Witam mam problem z 12 córka nie potrafię do niej dotrzeć wszystko co bym nie powiedziała jest na ni
3
odpowiedzi
Witam mam problem z 12 córka nie potrafię do niej dotrzeć wszystko co bym nie powiedziała jest na nie. Traktuje mnie jak najgorszego wroga, jej zachowanie co do mojej osoby zmieniło się diametralnie, zaczęła pyskowac nie wiem co mam robić jak podejść do niej jak porozmawiać z nią by do niej w końcu dotrzec, każda zaczęta rozmowa kończy się że ma to gdzieś i nie będzie mnie słuchać.
Dzień dobry,to naturalne,że dziecko wchodząc w okres dojrzewania zaczyna się buntować i podważać zdanie rodziców. Zachęcam do przeczytania książek "Sposób na trudne dziecko" i/lub "Jak mówić do nastolatków,żeby nas słuchały...". Ewentualnie proszę udać się do psychologa na konsultacje w sprawie trudności wychowawczych. Ważne jest stawianie dzieciom granic, konsekwentne ich przestrzeganie ich oraz wdrażanie w obowiązki domowe. Życzę powodzenia.
Uzyskaj odpowiedzi dzięki konsultacji online
Jeśli potrzebujesz specjalistycznej porady, umów konsultację online. Otrzymasz wszystkie odpowiedzi bez wychodzenia z domu.
Pokaż specjalistów Jak to działa?
Córka powoli wkracza w okres dojrzewania. Wiąże się to z licznymi zmianami, które zachodzą w jej ciele, postrzeganiu rodziców, grupy rówieśniczej. Warto przyjrzeć się temu, co powoduje zmianę w zachowaniu dziecka. Dobrym rozwiązaniem może okazać się konsultacja z psychologiem, który pomoże rozpoznać obszary problemowe. Następnie warto podjąć odpowiednie strategie, aby poprawić komunikację w rodzinie, czy strategie radzenia sobie z emocjami. Życzę wszystkiego dobrego.
Dzień dobry,
Twoje słowa przywołały mi na myśl pewną opowieść…
Pewien ogrodnik bardzo kochał swoją jabłoń. Dbał o nią od sadzonki – podlewał, przycinał, chronił przed wiatrem. Kiedy drzewko zaczęło rosnąć, ogrodnik z niecierpliwością czekał na pierwsze owoce. Ale pewnego roku jabłoń zaczęła się wyginać, jej gałęzie szły w przeciwną stronę niż oczekiwał. Zamiast wdzięczności – opór. Zamiast owoców – kolce. Ogrodnik był zrozpaczony. Chciał z nią rozmawiać, tłumaczyć, że źle rośnie, że powinna wrócić na dobrą ścieżkę. Ale jabłoń zdawała się szeptać w odpowiedzi tylko jedno: „Zostaw mnie”.
Z czasem ogrodnik zrozumiał, że jeśli będzie tylko ciągnął ją do siebie, złamie ją. Zaczął więc po prostu być obok. Z troską, ale bez nacisku. Czekał. I któregoś dnia, po burzach i wichurach, jabłoń wróciła ku niemu – już silniejsza, bardziej niezależna, ale nadal jego.
Twoja córka ma teraz w sobie burzę – to trudny wiek, w którym młody człowiek staje do walki o siebie. Czasem robi to raniąc tych, którzy są najbliżej – bo przy mamie czuje się bezpiecznie, więc to przy niej pozwala sobie na „wybuch”. Wiem, że to bolesne. Wiem, że czasem może brzmieć jak odrzucenie. Ale pod tym krzykiem bardzo często ukryta jest bezradność, lęk, pytanie: „Czy nadal mnie kochasz, gdy jestem taka trudna?”.
Nie musisz zawsze trafiać słowami – czasem lepiej trafić obecnością. Przykładowe podejście, które może pomóc: kiedy emocje opadną, podejdź spokojnie, bez moralizowania, i powiedz:
„Widzę, że coś się w Tobie dzieje. Nie chcę z Tobą walczyć. Jestem tu, gdybyś mnie potrzebowała. Nie musimy rozmawiać teraz – ale wiedz, że zawsze możesz.”
I pozwól, by rosła, nawet jeśli chwilowo wydaje się, że rośnie „w złą stronę”. Twoja czuła konsekwencja będzie jak słońce – nawet jeśli go nie widać, ono działa.
Jeśli chcesz, mogę też podsunąć Ci kilka konkretnych strategii komunikacyjnych – ale najpierw: przytulam Cię myślą. Jesteś dobrą mamą, skoro szukasz pomocy – nie jesteś sama.
Z serdecznością,
Diana Puchalska
psycholog
Twoje słowa przywołały mi na myśl pewną opowieść…
Pewien ogrodnik bardzo kochał swoją jabłoń. Dbał o nią od sadzonki – podlewał, przycinał, chronił przed wiatrem. Kiedy drzewko zaczęło rosnąć, ogrodnik z niecierpliwością czekał na pierwsze owoce. Ale pewnego roku jabłoń zaczęła się wyginać, jej gałęzie szły w przeciwną stronę niż oczekiwał. Zamiast wdzięczności – opór. Zamiast owoców – kolce. Ogrodnik był zrozpaczony. Chciał z nią rozmawiać, tłumaczyć, że źle rośnie, że powinna wrócić na dobrą ścieżkę. Ale jabłoń zdawała się szeptać w odpowiedzi tylko jedno: „Zostaw mnie”.
Z czasem ogrodnik zrozumiał, że jeśli będzie tylko ciągnął ją do siebie, złamie ją. Zaczął więc po prostu być obok. Z troską, ale bez nacisku. Czekał. I któregoś dnia, po burzach i wichurach, jabłoń wróciła ku niemu – już silniejsza, bardziej niezależna, ale nadal jego.
Twoja córka ma teraz w sobie burzę – to trudny wiek, w którym młody człowiek staje do walki o siebie. Czasem robi to raniąc tych, którzy są najbliżej – bo przy mamie czuje się bezpiecznie, więc to przy niej pozwala sobie na „wybuch”. Wiem, że to bolesne. Wiem, że czasem może brzmieć jak odrzucenie. Ale pod tym krzykiem bardzo często ukryta jest bezradność, lęk, pytanie: „Czy nadal mnie kochasz, gdy jestem taka trudna?”.
Nie musisz zawsze trafiać słowami – czasem lepiej trafić obecnością. Przykładowe podejście, które może pomóc: kiedy emocje opadną, podejdź spokojnie, bez moralizowania, i powiedz:
„Widzę, że coś się w Tobie dzieje. Nie chcę z Tobą walczyć. Jestem tu, gdybyś mnie potrzebowała. Nie musimy rozmawiać teraz – ale wiedz, że zawsze możesz.”
I pozwól, by rosła, nawet jeśli chwilowo wydaje się, że rośnie „w złą stronę”. Twoja czuła konsekwencja będzie jak słońce – nawet jeśli go nie widać, ono działa.
Jeśli chcesz, mogę też podsunąć Ci kilka konkretnych strategii komunikacyjnych – ale najpierw: przytulam Cię myślą. Jesteś dobrą mamą, skoro szukasz pomocy – nie jesteś sama.
Z serdecznością,
Diana Puchalska
psycholog
Wciąż szukasz odpowiedzi? Zadaj nowe pytanie
Wszystkie treści, w szczególności pytania i odpowiedzi, dotyczące tematyki medycznej mają charakter informacyjny i w żadnym wypadku nie mogą zastąpić diagnozy medycznej.