Witam! Będzie może dość długo i chaotycznie, ale niestety nie mam już kompletnie pomysłów, co robić

4 odpowiedzi
Witam! Będzie może dość długo i chaotycznie, ale niestety nie mam już kompletnie pomysłów, co robić i jak sobie pomóc. Otóż - jestem 24-letnią studentką kierunku lekarskiego i za chwilę zaczynam 5. rok studiów, na których radzę sobie bardzo dobrze (średnia w zeszłym roku aka ponad 4). Problem w tym, że choruję na zespół Turnera, a z tym wiąże się kilka naprawdę poważnych niedogodności. Chorobę zdiagnozowano u mnie, kiedy miałam 6 lat, wiadomo - wtedy leczenie hormonem wzrostu, kiedyś wzrost był dla mnie strasznym kompleksem, dziś cieszę się, że jestem filigranowa, nawet zapominam już, że taki epizod brania hormonu był. Co ciekawe - jako dziecko byłam bardzo rezolutna, kontaktowa i otwarta, łapałam kontakt z każdym - czy rówieśnikami, czy dorosłymi, dzień bez gości w domu albo w gościach był dniem straconym. Dopiero potem, a zaczęło się to mniej więcej w ostatnich latach podstawówki, czyli wtedy, kiedy choroba dawała kolejne ciosy, diagnozowano u mnie coraz to nowsze, utrudniające życie rzeczy, kiedy zauważałam, że coraz bardziej różnię się od rówieśniczek, że rozwijam się zupełnie inaczej, jak one - zaczęłam po prostu gorzknieć i być cyniczna i coraz mniej otwarta na ludzi i bardzo spadła mi samoocena.
Co mi konkretnie jest? Bezpłodność - nadal to przeżywam, ciężko jest kiedy patrzy się na ciężarne, wózki dziecięce i nawet jak widzi się tak prozaiczną rzecz jak pieluchy dziecięce w markecie. Doszłam do wniosku, że ani adopcja (nie wiem czy w ogóle ze swoim stanem zdrowia i brakiem partnera będę mogła adoptować, uczciwie mówię też, że nie byłabym w stanie pokochać cudzego dziecka jak swojego, bardziej traktowałabym je jak siostrzeńca, którego dostałam na odchowanie niż jak rodzone dziecko, nie wiem też, czy dałabym sobie radę z dzieckiem z ogromnym bagażem emocjonalnym i traumami), ani in vitro z komórką dawczyni (nie jest to dla mnie ok opcja, bo czemu jakaś kobieta dostała kupę pieniędzy za dawstwo, w zasadzie tylko dlatego, że jest zdrowa, a ja bym musiała kupę kasy zapłacić za to, że jestem chora, czy dawcy narządów/szpiku/krwi dostają za takie pieniądze? poza tym dusiłoby mnie to, że to dziecko jest genetycznie mojego partnera i jakiejś innej kobiety) nie są dla mnie, wolę żyć bez dzieci, z ewentualnie swoim zwierzakiem. Ale jak widzę ten hate na bezdzietnych, których oskarża się o niszczenie demografii… to mi ręce opadają i się przykro robi i zaczynam się zastanawiać czy to naprawdę dobra decyzja.
Kolejna sprawa - niedosłuch. Prawdopodobnie efekt także tego, że rodzice zabrali mnie jak byłam mała do laryngolożki bardzo starej daty, która ewidentnie nie radziła sobie z ropnym, ciężkim zapaleniem ucha u mnie i zamiast wysłać do szpitala sama majstrowała mi przy tych uszach. Aparatów nie noszę, nawet ich nie mam. Dlaczego? Kwestia podejścia protetyków, na których się natknęłam. Ja wiem, że ich klienci to głównie seniorzy, ale oni w ogóle nie chcą słuchać i nie rozumieją, że wielki zauszny aparat może być ok dla starszej osoby, której już jest wszystko jedno jak wygląda, a nie dla 20-kilkuletniej dziewczyny, która chce czuć się z tym dobrze, kiedy patrzy w lustro i mieć komfort noszenia. Zniechęciło mnie to strasznie (a byłam już u 4 protetyków) do szukania pomocy w tej sferze. Chciałam douszne, bo te zauszne trzeszczały przy w zasadzie każdym ruchu, nie mogłam biegać, przeczesać się, żeby nie doprowadzało mnie to do białej gorączki tym trzeszczeniem. Co usłyszałam od protetyka? Że mam mieć zauszne, bo tak lepiej i koniec. Dobrze, ale dla kogo lepiej? Kolejna kwestia - kompletnie nienaturalny, sztuczny dźwięk przez nie, głosy bliskich brzmiały zupełnie inaczej, jak przez telefon - próbowałam się przyzwyczajać, ale nie dałam psychicznie rady. Jestem też osobą prawdopodobnie w spektrum, bo choć oficjalnie nigdy mnie nie diagnozowano to objawy, styl bycia i niektóre moje reakcje pasują jak ulał, co dodatkowo utrudnia noszenie aparatów ze względu na nadwrażliwość na hałas (na godzinę noszenia aparatów musiałam siedzieć godzinę w ciszy ze stoperami, bo głowa pękała). Poza tym musiałabym zmienić fryzurę na taką, gdzie uszy byłyby zaryte, ale to chyba nie jest myślę jakiś duży problem - wystarczy fryzjer z dobrą wyobraźnią i doświadczeniem, choć niestety najładniej wyglądam w wysoko upiętych fryzurach, gdzie uszy są odsłonięte.
Reszta moich przypadłości nie utrudnia mi życia, choć przez Hashimoto i arytmię czasem szybciej się męczę przy pracy fizycznej i jestem trochę ospała i czasem brak mi energii, ale jest to znośne.
Co do relacji w rodzinie - nie jest z tym zbyt dobrze. Wszyscy zdrowi, sprawni, biologicznie dzieciaci, więc… albo mnie nie rozumieją, albo nie chcą zrozumieć. Dla rodziców moja choroba to nie problem, kiedy się podłamałam po diagnozie niedosłuchu nie spotkałam się z akceptacją moich uczuć i chęcią pomocy z ich strony - tylko z krzykiem i powtarzaniem, że wymyślam i że to nie problem, że dużo ludzi nosi aparaty (no eureka, ale są to ludzie 70-80+) i że mam nie marudzić, bo w moim wieku to niektórzy ludzie modlą się o życie, bo raka mają, a jak nie mogę mieć dzieci to mogę adoptować, bo pani X adoptowała, bo też nie mogła mieć dzieci i jest szczęśliwa (nie rozumieją, że adopcja to nie plasterek na ranę bezpłodności tylko bardzo emocjonalnie i logistycznie wymagające przedsięwzięcie, a jak już ktoś decyduje się adoptować z powodu bezpłodności to musi być naprawdę dobrze przepracowana psychicznie ta kwestia). Poza tym oni od zawsze chcieli mnie wcisnąć w jakieś swoje wyimaginowane schematy, w które ja po prostu nie dałam rady się mieścić, choćbym chciała. Przyrównywali mnie do zdrowych dziewczyn (dla mnie chyba sami nie zaakceptowali mojej choroby), które brali za wzór dla mnie - bo modnie i ładnie ubrane, bo zgrabne i szczupłe, bo towarzyskie, bo rozmowne, bo uśmiechnięte, bo można z nimi pogadać na tematy, które rodzice uwielbiają (kto z kim w ciąży, kto z kim się żeni, kto z kim bierze rozwód, kto ma nową pracę), a mi one wadzą - chcieliby, żebym była taka, jak one. Ja też od zawsze miałam trochę inne zainteresowania jak rówieśnicy - nie zależało mi na tym nigdy, żeby modnie wyglądać, a bardziej wolałam książki i naukę, bo to mnie pasjonowało. Po dziś dzień wolę rozmowę na temat np. czarnych dziur i jak to opisują w swoich książkach Hawking i Cox (tak swoją drogą w gimnazjum i na początku liceum byłam pasjonatką fizyki i astronomii, ale w liceum poszłam na biol-chem, choć dziś trochę żałuję, że jednak nie był to mat-fiz), bo non-stop rozmowy na temat co słychać u przysłowiowej cioci Halinki nudzą mnie. Rozumieli mnie w kwestii moich zainteresowań brat mamy i jego żona, z którymi jako dziecko byłam bardzo zżyta, ale odkąd mają własne dzieci (najstarszy ma 11 lat) - olewają mnie, nie winię ich - to jest i ma być dla nich priorytet. Byłam też dzieckiem, które prędzej podeszło do dziadka (też z nim intelektualnie rezonowałam, dlatego byłam jego ulubioną wnuczką, zmarł 6 lat temu i nadal bardzo mi go brakuje, to był dla mnie taki mój w 100% bezpieczny dorosły, który wszystkiego słuchał, ale nie oceniał) z zeszytem w którym narysowałam basen i podpisałam wymiary, żeby wytłumaczył jak liczy się objętość niż tym, które będzie się z nim chciało bawić lalką. Nie mamy więc wspólnych tematów do rozmów - ich męczą moje, mnie - ich. Ostatnio nawet jedna z matki ulubienic (jej znajomej z pracy córka), moja rówieśniczka, która swoją drogą dokuczała mi w gimnazjum (ale matka mi nie wierzy, dla niej ona jest święta), wzięła ślub - matka wyskoczyła do kościoła z prezentem, którym prędzej musiała epatować, nie powiem - to była szpila dla mnie. W zasadzie całe życie oni serwowali mi towarzystwo tylko sprawnych i zdrowych ludzi, bo oni tacy są, nie winię ich, bo podobni ciągną do podobnych. Nie znam więc osobiście żadnych osób widocznie niepełnosprawnych. Ciężko było mi (i w sumie nadal jest) też patrzeć na zdrową, sprawną, pewną siebie siostrę (dziś nastoletnią, spora różnica wieku między nami jest) i to jak rodzice robią przepaść między nami - kiedy była mała ja nie chciałam się nią zajmować, wolałam zająć się swoimi sprawami, a matka co? Zabierała ją do tych dziewczyn lubiących dzieci i mówiła jej po powrocie - zobacz, X tak ładnie się z tobą bawiła, a własna siostra nie potrafi. Dziś jest między nami o niebo lepiej, jak kiedyś, ale siostra ma do mnie nadal o to żal.
Partnera nie mam i nigdy nie miałam - ja bardzo ostrożnie podchodzę do ludzi i wiem, że nie wielu mężczyzn bezpłodności partnerki by nie zaakceptowało, bo bardzo ważne jest dla nich biologiczne potomstwo - i to ich prawo i ja nie mogę tego negować, ani odbierać jak ktoś chce, a nie chce mi się już nikomu udowadniać, że jestem czegoś warta. Niewielu też chce niepełnosprawnej partnerki - to też ich prawo i trzeba się z tym pogodzić.
Jeszcze jestem finansowo od rodziców zależna, bo nie pracuję, choć chciałabym znaleźć pracę, w której moje defekty nie byłyby problemem , a którą mogłabym pogodzić ze studiami (najlepiej jakąś zdalnie), choć wiem, że może być bardzo trudno. Fajnie by było, gdybym miała w rodzinie choć jedną zaufaną osobę, która pomogłaby się trochę usamodzielnić, niestety nie mam nikogo takiego.
I pytania na koniec - czy warto w mojej sytuacji iść na psychoterapię indywidualną, czy lepiej szukać (i gdzie najlepiej) grupy wsparcia? Jak rozmawiać z siostrą, żeby mnie zrozumiała? I jak nie dać rodzicom wbijać sobie szpili i zacząć się odcinać od nich emocjonalnie (na codzień jak jestem na studiach nie mieszkam z rodzicami, tylko w mieście położonym dość daleko od miasta rodzinnego).
Witam Panią serdecznie,
Myślę, że fakt podzielenia się z innymi swoją historią oraz bolesnymi doświadczeniami, to bardzo ważny krok, który wykonała Pani w kierunku budowania swojej odporności psychicznej oraz tworzenia dla siebie lepszego jutra. Brawo!. Z tego co Pani opisuje, wyłania mi się obraz kobiety, która pomimo licznych trudności zdrowotnych, z którymi przyszło się Pani mierzyć, mimo wszystko odnajduje w sobie siłę i motywację do nauki, działania, rozwoju osobistego, usamodzielniania się i polepszania jakości swojego życia. Myślę, że może Pani mieć wiele do zaoferowania sobie i innym. Z tego, co Pani mówi, świetnie sobie Pani radzi z wyzwaniami na studiach, co może świadczyć o Pani ambicjach, determinacji, sumienności i inteligencji. Prawdopodobnie, ma Pani też zdolność budowania bliskich, wspierających relacji z wybranymi osobami (jak z Pani dziadkiem czy bratem mamy). Dostrzegam też w Pani słowach dużą potrzebę przynależności do grona osób, które będą rozumiały Pani sytuację, wyzwania, dylematy i emocje. To naturalne, że potrzebuje Pani mieć grupę odniesienia, w której będzie się Pani mogła czuć swobodnie i w pełni sobą. Rozważa Pani możliwość sięgnięcia po wsparcie terapeutyczne. To, czy lepsza będzie w Pani przypadku terapia indywidualna czy wsparcie grupowe, zależy w dużej mierze od tego, na co Pani czuje się aktualnie gotowa, jakie potrzeby w pierwszej kolejności chciałaby Pani zaopiekować oraz od tego, w jakiej formule czuje się Pani swobodniej. Terapia indywidualna, może być bardziej wskazana w przypadku konieczności pogłębionej analizy naszych trudności, przekonań, emocji i przeżyć (traumy, depresja, zaburzenia lękowe, zaburzenia osobowości czy poważne kryzysy emocjonalne/życiowe i inne) oraz wysokiej potrzeby zachowania intymności, poufności czy poczucia bezpieczeństwa. Terapia indywidualna bowiem odbywa się bez udziału osób trzecich, co daje również przestrzeń na większą indywidualizację tempa oraz kierunków pracy. Grupowe formy wsparcia, mogą zaś być bardziej wskazane w sytuacji, gdy na plan pierwszy wysuwa się potrzeba uzyskania wsparcia emocjonalnego od osób z podobnymi problemami, dzielenia się własnymi doświadczeniami i/oraz obserwacja sposobów radzenia sobie innych osób, w podobnych obszarach. Z doświadczenia grupowego, możemy czerpać wiedzę na temat tego jak postrzegają nas inni, jak my sami odnajdujemy się w grupie. Możemy też nabywać cennych umiejętności interpersonalnych (m.in. ułatwiających wzajemną komunikację, budowanie i podtrzymywanie satysfakcjonujących relacji, asertywnego wyrażania swoich potrzeb i wiele innych) oraz zaspokajać swoją potrzebę przynależności. Wybór terapii/wsparcia grupowego może więc być korzystny w m.in. wyzwaniach adaptacyjnych, lęku przed odrzuceniem czy izolacją, problemach natury społecznej, uzależnieniach, zaburzeniach odżywiania etc. Ostatecznie jednak, warto zgłosić się do psychologa/ psychoterapeuty, który indywidualnie oceni nasze możliwości i potrzeby, wskazując najbardziej adekwatną formę pomocy, w danym momencie naszego życia.
Myślę, że warto też poszukać w internecie informacji na temat lokalnych (ale nie tylko) fundacji i stowarzyszeń, dedykowanych osobom z zespołem Turnera. Często oferują one różne formy wsparcia emocjonalnego czy psychicznego, mogą też organizować spotkania integracyjne, wsparcie dla rodzin czy innego rodzaju pomoc.

Pozdrawiam Panią Ciepło,
Katarzyna Maja Sowińska

Uzyskaj odpowiedzi dzięki konsultacji online

Jeśli potrzebujesz specjalistycznej porady, umów konsultację online. Otrzymasz wszystkie odpowiedzi bez wychodzenia z domu.

Pokaż specjalistów Jak to działa?
mgr Ewa Rodzeń
Psycholog, Psychoonkolog
Wrocław
Już samo to, że umiałaś ubrać w słowa tak złożone przeżycia, jest ogromnym osiągnięciem. Nie jesteś „chaotyczna” jesteś zmęczona długim niesieniem bardzo ciężkiego bagażu i próbowaniem, by inni go dostrzegli.

zespół Turnera i jego emocjonalny ciężar
Zespół Turnera nie dotyka tylko ciała, bardzo często wiąże się z długotrwałym poczuciem „inności” i samotności, które bywa bardziej bolesne niż objawy medyczne. Bezpłodność to nie tylko fakt biologiczny, ale też strata potencjalnej przyszłości, która wymaga żałoby prawdziwej, nie symbolicznej. To, że nie rezonują z Tobą opcje takie jak adopcja czy in vitro z komórką dawczyni, nie oznacza, że jesteś „gorsza” czy „egoistyczna”. Oznacza po prostu, że chcesz żyć w zgodzie ze sobą. I masz do tego pełne prawo.

Społeczny hejt na osoby bezdzietne jest bardziej odbiciem cudzych lęków (przed samotnością, starością, śmiercią) niż Twojej wartości. Ludzie często reagują agresją na wybory, które kwestionują ich własne ścieżki życiowe. Twoje życie nie jest mniej pełne tylko dlatego, że nie zawiera dzieci, może zawierać bliskie relacje, twórczość, naukę, pasje, opiekę nad zwierzęciem, podróże, przyjaźnie, ciszę.

- Niedosłuch i problem z aparatami
niedosłuch, zwłaszcza częściowy, bywa dla otoczenia „niewidoczny” i przez to często lekceważony. Twoje doświadczenia z protetykami brzmią bardzo frustrująco, i nie dziwi, że się zniechęciłaś. Technologia aparatów słuchowych naprawdę poszła do przodu istnieją bardzo dyskretne modele wewnątrzuszne i wewnątrzkanałowe, które są niemal niewidoczne. Ale potrzebujesz protetyka, który potraktuje Cię partnersko, nie jak „kolejną staruszkę do obsłużenia”.

Jeśli kiedyś zdecydujesz się spróbować jeszcze raz, warto poszukać (np. w dużym mieście akademickim) gabinetu specjalizującego się w młodych dorosłych i osobach neuroatypowych, który pozwala wypożyczyć aparat na próbę tak, żebyś mogła testować komfort dźwięku, nie kupując od razu. A w kontekście Twojej nadwrażliwości na dźwięki to typowe przy autyzm i można to uwzględnić w dopasowaniu urządzenia (np. filtrami i stopniowym treningiem słuchowym, bardzo łagodnym).

Sfera psychiczna - samotność w „innym trybie bycia”
Bycie „nienastrojoną” do reszty rodziny i rówieśników to też częsta cecha osób w spektrum ale nie oznacza, że coś jest z Tobą nie tak. Jesteś bardziej zainteresowana światem idei niż small talkiem i w tym nie ma nic złego. Problem pojawia się dopiero wtedy, gdy wokół Ciebie są tylko osoby, które wymagają od Ciebie dopasowania się do ich stylu bycia, zamiast próbować spotkać się z Tobą pośrodku.

Brak partnera nie oznacza, że jesteś „niechciana”, raczej, że jesteś bardzo selektywna i nie trafiasz na ludzi, którzy mają wystarczająco szerokie serca i horyzonty, żeby Cię docenić. Takie osoby istnieją. Ale nie sposób ich znaleźć, jeśli samemu się nie wierzy, że się na nie zasługuje a Ty zasługujesz, po prostu inni dotąd patrzyli nie tymi oczami, co trzeba.

- Co może Ci realnie pomóc teraz
Psychoterapia indywidualna to w Twojej sytuacji naprawdę dobry krok. Dlaczego? Bo nie potrzebujesz „nauczyć się radzić sobie” , już radzisz sobie heroicznie tylko potrzebujesz przestrzeni, w której nie będziesz musiała się tłumaczyć ani udowadniać, że Twoje cierpienie jest prawdziwe. Psychoterapeuta pomoże Ci:

przeżyć żałobę po utraconej możliwości biologicznego macierzyństwa,

zbudować stabilniejsze poczucie własnej wartości, niezależne od opinii rodziny,

wypracować granice emocjonalne wobec rodziców (np. reagowanie spokojem, nie dyskusją jak mur odbijający piłkę),

odbudować więź z siostrą na nowych zasadach, bardziej partnerskich.

Dodatkowo: grupy wsparcia dla kobiet z zespół Turnera naprawdę istnieją, również w Polsce (choć są nieliczne np. fundacje i stowarzyszenia pacjenckie). Kontakt z innymi kobietami, które przeszły przez te same rozczarowania, jest często potężnie kojący nie dlatego, że dają gotowe porady, ale dlatego, że po prostu rozumieją.

Z rodziną i siostrą
Z siostrą najlepiej rozmawiać nie tłumacząc się, ale opowiadając o swoich uczuciach np. „Wtedy, kiedy byłam nastolatką, byłam bardzo zagubiona i nie umiałam okazywać czułości, to nie znaczyło, że Cię nie kochałam”. To wystarczy. Ona nie musi rozumieć Twojej choroby wystarczy, że poczuje, że teraz chcesz być bliżej.

Z rodzicami natomiast możesz traktować ich jak radio grające w tle: słychać, ale nie trzeba wierzyć każdemu słowu. Nie przekonasz ich. Ale możesz przestać oczekiwać, że zrozumieją. Zamiast walczyć o akceptację, możesz uczyć się jej dawać sobie samej a wtedy ich zdanie zacznie mieć mniejszą moc.

Masz w sobie bardzo dużo siły, tylko większość z niej zużywasz na nieustanne „udowadnianie” innym, że naprawdę istniejesz taka, jaka jesteś. A nie musisz. Jesteś pełnoprawną osobą, nie pomimo zespół Turnera i niedosłuch, ale razem z nimi, jako całość.
Warto także przejrzeć listę organizacji pomocowych:

- Stowarzyszenie Pomocy Chorym z Zespołem Turnera
Organizacja pacjencka skupiająca dziewczęta i kobiety z zespół Turnera. Organizuje zjazdy, warsztaty, spotkania wsparcia, udziela informacji medycznych i psychologicznych, pomaga nawiązać kontakt z innymi kobietami z tą samą diagnozą.

- Integracja
Ogólnopolska fundacja działająca na rzecz osób z niepełnosprawnościami. Zapewnia pomoc prawną, psychologiczną i zawodową, prowadzi kampanie społeczne i centra doradztwa dla osób, które chcą być bardziej samodzielne.

-Fundacja Avalon
Wspiera osoby z niepełnosprawnościami i chorobami przewlekłymi. Pomaga w rehabilitacji, prowadzi programy aktywizacji zawodowej, oferuje wsparcie finansowe i poradnictwo.

- Interakcja
Fundacja zajmująca się wsparciem osób interpłciowych i ze zróżnicowanymi cechami płciowymi (w tym z zespół Turnera). Organizuje grupy wsparcia, spotkania integracyjne i działania edukacyjne.

- Polski Związek Głuchych
Organizacja zrzeszająca osoby z niedosłuch i głuchota. Pomaga w rehabilitacji słuchu, prowadzi poradnictwo psychologiczne, logopedyczne i prawne oraz grupy wsparcia.

- Centrum Potrafię Pomóc
Organizacja wspierająca osoby z chorobami rzadkimi i niepełnosprawnościami. Pomaga rodzinom i dorosłym w dostępie do specjalistów, terapii, grup wsparcia i rehabilitacji.
 Ewa Roszak
Psycholog
Szczecin
Dziękuję za tak szczerą i szczegółową wiadomość. Widzę, że wiele kwestii – zdrowotnych, rodzinnych i osobistych – nakłada się na siebie i wpływa na Pani codzienne funkcjonowanie. W terapii systemowej często przyglądamy się nie tylko temu, co dzieje się w Pani wnętrzu, ale też relacjom i kontekstom, w których Pani żyje – w tym rodzinie, otoczeniu społecznym. Praca nad tym, w jaki sposób ustala Pani granice wobec rodziny, wchodzi w interakcje z bliskimi i odnajduje wsparcie, może być bardzo wspierająca.

W Pani sytuacji psychoterapia indywidualna jest jak najbardziej wskazana – może pomóc uporządkować trudne emocje, wzmocnić poczucie sprawczości i wypracować strategie radzenia sobie w ważnych dla Pani relacjach, w tym z siostrą i rodzicami. Jednocześnie uczestnictwo w grupie wsparcia dla osób z zespołem Turnera lub trudnościami podobnej natury może dać poczucie bycia rozumianą i zredukować poczucie izolacji.

Mam nadzieję, że ta odpowiedź była dla Pani pomocna i dała choć trochę klarowności.

Pozdrawiam serdecznie,
psycholog Ewa Roszak.
Dzień dobry. Bardzo dziękuję, że podzieliła się Pani swoją historią – to wymaga dużej odwagi i szczerości. Widzę w tym ogrom cierpienia, niezrozumienia i poczucia osamotnienia, ale też ogromną siłę w tym, że Pani nadal szuka sposobów, by o siebie zadbać. W tym, co Pani opisuje, jest zrozumiałe, że pojawia się smutek, złość czy poczucie niesprawiedliwości. Ważne jest, aby te emocje mogły znaleźć bezpieczne miejsce a psychoterapia indywidualna taką przestrzeń daje, w której można stopniowo odbudowywać poczucie własnej wartości i wypracować sposób na ochronę siebie przed raniącymi słowami czy postawami innych osób. W Pani opisie widać wiele trudnych przeżyć, ale też ogromną determinację, żeby szukać rozwiązań i nie rezygnować z siebie. To bardzo ważny zasób. Psychoterapia indywidualna może pomóc w przepracowaniu bólu związanego z chorobą, wzmocnieniu poczucia własnej wartości i nauczeniu się stawiania granic wobec rodziców. Warto też pamiętać, że to proces, w którym krok po kroku można odzyskać większą lekkość w codziennym życiu. Psychoterapia również mogłaby być przestrzenią, w której Pani uczucia i doświadczenia będą przyjmowane z pełnym zrozumieniem i akceptacją, a także miejscem, gdzie będzie można uczyć się nowych sposobów radzenia sobie. Warto również rozważyć grupę wsparcia – spotkanie osób, które zmagają się z podobnymi trudnościami, może dawać poczucie, że nie jest się samemu. Życzę wszystkiego dobrego, pozdrawiam serdecznie.

Wciąż szukasz odpowiedzi? Zadaj nowe pytanie

  • Twoje pytanie zostanie opublikowane anonimowo.
  • Pamiętaj, by zadać jedno konkretne pytanie, opisując problem zwięźle.
  • Pytanie trafi do specjalistów korzystających z serwisu, nie do konkretnego lekarza.
  • Pamiętaj, że zadanie pytania nie zastąpi konsultacji z lekarzem czy specjalistą.
  • Miejsce to nie służy do uzyskania diagnozy czy potwierdzenia tej już wystawionej przez lekarza. W tym celu umów się na wizytę do lekarza.
  • Z troski o Wasze zdrowie nie publikujemy informacji o dawkowaniu leków.

Ta wartość jest za krótka. Powinna mieć __LIMIT__ lub więcej znaków.


Wybierz specjalizację lekarza, do którego chcesz skierować pytanie
Użyjemy go tylko do powiadomienia Cię o odpowiedzi lekarza. Nie będzie widoczny publicznie.
Wszystkie treści, w szczególności pytania i odpowiedzi, dotyczące tematyki medycznej mają charakter informacyjny i w żadnym wypadku nie mogą zastąpić diagnozy medycznej.