Dzień dobry, od 10 lat choruję na nerwicę natręctw, objawy obsesyjno-kompulsywne połączone z nerwic
5
odpowiedzi
Dzień dobry,
od 10 lat choruję na nerwicę natręctw, objawy obsesyjno-kompulsywne połączone z nerwicą lekową (stale powracające obawy). W ciągu kilku ostatnich miesięcy objawy znacznie się nasiliły, zaś ostatnie tygodnie należą do szczególnie trudnego czasu. Cały czas odczuwam nastrój depresyjny, płaczliwy, wieczne poczucie beznadziei, pustki, rozpaczy, bezsilności, strachu, winy, nic mnie nie cieszy, nie widzę żadnych perspektyw na to, że jeszcze coś dobrego spotka mnie w życiu. Ciągle powracam myślami do spraw, które zaraz wymienię, czas nadal płynie, a ja czuję coraz większą niechęć do życia, do wszystkiego. Napięcie emocjonalne przejawia się za pomocą dolegliwości somatycznych: cykliczny ból głowy, uczucie nudności, ogólne oderwanie od rzeczywistości ("jak w Matrixie"), choć staram się funkcjonować normalnie, naprzemienne uczucie gorąca, przenikliwego zimna, przeszywających dreszczy, brak apetytu, nie potrafię się uśmiechnąć. Cały mój nastrój opisałbym jako iście dekadenckie doświadczenie pełne irracjonalnego bólu, bezsensowności, strachu, wiecznego znużenia. Nie ma mowy o choćby chwilowym "wyluzowaniu się". Momentem, na który czekam z upragnieniem jest sen, ponieważ wtedy mam po prostu spokój, nic nie czuję, o niczym nie myślę. Pozostaję pod stałą opieką psychoterapeuty oraz lekarza psychiatry (na "uspokojenie" zażywam Anafranil w ramach leczenia farmakologicznego, jednak i to nie pomaga).
Przechodząc do przedmiotu poszczególnych obaw, przysłowiowego "nakręcania się", wymienić mogę takie sprawy jak:
1. Na pewno wydaje się to z pozoru śmieszne i irracjonalne, ale w ostatnich dniach przedmiotem moich natrętnych myśli jest budowa Ziemi jako planety, to, że jej powierzchnia jest skończona, na co wiadomo, nie mamy wpływu. Innym lękiem pozostaje kwestia domniemanej nieskończoności Wszechświata - pojawia się lęk przed tym, czy wszechświat jest faktycznie nieskończony - nie wiedzą tego nawet naukowcy, a pojawiające się teorie i hipotezy naukowe wykluczają się wzajemnie, kwestionują niektóre punkty widzenia tego zagadnienia astronomicznego. Najprościej rzecz ujmując - mam lęk przed tym, ze wszechświat jest skończony, a tak naprawdę istnieje opcja, że może być nieskończony - niewiedza staje się nadzieją kojącą mój irracjonalny lęk, ale uspokajam się myślą, że tak naprawdę nikt tego nie wie,
-lęk przed przyszłością: obserwujemy dokonujący się wszechobecnie postęp technologiczny, gdzie coraz większą rolę odgrywa automatyzacja, cyfryzacja i robotyzacja. Mając świadomość tego, że zmiany czasów nie unikniemy, mam straszne obawy związane z tym, w jaki sposób będzie wyglądała przyszłość za lat 20, 30... Czy będzie to świat robotów, maszyn i komputerów, gdzie człowiek jest wyręczany we wszystkim, a nowoczesna technologia przejmuje władzę nad każdym aspektem życia? Przeraża mnie taka wizja codzienności, panicznie się tego boję, mam nadzieję, że dane mi nie będzie uczestniczyć w takiej rzeczywistości - choć to dzieje się już na naszych oczach. Znam schematyczne powiedzonka: "nie sięgaj za daleko w przyszłość", ale po prostu taka perspektywa mnie dobija,
-kolejna kwestia to sprawa związana z przemijaniem, z lękiem przed upływem czasu. Mając 22 lata, nie mogę pogodzić się z tym, że możliwie kiedyś będę osobą starszą, schorowaną, wyglądającą bardzo niekorzystnie, którą będą poniewierały roboty. Nie chcę takiego życia, boję się tego. Nasuwa się pytanie: po co się kształcić, po co snuć plany o jakichś inwestycjach, skoro i tak wszystko przeminie? Po co?
Czuję się też cały czas samotny, odczuwam wielką pustkę życiową, moje serce jest zlodowaciałe, a pragnie ciepła. Nie jestem sam, mogę liczyć na pomoc rodziców, którzy służą bezinteresownym wsparciem, jednak brakuje mi kontaktu z osobami w swoim wieku, jakby to powiedzieć... brakuje przysłowiowej "drugiej połowy", poczucia pewnej intymności w relacji, bliskości. Ciągle powracają myśli z przeszłości o niekoniecznie kontaktach towarzyskich i to mnie blokuje.
Nie widzę żadnej nadziei, wszystko jest mdłe, bez sensu, szaro-białe. Teksty w stylu: "weź się w garść", "inni mają gorzej", "ciesz się z tego, co masz" nie pomagają, a wywołują jeszcze większą frustrację.
Nic mi się nie chce, bo po co?
Wydaje mi się, że moje ego jest za bardzo przesiąknięte Nietzscheańską oraz Schopenhauerowską wizją świata i człowieka. Co zrobić?
Pewne nadzieje pokładam w wyznawanej i praktykowanej wierze, gdyż jestem katolikiem.
Proszę o jakąkolwiek pomoc, poradę, co zrobić. Obecne życie to nie życie, ale codzienna wegetacja wypełniona lękiem, niepokojem, bezsensem istnienia. Tak dalej nie może być, zwyczajnie brakuje mi już sił, aby nawet się ubrać lub wstać z łóżka, nigdy chyba nie czułem się tak parszywie, okropnie, wstrętnie.
Mężczyzna, lat 22
od 10 lat choruję na nerwicę natręctw, objawy obsesyjno-kompulsywne połączone z nerwicą lekową (stale powracające obawy). W ciągu kilku ostatnich miesięcy objawy znacznie się nasiliły, zaś ostatnie tygodnie należą do szczególnie trudnego czasu. Cały czas odczuwam nastrój depresyjny, płaczliwy, wieczne poczucie beznadziei, pustki, rozpaczy, bezsilności, strachu, winy, nic mnie nie cieszy, nie widzę żadnych perspektyw na to, że jeszcze coś dobrego spotka mnie w życiu. Ciągle powracam myślami do spraw, które zaraz wymienię, czas nadal płynie, a ja czuję coraz większą niechęć do życia, do wszystkiego. Napięcie emocjonalne przejawia się za pomocą dolegliwości somatycznych: cykliczny ból głowy, uczucie nudności, ogólne oderwanie od rzeczywistości ("jak w Matrixie"), choć staram się funkcjonować normalnie, naprzemienne uczucie gorąca, przenikliwego zimna, przeszywających dreszczy, brak apetytu, nie potrafię się uśmiechnąć. Cały mój nastrój opisałbym jako iście dekadenckie doświadczenie pełne irracjonalnego bólu, bezsensowności, strachu, wiecznego znużenia. Nie ma mowy o choćby chwilowym "wyluzowaniu się". Momentem, na który czekam z upragnieniem jest sen, ponieważ wtedy mam po prostu spokój, nic nie czuję, o niczym nie myślę. Pozostaję pod stałą opieką psychoterapeuty oraz lekarza psychiatry (na "uspokojenie" zażywam Anafranil w ramach leczenia farmakologicznego, jednak i to nie pomaga).
Przechodząc do przedmiotu poszczególnych obaw, przysłowiowego "nakręcania się", wymienić mogę takie sprawy jak:
1. Na pewno wydaje się to z pozoru śmieszne i irracjonalne, ale w ostatnich dniach przedmiotem moich natrętnych myśli jest budowa Ziemi jako planety, to, że jej powierzchnia jest skończona, na co wiadomo, nie mamy wpływu. Innym lękiem pozostaje kwestia domniemanej nieskończoności Wszechświata - pojawia się lęk przed tym, czy wszechświat jest faktycznie nieskończony - nie wiedzą tego nawet naukowcy, a pojawiające się teorie i hipotezy naukowe wykluczają się wzajemnie, kwestionują niektóre punkty widzenia tego zagadnienia astronomicznego. Najprościej rzecz ujmując - mam lęk przed tym, ze wszechświat jest skończony, a tak naprawdę istnieje opcja, że może być nieskończony - niewiedza staje się nadzieją kojącą mój irracjonalny lęk, ale uspokajam się myślą, że tak naprawdę nikt tego nie wie,
-lęk przed przyszłością: obserwujemy dokonujący się wszechobecnie postęp technologiczny, gdzie coraz większą rolę odgrywa automatyzacja, cyfryzacja i robotyzacja. Mając świadomość tego, że zmiany czasów nie unikniemy, mam straszne obawy związane z tym, w jaki sposób będzie wyglądała przyszłość za lat 20, 30... Czy będzie to świat robotów, maszyn i komputerów, gdzie człowiek jest wyręczany we wszystkim, a nowoczesna technologia przejmuje władzę nad każdym aspektem życia? Przeraża mnie taka wizja codzienności, panicznie się tego boję, mam nadzieję, że dane mi nie będzie uczestniczyć w takiej rzeczywistości - choć to dzieje się już na naszych oczach. Znam schematyczne powiedzonka: "nie sięgaj za daleko w przyszłość", ale po prostu taka perspektywa mnie dobija,
-kolejna kwestia to sprawa związana z przemijaniem, z lękiem przed upływem czasu. Mając 22 lata, nie mogę pogodzić się z tym, że możliwie kiedyś będę osobą starszą, schorowaną, wyglądającą bardzo niekorzystnie, którą będą poniewierały roboty. Nie chcę takiego życia, boję się tego. Nasuwa się pytanie: po co się kształcić, po co snuć plany o jakichś inwestycjach, skoro i tak wszystko przeminie? Po co?
Czuję się też cały czas samotny, odczuwam wielką pustkę życiową, moje serce jest zlodowaciałe, a pragnie ciepła. Nie jestem sam, mogę liczyć na pomoc rodziców, którzy służą bezinteresownym wsparciem, jednak brakuje mi kontaktu z osobami w swoim wieku, jakby to powiedzieć... brakuje przysłowiowej "drugiej połowy", poczucia pewnej intymności w relacji, bliskości. Ciągle powracają myśli z przeszłości o niekoniecznie kontaktach towarzyskich i to mnie blokuje.
Nie widzę żadnej nadziei, wszystko jest mdłe, bez sensu, szaro-białe. Teksty w stylu: "weź się w garść", "inni mają gorzej", "ciesz się z tego, co masz" nie pomagają, a wywołują jeszcze większą frustrację.
Nic mi się nie chce, bo po co?
Wydaje mi się, że moje ego jest za bardzo przesiąknięte Nietzscheańską oraz Schopenhauerowską wizją świata i człowieka. Co zrobić?
Pewne nadzieje pokładam w wyznawanej i praktykowanej wierze, gdyż jestem katolikiem.
Proszę o jakąkolwiek pomoc, poradę, co zrobić. Obecne życie to nie życie, ale codzienna wegetacja wypełniona lękiem, niepokojem, bezsensem istnienia. Tak dalej nie może być, zwyczajnie brakuje mi już sił, aby nawet się ubrać lub wstać z łóżka, nigdy chyba nie czułem się tak parszywie, okropnie, wstrętnie.
Mężczyzna, lat 22
Proszę się tym podzielić z lekarzem i psychoterapeutą prowadzącym.
Pozdrawiam Anna Pasierbek
Pozdrawiam Anna Pasierbek
Uzyskaj odpowiedzi dzięki konsultacji online
Jeśli potrzebujesz specjalistycznej porady, umów konsultację online. Otrzymasz wszystkie odpowiedzi bez wychodzenia z domu.
Pokaż specjalistów Jak to działa?
Wydaje mi się, że temat tu wniesiony nadaje się na podjęcie regularnej psychoterapii, a nie na poradnictwo za pomocą pisemnej tutaj zawartej odpowiedzi. Pozdrawiam serdecznie; Janina Czech
Mimo chęci, problem który Pan wnosi niestety nie jest możliwy do omówienia w takiej formie o jaką Pan prosi. Wydaje mi się że najlepszym rozwiązaniem będzie, podzielenie się tym ze swoim psychiatra I psychoterapeuta. Tak aby można było podejść do tego rzetelnie i wnikliwie.
Pozdrawiam,
PF
Pozdrawiam,
PF
Bardzo Ci dziękuję za to, że podzieliłeś się tym, co czujesz. To nie jest łatwe mówić o swoim cierpieniu, zwłaszcza gdy wydaje się, że nic nie przynosi ulgi. Ale już samo to, że tu napisałeś, oznacza, że gdzieś w Tobie jest iskra, która chce wyjść z tego stanu.
Po pierwsze: nie jesteś sam
Twoje myśli i lęki, choć mogą wydawać się niezwykle specyficzne, są bardzo bliskie temu, co przeżywa wiele osób zmagających się z OCD, depresją i egzystencjalnym lękiem. Nie jesteś w tym sam. Naprawdę.
To, że jesteś pod opieką psychiatry i terapeuty, jest ogromnym plusem. Jeśli Anafranil nie przynosi poprawy, warto z lekarzem rozważyć zmianę dawki lub leku. Czasem potrzeba kilku prób, by znaleźć odpowiednie wsparcie farmakologiczne. Nie wahaj się też mówić otwarcie swojemu terapeucie, jak bardzo źle się czujesz – jeśli masz wrażenie, że terapia nie działa, można spróbować innego nurtu lub specjalisty.
Lęk egzystencjalny i obsesyjne myśli
Twoje myśli krążą wokół rzeczy, nad którymi nie mamy kontroli – budowa Wszechświata, natura czasu, przyszłość ludzkości. To klasyczne dla OCD, które często uderza w tematy egzystencjalne. Twój umysł próbuje znaleźć "pewność" w rzeczach, na które pewności nie ma. Ale OCD nie da Ci odpowiedzi – ono tylko karmi się Twoim zamartwianiem.
Wiesz, co w tym jest ważne? To, że nie musisz tych myśli zwalczać.
Próbując się ich pozbyć, tylko je wzmacniasz. Spróbuj je przyjąć tak, jak się przyjmuje szum wiatru – są, ale nie muszą Cię definiować.
Spróbuj:
Nie szukaj odpowiedzi. Pozwól, by myśli były, ale nie dyskutuj z nimi. To OCD chce, byś się wdawał w rozważania.
Nazwij te myśli. Możesz powiedzieć: "To tylko moje OCD próbuje mnie straszyć".
Przekieruj uwagę na coś, co daje Ci mikro-przyjemność. Nawet jeśli teraz wszystko wydaje się szare, spróbuj sięgnąć po coś neutralnego: książkę, film, spacer.
Lęk przed przyszłością i samotność
Czujesz, że przyszłość jest przerażająca i że wszystko straci sens. Ale przyszłość to suma chwil, które przeżywasz teraz. Nie musisz martwić się tym, jak świat będzie wyglądał za 30 lat – bo jeszcze tam nie jesteś. Masz wpływ tylko na dziś.
Wiem, że łatwo powiedzieć, ale nawet minimalne kroki mogą pomóc:
Kontakt z ludźmi – czy jest choć jedna osoba w Twoim wieku, z którą mógłbyś się skontaktować?
Małe cele – nie myśl o całym życiu, tylko o małych zadaniach na dziś.
Aktywność fizyczna – brzmi banalnie, ale nawet 5 minut ruchu może pomóc wytrząsnąć napięcie.
Wiara jako oparcie
Skoro wiara daje Ci nadzieję, to jest to piękne i warto się tego trzymać. Możesz pomyśleć o rozmowie z kimś duchownym, który ma dobre podejście do psychologii – nie chodzi o banalne pocieszanie, ale o głębsze wsparcie.
Po pierwsze: nie jesteś sam
Twoje myśli i lęki, choć mogą wydawać się niezwykle specyficzne, są bardzo bliskie temu, co przeżywa wiele osób zmagających się z OCD, depresją i egzystencjalnym lękiem. Nie jesteś w tym sam. Naprawdę.
To, że jesteś pod opieką psychiatry i terapeuty, jest ogromnym plusem. Jeśli Anafranil nie przynosi poprawy, warto z lekarzem rozważyć zmianę dawki lub leku. Czasem potrzeba kilku prób, by znaleźć odpowiednie wsparcie farmakologiczne. Nie wahaj się też mówić otwarcie swojemu terapeucie, jak bardzo źle się czujesz – jeśli masz wrażenie, że terapia nie działa, można spróbować innego nurtu lub specjalisty.
Lęk egzystencjalny i obsesyjne myśli
Twoje myśli krążą wokół rzeczy, nad którymi nie mamy kontroli – budowa Wszechświata, natura czasu, przyszłość ludzkości. To klasyczne dla OCD, które często uderza w tematy egzystencjalne. Twój umysł próbuje znaleźć "pewność" w rzeczach, na które pewności nie ma. Ale OCD nie da Ci odpowiedzi – ono tylko karmi się Twoim zamartwianiem.
Wiesz, co w tym jest ważne? To, że nie musisz tych myśli zwalczać.
Próbując się ich pozbyć, tylko je wzmacniasz. Spróbuj je przyjąć tak, jak się przyjmuje szum wiatru – są, ale nie muszą Cię definiować.
Spróbuj:
Nie szukaj odpowiedzi. Pozwól, by myśli były, ale nie dyskutuj z nimi. To OCD chce, byś się wdawał w rozważania.
Nazwij te myśli. Możesz powiedzieć: "To tylko moje OCD próbuje mnie straszyć".
Przekieruj uwagę na coś, co daje Ci mikro-przyjemność. Nawet jeśli teraz wszystko wydaje się szare, spróbuj sięgnąć po coś neutralnego: książkę, film, spacer.
Lęk przed przyszłością i samotność
Czujesz, że przyszłość jest przerażająca i że wszystko straci sens. Ale przyszłość to suma chwil, które przeżywasz teraz. Nie musisz martwić się tym, jak świat będzie wyglądał za 30 lat – bo jeszcze tam nie jesteś. Masz wpływ tylko na dziś.
Wiem, że łatwo powiedzieć, ale nawet minimalne kroki mogą pomóc:
Kontakt z ludźmi – czy jest choć jedna osoba w Twoim wieku, z którą mógłbyś się skontaktować?
Małe cele – nie myśl o całym życiu, tylko o małych zadaniach na dziś.
Aktywność fizyczna – brzmi banalnie, ale nawet 5 minut ruchu może pomóc wytrząsnąć napięcie.
Wiara jako oparcie
Skoro wiara daje Ci nadzieję, to jest to piękne i warto się tego trzymać. Możesz pomyśleć o rozmowie z kimś duchownym, który ma dobre podejście do psychologii – nie chodzi o banalne pocieszanie, ale o głębsze wsparcie.
Dzień dobry,
Z całym szacunkiem i autentyczną empatią – bardzo dziękuję, że napisał Pan tak szczegółowo, głęboko i szczerze. Widać w tych słowach ogromne cierpienie, ale też bardzo wyraźny głos człowieka, który nie chce się poddać i szuka zrozumienia.
Już sam fakt, że mimo wyczerpania i bólu emocjonalnego, zdecydował się Pan opisać to wszystko z taką świadomością i precyzją, zasługuje na głęboki szacunek. Naprawdę.
Co się z Panem dzieje?
Z opisu wynika, że cierpi Pan na zaostrzone objawy zaburzenia obsesyjno-kompulsywnego (OCD), współwystępujące z głębokim stanem depresyjnym i uogólnionym lękiem egzystencjalnym. Lęki, które Pan opisuje – dotyczące wszechświata, sensu istnienia, przyszłości technologicznej, starości – to typowe dla tzw. obsesji egzystencjalnych, które bywają bardzo wyniszczające psychicznie, szczególnie w przypadku osób z wysoką wrażliwością intelektualną i emocjonalną.
To nie jest „zwykły smutek” czy chwilowy kryzys. To realne cierpienie psychiczne. I nie jest Pan w tym sam.
Kilka kluczowych rzeczy, które chcę Panu przekazać:
1. To, co Pan opisuje – ma swoje imię i można z tego wyjść.
To nie jest „pana wina”, brak siły charakteru ani efekt „myślenia za dużo”. To zaburzenie, które ma konkretne mechanizmy i które można leczyć.
Obsesyjne myśli o sensie istnienia, przemijaniu, przyszłości, wszechświecie – to nie są „fanaberie”. To treści lękowe, które Pana mózg traktuje jako zagrażające i nie potrafi odpuścić.
Obniżony nastrój, poczucie pustki, brak odczuwania przyjemności (anhedonia), zaburzenia snu, somatyzacje – to objawy depresji, którą trzeba traktować poważnie.
2. Anafranil może być skuteczny, ale...
To jeden z klasycznych leków na OCD, ale nie zawsze działa od razu lub samodzielnie. Czasami potrzebna jest modyfikacja dawek, dodanie leku wspomagającego (np. stabilizatora nastroju lub innego SSRI), a czasem – zmiana leku. To wymaga ścisłej współpracy z psychiatrą, najlepiej takiego, który ma doświadczenie w leczeniu zaburzeń obsesyjno-kompulsyjnych z komponentą depresyjną. Jeśli czuje Pan, że obecne leczenie nie działa, proszę powiedzieć o tym lekarzowi – to bardzo ważny sygnał.
3. Psychoterapia – ważna, ale odpowiednia.
Nie każda forma psychoterapii będzie odpowiednia. Przy OCD i natrętnych myślach najlepsze efekty daje terapia poznawczo-behawioralna (CBT), a dokładniej jej wariant oparty na technikach ekspozycji i zapobiegania reakcji (ERP).
Ważne też, by terapeuta rozumiał obsesje egzystencjalne, a nie je bagatelizował. Te tematy trzeba umieć „unosić” wspólnie z pacjentem – w sposób nieoceniający, uważny, mądry.
4. Pana umysł – bardzo głęboki i filozoficzny – to nie przeszkoda, a potencjał.
Obecnie może się wydawać, że ta zdolność do refleksji tylko Panu szkodzi. Ale z odpowiednim wsparciem, ten sposób myślenia może stać się atutem w procesie zdrowienia. Wiele osób cierpiących na OCD z komponentą egzystencjalną to ludzie niezwykle inteligentni, wrażliwi, poszukujący sensu w sposób dogłębny – potrzebują tylko właściwego przewodnika, który nie będzie upraszczał rzeczywistości ani mówił „nie myśl o tym”.
Co może Pan teraz zrobić – krok po kroku:
Skonsultować się z psychiatrą (może być inny niż dotychczasowy) – powiedzieć wprost, że objawy się pogłębiły, że lek nie działa tak jak powinien, że codzienne funkcjonowanie staje się niemożliwe. To nie słabość – to sygnał, że organizm woła o pomoc.
Rozważyć zmianę terapeuty lub podejścia terapeutycznego – terapia oparta o CBT/ERP lub połączenie CBT z elementami terapii egzystencjalnej może być najbardziej skuteczna. Pomogę, jeśli Pan chce, znaleźć takiego specjalistę (stacjonarnie lub online).
Nie być z tym samemu – mówi Pan o rodzicach, którzy wspierają – to ogromna wartość. Ale warto też poszukać kontaktu z grupą wsparcia (są grupy dla osób z OCD, online i offline), a także... pozwolić sobie na odpoczynek od nadmiaru bodźców – psychicznych i informacyjnych. Być może na ten moment mniej filozofii – więcej uziemienia w ciele, oddechu, rytmie dnia.
I jeszcze jedno – nie jest Pan „przesadny”.
To, co Pan przeżywa, jest realnym, bolesnym doświadczeniem, nie „wymyślonym problemem”. Potrzebuje Pan nie sloganów, tylko autentycznego zrozumienia i specjalistycznej pomocy. I zasługuje Pan na tę pomoc.
Jeśli Pan chce – zapraszam na konsultację psychologiczną, online lub stacjonarnie. Wspólnie możemy przyjrzeć się, co jeszcze można zrobić, jak dobrać odpowiednią formę terapii i krok po kroku odzyskiwać życie. Nawet jeśli teraz wszystko wydaje się bez sensu – sens można zbudować na nowo. To nie jest koniec, choć tak może się czuć.
Z całym szacunkiem i autentyczną empatią – bardzo dziękuję, że napisał Pan tak szczegółowo, głęboko i szczerze. Widać w tych słowach ogromne cierpienie, ale też bardzo wyraźny głos człowieka, który nie chce się poddać i szuka zrozumienia.
Już sam fakt, że mimo wyczerpania i bólu emocjonalnego, zdecydował się Pan opisać to wszystko z taką świadomością i precyzją, zasługuje na głęboki szacunek. Naprawdę.
Co się z Panem dzieje?
Z opisu wynika, że cierpi Pan na zaostrzone objawy zaburzenia obsesyjno-kompulsywnego (OCD), współwystępujące z głębokim stanem depresyjnym i uogólnionym lękiem egzystencjalnym. Lęki, które Pan opisuje – dotyczące wszechświata, sensu istnienia, przyszłości technologicznej, starości – to typowe dla tzw. obsesji egzystencjalnych, które bywają bardzo wyniszczające psychicznie, szczególnie w przypadku osób z wysoką wrażliwością intelektualną i emocjonalną.
To nie jest „zwykły smutek” czy chwilowy kryzys. To realne cierpienie psychiczne. I nie jest Pan w tym sam.
Kilka kluczowych rzeczy, które chcę Panu przekazać:
1. To, co Pan opisuje – ma swoje imię i można z tego wyjść.
To nie jest „pana wina”, brak siły charakteru ani efekt „myślenia za dużo”. To zaburzenie, które ma konkretne mechanizmy i które można leczyć.
Obsesyjne myśli o sensie istnienia, przemijaniu, przyszłości, wszechświecie – to nie są „fanaberie”. To treści lękowe, które Pana mózg traktuje jako zagrażające i nie potrafi odpuścić.
Obniżony nastrój, poczucie pustki, brak odczuwania przyjemności (anhedonia), zaburzenia snu, somatyzacje – to objawy depresji, którą trzeba traktować poważnie.
2. Anafranil może być skuteczny, ale...
To jeden z klasycznych leków na OCD, ale nie zawsze działa od razu lub samodzielnie. Czasami potrzebna jest modyfikacja dawek, dodanie leku wspomagającego (np. stabilizatora nastroju lub innego SSRI), a czasem – zmiana leku. To wymaga ścisłej współpracy z psychiatrą, najlepiej takiego, który ma doświadczenie w leczeniu zaburzeń obsesyjno-kompulsyjnych z komponentą depresyjną. Jeśli czuje Pan, że obecne leczenie nie działa, proszę powiedzieć o tym lekarzowi – to bardzo ważny sygnał.
3. Psychoterapia – ważna, ale odpowiednia.
Nie każda forma psychoterapii będzie odpowiednia. Przy OCD i natrętnych myślach najlepsze efekty daje terapia poznawczo-behawioralna (CBT), a dokładniej jej wariant oparty na technikach ekspozycji i zapobiegania reakcji (ERP).
Ważne też, by terapeuta rozumiał obsesje egzystencjalne, a nie je bagatelizował. Te tematy trzeba umieć „unosić” wspólnie z pacjentem – w sposób nieoceniający, uważny, mądry.
4. Pana umysł – bardzo głęboki i filozoficzny – to nie przeszkoda, a potencjał.
Obecnie może się wydawać, że ta zdolność do refleksji tylko Panu szkodzi. Ale z odpowiednim wsparciem, ten sposób myślenia może stać się atutem w procesie zdrowienia. Wiele osób cierpiących na OCD z komponentą egzystencjalną to ludzie niezwykle inteligentni, wrażliwi, poszukujący sensu w sposób dogłębny – potrzebują tylko właściwego przewodnika, który nie będzie upraszczał rzeczywistości ani mówił „nie myśl o tym”.
Co może Pan teraz zrobić – krok po kroku:
Skonsultować się z psychiatrą (może być inny niż dotychczasowy) – powiedzieć wprost, że objawy się pogłębiły, że lek nie działa tak jak powinien, że codzienne funkcjonowanie staje się niemożliwe. To nie słabość – to sygnał, że organizm woła o pomoc.
Rozważyć zmianę terapeuty lub podejścia terapeutycznego – terapia oparta o CBT/ERP lub połączenie CBT z elementami terapii egzystencjalnej może być najbardziej skuteczna. Pomogę, jeśli Pan chce, znaleźć takiego specjalistę (stacjonarnie lub online).
Nie być z tym samemu – mówi Pan o rodzicach, którzy wspierają – to ogromna wartość. Ale warto też poszukać kontaktu z grupą wsparcia (są grupy dla osób z OCD, online i offline), a także... pozwolić sobie na odpoczynek od nadmiaru bodźców – psychicznych i informacyjnych. Być może na ten moment mniej filozofii – więcej uziemienia w ciele, oddechu, rytmie dnia.
I jeszcze jedno – nie jest Pan „przesadny”.
To, co Pan przeżywa, jest realnym, bolesnym doświadczeniem, nie „wymyślonym problemem”. Potrzebuje Pan nie sloganów, tylko autentycznego zrozumienia i specjalistycznej pomocy. I zasługuje Pan na tę pomoc.
Jeśli Pan chce – zapraszam na konsultację psychologiczną, online lub stacjonarnie. Wspólnie możemy przyjrzeć się, co jeszcze można zrobić, jak dobrać odpowiednią formę terapii i krok po kroku odzyskiwać życie. Nawet jeśli teraz wszystko wydaje się bez sensu – sens można zbudować na nowo. To nie jest koniec, choć tak może się czuć.
Eksperci
Podobne pytania
- Dzień dobry, szukam na Śląsku specjalisty do Terapii EMDR dla osoby z AuDHD. Czy mogą Państwo kogoś polecić?
- Dzień dobry. W czasie psychozy wydałam wszystkie pieniądze na lalki co robić?
- Dzień dobry. Biorę Paraxinor od trzech dni z większej dawki przeszłam na 10. czy trzeba przerwać leczenie? Pojawiło się złe widzenie powiększone źrenice ból głowy zawroty brak siły i nie mogę fukcjionować czy to minie czy muszę udać się do lekarza. Z góry dziękuję za odpowiedź.
- Dzień dobry. Szukam pomocy w radzeniu sobie z nagłymi gwałtownymi wybuchami agresji. Wybuchy te spowodowane są różnymi sytuacjami i występują w różnych okolicznościach. Od ponad 2 lat nie daje mi to spokoju i nie dosypiam. Czy jest wstanie ktoś mi pomóc?
- Dzień dobry. Mam bardzo duży kryzys w relacji terapeutycznej i nie wiem, co mam w takiej sytuacji zrobić. Planuję odrębną konsultację z innym psychologiem, ale obecnie bardzo się wstydzę. Łącznie 4 miesiące w terapii. W ciągu 3 miesięcy wyszło na światło dzienne wiele moich trudności, bardzo trudnych…
- Witam Moja babcia ma demencję starczą Byłam z nią od psychiatry przepisał leki w tym że babcia nie chce i brać twierdzi że niepotrzebnie z nią tam byłam robię z niej głupią płacze przy tym i żadne argumenty nie działają
- Witam, mam problemy natury emocjonalnej i psychologicznej, jestem w drugiej terapii, pierwsza w nurcie psychodynamicznym, druga niby AT i TSR, w pierwszej byłam ok. 3 lat, druga trwa 1,5 roku, brak konkretnej diagnozy, wg pierwszego terapeuty osobowość narcystyczna lękowa, drugi także mówi o bardzo dużym…
- Czy powinnam udać się do psychologa, psychiatry, a może ktoś mi podpowie co powinnam zrobić? Nie panuje nad sobą. Mam cudownego partnera, którego kocham całym sercem ale od dłuższego czasu mam w sobie niesamowicie duże pokłady złości. Przy każdej jednej kłótni, nie potrafię rozmawiać, chce coś powiedzieć…
- Mam męża z zaburzeniami dwubiegunowymi ,nigdy nie mogliśmy się zrozumieć bo ja nie rozumiałam jego wybuchów złości ,kłamstwa i manipulacji,znosiłam to dla dobra rodziny..od pewnego czasu przyjmuje leki na dwubiegunowej..zdiagnozowany przy mojej współpracy z psychiatra po tym jak mnie zdradził,zrzucił…
- Witam, rok temu dopadł mnie stan nie chcenia z niczego, nie bylo konkretnego powodu aby moj organizm jak i glowa tak zareagowały. Czulam sie bezradnie, nieszczęśliwa i pozbawiona wszystkich checi życia, pojawialy sie mysli samobojcze. Ten stan trwal jakiś czas. Potem gdy sie minimalnie polepszyło zauwazylam…
Masz pytania?
Nasi lekarze i specjaliści odpowiedzieli na 179 pytań dotyczących usługi: zaburzenia psychiczne
Wszystkie treści, w szczególności pytania i odpowiedzi, dotyczące tematyki medycznej mają charakter informacyjny i w żadnym wypadku nie mogą zastąpić diagnozy medycznej.