dr n. med. Renata Wójcik

USG trwało minutę z zegarkiem w ręce, zero zaangażowania, dodatkowo pani doktor nie zauważyła, mojego PCOS i stwierdzała że jajniki są bez zmian ( choruje od kilku lat i jeden jajnik jest w opłakanym stanie, cały w torbielach ).
Nie polecam, strata czasu.

Podczas wizyty u tej lekarki spotkałam się z wyjątkowo nieprofesjonalnym i nieuprzejmym zachowaniem. Przyszłam, aby omówić bardzo niepokojące objawy oraz zapytać, jakie badania powinnam wykonać. Kiedy zaczęłam opowiadać o swoich objawach, przerwała mi i powiedziała, że „nie interesuje mnie to”. Najpierw zbagatelizowała moje objawy, twierdząc, że nic mi nie jest, po chwili zasugerowała, że „pewnie to guz”, a następnie stwierdziła, że wymyślam i niepotrzebnie przyszłam. Skrytykowała mnie także za to, że pojawiłam się u niej w czasie miesiączki, choć chciałam jedynie dowiedzieć się, jakie badania powinnam zrobić.
Inny lekarz potraktował sprawę poważnie i zlecił dodatkowe badania, a te mało interesujące objawy wskazują na nowotwór. Teraz czekam na wynik badań histopatologicznych.
Takie zlekceważenie poważnych objawów może być dla pacjentek bardzo niebezpieczne. Dzielę się moim doświadczeniem, aby inne osoby w podobnej sytuacji nie zniechęcały się i szukały rzetelnej pomocy medycznej.

Pani uważa, że jak ktoś jest obcokrajowcem, to jest tłumokiem i można mu wciskać cokolwiek się wymyśli. Nie chciała wystawić jednodniowe L4 z powodu bólu bo "oj, U NAS W POLSCE tak się nie robi". Mieszkam w Polsce od 13 lat i każdy lekarz, z którym miałam do czynienia z tego powodu, takie zwolnienie wystawił... Tak perfidnie i ksenofobicznie jeszcze nigdy wcześniej nie zostałam potraktowana. Jak Pani nie udało się wprowadzić mnie w błąd, zrobiła wielką łaskę obiecując, że "wyjątkowo" (!!) wystawi mi zwolnienie. Nie wiem co prawda, czy go dostanę, bo rzekomo jest jakaś awaria systemu w Pani placówce...Wizyta odbyła się w LUXmedzie...Pracodawca zastanawiał się nad zmianą ubezpieczyciela i chyba to jest ten moment.

Ogólnie wizyta bardzo po łebkach
Mimo tego że na USG wszystko było dobrze, zostało mi zasugerowane unikanie wszystkich sportow i zamiast tego odpoczynek,a wiadomo że ruch w ciąży jest bardzo ważny, na pytanie o suplementację czystego kolagenu w ciąży dostałam odpowiedź " a po co"? Miałam wrażenie że wszelkie informacje muszę wyciągać siła
P doktor ani nie założyła karty ciąży, część wyników już było w systemie i można je było wpisać, ani nie poinformowała o możliwościach badań w ramach KOC, dodatkowo nie zleciła wszystkich badań w ciąży, np pominęła Kiłe , na pytanie co można jeść a czego unikac, odpowiedziała praktycznie jednym zdaniem, unikać surowych ryb, a lista jest znacznie wieksza.nie czułam się ani bezpiecznie ani zaopiekowania, wyszłam z wielką niewiadomą.

Szczerze nie rozumiem skąd te negatywne opinie. Pani doktor jest bardzo miła, empatyczna i konkretna. Wizyta przebiegła dosyć szybko, ale dla mnie to na plus. Uzyskałam odpowiedzi na wszystkie pytania, badanie było bardzo komfortowe. Świetna atmosfera i satysfakcjonująca wizyta. Polecam z całego serca.

Lekarz rodem z PRL ,na wizycie w LXM Doktor powiedziała cyt. " ma Pani srom jak 80latka" normalnie szok. Stanowczo zabroniła uzywać zelu do hig. Intymnej i zacząc stosować mydlo w kostce DOVE. Po pol roku używania nie moglam wyleczyc stanu zapalnego.Odradzam gburowata i niekompetentna lekarka.

Zgłosiłam ten sam problem jak ostatnim razem do innego ginekologa w Medicover, od którego dostałam silny hormonalny krem.
Pani wypisała kolejny lek, a na moje pytanie "co w takim razie leczymy" odpowiedziała "U NAS nie jest tak jak U WAS, najpierw leczymy symptomatycznie, a już potem robimy badania". Mowie: "Nie wiem jak jest na Ukrainie, mieszkam w Polsce 7 lat. Oprócz tego, juz miałam leczenie symptomatycznie które nie pomogło, nie chciałabym za kolejnym razem brać jakieś silne srodki gdy nawet nie wiemy co leczymy". Po narzekaniach wypisała skierowanie na wymaż. Ogólnie Pani bardzo się spieszyło do domu, nie chciała nawet mnie słuchać.

Byłam u tej lekarki dwukrotnie – raz w Luxmedzie, raz w Medicoverze. Wybór był przypadkowy, ze względu na dostępność terminów. Wizyty przebiegały bardzo szybko – zostałam przyjęta nawet przed czasem. Niestety, kontakt z lekarką pozostawia wiele do życzenia. Na zadane pytania odpowiada oschle, często jednym słowem („tak” lub „nie”), a czasem w ogóle. Dopytywanie o szczegóły leczenia jest źle odbierane.
Pomimo wolnego terminu ja już nie skorzystam z usług tej lekarki.

Mam za sobą parę wizyt u dr. Wójcik, i jak dotąd wszystko było ok - niestety po dzisiejszej wizycie czuję się negatywnie zaskoczona.
Parę miesięcy temu pani dr. znalazła u mnie dużą cystę, i najpierw stwierdziła, że muszę iść do szpitala na operację, a potem zmieniła zdanie, przepisała mi antykoncepcję i kazała wrócić za 3 miesiące - nie miałam zastrzeżeń, bo zaufałam ekspertyzie pani doktor.
Dziś byłam na kontroli, okazało się że cysta nadal jest duża i doktor ponownie stwierdziła, że musi wypisać mi skierowanie na operację - potem ponownie zmieniła zdanie, ponieważ "operacja może wpłynąć na płodność". Po mojej odpowiedzi, że nie robi mi to różnicy bo nie planuję dzieci, doktor była zaskoczona i zaczęła mi mówić że "trzeba mieć dzieci", "kogo byśmy kochali gdybyśmy nie mieli dzieci" i zaczęła mnie przekonywać że "byłabym wspaniałą matką". Finalnie zamiast skierowania dostałam zalecenia stawić się na kontrolę za 5 mscy - oczywiście następna wizyta jest już umówiona u innego ginekologa.

Szczerze odradzam doktor, szczególnie przy prowadzeniu ciąży!
Przyszłam na rutynową kontrolę z braku terminu do prowadzącej.

Doktor nie pozwoliła mojemu parterowi uczestniczyć w wizycie, zasłaniając się tym, że to niedopuszczalne w Medicoverze (choć od 7msc na niemal wszystkie wizyty ze mną wchodził) i wykazała się ogromną opryskliwością, brakiem empatii oraz zadufaniem.

Wykonała badania potrzebne na tym etapie, to fakt! Twierdziła, że "badania bolą" (nie muszą!) i nie była chętna odpowiadać na pytania dot. mojego stanu zdrowia, badań i zaleceń.
Stwierdziła w badaniu, że wszystko jest ok, po czym przypisała mi leki. Zaleciła do porodu kompletny brak ruchu, brak współżycia i magnez o dawkowaniu 3 tabletki dziennie (nie potrafiła określić ile gram na dobę, a rozpiętość na rynku wskazuje, że to od 150mg, do 1200mg na dzień :) ).

W opis badania (!!!) wpisała, że byłam napastliwa i roszczeniowa oraz że nie chciałam się zbadać, choć jedynie grzecznie zapytałam co będzie dziś robione.