dr n. med. Eugeniusz Czecior

Prof. Czeciora oceniam jako bez.dobrego fachowca w swojej dziedzinie. Operował mnie już dwukrotnie (najpierw przegroda nosa i potem zatoki) i wszystko przebiegło w terminie i bez komplikacji. Gorąco polecam!!!

Pan Doktor nie potrafił uruchomić otoskopu. W końcu udało się uruchomić ale obraz był nieostry - Pan Doktor nie potrafił uzyskać ostrego obrazu. Na taj podstawie (całkowicie nieostrego obrazu) przedstawił diagnozę - "wszystko w porządku", przy czym nieuzbrojonym okiem widać wyraźne ubytki na śluzówce w nosie.

Pan Doktor to przesympatyczny człowiek ze wspaniałym podejściem do dzieci. Wizyta punktualnie. Gorąco polecam!

Bardzo sympatyczny pan doktor !!profesjonalne podejście do dzieci .... gorąco polecam Pana Eugeniusza

Pan doktor bardzo konkretny, szczegółowo wyjaśnił problem i postępowanie w leczeniu. Bardzo sympatyczny i przyjazny.
Kolejna wizyta w szpitalu. Z czystym sumieniem można polecić Pana doktora

Lekarz któremu można zaufać. Wizyta 15 minut a diagnoza postawiona. Szybki termin zabiegu. Oby więcej takich lekarzy !

Jestem bardzo rozczarowana wizytą. Wizyta odbyła się z 45-minutowym opóźnieniem, co zdaje się być dość istotne, w miejscu, gdzie na jednym korytarzu gromadzi się sporo osób, które czekają na szczepienie, wizyty lekarskie i... wymazy do testu na COVID-19. Przyszłam z 4-miesięcznym dzieckiem, po skierowaniu przez lekarza pediatrę, które od ponad 2 miesięcy na zmianę sapie i "charczy" oddychając, ale osłuchowo jest czyste oraz u którego pediatra stwierdził torbiel w jamie ustnej, przez którą dziecko jest niespokojne, "rzuca się" przy jedzeniu i zasypianiu, pociera buzię i uszy. Wizyta trwała może z 5 minut, samo badanie... ok. 2 min. W trakcie badania pan profesor zajrzał niezbyt dokładnie do gardła (nawet pediatra, który skierował na badanie zrobił to znacznie dokładniej, ale uznał, że nie ma wystarczającego sprzętu, którym dysponuje laryngolog, żeby móc mi powiedzieć coś więcej). Torbiel nie została przez pana profesora znaleziona. Odnośnie nosa - lekarz sprawdził jedynie, czy dziecko nie ma kataru. I na tym zakończyło się całe badanie laryngologiczne. Pan profesor stwierdził, że może tak być, że dziecko chrapie w nocy, co do reszty - nie odniósł się w żaden sposób. Dostałam poradę, żeby robić w nosie "przymoczki" z zaparzonego rumianku. Niczego nowego nie dowiedziałam się w trakcie wizyty, dziecko oddycha coraz gorzej i głośniej, zapłaciłam 270 zł za poradę, żeby moczyć nos rumiankiem. Może pan profesor jest świetnym teoretykiem i naukowcem, ale nas - jako pacjentów - potraktował, w mojej ocenie niepoważnie, dodając, że "nie ma co wyolbrzymiać". Potraktował mnie jak przewrażliwione matkę, która nie mając co robić na urlopie macierzyńskim, biegaj po różnych specjalistach i płaci spore sumy tylko po to, żeby któryś z lekarzy znalazł dziecku chorobę. Niestety - po tej wizycie stan zdrowia dziecka nie uległ poprawie, a wręcz przeciwnie - objawy nasiliły się, a do chrapania dołączyły bezdechy. Konieczna była kolejna wizyta laryngologiczna, podczas której inny lekarz laryngolog szczegółowo zbadał jamę ustną dziecka i nos, sprawdził czy nie ma przerostu migdałka gardłowego oraz dokładnie zbadał uszy. I zdaje się, że tak powinno wyglądać badanie laryngologiczne, ponieważ w jego trakcie okazało się, że torbiel, której pan profesor nie widział, jest nadal obecna, a problemy z chrapaniem, bezdechami i zatkanym nosem to niestety skutek przerośniętego migdałka gardłowego. U pana profesora straciłam czas, pieniądze i niepotrzebnie naraziłam dziecko na ewentualne zakażenie koronawirusem w przychodni, gdzie nie przestrzega się podstawowych zasad związanych z zapobieganiem temu zakażeniu.

Szybko i konkretnie lekarz postawił diagnozę i zalecił dalsze leczenie.
Przebieg wizyty jak oceniam bardzo dobrze.

Profesjonalne podejście do pacjenta. Wszystko szczegółowo wyjaśnione. Polecam Pana doktora. Pozdrawiam.