Witam, mam pewien problem i kompletnie nie wiem co robić. Zaczęłam sie spotykac z pewnym facetem, ba
5
odpowiedzi
Witam, mam pewien problem i kompletnie nie wiem co robić. Zaczęłam sie spotykac z pewnym facetem, bardzo mi sie podoba jednak on ma problemy bo ma depresje. Nie chce związku bo ostatnio zerwal z dziewczyną ale chciałby sie spotykac ze byc moze to sie zmieni. Jednak wiem ze ta depresja go dobija bo dużo pije alkoholu. Nie ma chęci do życia. Wszyscy próbują mu jakos pomoc ale on nie chce mowi ze musi sam. Nie wiem co mam robic.
Brzmi to tak, jakby znalazła się Pani w bardzo wymagającej sytuacji, łączącej silne uczucia z troską o kogoś przeżywającego poważny kryzys. Warto pamiętać, że depresja i nadużywanie alkoholu to problemy, których nie da się „uleczyć” samą obecnością — on potrzebuje profesjonalnego wsparcia i decyzja o podjęciu leczenia musi wyjść od niego. Jednocześnie ważne jest, aby dbała Pani o swoje granice i emocje, bo wchodzenie w relację z osobą w tak trudnym momencie może być dla Pani obciążające. Może Pani okazywać mu życzliwość i zachęcać do szukania pomocy, ale nie powinna Pani brać odpowiedzialności za jego stan — ma Pani prawo zadbać również o siebie.
Uzyskaj odpowiedzi dzięki konsultacji online
Jeśli potrzebujesz specjalistycznej porady, umów konsultację online. Otrzymasz wszystkie odpowiedzi bez wychodzenia z domu.
Pokaż specjalistów Jak to działa?
Dzień dobry,
Sytuacja, w której się znalazłaś, jest niezwykle obciążająca emocjonalnie i wymaga od Ciebie bardzo trzeźwego spojrzenia na rzeczywistość, która niestety jest znacznie trudniejsza, niż może się wydawać przez pryzmat rodzącego się uczucia. Zakochałaś się w potencjale tego człowieka - w tym, jaki mógłby być, gdyby był zdrowy - ale musisz zmierzyć się z tym, jaki jest tu i teraz, a obraz ten jest bardzo niepokojący z klinicznego punktu widzenia. Mamy tu do czynienia z niezwykle niebezpieczną mieszanką, czyli nieleczoną depresją połączoną z nadużywaniem alkoholu.
Alkohol jest depresantem - choć chwilowo przynosi ulgę i znieczulenie, długofalowo dramatycznie pogłębia stany depresyjne, zaburza chemię mózgu i osłabia wolę walki, co tworzy błędne koło, z którego bardzo trudno wyjść samodzielnie. Jego deklaracja, że "musi poradzić sobie sam" jest objawem choroby i mechanizmem obronnym - to tak, jakby ktoś ze złamaną nogą odmawiał gipsu, twierdząc, że sam ją "rozchodzi".
To, co możesz zrobić w tej sytuacji, to przede wszystkim zadbać o własne granice i bezpieczeństwo psychiczne - zamiast czekać na zmianę, która może nie nadejść, warto postawić sprawę jasno. Możesz mu powiedzieć, że bardzo Ci na nim zależy i widzisz w nim wartościowego człowieka, ale nie możesz angażować się w relację z kimś, kto systematycznie się niszczy i odrzuca pomoc. Jeśli jednak zdecydujesz się trwać przy nim bez widocznych zmian z jego strony, musisz liczyć się z tym, że ta relacja będzie polegała na Twoim ciągłym dawaniu i jego niemożności brania, co ostatecznie może wyciągnąć energię życiową również z Ciebie.
Sytuacja, w której się znalazłaś, jest niezwykle obciążająca emocjonalnie i wymaga od Ciebie bardzo trzeźwego spojrzenia na rzeczywistość, która niestety jest znacznie trudniejsza, niż może się wydawać przez pryzmat rodzącego się uczucia. Zakochałaś się w potencjale tego człowieka - w tym, jaki mógłby być, gdyby był zdrowy - ale musisz zmierzyć się z tym, jaki jest tu i teraz, a obraz ten jest bardzo niepokojący z klinicznego punktu widzenia. Mamy tu do czynienia z niezwykle niebezpieczną mieszanką, czyli nieleczoną depresją połączoną z nadużywaniem alkoholu.
Alkohol jest depresantem - choć chwilowo przynosi ulgę i znieczulenie, długofalowo dramatycznie pogłębia stany depresyjne, zaburza chemię mózgu i osłabia wolę walki, co tworzy błędne koło, z którego bardzo trudno wyjść samodzielnie. Jego deklaracja, że "musi poradzić sobie sam" jest objawem choroby i mechanizmem obronnym - to tak, jakby ktoś ze złamaną nogą odmawiał gipsu, twierdząc, że sam ją "rozchodzi".
To, co możesz zrobić w tej sytuacji, to przede wszystkim zadbać o własne granice i bezpieczeństwo psychiczne - zamiast czekać na zmianę, która może nie nadejść, warto postawić sprawę jasno. Możesz mu powiedzieć, że bardzo Ci na nim zależy i widzisz w nim wartościowego człowieka, ale nie możesz angażować się w relację z kimś, kto systematycznie się niszczy i odrzuca pomoc. Jeśli jednak zdecydujesz się trwać przy nim bez widocznych zmian z jego strony, musisz liczyć się z tym, że ta relacja będzie polegała na Twoim ciągłym dawaniu i jego niemożności brania, co ostatecznie może wyciągnąć energię życiową również z Ciebie.
Dziękuję za podzielenie się własnymi przeżyciami. To naturalne, że czujesz się zagubiona w tej sytuacji, bo wygląda na to, że to dla Ciebie bardzo trudne. To, że martwisz się o niego i chcesz mu pomóc, pokazuje Twoją empatię, ale widzę też, że zaczynasz przejmować odpowiedzialność za jego życie i decyzje. To jest bardzo obciążające, szczególnie gdy zmaga się z depresją, piciem i brakiem motywacji do szukania pomocy. Pamiętaj proszę, że nie możesz nikogo uratować ani naprawić jego problemów. To, że on nie chce teraz zmiany, oznacza, że relacja romantyczna w tym momencie byłaby dla Ciebie emocjonalnie ryzykowna. Psychologicznie rzecz ujmując, istotne jest, żebyś zadbała o własne granice i bezpieczeństwo emocjonalne. Zachęcam do utrzymywania kontaktu w sposób, który jest dla Ciebie bezpieczny, jasno określając, czego nie możesz brać na siebie- odpowiedzialności za jego stan ani decyzje. Może warto w tym czasie zastanowić się nad tym, czego Ty potrzebujesz w relacji i czego Ty chcesz, niezależnie od jego problemów. Wsparcie, które możesz mu dać , powinno być oparte na trosce, ale nie kosztem Twojego zdrowia emocjonalnego. Rozważ też proszę, jeśli uczucia będą przytłaczające, rozmowę z kimś bliskim, bądź terapeutą, żeby nie zostawać z uczuciami samej.
Pozdrawiam serdecznie!
Pozdrawiam serdecznie!
Brzmi to tak, jakbyś znalazła się w miejscu, w którym Twoje uczucia i chęć bliskości stykają się z bardzo poważnym kryzysem, jaki przechodzi ten mężczyzna, i to naturalne, że czujesz zagubienie. W relacji z kimś, kto ma depresję, dużo pije i nie ma siły do życia, bardzo łatwo jest wejść w rolę ratowania, ale to zwykle prowadzi do wyczerpania, poczucia bezradności i pogubienia się we własnych granicach. Jego słowa, że „musi sam”, mogą być próbą radzenia sobie po swojemu, ale też sygnałem, że on nie jest w stanie dać komuś stabilnej relacji, dopóki sam nie dostanie profesjonalnej pomocy. Z Twojej perspektywy ważne jest, byś pamiętała, że wspieranie kogoś nie oznacza brania odpowiedzialności za jego zdrowienie. Możesz być życzliwa, obecna i empatyczna, ale nie jesteś w stanie zastąpić mu terapii ani decyzji, których on sam nie chce podjąć. Jeżeli on nadużywa alkoholu i mówi o braku chęci do życia, to jest to sytuacja, która wymaga kontaktu ze specjalistą. Daj sobie prawo, by chronić własne granice: jasno określić, że chętnie będziesz go wspierać, jeśli on będzie gotowy szukać leczenia, ale nie możesz być jedyną osobą podtrzymującą go emocjonalnie, zwłaszcza gdy on sam nie podejmuje kroków ku poprawie. To zdrowa troska o siebie, która paradoksalnie jest też jedyną formą pomocy dla niego. Jeśli chcesz zapraszam na konsultacje, porozmawiamy o tym jak takie granice postawić, żebyś czuła się przy tym bezpiecznie.
Przede wszystkim proszę zadbać o siebie i o swoje potrzeby. Samopoświęcanie się w relacji nie gwarantuje pomocy drugiej osobie. Jeżeli osoba ma problemy z alkoholem oraz z depresją, to tylko ona sama może to zmienić w terapii własnej. Pozdrawiam :)
Wciąż szukasz odpowiedzi? Zadaj nowe pytanie
Wszystkie treści, w szczególności pytania i odpowiedzi, dotyczące tematyki medycznej mają charakter informacyjny i w żadnym wypadku nie mogą zastąpić diagnozy medycznej.