Moja dziewczyna żyje w cieniu depresji swojej mamy – nie wiem, jak jej pomóc Cześć, piszę tutaj,

5 odpowiedzi
Moja dziewczyna żyje w cieniu depresji swojej mamy – nie wiem, jak jej pomóc

Cześć,
piszę tutaj, bo od dłuższego czasu nie wiem, jak poradzić sobie z sytuacją mojej dziewczyny i z tym, jak wpływa to na nasz związek.

Jesteśmy razem od dwóch lat. Od mniej więcej roku zauważam, że moja dziewczyna jest coraz bardziej przygnębiona. Często mówi, że życie nie ma sensu, że nic jej nie cieszy. Bardzo łatwo ją zranić – w pracy potrafi się załamać, jeśli ktoś spojrzy na nią nieprzychylnie. W domu też nie ma lekko.

Dorastała w bardzo trudnym środowisku. Jej mama od lat zmaga się z depresją – nie pracuje już od około 14 lat, praktycznie od momentu narodzin młodszego brata. Cierpi też na osteoporozę i problemy ze słuchem, ale nie chce się leczyć ani iść do specjalisty. Spędza całe dnie w domu bez celu.
Od dziecka czuła, że jej mama nie chciała dzieci i nie potrafiła dać jej ciepła ani uwagi. Do dziś nie potrafią rozmawiać na żaden luźny temat – mama unika rozmów, a każda próba kończy się chłodem lub złością. Ojciec już dawno się poddał i odsunął od tematu.

Moja dziewczyna bardzo cierpi, widząc mamę w takim stanie. Mówi, że nie potrafi pogodzić się z tym, że nie może jej pomóc, ale jednocześnie nie umie odciąć się emocjonalnie. Często powtarza, że w jej rodzinie nigdy nie okazywało się miłości, więc ona też „taka już jest i będzie”.

Ostatnio dodatkowo doszło między nami do napięć. Zdecydowałem się pójść na studia (mam 25 lat, ona 21), co spotkało się z negatywną reakcją z jej strony – uznała, że ludzie będą ją postrzegać jako gorszą, bo ja będę po studiach, a ona nie. Mimo że staram się ją wspierać i tłumaczyć, że to nieprawda, nic do niej nie dociera. Nie chce słuchać, nie wierzy w siebie i odrzuca wszelkie próby rozmowy o psychologu – mówi, że to drogie, że to nic nie da, i że skoro jej mama nie chodziła, to po co ona ma chodzić.

Nie wiem już, jak mogę jej pomóc. Widzę, że jest bardzo krucha i z każdym dniem coraz bardziej zamknięta w swoim cierpieniu. Chciałbym ją wspierać, ale coraz częściej czuję bezsilność.

Jak mogę jej pomóc bez przekraczania własnych granic? I jak samemu nie pogubić się w tym wszystkim?

Z góry dziękuję za każdą radę
Dzień dobry,
Przede wszystkim chciałbym zaznaczyć, że jestem pod wrażeniem tego jak dużym zaangażowaniem w związek się Pan wykazuje. Wydaje się Pan być troskliwym i empatycznym partnerem.
Z przedstawionego przez Pana opisu zachowań Pana dziewczyny, może się rodzić obraz depresji. Jednakże, aby to jednoznacznie określić potrzeba by była pogłębiona diagnoza.
Świetnie, że stara się Pan motywować dziewczynę do sięgnięcia po wsparcie specjalisty, na pewno wymaga to od Pana dużej dozy cierpliwości i wyrozumiałości. Mierzenie się z bezsilnością, brakiem wpływu, musi być naprawdę trudne. Proszę pamiętać, że zdarza się, że podjęcie decyzji o rozpoczęciu terapii wymaga czasu. Naciskanie i forsowanie pomysłu o wsparciu psychologicznym, może wtedy osiągnąć odwrotny skutek. Czasami najlepszym co możemy zrobić, jest po prostu towarzyszenie bliskiej osobie w tym trudnym okresie, przyjęcie jej emocji bez negacji i zapewnianie o swoim wsparciu.
Może być też tak, że mimo najszczerszych chęci, ostatecznie do spotkania bliskiej nam osoby z terapeutą nie dochodzi. Pytanie, co to by dla Pana znaczyło, gdyby zachowanie partnerki nie uległo zmianie? Czy ma Pan w sobie zgodę na funkcjonowanie w tym związku w niezmienionej formie? Po czym by Pan poznał, że wystarczająco pomaga swojej partnerce bez przekraczania swoich i jej granic? Możliwe, że konsultacja z psychologiem, lub terapeutą byłaby pomocna, w ułożeniu własnych myśli i skupieniu się na tym, czego Pan potrzebuje w związku z tą sytuacją.
Pozdrawiam serdecznie.

Uzyskaj odpowiedzi dzięki konsultacji online

Jeśli potrzebujesz specjalistycznej porady, umów konsultację online. Otrzymasz wszystkie odpowiedzi bez wychodzenia z domu.

Pokaż specjalistów Jak to działa?
Witam. To, co Pan opisuje, jest bardzo trudną sytuacją – zarówno dla Pana dziewczyny, jak i dla Pana. Widać, że bardzo Pan ją kocha i chce pomóc, ale jednocześnie mierzy się Pan z bezsilnością wobec jej cierpienia. To naturalne, bo nie da się „wyleczyć” drugiej osoby samą troską – choć wsparcie, które Pan daje, ma ogromną wartość.
Pana dziewczyna dorastała w domu, w którym brakowało emocjonalnej bliskości i wsparcia. To mogło nauczyć ją tłumienia uczuć, braku wiary w siebie i przekonania, że „miłość boli” albo że nie zasługuje na szczęście. Jej wycofanie, niskie poczucie wartości czy porównywanie się z innymi mogą być skutkiem długotrwałego życia w cieniu choroby mamy.
W takiej sytuacji najważniejsze jest, by wspierał Pan dziewczynę z empatią, ale bez nadmiernej odpowiedzialności za jej emocje. Warto spokojnie zachęcać ją do kontaktu z psychologiem, okazując przy tym troskę i zrozumienie.
Dobrze też, by zadbał Pan o siebie – rozmowa z psychologiem może pomóc Panu lepiej rozumieć tę sytuację i wspierać partnerkę, nie tracąc przy tym własnych sił.
Pozdrawiam serdecznie,
mgr Elżbieta Kosik
Dzień dobry. Wyobrażam sobie, że sytuacja, w której się Pan znalazł jest trudna. Wierzę, że bardzo chciałby Pan pomóc partnerce, ale ona tej pomocy nie przyjmuje lub, być może z jakiegoś powodu, nie umie przyjąć. Może warto w tej sytuacji zadbać o siebie i skorzystać ze wsparcia psychologa? Wydaje się, że bierze Pan na siebie dużą odpowiedzialność. Często dzieje się tak, że jeśli jedna osoba w systemie zaczyna działać, kolejna część systemu zaczyna się zmieniać. Życzę powodzenia w realizowaniu swoich planów o studiowaniu.
mgr Monika Bała
Psycholog, Psychotraumatolog
Kraków
Dzień dobry. Pisze Pan o byciu między troską a bezsilnością — to bardzo trudne, gdy ukochana osoba dorastała przy depresji mamy i nosi w sobie ciężar, którego nie da się za nią unieść. W takich historiach łatwo wejść w rolę „ratownika”, a to zwykle kończy się wyczerpaniem. Realna pomoc zaczyna się od uznania, że nie wyleczy Pan mamy partnerki ani nie przekona jej do zmiany na siłę. Jej reakcja na Pana studia może wynikać z dawnego konfliktu lojalności i poczucia gorszości — obiektywnie Pan jej nie ocenia, lecz ona może to tak odbierać. Warto spokojnie nazywać to wprost: „to Cię rani, słyszę to, chcę być obok, ale nie zrezygnuję z własnych planów i nie chcę, by mój rozwój był dla Ciebie zagrożeniem”. Dobrze też stawiać proste granice: jest Pan dostępny do rozmowy i wsparcia, nie do nieskończonych sporów o to, czy Pana decyzje niszczą związek. Zachęta do spotkania z psychologiem/psychoterapeutą może brzmieć jak zaproszenie: „gdybyś chciała spróbować, pomogę Ci znaleźć kogoś na miejscu”, i potem zostawić przestrzeń na jej decyzję. Gdy pojawiają się u partnerki wypowiedzi o braku sensu życia, warto delikatnie pytać o bezpieczeństwo i w razie potrzeby szukać pilnej pomocy (112, izba przyjęć, lokalne centrum interwencji kryzysowej).
Pozdrawiam serdecznie. Monika Bała
Dzień dobry,
to, co Pan opisuje, pokazuje, że jest Pan bardzo uważny i zaangażowany w relację – naprawdę widać, jak bardzo zależy Panu na swojej partnerce. To trudne i obciążające emocjonalnie doświadczenie, kiedy obserwujemy cierpienie bliskiej osoby i mamy poczucie, że mimo starań nie potrafimy jej pomóc. W takiej sytuacji bardzo łatwo jest zapomnieć o sobie – o swoich granicach, potrzebach i emocjach. A przecież one też są ważne.
W relacjach z kimś, kto od dziecka funkcjonuje w cieniu choroby psychicznej rodzica, często pojawia się silna odpowiedzialność za innych i przekonanie, że „muszę pomóc, bo inaczej zawiodę”. Tymczasem zmiana może się wydarzyć tylko wtedy, gdy druga osoba sama będzie na nią gotowa. Nie da się zmusić kogoś, by chciał się leczyć czy inaczej patrzył na siebie – choć z zewnątrz widzimy, że byłoby to dla niego dobre. To, co Pan może zrobić, to być obok – z empatią, spokojem i akceptacją, ale bez przejmowania odpowiedzialności za jej decyzje. Czasem najlepszym wsparciem jest po prostu danie komuś przestrzeni na jego własny rytm, przy jednoczesnym dbaniu o siebie. Warto też, żeby Pan miał kogoś, z kim może Pan porozmawiać o swojej bezsilności – przyjaciela, terapeutę, kogoś zaufanego. Bo wspieranie kogoś w kryzysie jest ogromnym wysiłkiem psychicznym i nikt nie powinien dźwigać tego sam. To, że szuka Pan pomocy i pyta, „jak się w tym wszystkim nie pogubić”, jest bardzo ważnym krokiem – pokazuje, że potrafi Pan zauważyć granicę między troską o drugiego człowieka a utratą kontaktu ze sobą. Proszę pamiętać, że ma Pan prawo dbać o siebie – i że troska o siebie nie jest egoizmem, tylko warunkiem zdrowej, wspierającej relacji. Życzę wszystkiego dobrego, pozdrawiam serdecznie.

Wciąż szukasz odpowiedzi? Zadaj nowe pytanie

  • Twoje pytanie zostanie opublikowane anonimowo.
  • Pamiętaj, by zadać jedno konkretne pytanie, opisując problem zwięźle.
  • Pytanie trafi do specjalistów korzystających z serwisu, nie do konkretnego lekarza.
  • Pamiętaj, że zadanie pytania nie zastąpi konsultacji z lekarzem czy specjalistą.
  • Miejsce to nie służy do uzyskania diagnozy czy potwierdzenia tej już wystawionej przez lekarza. W tym celu umów się na wizytę do lekarza.
  • Z troski o Wasze zdrowie nie publikujemy informacji o dawkowaniu leków.

Ta wartość jest za krótka. Powinna mieć __LIMIT__ lub więcej znaków.


Wybierz specjalizację lekarza, do którego chcesz skierować pytanie
Użyjemy go tylko do powiadomienia Cię o odpowiedzi lekarza. Nie będzie widoczny publicznie.
Wszystkie treści, w szczególności pytania i odpowiedzi, dotyczące tematyki medycznej mają charakter informacyjny i w żadnym wypadku nie mogą zastąpić diagnozy medycznej.