Ryszard Miara

Mój pierwszy ginekolog, który już mnie zraził. Oprócz tego, że przypisuje tabletki na twarz (ma renomę, że rozdaje je jak cukierki) to na dodatek przyczynił się do mojego przytycia. W miesiąc przybrałam 8 kg. Gdy poszłam do niego powiedzieć co się dzieje to oznajmił mi, że od tabletek się nie tyje.. Potem stwierdził, że muszę mieć po tabletkach wzmożony apetyt i to tylko moja wina. A na końcu doszedł do wniosku, że są tabletki na rynku, które nie zatrzymują wody w organizmie. Mylił się w zeznaniach, że gdy wyszłam od niego to miałam nerwy w zenicie. I jeszcze się chwalił, że do niego przychodzą pacjentki, które specjalnie go proszą o przypisanie antykoncepcji, bo chcą przytyć. Więc co on mi za kit wciskał. Poprzednich tabletek nikt nie znał oraz były tanie bo odpłatność tylko 30%. Natomiast nowe, które mi przypisał to Midiana, ale o tych tabletkach mogłam porozmawiać z koleżankami, bo są znane na rynku i dobre. Nie rozumiem, jaki zysk miał z przypisywania tamtego badziewia ;/ I jeszcze o cytologie trzeba się prosić i przypominać, bo gość ma za dużo na głowie, siedzi w gabinecie i z pielęgniarką kawę pije. Ale aby pamiętać o pacjentki cytologii to już za dużo..

Jesteś tym lekarzem? Odpowiedz na tę opinię! Zarejestruj się teraz

Do doktora Miary chodzę już kilka lat, zawsze robi cytologię, dobrał mi dobre antykoncepty. Człowiek może trochę suchy w obejściu z ludźmi, ale zawsze stara się odpowiedzieć jak najlepiej i najprościej na zadane pytania. Prowadził dwie ciąże mojej siostry i ona też jest zadowolona. Jak dla mnie dobry lekarz.

Leczyłam się u doktora w Jaworze, w 14 tyg. okazało sie , że płód jest martwy. W szpitalu miałam naprawdę fachową opiekę ze strony doktora oraz ogromne wsparcie, nawet po wypis nie musialam jechać do Złotoryji, doktor osobiście przywiózł go do mojej przychodni. Po pól roku zaszłam w ciąże i P. Miara odbierał poród , cieszył się nie mniej niż ja ,jak urodziła mi się zdrowa dziewczynka. Wszyskim koleżanką polecałam doktora i żadny mi sie skarżyła, więc jestem zaskoczona poprzednimi komentarzami. Według mnie jest to prawdziwy fachowiec i wie jak leczyć pacjentki. Niezmiennie od 9 lat jestem pod jego stałą opieką.

Pan Doktor prowadzil moja ciaze. Mam do niego wiele zastrzezen. Po pierwsze gabinet okropny, brak miejsca na przebranie i powieszenie ubran, stary sprzet i fotel. Po drugie namawia do zakonczenia ciazy przez cesarskie ciecie bez wskazan lekarskich... co wiecej posuwa sie do klamstwa by wyludzic te 500zl ( w roku 2005) . MI powiedzial ze jesli zdecyduje sie na porod silami natury cyt: zabije wlasne dziecko. Potem po USG powiedzial ze trzeba cesarke bo dziecko ma cyt: dziure w serduszku. "Pseudo Diagnozy" natychmiast sprawdzalam u lekarza we Wrocławiu na jednym z najlepszych sprzetow ... zawsze okazywaly sie nieprawdziwe. Dziecko przyszlo na swiat bardzo szybko (o 6 bylam w szpitalu a o 7:15 urodzilam) , bylo normalnej budowy i zdrowiutkie.
Pan Doktor przez 3 doby nie zajrzal do mnie... co wiecej jak mial dyzur wysylal do mojego pokoju kolege zeby tylko mi w oczy nie spojrzec :|
NIE POLECAM

Jesteś tym lekarzem? Odpowiedz na tę opinię! Zarejestruj się teraz

Beznadzieja... Do pana doktora trafiłam z przypadku. Nie chorowałam ani nie planowałam ciąży, zależało mi jedynie na regularnej kontroli ginekologicznej i na receptach na pigułki antykoncepcyjne. Chodziłam na wizyty co pół roku i co pół roku byłam badana. Ostatnią wizytę złożyłam u pana doktora, kiedy postanowiłam zajść w ciążę, aby mnie zbadał i stwierdził, czy nie ma przypadkiem jakichś przeciwskazań. Wiedziałam już wtedy na pewno, że to nie on poprowadzi moją ciążę. Zamierzałam zamienić pana doktora na lekarza, który ma w gabinecie aparat usg, bo w ciąży to bardzo ważne. W ciążę zaszłam już w miesiąc po ostatniej wizycie u pana doktora i wtedy udałam się do innego lekarza, a ten podczas badania usg stwierdził, że mam coś, nie wiadomo dokładnie co, ale jest to olbrzymie, większe od całej macicy z ciążą. Oczywiście nie wierzył, że chodziłam regularnie do lekarza i regularnie byłam badana, bo takiego czegoś nie mogłam sobie wyhodować w ciągu miesiąca, ale to rosło latami, a każdy ginekolog powinien to zauważyć. Ciążę oczywiście starciłam, obumarła, a potem, podczas operacji, okazało się, że to coś to był 7-iocentymetrowy mięśniak. Lekarz, który mnie operował stwierdził, że tak wielkiego jeszcze nie widział. Pan dr Miara jakoś go nie wybadał. Największy żal do niego mam o to, że nigdy nawet słowem nie wspomniał o konieczności profilaktycznego, przezpochwowego usg, które musiałoby mięśniaka wykryć. Zapewne z obawy utraty pacjentki, która, jakby nie było, przychodziła do niego dwa razy do roku na prywatne wizyty. Efekt-utrata ciąży, operacja, powikłania i problemy przy kolejnych ciążach.

Jesteś tym lekarzem? Odpowiedz na tę opinię! Zarejestruj się teraz