dr n. med. Jan Jakub Kęsik

dr n. med. Jan Jakub Kęsik

A ja to oceniam zupełnie inaczej:
Pacjentów do Kliniki przyjmuję po osobistym zbadaniu, jeżeli konieczna jest dodatkowa diagnostyka przed leczeniem np. CT lub MR, najczęściej wykonywana jest ambulatoryjnie. W bardziej skomplikowanych przypadkach może wymagać to kilku wizyt, szczególnie jeśli skierowanie na badanie MR/CT chcemy wystawić przez Poradnię Przykliniczną w ramach NFZ. Taka sytuacja dotyczy szczególnie tych najrzadszych a potencjalnie groźnych schorzeń jak wspomniany "guz w żyle". Dla osób z daleka staram się maksymalnie skracać ilość przyjazdów.
W tym przypadku najwyraźniej kumulacja zaplanowanych przeze mnie badań i konsultacji przerosła oczekiwania pacjenta. O zajęcie się Pani Mężem poprosił mnie doktor - kolega z odległego miejsca Polski. Po zapoznaniu się z przesłaną mi dokumentacją zaproponowałem przyjęcie do Kliniki celem przeprowadzenia szczgółowej diagnostyki i ew operacja w ramach 1 pobytu. Na dzień przyjęcia umówiłem badanie MRI, na kolejny konsultację onkologiczną oraz wstępnie zaplanowałem potencjalną operację w trakcie tego samego pobytu.
"W dniu przyjęcia dr Kęsika nie było w klinice"
W dniu przyjęcia nie zawsze jestem w Klinice np. przyjmujemy pacjentów w niedzielę żeby operację wykonać w poniedziałek, wówczas w niedzielę przyjmuje pacjenta inny lekarz. W czasie przyjęcia pacjenta też często jestem przy innej operacji...
"rezonans zamiast o godz 16:00 został wykonany o godz 19:30"
Na skutek przeciągających się poprzednich badań tego dnia, badanie zostało wykonane później (na moją prośbę technicy zostali po godzinach swojej pracy). Opóźnienie godziny, a nie daty badania generalnie nie ma znaczenia dla pacjentów leżących w Klinice.
Tutaj jednak Pan Pacjent mnie zaskoczył: po badaniu MR oświadczył lekarzowi dyżurnemu, że nie zamierza nocować w Klinice, bo ma wynajęty inny lokal (?!). Pomimo pertraktacji lekarza dyżurnego (informującego mnie o tym fakcie telefonicznie) Pacjent został wypisany na własne żądanie.

I tutaj mój cały misterny plan się zawalił!!!

Jestem w stanie uzyskać opis badania MRI oraz konsultację onkologiczną w trybie pilnym u pacjenta leżącego w Klinice, jednak zasady te już nie obowiązują pacjenta który nie leży w szpitalu...
Poprosiłem lekarza dyżurnego o umówienia spotkania z Pani Mężem na 9. Wiedziałem, że będzie to czas który wygospodaruję z czasu w którym zajmuję się pacjentami leżącymi w szpitalu. Właściwie nie powinienem się spotykać na szpitalnym korytarzu, czy wykonywać badań USG osobie która pacjentem szpitala nie jest. Od tego jest Przychodnia. Spotkałem się godzinę później, bo wtedy mogłem odejść od pacjentów na oddziale.
"badanie mogliśmy wykonać u nas na miejscu"
- niestety MR, MR nie równy. Posiadamy świetną pracownię MR z oprogramowaniem dedykowanym do oceny układu żylnego. Większość badań które otrzymuję z Polski jest zdecydowanie gorszej jakości. W tym przypadku (odróżnienia błahej od potencjalnie groźnej i bardzo rzadkiej choroby) zależało mi na max. dokładnej diagnostyce. Nie umawiałem samego badania MR lecz kompleksową pomoc, z której Pacjent z niezrozumiałych dla mnie powodów nie zechciał skorzystać.
"kontaktować się z nim mailowo"
Jeśli prywatny kontakt mailowy z jakiegoś powodu nie zadziałał, pacjent który leżał w szpitalu zawsze może skorzystać z oficjalnych dróg komunikacji ze szpitalem.
Na szczęście Pani Mąż był jedynym takim Pacjentem w mojej dotychczasowej pracy. Na codzień spotykam pacjentów, którzy poważnie traktują ewentualną konieczność hospitalizacji i nie wypisują się ze szpitala w dniu przyjęcia mówiąc że "mają wynajęty inny lokal". Mogliśmy oczywiście dojść do etapu decyzji o konkretnej operacji spotykając się ambulatoryjnie ale to wymagałoby pokonania trasy 700km kilkakrotnie 1. na moje zbadanie Pana, wykonanie USG, wystawienie skierowania na MRI, 2. badanie MRI, 3. na konsultację onkologiczną (tą musiałby przeprowadzić lekarz który ew. będzie mi pomagał przy zabiegu), 4. hospitalizacja celem wykonania operacji...