prof. dr hab. n. med. Janina Markowska

Zawsze chętnie wracam do Pani doktor, bo czuję się w tym gabinecie komfortowo. Wiem, że zostanę zbadana kompleksowo. Zawsze posłuży dobrą radą. Asystentka cudowna.

Pani Profesor jest najwspanialszym lekarzem jakiego spotkałam w swoim życiu. Zawsze miła, uśmiechnięta z ogromną wiedzą i doświadczeniem. Jestem bardzo wdzięczna jej za opiekę i troskę o moje zdrowie. Jestem szczęśliwa, że kiedyś ktoś mi polecił właśnie Panią Profesor.

Bardzo dobry specjalista. Osoby którym poleciłam wizytę u Pani profesor były bardzo zadowolone i zachwycone Jej profesjonalizmem

Od kilkunastu lat jestem pacjentką pani profesor Janiny Markowskiej . Bardzo dużo zawdzięczam tej profesjonalnej i bardzo empatycznej lekarce . Polecam Panią Profesor wszystkim pacjentkom , które chcą być leczone fachowo , uczciwie i życzliwie . Dla pacjentów zawsze jest Pani Profesor życzliwa i posiadająca czas na wysłuchanie problemów aby następnie je wzorowo rozwiązać . Bardzo Pani Profesor Dziękuję za każdą uzyskaną pomoc .

Nie mogę się zgodzić z poprzednimi opiniami.
Pani Profesor jest najlepszym ginekologiem jakiego znam. Jest niezastąpiona w swoim fachu.
Miałam mieć usunięta macice i tuż przed operacja postanowiłam pójść do niej na wizytę. Okazało się, że nie powinnam mieć jej usuwanej, a problem dotyczył czegoś zupełnie innego.
Teraz po roku w końcu wszystko wróciło do normy. To wszystko zasługa Pani Profesor - bardzo polecam.

Niestety zgadzam się już z inna opinia, ze Pani profesor stwierdza ciężkie choroby bez należytego potwierdzenia. Miałam duże zaufanie do Pani ginekolog i nie podważam wiedzy i doświadczenia ale moje badanie zostało wykonane w sposób niepoprawny. Nie znam przyczyny dlaczego Pani zbadała tylko jedna pierś bez wykonywania usg i na podstawie tego stwierdziła guza i zleciła biopsje. Cała rodzina żyła w strachu a łącznie za wizytę, biopsje i kolejna wizytę zapłaciłabym dużo pieniędzy gdzie po szybkim usg w innym gabinecie obu piersi wyszło ze nie ma żadnych zmian. Do tego stwierdzony potworniak w jajniku, który również okazał się nie istnieć. Zadzwoniłam do gabinetu i niestety nie usłyszałam nawet przepraszam. Wiem, ze jest Pani autorytetem w środowisku medycznym, jednak każdemu może zdarzyć się pomyłka… niestety nie polecam. Sprzęt niezbyt nowoczesny, inne gabinety maja lepszy. I nie trzeba się znać żeby odczuć różnice

Uważam Panią profesor za świetnego specjalistę. Konkretna i bezpośrednia ale czasem tak trzeba. Badanie dokładne, zalecona pełna diagnostyka. Wszystko rzetelnie i dokładnie.

Dziewczyny! Jeśli trafiłyście do Profesor Markowskiej miejcie oczy i uczy otwarte, bądźcie czujne! Daleka jestem od oczerniania tak utytułowanej osoby, doświadczonego lekarza.
Na podstawie jednej krótkiej wizyty Pani Profesor stawia diagnozę: ciężka odmianie raka, mówi o wodzie w brzuchu (nie pytając o fazę cyklu), mówi o potrzebnych markerach, o skomplikowanej i trudnej sytuacji, którą widzi. Przychodzisz z mięśniakami, mówi, że ich nie ma, za to odkrywa bardzo „skomplikowany i trudny problem”, nadżerkę (której nie masz), polip, który usuwa na fotelu „z ręki” bez zgody pacjentki, sama podejmując decyzję, stosuje terapie, które mają swoje uzasadnienie jedynie w określonym czasie cyklu itp. (w normalych okolicznościach to zabiegi szpitalne). Bez badań, nawet podstawowych wyników, bez diagnostyki – stawia swoją diagnozę o raku. To się nadaje do prasy! Inny lekarz skierował mnie na bardzo szczegółową diagnostykę szpitalną, badania wielu wycinków i jestem zupełnie zdrowa! Musiałam jednak „zapłacić” za wizytę u Pani Profesor półrocznym okresem napięcia i stresu, nikt tego czasu już mi nie zwróci. Smutne to bardzo!

Pani prof. Janina Markowska uratowała mnie z moich problemów ginekologicznych, zareagowała natychmiastowo, doradzając najwłaściwszy sposób leczenia. Zabieg i leczenie przebiegły bezproblemowo dzięki jej zaleceniom. Ponadto, w jasny i zrozumiały sposób oceniła moją zdrowotną sytuację, co z pewnością zmniejszyło mój stres. Polecam z całego serca!

Pani Profesor z wielkim zaangażowaniem podjęła się leczenia mojej Mamy. Przy czym zwraca się do Mamy jak do człowieka a nie jak do przypadku medycznego, co niestety nie jest standardem w dzisiejszych czasach.