dr Grzegorz Sobczyk

bardzo pozytywnie, Doktor nagrał całą fiberoskopie, później odtwarzał przy mnie opowiadając szczegółowo co mi dolega i opisując widoczne obrazy. Czułem się potraktowany jak świadomy podmiot w rozmowie na temat mojego zdrowia... dziękuję doktorze

Bardzo pozytywnie, profesjonalne podejście do pacjenta, polecam

Niestety nie polecę tego lekarza dla dzieci. Byliśmy z synkiem, dr jest bardzo niekomunikatywny. Mialam wrażenie, że jestem intruzem w gabinecie. Wizyta była krótka, oschła, nieprzyjemna. Dla mnie strata czasu

Serdecznie nie polecam wizyty u Pana Doktora. Wizyta z dzieckiem na badaniu endoskopowym noso- gardła. Lekarz niemiły, nie kulturalny , krzyknął na dziecko gdy te traciło Lekarza nóżka z bólu gdy użył za grubego endoskopu nie przystosowanego dla dziecka, wynik badania podał od niechcenia bez szczegółów. Gdybym się nie zapytała to nic bym się nie dowiedziała. Według mojej oceny zerowe i nieprofesjonalne podejście do pacjenta szczególnie tego małego czyli dziecka.

Nigdy nie spotkałam bardziej nieprzyjemnego lekarza, a bywam u różnych specjalistów.
Mój mąż zauważył, że od pewnego czasu dużo głośniej mówię i kiedy oglądamy filmy, dla mnie dźwięk jest zawsze za cichy.
Sama nie odczuwam problemów z tego powodu, ale pomyślałam, że warto sprawdzić, kto ma rację - zwłaszcza, że przez zdecydowaną większość czasu pracuję w słuchawkach, a na badaniu słuchu byłam raz w życiu, wieki temu.
Poszłam najpierw do innego laryngologa, który poprosił żebym wróciła na doczyszczenie uszu i po skierowanie na badanie słuchu (sam to zaproponował - na wszelki wypadek).
Niestety w Medicover ciężko z terminami u tego samego specjalisty, znalazłam więc okienko u lekarza Sobczyka.
Kiedy opowiedziałam mu o mojej sytuacji, był wręcz oburzony, że przychodzę „bo mąż mi kazał”. Powiedział, że skoro dobrze się czuję, to po co ja w ogóle przychodzę i że szanujmy swój czas. I że nie dziwi się, że pracodawcy coraz bardziej obcinają ludziom benefity, bo to są jakieś jaja. Odcięłam się, że oczywiście nie przychodzę dlatego, że mąż ma swoje widzimisię, tylko może jest coś z czego nie zdaję sobie sprawy. On na to „A no pewnie, to niech sobie Pani zrobi wszystko na wszelki wypadek! EKG, rentgena i w ogóle wszystko!”. Nie jestem hipochondryczką - odpowiedziałam, że idąc jego tokiem myślenia równie dobrze nie powinno robić się badań krwi, bo przecież zazwyczaj w ogóle nie odczuwa się, że coś jest nie tak. Odpowiedział, że badania krwi są przymusowe (co??? pierwsze słyszę) a słuch nie, i że w takim układzie powinnam zapłacić za to badanie, bo nie mam wskazań. Odpowiedziałam, że przecież badania słuchu są darmowe, na NFZ można zrobić - na jego własnych drzwiach wisi taka informacja, a poprzedni laryngolog sam mi to zaproponował. Na to lekarz, czy do okulisty też chodzę mając dobry wzrok. I tu go złapałam, ponieważ moja mama zaprowadziła mnie do okulisty gdy byłam dzieckiem - nie widziałam dobrze, ale czułam się okej i byłam przekonana, że tak jak ja widzą wszystkie dzieci. Dopiero u okulisty okazało się, że mam sporą wadę wzroku. Na to laryngolog przewrócił oczami i lekceważąco odpowiedział „A bo akurat Pani ma wadę wzroku”.
Nie chciało mi się dalej z nim przekomarzać, przez cały czas trzymałam nerwy na wodzy, ale do tej pory żałuję, że nie wyszłam i nie trzasnęłam drzwiami.
Dziwi mnie taki stosunek - wszyscy wiemy, że lepiej zapobiegać niż leczyć. Natomiast lekarz dał mi wyraźnie do zrozumienia, że w jego mniemaniu jak nie ma problemu to nie ma co się badać, tylko przyjść dopiero wtedy jak objawy stają się dokuczliwe. Tylko że nie zawsze jesteśmy świadomi, że jest jakiś problem który się rozwija.
W końcu lekarz powiedział, że wystawi mi skierowanie, ale uwaga - dopisze że to na zlecenie męża i nie wie, czy ktoś mi takie skierowanie przyjmie. Dodał jeszcze żeby koniecznie to mąż zanalizował mi wyniki.
Po chwili okazało się, że poprzedni laryngolog już wystawił mi skierowanie (nie zostałam o tym poinformowana) bez żadnego problemu i było to perfekcyjne zwieńczenie tej całej komedii.
Nigdy już nie wrócę do gabinetu lekarza Sobczyka. Brak słów na takie zachowanie.

Byliśmy na wizycie u dra Sobczyka z rocznym dzieckiem, zgłaszaliśmy uchylenie ust w trakcie snu. Pan dr zbadał i stwierdził, że problem sam zniknie, kiedy dziecko podrośnie, wyraził też zaniepokojenie, że męczymy badaniami malucha. Kilka lat później mamy zdiagnozowane za krótkie wędzidełka. Pan doktor fałszywie mnie uspokoił, wskutek czego problem się pogłębił.

Przyszłam zbadać ucho a po czasie padło pytanie o to czy jestem zaszczepiona. Odpowiedziałam, ze nie. Pan doktor zaczął się mnie dopytywać dlaczego, odpowiedziałam, ale nie chcialam dyskutować na ten temat bo uważam ze to nie ma sensu. Jednak pan doktor był bardzo ciekawski i
zauważyłam ze bardzo go zabolał ten fakt, ze nie jestem zaszczepiona. Jestem w szoku, bo nawet w szpitalu nie miałam żadnego wywiadu covidowego a co dopiero prywatnie. Na koniec kiedy zapytałam czy czyszczenie uszu patyczkami higienicznymi jest bezpieczne, bo słyszy sie różne rzeczy na ten temat- nie dostałam jasnej odpowiedzi. W zamian za to zaczął mi przytaczać jakieś przykłady żebym chyba poczuła sie nie doinformowana. Wstyd!! Brak słów i tylko strata pieniędzy. Polecam szukać innego lekarza.

Bardzo pomocna wizyta - sprawnie, konkretnie i skutecznie! Lekarz kompetentny. Polecam z czystym sumieniem:)

Nie polecam tego lekarza. Przyszli zbadać ucho po zapaleniu ucha (dziecko piło antybiotyk przez 7 dni), lekarz zbadał i stwierdził, że oba uszy są zdrowe.
Tej samej nocy dziecko obudziło się we łzach z bólu ucha. Rano inny lekarz zbadał i powiedział, że stan zapalny nie został wyleczony, antybiotyki do drugiej tury.
Jak lekarz nie od razu zauważył, że ucho nadal jest w stanie zapalnym, nie rozumiem ....

Lekarz naprawde cudowny,podejscie do dziecka bez zastrzeżeń,wizyta szybka,ale to jak najbardziej plus,gdy idzie sie z dzieckiem.Wszystko dokladnie wyjaśnione,3 latek po opuszczeniu gabinetu prosil zeby pan go jeszcze zbadal i pytal kiedy kolejna wizyta .Zdecydowanie polecam