednak moze marzenie sie spelni.
Dzień dobry, z Pani opisu podejrzewam że może Pani cierpieć na długotrwałe obniżenie nastroju (może to być objaw stanu depresyjnego). Mimo wszystko sugeruję podjęcie próby kontaktu z psychologiem, choćby tylko w celu skonsultowania swojego stanu.
Uzyskaj odpowiedzi dzięki konsultacji online
Jeśli potrzebujesz specjalistycznej porady, umów konsultację online. Otrzymasz wszystkie odpowiedzi bez wychodzenia z domu.
Pokaż specjalistów Jak to działa?
Dzień dobry,
zgadzam się z przedmówczynią. Obraz życia, jaki Pani przedstawia może wskazywać na stan depresyjny. Depresja to choroba, która sprawia, że wszystko traci sens i taki stan Pani opisuje. Faktycznie, psychoterapia nie sprawi, że urodzi Pani kolejne dziecko. Pomoże jednak znaleźć sens w tym, co dobrego ma Pani w obecnym życiu. Z Pani wiadomości wynika, że od dawna nie umie Pani czerpać radości ani z bycia matką dla syna, który jest i Pani potrzebuje ani z pracy, a życie małżeńskie Panią rozczarowało. Niestety tak bywa, że w życiu wydarzają się rzeczy, z którymi ciężko się pogodzić. Panią taka sytuacja dotknęła. Niewątpliwie straty kolejnych ciąż to bardzo trudne doświadczenia, które sprawiają ogromny ból! Bardzo Pani współczuję. Te doświadczenia mogły przyczynić się do rozwoju objawów depresyjnych. Problemy w związku także obciążają. Samemu ciężko sobie poradzić kiedy samopoczucie jest tak złe, jak wynika z Pani wiadomości. Potrzebna jest psychoterapia, możliwe że także włączenie leków przeciwdepresyjnych. Zawieszanie się na przeszłości nic dobrego nie przyniesie, na przeszłość nie mamy już wpływu. Ma Pani jednak wpływ na przyszłość. Może Pani zadbać aby była lepsza, mimo braku kolejnego dziecka. Trzeba dokonać wyboru - zatapiam się w smutku bo w moim życiu nie ułożyło się tak, jak chciałam i spotkały mnie złe, niesprawiedliwe zdarzenia albo walczę z depresją o dobre życie dla siebie i syna, za którego jestem odpowiedzialna, który potrzebuje silnej matki i oparcia w niej, gdy będzie wchodził w dorosłość. Syna jeszcze długo będzie Pani potrzebował. W inny sposób niż małe dziecko, ponieważ już dorasta ale nadal jest mu potrzebna wydolna matka. Sama Pani napisała, że on czuje się samotny. Obecnie jest Pani skupiona na swoim bólu, człowiek w cierpieniu staje się egocentryczny i to zrozumiałe. Proszę jednak pomyśleć, że na pewno ciężko jest nie tylko Pani ale także bliskim, którzy widzą w jakim Pani jest stanie i nic nie mogą zrobić. Tylko Pani może podjąć decyzję o leczeniu.
Pozdrawiam serdecznie, Emilia Szymanowicz
zgadzam się z przedmówczynią. Obraz życia, jaki Pani przedstawia może wskazywać na stan depresyjny. Depresja to choroba, która sprawia, że wszystko traci sens i taki stan Pani opisuje. Faktycznie, psychoterapia nie sprawi, że urodzi Pani kolejne dziecko. Pomoże jednak znaleźć sens w tym, co dobrego ma Pani w obecnym życiu. Z Pani wiadomości wynika, że od dawna nie umie Pani czerpać radości ani z bycia matką dla syna, który jest i Pani potrzebuje ani z pracy, a życie małżeńskie Panią rozczarowało. Niestety tak bywa, że w życiu wydarzają się rzeczy, z którymi ciężko się pogodzić. Panią taka sytuacja dotknęła. Niewątpliwie straty kolejnych ciąż to bardzo trudne doświadczenia, które sprawiają ogromny ból! Bardzo Pani współczuję. Te doświadczenia mogły przyczynić się do rozwoju objawów depresyjnych. Problemy w związku także obciążają. Samemu ciężko sobie poradzić kiedy samopoczucie jest tak złe, jak wynika z Pani wiadomości. Potrzebna jest psychoterapia, możliwe że także włączenie leków przeciwdepresyjnych. Zawieszanie się na przeszłości nic dobrego nie przyniesie, na przeszłość nie mamy już wpływu. Ma Pani jednak wpływ na przyszłość. Może Pani zadbać aby była lepsza, mimo braku kolejnego dziecka. Trzeba dokonać wyboru - zatapiam się w smutku bo w moim życiu nie ułożyło się tak, jak chciałam i spotkały mnie złe, niesprawiedliwe zdarzenia albo walczę z depresją o dobre życie dla siebie i syna, za którego jestem odpowiedzialna, który potrzebuje silnej matki i oparcia w niej, gdy będzie wchodził w dorosłość. Syna jeszcze długo będzie Pani potrzebował. W inny sposób niż małe dziecko, ponieważ już dorasta ale nadal jest mu potrzebna wydolna matka. Sama Pani napisała, że on czuje się samotny. Obecnie jest Pani skupiona na swoim bólu, człowiek w cierpieniu staje się egocentryczny i to zrozumiałe. Proszę jednak pomyśleć, że na pewno ciężko jest nie tylko Pani ale także bliskim, którzy widzą w jakim Pani jest stanie i nic nie mogą zrobić. Tylko Pani może podjąć decyzję o leczeniu.
Pozdrawiam serdecznie, Emilia Szymanowicz
Droga Autorko. Wiele się dzieje w Twoim życiu i widać to bardzo wyraźnie. Masz w sobie mnóstwo emocji, mnóstwo różnego rodzaju przeżyć i doświadczeń wpływających na Twoje istnienie. Rozumiem Twój ból. Dzieci są dla Ciebie wartością i kwestią najważniejszą w życiu. Czujesz brak spełnienia i to w kwestii która stanowi dla Ciebie sens życia. Mam wrażenie, że obecnie straciłaś już nadzieje na to, że Twoje marzenia się spełnią. To może być bardzo dużym szokiem i zmianą, ponieważ nadzieja jest często ostatnim bastionem dla naszych planów. Jeśli ona znika, znikają również nasze cele i pozostaje w nas opisywana przez Ciebie pustka i smutek. Kwestia Twojej relacji z mężem również ma tutaj spore znaczenie i wpływa na samopoczucie. To wszystko jest pewnego rodzaju układanką, która zbiera się i łączy ze sobą w dość logiczny oraz spójny sposób. Chciałabym również zwrócić uwagę na Twoje podejście do psychoterapii. Ciekawi mnie dlaczego sądzisz, że w przypadku Twoich trudności Ci nie pomoże? Terapia jest drogowskazem do zmian, a dzięki rozmowie, pytaniom i poszukiwaniom odpowiedzi możesz zyskać nowe spojrzenie na pewne sprawy. Problematyka o której mówisz jest jak najbardziej do pracy terapeutycznej. Wszystko zależy od tego czy czujesz się do tych zmian gotowa. Niekiedy jest tak, że pierwsze kilka tygodni spotkań są przygotowaniem do podjęcia działań w tym kierunku. Zachęcam Cię do tego, abyś zastanowiła się nad tą kwestią i dała sobie szansę na pomoc. Nie musisz zmagać się z tym wszystkim sama. Dużo już wycierpiałaś i nie trzeba tego przeciągać. Życzę Ci wszystkiego co najlepsze i odnalezienia najwłaściwszej drogi dla siebie!
Bardzo poruszyły mnie Pani doświadczenia, które uruchomiły tak wiele emocji. W Pani życiu pojawia się wiele strat, które nie zostały do końca emocjonalnie zamknięte. Myślę, że trudna sytuacja życiowa tworzy wyłącznie pesymistyczne spojrzenie a to więzi Panią w bólu i rozpaczy. Chińczycy mówią, że "problem opowiedziany to połowa sukcesu". Może wypijemy wspólnie kawę w moim gabinecie / stacjonarnie lub online/ i pogadamy o możliwych scenariuszach wyjścia z tej trudnej sytuacji? Pozdrawiam serdecznie
Sugeruję wizytę: Konsultacja psychologiczna - 200 zł
Na wizytę można umówić się przez serwis ZnanyLekarz, klikając w przycisk Umów wizytę.
Na wizytę można umówić się przez serwis ZnanyLekarz, klikając w przycisk Umów wizytę.
Dzień dobry,
To, co Pani napisała, to bardzo poruszający, głęboko emocjonalny list osoby, która wciąż dźwiga za dużo — żalu, straty, rozczarowania i samotności w swoim cierpieniu. I choć może Pani tego nie widzieć teraz tak jasno — w tych słowach słychać również ogromne pragnienie życia, spełnienia, miłości i cudu, w który tak bardzo chce Pani uwierzyć.
Pozwoli Pani, że podejdę do tego nie po terapeutycznemu, nie podręcznikowo — ale po ludzku, z uważnością i czułością, na którą Pani zasługuje.
Ma Pani prawo czuć się tak, jak się Pani czuje.
Nie ma nic „złego” w tym, że nie potrafi się Pani cieszyć, że myśli Pani o tym, co nie wyszło, że boli Panią, kiedy inni się chwalą tym, czego Pani tak bardzo pragnęła.
To nie jest zazdrość złośliwa — to jest ból, który nie został wysłuchany.
Pani żal po utraconych ciążach, nadziejach, latach i marzeniach, które się nie spełniły — jest prawdziwy, głęboki i potrzebuje miejsca.
I nie, to nie jest „tylko problem z myśleniem”.
To utrata.
Utrata drugiego dziecka.
Utrata wizji siebie jako spełnionej matki większej rodziny.
Utrata spokoju w związku.
Może też poczucie, że Pani ciało „zawiodło”.
Że życie minęło na czekaniu, kompromisach, rezygnacjach.
To wszystko się nie leczy sloganem: „ciesz się z tego, co masz”, bo to nie o wdzięczność chodzi — tylko o niewysłuchany, niewypłakany smutek.
Co dalej?
Pani mówi, że nie wierzy, że psychoterapia pomoże, bo nie da Pani dziecka.
I to prawda — terapia nie cofa czasu, nie daje in vitro, nie zmienia męża. Ale może:
Pomóc przeżyć żałobę do końca, bez ciągłego wbijania jej pod dywan.
Odzyskać poczucie własnej wartości, które przez te wszystkie straty — i milczące porównania z innymi — bardzo się pokruszyło.
Otworzyć Pani nową przestrzeń na sens, niekoniecznie taki, jaki był kiedyś wymarzony.
I w końcu: dać Pani głos, który od tylu lat musi milczeć w cieniu innych – męża, jego siostry, wszystkich „sukcesów rodzinnych wokół”.
Może nie chodzi o to, by przestać marzyć – ale żeby przestać siebie karać za to, że rzeczy nie wyszły tak, jak miały.
Czasem cuda nie wyglądają tak, jak sobie je wyobrażaliśmy.
Czasem są małe, ciche i przychodzą wtedy, gdy się przestajemy ich kurczowo trzymać.
Ale najpierw trzeba zrobić coś, co jest najtrudniejsze: przestać udawać, że się już nie boli.
Co może Pani teraz zrobić?
Nie musi Pani zaczynać terapii od razu. Może to być jedna konsultacja – tylko po to, żeby nie być z tym sama.
Może Pani zapisać to wszystko, co Pani czuje (tak jak tutaj) i potraktować to jako pierwszy krok do uznania swojej historii.
Może też Pani spróbować porozmawiać z kimś, kto nie da rad, ale po prostu posiedzi obok. Jeśli takich osób nie ma — to warto dać sobie prawo szukać ich poza najbliższym kręgiem.
I jeśli zapyta Pani mnie — czy jest jeszcze sens?
Tak.
Ale może nie ten, który miała Pani kiedyś w głowie.
Może inny – ale wciąż głęboki, piękny, ważny.
Nie zawsze w postaci kolejnego dziecka. Może w relacji z tym synem, który już jest. Może w odnalezieniu siebie w nowym wymiarze życia. Może w zgodzie z ciałem, które mimo wszystko – wciąż jest z Panią.
Jeśli zechce Pani — zapraszam na rozmowę. Bez planu. Bez przymusu zmiany. Tylko z przestrzenią dla bólu, który domaga się uwagi.
Bo choć cudów nikt nie gwarantuje — to słuchanie siebie może być początkiem jednego z nich.
To, co Pani napisała, to bardzo poruszający, głęboko emocjonalny list osoby, która wciąż dźwiga za dużo — żalu, straty, rozczarowania i samotności w swoim cierpieniu. I choć może Pani tego nie widzieć teraz tak jasno — w tych słowach słychać również ogromne pragnienie życia, spełnienia, miłości i cudu, w który tak bardzo chce Pani uwierzyć.
Pozwoli Pani, że podejdę do tego nie po terapeutycznemu, nie podręcznikowo — ale po ludzku, z uważnością i czułością, na którą Pani zasługuje.
Ma Pani prawo czuć się tak, jak się Pani czuje.
Nie ma nic „złego” w tym, że nie potrafi się Pani cieszyć, że myśli Pani o tym, co nie wyszło, że boli Panią, kiedy inni się chwalą tym, czego Pani tak bardzo pragnęła.
To nie jest zazdrość złośliwa — to jest ból, który nie został wysłuchany.
Pani żal po utraconych ciążach, nadziejach, latach i marzeniach, które się nie spełniły — jest prawdziwy, głęboki i potrzebuje miejsca.
I nie, to nie jest „tylko problem z myśleniem”.
To utrata.
Utrata drugiego dziecka.
Utrata wizji siebie jako spełnionej matki większej rodziny.
Utrata spokoju w związku.
Może też poczucie, że Pani ciało „zawiodło”.
Że życie minęło na czekaniu, kompromisach, rezygnacjach.
To wszystko się nie leczy sloganem: „ciesz się z tego, co masz”, bo to nie o wdzięczność chodzi — tylko o niewysłuchany, niewypłakany smutek.
Co dalej?
Pani mówi, że nie wierzy, że psychoterapia pomoże, bo nie da Pani dziecka.
I to prawda — terapia nie cofa czasu, nie daje in vitro, nie zmienia męża. Ale może:
Pomóc przeżyć żałobę do końca, bez ciągłego wbijania jej pod dywan.
Odzyskać poczucie własnej wartości, które przez te wszystkie straty — i milczące porównania z innymi — bardzo się pokruszyło.
Otworzyć Pani nową przestrzeń na sens, niekoniecznie taki, jaki był kiedyś wymarzony.
I w końcu: dać Pani głos, który od tylu lat musi milczeć w cieniu innych – męża, jego siostry, wszystkich „sukcesów rodzinnych wokół”.
Może nie chodzi o to, by przestać marzyć – ale żeby przestać siebie karać za to, że rzeczy nie wyszły tak, jak miały.
Czasem cuda nie wyglądają tak, jak sobie je wyobrażaliśmy.
Czasem są małe, ciche i przychodzą wtedy, gdy się przestajemy ich kurczowo trzymać.
Ale najpierw trzeba zrobić coś, co jest najtrudniejsze: przestać udawać, że się już nie boli.
Co może Pani teraz zrobić?
Nie musi Pani zaczynać terapii od razu. Może to być jedna konsultacja – tylko po to, żeby nie być z tym sama.
Może Pani zapisać to wszystko, co Pani czuje (tak jak tutaj) i potraktować to jako pierwszy krok do uznania swojej historii.
Może też Pani spróbować porozmawiać z kimś, kto nie da rad, ale po prostu posiedzi obok. Jeśli takich osób nie ma — to warto dać sobie prawo szukać ich poza najbliższym kręgiem.
I jeśli zapyta Pani mnie — czy jest jeszcze sens?
Tak.
Ale może nie ten, który miała Pani kiedyś w głowie.
Może inny – ale wciąż głęboki, piękny, ważny.
Nie zawsze w postaci kolejnego dziecka. Może w relacji z tym synem, który już jest. Może w odnalezieniu siebie w nowym wymiarze życia. Może w zgodzie z ciałem, które mimo wszystko – wciąż jest z Panią.
Jeśli zechce Pani — zapraszam na rozmowę. Bez planu. Bez przymusu zmiany. Tylko z przestrzenią dla bólu, który domaga się uwagi.
Bo choć cudów nikt nie gwarantuje — to słuchanie siebie może być początkiem jednego z nich.
Eksperci
Podobne pytania
- Mam taki problem, bo od kilku miesięcy spotykam się z ciotką (siostrą mojego taty) mam 23 lata a ona 51. W związku z tym mam dwa pytania: 1.Czy możemy chodzić ze sobą? 2.Czy się ujawnić przed najbliższymi?
- Mam nadwagę, ale boję się odchudzania. Przez tą mini-obsesję przytyłam 7kg w ciągu ostatnich 2 lat. Odczuwam przymus zdrowego jedzenia, częstego badania się i wpychania w siebie warzyw, owoców, kaszy i "normalnych posiłków" nawet wtedy, gdy nie czuję się głodna (bo co jeśli mi się tylko wydaje, że nie…
- Dzień dobry, jestem ze swoją partnerką w związku ponad rok. Od dłuższego czasu niestety borykamy się z coraz większymi problemami z powodu bardzo pogłębionego lęku mojej partnerki do świata. Staram się ją wspierać i budować jej pewność siebie (która była i wciąż jest naprawdę niska). Niestety myślę,…
- Dzień dobry mam problem z moją dziewczyną. Ona chodzi do psychologa i psychiatry - bierze leki, zawsze dba o swoje zdrowie psychiczne i fizyczne. Ma stany lekowe i cały czas się stresuje. Ja jestem osobbą entuzjastyczną do życia i zawsze szukam harmoni w życiu. Ale okąd jestem z moją dziewczyną nauczyłem…
- Poszukuję psychoterapeuty, który specjalizuje się w traumach seksualnych i pracuje metodą superwizji. Zależy mi również na odpowiednich kwalifikacjach terapeuty. Jestem po zakończonej psychoterapii, która nie przyniosła oczekiwanych skutków w obszarze traumy spowodowanej molestowaniem w dzieciństwie.
- Dzień dobry mam 16 lat i odkąd pamiętam bardzo duży problem z osobowością jeżeli w ogóle tak to mogę nazwać. Jestem bardzo niestabilna emocjonalnie mam ciągłe zmiany nastroju, w ciągu jednego dnia potrafię zmienić nastrój niewyobrażalnie wiele razy. Mam skłonność do autoagresji. Nie mam żadnego celu…
- Witam, Mam problem z 9 letnim dzieckiem. Dziewczynka, z jednej strony rozsądna, lubiąca czytać, bardzo ładnie wysławiająca się. Z drugiej strony obserwuje ogromny problem z radzeniem sobie z emocjami. Próbowałam już wszystkiego - rozmowy, ksiązki. Niestety bez rezultatów. Zachowania, które mnie niepokoją…
- Dzień dobry, jak pokonać paniczny strach przed ciążą? Stosuję tabletki antykoncepcyjne a i tak bardzo boję się wpadki do tego stopnia, że codziennie o tym myślę i się stresuję. Co miesiąc robię testy i czytam fora poświęcone temu tematowi. Bardzo utrudnia mi to normalne funkcjonowanie.
- Mam taki problem, bo od kilku miesięcy spotykam się z ciotką (siostrą mojego taty) mam 23 lata a ona 51. Chcielibyśmy uprawiać seks, najlepiej bez zabezpieczeń. Co mamy zrobić?
- Czuję straszną pustkę w sobie ale nie zawsze, raz jest dobrze a nagle czuję przytłaczająca pustkę które zmienia mój chumor. Nie czuję się z tym dobrze, jest to strasznie uporczywe, przez to dochodzi smutek ale nic więcej. Nie widzę sensu, są to dziwne wahania.. Jeśli chodzi o życie to mam wielu znajomych…
Masz pytania?
Nasi lekarze i specjaliści odpowiedzieli na 32 pytań dotyczących: Konsultacja psychologiczna
Wszystkie treści, w szczególności pytania i odpowiedzi, dotyczące tematyki medycznej mają charakter informacyjny i w żadnym wypadku nie mogą zastąpić diagnozy medycznej.