Wstyd mi ale nie umiem sobie z tym poradzić mam jednego syna co ma twarz wysypana piegami i wiem że
4
odpowiedzi
Wstyd mi ale nie umiem sobie z tym poradzić mam jednego syna co ma twarz wysypana piegami i wiem że to odziedziczył po mnie ja zakrywam je makijażem u niego widać i bardzo nie lubię jak mocno to widać bo wtedy dużo osób zwraca na to uwagę a ja sama ich nie akceptuje u siebie i widzę że ciężko mi zaakaceptowac je tez u syna nie mogę na nie patrzeć wiem że nie mogę nic zrobić żeby zniknęły i to mocno mnie boli, że to moja wina że on je ma a w dzieciństwie nie chciałam ich mocno, za to mój mąż nie zwraca w ogóle uwagi na jego piegi czy komentarze innych a ja tak nie umiem
Dzień dobry Pani.
Piegi same w sobie nie są jakąś dramatyczna skazą, niektórzy twierdzą nawet, że są urocze.
Rozumiem, ze dla Pani pozostają dużym problemem, jednak nasuwa się pytanie: Czy synowi przeszkadzają również?
Warto porozmawiać z synem i sprawdzić na ile jest to jego problem, a na ile projektuje Pani swoją niechęć do piegów na niego.
Bez względu na wszystko, zachęcam Panią do konsultacji z psychologiem. Myślę, że warto przyjrzeć się swojej niechęci do piegów i emocją jakie one w Pani wywołują. Być może wraz z psychologiem, będzie Pani w stanie dotrzeć do przyczyny swojej postawy. Warto to zrobić zarówno dla siebie, ja również dla syna.
Pozdrawiam i zachęcam do działania
Piegi same w sobie nie są jakąś dramatyczna skazą, niektórzy twierdzą nawet, że są urocze.
Rozumiem, ze dla Pani pozostają dużym problemem, jednak nasuwa się pytanie: Czy synowi przeszkadzają również?
Warto porozmawiać z synem i sprawdzić na ile jest to jego problem, a na ile projektuje Pani swoją niechęć do piegów na niego.
Bez względu na wszystko, zachęcam Panią do konsultacji z psychologiem. Myślę, że warto przyjrzeć się swojej niechęci do piegów i emocją jakie one w Pani wywołują. Być może wraz z psychologiem, będzie Pani w stanie dotrzeć do przyczyny swojej postawy. Warto to zrobić zarówno dla siebie, ja również dla syna.
Pozdrawiam i zachęcam do działania
Uzyskaj odpowiedzi dzięki konsultacji online
Jeśli potrzebujesz specjalistycznej porady, umów konsultację online. Otrzymasz wszystkie odpowiedzi bez wychodzenia z domu.
Pokaż specjalistów Jak to działa?
Dzień dobry, rozumiem, że ta sytuacja jest dla Pani bolesna I trudna ale jednocześnie muszę podkreślić, że Pani brak akceptacji piegów Syna jest o Pani, nie o Nim. Co więcej, Pani brak akceptacji Jego wyglądu przełoży się (albo bardzo prawdopodobne, że tak będzie) na Jego brak akceptacji samego siebie. To bardzo ważne aby Pani zaopiekowała się swoimi uczuciami i popracowała nad akceptacją tych piegów, jeśli nie swoich (a dobrze by było) to Syna. Zachęcam do skorzystania pomocy specjalistów. Pozdrawiam serdecznie, KKM
Nie ma w tym nic wstydliwego, że Pani tak czuje. Wstyd często pojawia się wtedy, gdy coś w nas jest w konflikcie – rozum mówi: „to drobiazg”, a emocje reagują bólem i napięciem. To nie kwestia próżności, tylko starych ran. Piegów nie da się oddzielić od historii, jaką Pani o nich nosi od dziecka — tej o byciu „nie dość ładną”, „inną”, „gorszą”. Kiedy teraz widzi je Pani u swojego syna, tamta historia wraca. Nie dlatego, że go Pani nie kocha, tylko dlatego, że patrzenie na niego uruchamia Pani własny dawny ból.
Nie jest Pani winna jego piegów. To nie „defekt”, który mu Pani przekazała, tylko cecha wyglądu – taka sama jak kolor oczu czy włosów. Ale rozumiem, że trudno to poczuć, skoro przez lata piegi były dla Pani źródłem wstydu. Ciało zapamiętuje emocje, które kiedyś towarzyszyły ocenie i odrzuceniu.
To, że Pani mąż reaguje spokojnie, nie znaczy, że Pani przesadza. On po prostu nie ma tych wspomnień, więc może patrzeć bez napięcia. Pani natomiast patrzy przez filtr dawnego bólu. I to można krok po kroku leczyć — nie przez makijaż, ale przez łagodność wobec samej siebie.
Proszę spróbować małych gestów akceptacji. Nie zmuszać się do zachwytu, tylko pozwalać, by piegi były – nic więcej. Kiedy patrzy Pani na syna, proszę skupić się na nim jako na całości: jego oczach, głosie, sposobie, w jaki się śmieje. Piegów nie trzeba lubić, żeby przestały boleć. Trzeba przestać z nimi walczyć.
Z czasem, gdy zacznie Pani patrzeć na siebie z większą łagodnością, te same uczucia przeniosą się na syna. Dzieci bardzo czują, jak matka reaguje na ich wygląd – jeśli zobaczy w Pani spokój, poczuje, że jego twarz jest w porządku, niezależnie od tego, co powiedzą inni.
Proszę też pamiętać, że z tym można pracować w terapii. Wstyd jest jedną z najtrudniejszych emocji, ale można go rozpuścić – przez zrozumienie, współczucie i zmianę wewnętrznego języka, jakim Pani do siebie mówi.
Nie zrobiła Pani nic złego. Dała Pani dziecku kawałek siebie – i wbrew pozorom, to nie jest piętno, tylko znak więzi. Może kiedyś, z perspektywy lat, zobaczy go Pani inaczej.
Z serdecznym wsparciem,
Altea Leszczyńska
psycholog, psychotraumatolog
Nie jest Pani winna jego piegów. To nie „defekt”, który mu Pani przekazała, tylko cecha wyglądu – taka sama jak kolor oczu czy włosów. Ale rozumiem, że trudno to poczuć, skoro przez lata piegi były dla Pani źródłem wstydu. Ciało zapamiętuje emocje, które kiedyś towarzyszyły ocenie i odrzuceniu.
To, że Pani mąż reaguje spokojnie, nie znaczy, że Pani przesadza. On po prostu nie ma tych wspomnień, więc może patrzeć bez napięcia. Pani natomiast patrzy przez filtr dawnego bólu. I to można krok po kroku leczyć — nie przez makijaż, ale przez łagodność wobec samej siebie.
Proszę spróbować małych gestów akceptacji. Nie zmuszać się do zachwytu, tylko pozwalać, by piegi były – nic więcej. Kiedy patrzy Pani na syna, proszę skupić się na nim jako na całości: jego oczach, głosie, sposobie, w jaki się śmieje. Piegów nie trzeba lubić, żeby przestały boleć. Trzeba przestać z nimi walczyć.
Z czasem, gdy zacznie Pani patrzeć na siebie z większą łagodnością, te same uczucia przeniosą się na syna. Dzieci bardzo czują, jak matka reaguje na ich wygląd – jeśli zobaczy w Pani spokój, poczuje, że jego twarz jest w porządku, niezależnie od tego, co powiedzą inni.
Proszę też pamiętać, że z tym można pracować w terapii. Wstyd jest jedną z najtrudniejszych emocji, ale można go rozpuścić – przez zrozumienie, współczucie i zmianę wewnętrznego języka, jakim Pani do siebie mówi.
Nie zrobiła Pani nic złego. Dała Pani dziecku kawałek siebie – i wbrew pozorom, to nie jest piętno, tylko znak więzi. Może kiedyś, z perspektywy lat, zobaczy go Pani inaczej.
Z serdecznym wsparciem,
Altea Leszczyńska
psycholog, psychotraumatolog
Niechęć do piegów – u siebie i syna – można rozumieć symbolicznie: jako trudność z zaakceptowaniem pewnych części siebie, które kiedyś mogły być źródłem zawstydzenia. W pracy psychodynamicznej nie chodzi o to, by „przestać reagować”, ale by zrozumieć sens emocji, które się pojawiają: czego naprawdę się Pani boi, przed czym próbuje się ochronić, co znaczą dla Pani te piegi czy krytyka innych.
Wciąż szukasz odpowiedzi? Zadaj nowe pytanie
Wszystkie treści, w szczególności pytania i odpowiedzi, dotyczące tematyki medycznej mają charakter informacyjny i w żadnym wypadku nie mogą zastąpić diagnozy medycznej.