Ryszard Szczucki

Bardzo polecam lekarza, szczegółowo wyjaśnił mój problem, pokazał model na którym dokładnie mogłam obejrzeć miejsce, które sprawia mi dyskomfort. Uśmiechnięty, rzeczowy, wdrożył plan leczenia który nam nadzieję szybko przyniesie zamierzony efekt.

Wiele lat się zastanawiałam czy to napisać. Jednak myślę, że mam do tego prawo.
Pan doktor nie chciał mi wypisać skierowania na rezonans. Miałam wcześniej USG i był w opisie wysięk w kolanie. To i moje objawy ( ostre kłucie przeszywające rozwijające się od miesięcy) było wskazaniem do wykonania MR. Musiałam się płaszczyć i w końcu się popłakałam błagając o to skierowanie. Gdyby wypisał je szybciej to może dałoby się lepiej uratować moje kolano. Okazało się, że mam uszkodzenie tkanki łąkotki, rzepki, złe ustawienie kości względem siebie w kolanie, które spowodowało zniszczenie kolana. W drugim kolanie to samo kilka lat później. Dobrze, że w końcu się zgodził wypisać to skierowanie, jednak czy na prawdę pacjent musi się tak poczuć i popłakać, mam wrażenie, że lekarze myślą, że niektórzy chcą jakichś zwolnień, czy coś podobnego. Ludzie chcą po prostu się ratować, leczyć, cierpią. Przykre było to, mam traumę po tych kilku wizytach. Było to dla mnie bardo przykre doświadczenie.

Szczerze i z pełną odpowiedzialnością odradzam wizyty u tego człowieka. W dniu 03.06.2014 trafiłem do niego w Międzywojewódzkiej Przychodni Sportowo-Lekarskiej po wypadku motocyklowym. Od wypadku minęły wówczas ponad 2 miesiące kiedy doczekałem się na wizytę. Zgłosiłem się z poważnym bólem prawego stawu kolanowego - bolało do tego stopnia, że bez ketonalu nie mogłem usnąć. Ten człowiek powyginał mi noge we wszystkie strony i stwierdził, że jest OK. Przypisał rehabilitację. Moja lekarz rodzinna do wystawiła mi ponowne skierowanie i szczęsliwie trafiłem za drugim razem na lekarza chcącego pomóc pacjentowi. Ten nie miał wątpliwości, że konieczna jest diagnostyka za pomocą MRI - w wyniku przeprowadzonej diagngostyki lekarz uznał, że konieczna jest operacja. Finalnie kolano było dwukrotnie operowane w USK. A pan Szczucki stwierdził, że jest OK - nie rozpoznał poważnego uszkodzenia łąkotki. Odradzam Szczuckiego tak bardzo, jak tylko odradzić mogę.

Polecam tego lekarza. Wykonał punkcję kolana i skierował mnie na badania rezonansu magnetycznego w trybie Cito, czyli zrobił to, co należało zrobić.

Nie polecam pana Szczuckiego. Przyszedłem na wizytę z wielomiesięcznym pobolewaniem dwóch stawów w nodze. Lekarz nie zadawał pytań, nie interesował się, co mi dolega. Krótko zapytał o co chodzi. Podotykał nogę, pozginał, po obejrzeniu nogi uznał, że opuchnięć nie widzi, przemieszczeń również nie ma, więc wszystko musi być dobrze. Odpowiadam: ale boli, mija już rok jak boli. Nie zlecił żadnych badań, nawet usg nie zrobił. Zapisał na recepcie jakieś tabletki antyzapalne, które w ogóle nie poprawiły stanu. Od prawie roku wykluczyłem aktywność sportową, nawet dłuższe spacery, bo po nich boli mnie staw kolanowy i puchnie, stawy bardzo mnie bolą, noga rwie w nocy i wybudza ze snu. Na pytanie: a co zrobić, gdy skończą się tabletki i następnego dnia pójdę z dzieckiem na dłuższy spacer lub przebiegnę się kawałek, a noga dalej będzie bolała? Odpowiedź (cyt.): to proszę przestać biegać. To jest odpowiedź lekarza! W ostatnich latach na samo dodatkowe, zaznaczam dodatkowe (prócz normalnego pełnego ZUS) ubezpieczenie zdrowotne zapłaciłem wiele tysięcy złotych! A tu taka obsługa. Odradzam!
...Minęło trochę czasu, bo jestem po dwóch zabiegach. Po wizycie u tego ortopedy wykonałem na swój koszt badania. Częściowy opis rezonansu: "horyzontalne pęknięcie trzonu i rogu tylnego łąkotki przyśrodkowej. Duża cysta łąkotki przyśrodkowej wielkości około 2 x 3 cm, leżąca na tylnym rogu łąkotki". W wyniku zabiegu wykonano: częściowe usunięcie łąkotki przyśrodkowej, shaving kłykcia przyśrodkowego kości udowej.
Ta przyjemność kosztowała mnie ponad 5 000 zł. Tylko dlatego, że lekarz nie zbadał mnie na wizycie w ogóle. Nawet nie wykonał USG. Zdecydowanie nie polecam!

Lekarz zbadał dokładnie staw kolanowy, po czym dał skierowanie na badania i zalecił powrót z wynikami. Miły, żartobliwy z profesjonalnym podejściem. Polecam każdemu.

Niestety nie jestem w stanie powiedzieć nic pozytywnego na temat tego lekarza. Przyszedłem z nadgarstkiem bolącym od kilku miesięcy, a właściwie z dwoma. Pan doktor dwa razy powyginał, postukał i powiedział, że to nie to, co zdiagnozował lekarz pierwszego kontaktu, po czym dodał ogólnikowo, że muszę zadbać o "ergonomię pracy". A jak chciałem się wywiedzieć więcej i chociaż poznać jakieś ćwiczenia, coby wizyta nie była totalną stratą czasu, to pan doktor odesłał mnie do "BHP-owca w firmie" i podzielił się ze mną ogólnikami na temat właściwej wysokości monitora (tak jakby miało to jakiekolwiek znaczenie w kontekście nadgarstka). Żadnych dodatkowych badań, sugestii, na czym może polegać moja dolegliwość, zerowe zainteresowanie pacjentem... Odradzam.

Nie polecam i wręcz odradzam. Miała ostry ból w dolnej części pleców, który nie pozwalał mi wysiedzieć nawet 10 minut. Dolna część pleców puchła od bólu. Dlatego w trybie pilnym udałam się do ortopedy prywatnego, który po zobaczeniu zdjęcia RTG i przeczytaniu opisu postawił diagnozę - wysunięcie dysku w odcinku lędźwiowo-krzyżowym (dokładniej ostatni dysk, tuż nad kością ogonową). Zalecił zrobienie rezonansu magnetycznego w celu potwierdzenia diagnozy. Zarejestrowałam się do Dr Szczuckiego w Przychodni Sportowo-Lekarskiej we Wrocławiu, aby otrzymać skierowanie na rezonans i wykonać je na NFZ (jest drogie, a po coś te składki płacimy). Czekałam 5 tygodni na wizytę i w tym czasie ćwiczyłam według zaleceń ortopedy prywatnego. Dzięki temu ból się zmniejszył, ale dyskomfort nadal występuje. Wszystko dokładnie opisałam Dr Szczuckiemu. Doktor obejrzał płytę ze zdjęciem RTG i stwierdził, że mam zdrowy kręgosłup. Na moje pytanie czemu opis zdjęcia mówi co innego chyba sam nie wiedział co powiedzieć. Doktor zaczął dotykać mój kręgosłup od góry i pytał czy boli. W końcu dotknął kręg na dole pleców, tam gdzie bolało i stwierdził, że to nie kręgosłup (choć dokładnie czułam pod jego palcami mój kręgosłup), tylko ból mięśnia, bo kręgosłup kończy się tam gdzie plecy (co?!) i tam gdzie mnie boli to ja nie mam kręgosłupa. Mówił, że przy wypadniętym dysku bym tu nie stała, że taki ból promieniuje. Odpowiedziałam, że promieniował. Doktor stwierdził, że jak już nie promieniuje to w czym problem. Kilkukrotnie prosiłam o to skierowanie, ale lekarz stwierdził, że nie widzi potrzeby, że trzeba ćwiczyć oraz, że i tak nic innego nie wyjdzie z tego badania (już nie wiedziałam, czy chodzi o wypadnięty dysk czy o ten niby ból mięśnia, bo lekarz sam się mieszał w diagnozie - raz tak, a raz tak). Powiedziałam, że wole jednak mieć pewność, że to dyskopatia, a nie nic poważniejszego. Na co Dr Szczucki odpowiedział, że nawet zdrowi ludzie idąc na rezonans dowiadują się ile mają schorzeń i że "woli pani tego nie wiedzieć". Odpowiedziałam, że jednak wole wiedzieć co mi jest, to stwierdził (za mnie), że "wole nie wiedzieć". Na opisie konsultacji napisał, że podczas dotykania kręgosłupa nie wystąpił ból (chociaż ewidentnie go zasygnalizowałam) oraz, że boli mnie mięsień. Od kiedy to mięsień boli 5 tygodni i uniemożliwia siedzenie? Skierowania nie dostałam, bo nic mi nie jest, mogę się ruszać i Dr Szczucki stwierdził, że on to by chciał się schylać tak jak ja, co równało się chyba z tym, że jestem zdrowa. Szczerze odradzam!

Nie polecam. Bardzo małe zainteresowania pacjentem. Przyszedłem z ograniczeniem zakresu ruchomości w barku. Pokazałem je w przykładowej sytuacji. Pan doktor podotykał, poruszał ręką i mówi, że wszytko ok. Na karcie napisał zakres ruchu pełny(pomimo, że pokazałem mu ograniczenie...). Ponadto powiedziałem mu o bólu w plecach po prawej stronie występującym od 4-5 tygodni w różnych momentach i porach dnia. Powiedziałem że gram sporo w squasha i 1-2 razy w tygodniu chodzę na siłownię. Powyższe aktywności odpuściłem przez 3 tygodnie i nic nie uległo zmianie. Powróciłem do aktywności fizycznej i nie zauważyłem nasilenia zbytniego bólu, ale też nadal nie ustąpił. Pan doktor popukał mi plecy, poobracał mną i powiedział mi, że nic mi nie jest. Według doktora to chyba starość powinienem się przyzwyczaić(mam 29 lat...). Aa i jeszcze powiedział mi, trzeba zrezygnować z siłowni, bo zauważył, że ludzie źle ćwiczą. Nie wiem na jakiej podstawie Pan doktor ocenił jak ćwiczę... Pewnie powinienem już położyć się na kanapie i czekać na koniec...

Jestem po artroskopii kolana i częściowym usunięciu łąkotki. Pojawiłem się na wizycie w celu dalszego leczenia kolana bo od czasu artroskopii doskwiera mi ból po dłuższym spacerze, jeździe na rowerze a czasem po zwykłym dniu bez szczególnego obciążania kolana. Pan doktor stwierdził że nie widzi podstaw do zlecenia jakichkolwiek badań jest to normalne, że boli, przeskakuje. Po zmacaniu kolana wyczuł że wszystko jest ok. Więcej pytań zadał lekarz pierwszego kontaktu niż pan ortopeda. Efekt jest taki że lepiej czekać aż będzie poważny problem niż zapobiegać w miarę możliwości wcześniej.