Mam od prawie dwóch lat problem dotyczący pęcherza - przez ostatnie dwa lata byłam już u wielu ginek
1
odpowiedzi
Mam od prawie dwóch lat problem dotyczący pęcherza - przez ostatnie dwa lata byłam już u wielu ginekologów i 2 urologów, niestety nikt nie znalazł na te dolegliwości rozwiązania. Problem zaczął się po pierwszym współżyciu z byłym partnerem i było to pieczenie i swędzenie w pochwie i ból podczas oddawania moczu. Ginekolog stwierdził grzybicę (nie było żadnych upławów ani nieprzyjemnego zapachu) i zalecony został antybiotyk dopochwowy, który nie przyniósł oczekiwanego rezultatu, później kilku innych lekarzy po obejrzeniu mnie twierdziło, że grzybicy w pochwie nie ma, niemniej jednak zalecali środki przeciwgrzybicze. W międzyczasie w posiewie moczu wyszła ogromna ilość bakterii, został przepisany antybiotyk - następny posiew wyszedł czysto, ale dolegliwości nie ustąpiły - cały czas okolice cewki moczowej i pochwy piekły i swędziały. Problem przerodził się w ciągłe oddawanie moczu - po kilkanaście razy dziennie, w nocy nie i takie ciągle uczucie pełnego pęcherza, które nie ustępuje. W lutym 2017 zostało mi po raz pierwszy zrobione usg pęcherza i nerek, obydwa niewykazujące żadnych zmian w narządach, pojemność pęcherza w porządku, bez popuszczania moczu - została przepisana amitryptylina i urimper, pomogły nieco, ale niewiele. We wrześniu 2017 zostały zrobione badania z posiewu na Ureaplasmę, Mycoplasmę i Chlamydię, cytologia oraz badanie w kierunku grzybów, wszystkie bez zarzutu. W grudniu zeszłego roku, po półtorarocznej męce trafiłam do szpitala z wyjątkowo ostrym zapaleniem pęcherza, zapewne po lekach które zostały mi przepisane przez urologa (zrobił tylko usg pęcherza, bez zarzutu) (2 tygodnie augmentin, później vesicare i uro-vaxom), została mi zlecona urodynamika, która nie wykazała żadnych nieprawidłowości i cystoskopia, w której wyszła leukoplakia pęcherza moczowego, która miesiąc później została wycięta operacyjnie. Tydzień po zabiegu parcie było nieustające, dostałam też na kilka dni doxycyklinę gdyby "a nuż" była to chlamydia, później miesiąc było lepiej, aż na wyjeździe na narty przeziębiłam pęcherz i znowu się zaczęło.... zapalenie pęcherza minęło i nie odczuwam bólu przy oddawaniu moczu, ale cały czas towarzyszy mi parcie na pęcherz, które już niemalże odbiera mi zmysły, a ja kompletnie nie wiem co robić, z aktywnej, pełnej życia osoby stałam się płaczliwym kłębkiem nerwów i każdy kolejny dzień jest dla mnie dyskomfortem. Nie mam już po prostu siły z tym walczyć, bo żaden lekarz nie stwierdził póki co żadnej nieprawidłowości, a problem nie ustaje! Naprawdę nie wiem w którym kierunku się zwrócić i jakiego specjalistę odwiedzić - jestem bardzo młodą osobą a czuję się jak staruszka. Często jest tak, że parcie jest, a oddaję do toalety tylko kropelki, ciągle mam wrażenie nieopróżnionego pęcherza i kiedy czuję się gorzej, mam wrażenie że mocz wypływając napotyka jakąś przeszkodę, tak jakby wszystko w środku było napuchnięte albo ściśnięte. Co jeszcze mogę zrobić? Błagam o pomoc
Szanowna Pani, po kontrolnej cystoskopii i wykonaniu cytologii osadu moczu można rozważyć wlewki dopęcherzowe lub podanie dopęcherzowe toksyny botulinowej.
Sugeruję wizytę: Cystoskopia giętka - 1 000 zł
Na wizytę można umówić się przez serwis ZnanyLekarz, klikając w przycisk Umów wizytę.
Na wizytę można umówić się przez serwis ZnanyLekarz, klikając w przycisk Umów wizytę.
Uzyskaj odpowiedzi dzięki konsultacji online
Jeśli potrzebujesz specjalistycznej porady, umów konsultację online. Otrzymasz wszystkie odpowiedzi bez wychodzenia z domu.
Pokaż specjalistów Jak to działa?
Wciąż szukasz odpowiedzi? Zadaj nowe pytanie
Wszystkie treści, w szczególności pytania i odpowiedzi, dotyczące tematyki medycznej mają charakter informacyjny i w żadnym wypadku nie mogą zastąpić diagnozy medycznej.