Mam dość, jestem psychicznie zmęczona. Nie mam ochoty kompletnie na nic, nie wychodzę na spacery, ni
8
odpowiedzi
Mam dość, jestem psychicznie zmęczona. Nie mam ochoty kompletnie na nic, nie wychodzę na spacery, nie spotykam się ze znajomymi- których swoją drogą mam dosłownie garstkę a którym i tak nie ufam. Z braku zaufania nie mam kompletnie nikogo bliższego. Z rodziną też kiepsko ...
Mam dość zmienności nastroju. W jednej chwili z w miarę dobrego humoru, potrafię stać się opryskliwa lub obrażona. Sama z sobą wytrzymać nie potrafię, wkurzam się na siebie co potęguje paskudny humor. Moje samopoczucie udziela się innym, a przynajmniej złośliwie do tego dążę, skoro ja nie mam humoru to nikt nie będzie go miał...
Moja samoocena jest na poziomie dna i wodorostów. Nie pamiętam kiedy patrząc w lustro widziałam ładną -nie piękną, na piękno nawet nie liczę - kobietę. Nie potrafię zaangażować się w związek, psuje każdą relację. Miałam wspaniałego faceta, niestety z moim paskudnym charakterem, zabiłam to uczucie....
Wszystko co opisałam jest częścią mojego życia odkąd pamiętam, do tego strach przed wszystkim i wiele innych rzeczy,których nie jestem w stanie na już wypisać...
Jak polubić życie? Jak zacząć lubić ludzi, skoro siebie nienawidzę? Jak żyć z innymi, jak sama z sobą nie potrafię? Znaleźć hobby? Bardzo chętnie,ale nic mnie nie interesuje...
Jak sprawić, żeby chociaż innym nie psuć życia i humoru?
Ja z moimi dziwactwami muszę żyć, ale inni już nie... Ja mogę pogrążać się w ciemności, ale jak nie ciągnąć innych ze sobą??? Jak żyć? Jak życie boli coraz intensywniej....
Natalia....
Mam dość zmienności nastroju. W jednej chwili z w miarę dobrego humoru, potrafię stać się opryskliwa lub obrażona. Sama z sobą wytrzymać nie potrafię, wkurzam się na siebie co potęguje paskudny humor. Moje samopoczucie udziela się innym, a przynajmniej złośliwie do tego dążę, skoro ja nie mam humoru to nikt nie będzie go miał...
Moja samoocena jest na poziomie dna i wodorostów. Nie pamiętam kiedy patrząc w lustro widziałam ładną -nie piękną, na piękno nawet nie liczę - kobietę. Nie potrafię zaangażować się w związek, psuje każdą relację. Miałam wspaniałego faceta, niestety z moim paskudnym charakterem, zabiłam to uczucie....
Wszystko co opisałam jest częścią mojego życia odkąd pamiętam, do tego strach przed wszystkim i wiele innych rzeczy,których nie jestem w stanie na już wypisać...
Jak polubić życie? Jak zacząć lubić ludzi, skoro siebie nienawidzę? Jak żyć z innymi, jak sama z sobą nie potrafię? Znaleźć hobby? Bardzo chętnie,ale nic mnie nie interesuje...
Jak sprawić, żeby chociaż innym nie psuć życia i humoru?
Ja z moimi dziwactwami muszę żyć, ale inni już nie... Ja mogę pogrążać się w ciemności, ale jak nie ciągnąć innych ze sobą??? Jak żyć? Jak życie boli coraz intensywniej....
Natalia....
Natalio, to, co czujesz, nie jest oznaką słabości ani „paskudnego charakteru”, tylko głębokiego zmęczenia i bólu, który trwa zbyt długo. Opisujesz objawy, które bardzo przypominają depresję — utratę chęci, poczucia wartości, trudność w relacjach, zmianę nastrojów. To nie Twoja wina.
Nie musisz od razu „polubić życia”. Wystarczy, że spróbujesz przetrwać dzień i pozwolisz sobie na pomoc. Warto, byś porozmawiała z psychoterapeutą lub psychiatrą — nie dlatego, że coś z Tobą nie tak, ale dlatego, że zasługujesz na ulgę i wsparcie.
Nie zmuszaj się do zainteresowań czy kontaktów. Zacznij od najmniejszych rzeczy: spokojnego oddechu, rozmowy, ciepłego napoju, chwili ciszy. I spróbuj, choć na chwilę, nie być dla siebie wrogiem. Masz prawo się tak czuć. Pomoc jest możliwa — i nie musisz przez to przechodzić sama.
Nie musisz od razu „polubić życia”. Wystarczy, że spróbujesz przetrwać dzień i pozwolisz sobie na pomoc. Warto, byś porozmawiała z psychoterapeutą lub psychiatrą — nie dlatego, że coś z Tobą nie tak, ale dlatego, że zasługujesz na ulgę i wsparcie.
Nie zmuszaj się do zainteresowań czy kontaktów. Zacznij od najmniejszych rzeczy: spokojnego oddechu, rozmowy, ciepłego napoju, chwili ciszy. I spróbuj, choć na chwilę, nie być dla siebie wrogiem. Masz prawo się tak czuć. Pomoc jest możliwa — i nie musisz przez to przechodzić sama.
Uzyskaj odpowiedzi dzięki konsultacji online
Jeśli potrzebujesz specjalistycznej porady, umów konsultację online. Otrzymasz wszystkie odpowiedzi bez wychodzenia z domu.
Pokaż specjalistów Jak to działa?
Dzień dobry.
To, co Pani opisuje: zmienność nastroju, złość kierowana na siebie i trudność w zaufaniu, często jest językiem długo noszonego przeciążenia i wstydu, który uczy bronić się przed kolejnym zranieniem. Pani mocą jest to, że potrafi Pani to nazwać i prosi Pani o pomoc, a to pierwszy krok do zmiany.
W ujęciu psychodynamicznym warto spokojnie przyjrzeć się temu, co uruchamia Pani złość i autoponiżanie w chwilach bliskości, jakie dawne doświadczenia to przypominają oraz jakich uczuć wtedy Pani nie dopuszcza.
Na teraz można wybrać dwa małe stałe punkty dnia, niezależne od nastroju, np. posiłek i 10 minut spaceru albo prysznic i krótką rozmowę z kimś życzliwym - to nie „naprawa”, tylko kotwice zmniejszające rozhuśtanie układu nerwowego.
Bardzo zachęcam do rozmowy z psychologiem lub psychoterapeutą, z którym w bezpiecznej atmosferze można krok po kroku nauczyć się rozumieć lepiej siebie.
Pozdrawiam serdecznie, Monika Bała
To, co Pani opisuje: zmienność nastroju, złość kierowana na siebie i trudność w zaufaniu, często jest językiem długo noszonego przeciążenia i wstydu, który uczy bronić się przed kolejnym zranieniem. Pani mocą jest to, że potrafi Pani to nazwać i prosi Pani o pomoc, a to pierwszy krok do zmiany.
W ujęciu psychodynamicznym warto spokojnie przyjrzeć się temu, co uruchamia Pani złość i autoponiżanie w chwilach bliskości, jakie dawne doświadczenia to przypominają oraz jakich uczuć wtedy Pani nie dopuszcza.
Na teraz można wybrać dwa małe stałe punkty dnia, niezależne od nastroju, np. posiłek i 10 minut spaceru albo prysznic i krótką rozmowę z kimś życzliwym - to nie „naprawa”, tylko kotwice zmniejszające rozhuśtanie układu nerwowego.
Bardzo zachęcam do rozmowy z psychologiem lub psychoterapeutą, z którym w bezpiecznej atmosferze można krok po kroku nauczyć się rozumieć lepiej siebie.
Pozdrawiam serdecznie, Monika Bała
Pani Natalio wskazuje Pani wiele obszarów do pracy psychoterapeutycznej. Rozwiązaniem mogłoby być rozważenie rozpoczęcia procesu psychoterapeutycznego.
Pozdrawiam serdecznie Weronika Bieńkowska
Pozdrawiam serdecznie Weronika Bieńkowska
Dzień dobry Pani Natalio.
Wygląda na to, że od lat żyje Pani w permanentny kryzysie. Obciąża Pani tym swoich bliskich, nie doświadcza radości z życia, niszcz swój związek. Wyobrażam sobie, że przysparza to Pani wielkiego cierpienia, frustracji , a co najgorsze nie wie jak to zmienić. Jedynym światełkiem na tym „dnie z wodorostami” jest Pani świadomość i odpowiedzialność za sytuację. Całe szczęście, nie obarcza Pani swoimi problemami świata i innych. To jest bardzo dobry punkt wyjścia do zmiany sytuacji, a ściślej, do zmiany siebie samej.
Jedyne na co mamy tak naprawdę wpływ w swoim życiu, to my sami. Oczywiście nie jest to łatwe i często wymaga pomocy z zewnątrz. Dlatego właśnie zachęcam Pani do podjęcia terapii. Przyjrzenia się sobie, swoim mechanizmom, poszukaniu genezy Pani zachowań, uświadomieniu sobie wewnętrznych konfliktów, być może traum, których kiedyś mogła pani doświadczyć. Trudno wypowiadać się jednoznacznie, dopiero głęboka terapia może wyciągnąć na światło dzienne przyczyny dzisiejszych Pani zachowań i postaw.
Z całego serca zachęcam do walki o siebie, tylko Pani może sobie pomóc. Z całą pewnością nie będzie to łatwe, ale cóż ma Pani do stracenia?! Obecne życie?!
Wygląda na to, że od lat żyje Pani w permanentny kryzysie. Obciąża Pani tym swoich bliskich, nie doświadcza radości z życia, niszcz swój związek. Wyobrażam sobie, że przysparza to Pani wielkiego cierpienia, frustracji , a co najgorsze nie wie jak to zmienić. Jedynym światełkiem na tym „dnie z wodorostami” jest Pani świadomość i odpowiedzialność za sytuację. Całe szczęście, nie obarcza Pani swoimi problemami świata i innych. To jest bardzo dobry punkt wyjścia do zmiany sytuacji, a ściślej, do zmiany siebie samej.
Jedyne na co mamy tak naprawdę wpływ w swoim życiu, to my sami. Oczywiście nie jest to łatwe i często wymaga pomocy z zewnątrz. Dlatego właśnie zachęcam Pani do podjęcia terapii. Przyjrzenia się sobie, swoim mechanizmom, poszukaniu genezy Pani zachowań, uświadomieniu sobie wewnętrznych konfliktów, być może traum, których kiedyś mogła pani doświadczyć. Trudno wypowiadać się jednoznacznie, dopiero głęboka terapia może wyciągnąć na światło dzienne przyczyny dzisiejszych Pani zachowań i postaw.
Z całego serca zachęcam do walki o siebie, tylko Pani może sobie pomóc. Z całą pewnością nie będzie to łatwe, ale cóż ma Pani do stracenia?! Obecne życie?!
Pani Natalio,
to, co Pani przeżywa, to nie „zły charakter” ani słabość, tylko głębokie wyczerpanie psychiczne – objawy depresji i lęku, które z czasem odbierają energię, radość i zaufanie do siebie.
Nie musi Pani próbować radzić sobie sama. Proszę umówić się na wizytę u psychiatry, by omówić leczenie, a następnie rozpocząć psychoterapię, która pomoże zrozumieć źródła tego bólu i nauczyć się żyć z większą łagodnością wobec siebie. W większości przypadków połączenie leków i terapii przynosi realną ulgę.
Jeśli w trudnych chwilach pojawiają się myśli, że nie ma sensu dalej żyć — proszę natychmiast sięgnąć po pomoc:
116 111 – telefon zaufania (całodobowy, bezpłatny, anonimowy)
116 123 – linia wsparcia emocjonalnego dla dorosłych
To, co Pani czuje, jest do przejścia. Nie sama – z pomocą.
Witold Prymakowski, psycholog, psychoterapeuta
to, co Pani przeżywa, to nie „zły charakter” ani słabość, tylko głębokie wyczerpanie psychiczne – objawy depresji i lęku, które z czasem odbierają energię, radość i zaufanie do siebie.
Nie musi Pani próbować radzić sobie sama. Proszę umówić się na wizytę u psychiatry, by omówić leczenie, a następnie rozpocząć psychoterapię, która pomoże zrozumieć źródła tego bólu i nauczyć się żyć z większą łagodnością wobec siebie. W większości przypadków połączenie leków i terapii przynosi realną ulgę.
Jeśli w trudnych chwilach pojawiają się myśli, że nie ma sensu dalej żyć — proszę natychmiast sięgnąć po pomoc:
116 111 – telefon zaufania (całodobowy, bezpłatny, anonimowy)
116 123 – linia wsparcia emocjonalnego dla dorosłych
To, co Pani czuje, jest do przejścia. Nie sama – z pomocą.
Witold Prymakowski, psycholog, psychoterapeuta
Pani Natalio, dziękuję, że zdecydowała się Pani tak szczerze o tym napisać. To, co Pani opisuje, pokazuje, jak wiele Pani w sobie dźwiga – i jak długo próbuje Pani jakoś sobie z tym wszystkim radzić. To bardzo trudne, kiedy zmęczenie psychiczne, poczucie pustki i zniechęcenie zaczynają odbierać chęć do życia, a złość i smutek zaczynają kierować relacjami, mimo że w środku tak naprawdę pragnie się tylko spokoju i zrozumienia. To, że ma Pani w sobie refleksję nad tym, co się dzieje, że szuka Pani odpowiedzi i chce Pani, by inni nie cierpieli przez Pani ból – to ogromny znak wrażliwości i siły. Czasami, kiedy przez długi czas żyjemy z cierpieniem, przestajemy widzieć siebie w dobrym świetle. A jednak ten fragment Pani — który mimo wszystko szuka, zadaje pytania, pisze — to część, która bardzo chce żyć inaczej. Nie da się „nauczyć lubić życia” z dnia na dzień, ale można krok po kroku zrozumieć, skąd to cierpienie się wzięło i co je podtrzymuje. Czasem to pierwszy moment, by nie być z tym samemu — żeby w bezpiecznej przestrzeni terapii spróbować powoli odkrywać, kim Pani jest poza bólem, złością i poczuciem winy. Warto dać sobie szansę na rozmowę z psychologiem lub psychoterapeutą — nie po to, żeby od razu „naprawić” siebie, ale żeby zostać wysłuchaną i zrozumianą. Bo Pani historia ma znaczenie, a Pani emocje mają sens.
Nie musi Pani wiedzieć, „jak żyć” — wystarczy, że spróbuje Pani nie być z tym sama. Życzę wszystkiego dobrego
Nie musi Pani wiedzieć, „jak żyć” — wystarczy, że spróbuje Pani nie być z tym sama. Życzę wszystkiego dobrego
Natalio,
to, co opisałaś, brzmi jak życie w stanie długiego, cichego bólu.
Nie dramatycznego, nie spektakularnego... tylko takiego, który powoli zjada energię, aż człowiek przestaje mieć siłę na cokolwiek.
Nie dziwię się, że masz dość. Kiedy ciało i głowa są przeciążone, nawet oddychanie może wydawać się wysiłkiem.
Kiedy człowiek za długo trzyma wszystko w środku, zaczyna gasnąć. Nie dlatego, że jest słaby, tylko dlatego, że nie da się być silnym cały czas.
Pytasz, jak polubić życie, skoro siebie nienawidzisz.
Nie da się polubić życia, dopóki człowiek codziennie musi walczyć ze sobą.
Najpierw trzeba się zatrzymać. Zamiast lubić siebie spróbować nie bić siebie myślami.
Nie zmuszać się do wdzięczności, nie „naprawiać się” tylko dać sobie chwilę, by odpocząć od bycia swoim własnym wrogiem.
To nie jest motywacyjny cytat, tylko coś, co wiem z pracy z ludźmi:
ból, który się nazwie, przestaje mieć taką władzę.
A Ty właśnie to zrobiłaś nazwałaś go, szczerze, bez ładnych słów.
To pierwszy, bardzo ważny krok.
Nie szukaj jeszcze „hobby”. Szukaj człowieka, z którym można chwilę nie musieć udawać, że się żyje dobrze.
Psychoterapeuta, psycholog, grupa wsparcia – nie dlatego, że jesteś chora, tylko dlatego, że potrzebujesz miejsca, gdzie wreszcie możesz odpocząć od udawania, że wszystko ogarniasz.
Nie ma tu żadnego wstydu.
To po prostu moment, w którym warto, żeby ktoś pomógł Ci dźwigać ten ciężar.
I jeszcze jedno: to, że myślisz o innych, że boisz się „psuć im humor”, znaczy, że w Tobie jest wciąż empatia i troska.
Nie jesteś z kamienia.
To znaczy, że jest z czego odbudować siebie :)
to, co opisałaś, brzmi jak życie w stanie długiego, cichego bólu.
Nie dramatycznego, nie spektakularnego... tylko takiego, który powoli zjada energię, aż człowiek przestaje mieć siłę na cokolwiek.
Nie dziwię się, że masz dość. Kiedy ciało i głowa są przeciążone, nawet oddychanie może wydawać się wysiłkiem.
Kiedy człowiek za długo trzyma wszystko w środku, zaczyna gasnąć. Nie dlatego, że jest słaby, tylko dlatego, że nie da się być silnym cały czas.
Pytasz, jak polubić życie, skoro siebie nienawidzisz.
Nie da się polubić życia, dopóki człowiek codziennie musi walczyć ze sobą.
Najpierw trzeba się zatrzymać. Zamiast lubić siebie spróbować nie bić siebie myślami.
Nie zmuszać się do wdzięczności, nie „naprawiać się” tylko dać sobie chwilę, by odpocząć od bycia swoim własnym wrogiem.
To nie jest motywacyjny cytat, tylko coś, co wiem z pracy z ludźmi:
ból, który się nazwie, przestaje mieć taką władzę.
A Ty właśnie to zrobiłaś nazwałaś go, szczerze, bez ładnych słów.
To pierwszy, bardzo ważny krok.
Nie szukaj jeszcze „hobby”. Szukaj człowieka, z którym można chwilę nie musieć udawać, że się żyje dobrze.
Psychoterapeuta, psycholog, grupa wsparcia – nie dlatego, że jesteś chora, tylko dlatego, że potrzebujesz miejsca, gdzie wreszcie możesz odpocząć od udawania, że wszystko ogarniasz.
Nie ma tu żadnego wstydu.
To po prostu moment, w którym warto, żeby ktoś pomógł Ci dźwigać ten ciężar.
I jeszcze jedno: to, że myślisz o innych, że boisz się „psuć im humor”, znaczy, że w Tobie jest wciąż empatia i troska.
Nie jesteś z kamienia.
To znaczy, że jest z czego odbudować siebie :)
Dzień dobry Pani Natalio
Na początku podkreślę, że już zrobiła Pani pierwszy krok w kierunku jakiejkolwiek, nawet najmniejszej zmiany - dostrzegła Pani problem i zadała to pytanie. Dobrym pomysłem na kolejny krok jest spotkanie z psychologiem, psychoterapeutą, który pomoże Pani zrozumieć mechanizmy według których Pani myśli, czuje i działa. Z mojego doświadczenia mogę zaproponować terapię schematów - jest to bardzo dobry nurt właśnie do poznania sedna swoich trudności, ich źródeł i tego, jak dzisiaj wpływają na Panią, a także na wypracowanie sposobów na stopniowe zmiany.
Pozdrawiam serdecznie
Na początku podkreślę, że już zrobiła Pani pierwszy krok w kierunku jakiejkolwiek, nawet najmniejszej zmiany - dostrzegła Pani problem i zadała to pytanie. Dobrym pomysłem na kolejny krok jest spotkanie z psychologiem, psychoterapeutą, który pomoże Pani zrozumieć mechanizmy według których Pani myśli, czuje i działa. Z mojego doświadczenia mogę zaproponować terapię schematów - jest to bardzo dobry nurt właśnie do poznania sedna swoich trudności, ich źródeł i tego, jak dzisiaj wpływają na Panią, a także na wypracowanie sposobów na stopniowe zmiany.
Pozdrawiam serdecznie
Wciąż szukasz odpowiedzi? Zadaj nowe pytanie
Wszystkie treści, w szczególności pytania i odpowiedzi, dotyczące tematyki medycznej mają charakter informacyjny i w żadnym wypadku nie mogą zastąpić diagnozy medycznej.