Mam 28 lat, 9 lat po ślubie. Pożądanie bardzo spadło, wręcz jest znikome. Zblizeń zakończonych orgaz
2
odpowiedzi
Mam 28 lat, 9 lat po ślubie. Pożądanie bardzo spadło, wręcz jest znikome. Zblizeń zakończonych orgazmem przez cały ten czas było niewiele. Mąż martwił się czy nie mam jakichś problemów ze zdrowiem które są tego przyczyną, teraz chyba coraz częściej zaczyna myśleć, że to z nim jest coś nie tak że nie umie mi dać rozkoszy. Kiedyś usłyszałam od niego, że właściwie to nie wie co robić bo jego poprzednia partnerka prawie za każdym razem miała orgazm ... Strasznie mi to porównanie utkwiło w głowie. Dodatkowo mam depresję, dwa miesiące temu miałam kolejny epizod i znowu jestem na lekach (Asentra) i czuję, że nic nie czuję. Moje libido jest na tak minusowym poziomie że już go nawet nie dostrzegam. Ja potrzebuję bliskości i czułości, on skupia się na fizyczności i przyjemności, mam wrażenie że myśli o seksie tylko i wyłącznie pod kątem osiągnięcia orgazmu.
Znowu się o to spięlismy i chce mi się płakać z bezsilności. Nie wiem co robić ...
Znowu się o to spięlismy i chce mi się płakać z bezsilności. Nie wiem co robić ...
Opisuje Pani sytuację pełną bólu, niezrozumienia i napięcia między potrzebą czułości a presją seksualną. To bardzo ludzkie, że w depresji (i przy lekach takich jak Asentra) libido spada — ciało jakby „zamiera”, chroniąc się. To, że nie odczuwa Pani pożądania, nie oznacza, że „coś z Panią nie tak” — raczej, że emocjonalna bliskość i bezpieczeństwo są dla Pani ważniejsze niż sam seks. To naturalne. Mąż może czuć się bezradny i reagować skupieniem na technice czy wyniku — ale to oddala Was jeszcze bardziej. Rana po porównaniu z byłą partnerką to coś, co mogło głęboko podważyć Pani poczucie wartości i zablokować zdolność do przeżywania przyjemności. Z perspektywy psychodynamicznej zachęcałbym Panią do przyjrzenia się temu, jak przez lata kształtowało się Pani poczucie kobiecości, relacja z ciałem, potrzeba bycia widzianą i przyjętą taką, jaka Pani jest. To nie tylko kwestia seksu, ale emocjonalnego przeżycia. Warto byłoby rozważyć psychoterapię — miejsce, w którym mogłaby Pani bezpiecznie opowiedzieć swoją historię i zacząć odzyskiwać kontakt ze sobą. Nie jest Pani sama. To, co się dzieje, ma sens — i można z tym pracować. Jest Pani ważna.
Uzyskaj odpowiedzi dzięki konsultacji online
Jeśli potrzebujesz specjalistycznej porady, umów konsultację online. Otrzymasz wszystkie odpowiedzi bez wychodzenia z domu.
Pokaż specjalistów Jak to działa?
Dzień dobry,
dziękuję, że podzieliła się Pani otwarcie tym, co przeżywa. To, co Pani opisuje, porusza bardzo wiele warstw: fizycznych, emocjonalnych, relacyjnych… i każda z nich jest ważna. To nie jest „mały problem” – to codzienne zmaganie się z uczuciem bezsilności, niezrozumienia i bólu, którego często nie widać na pierwszy rzut oka. A Pani pomimo tego wszystkiego wciąż szuka, pisze, nie poddaje się.
Spadek libido, trudności z osiągnięciem orgazmu czy brak przyjemności z bliskości seksualnej – to wszystko może być związane z depresją, jej objawami oraz działaniem leków, które u wielu osób silnie obniżają potrzeby seksualne. To nie świadczy o „zepsuciu”, tylko o tym, że ciało chroni się przed przeciążeniem. Uczucie „nic nie czuję” jest bardzo częstym sposobem, w jaki depresja manifestuje się w sferze intymności. Nie dlatego, że nie ma tam potrzeb – tylko dlatego, że są one chwilowo „zamrożone”.
Jednocześnie porusza mnie to, co Pani napisała o swoim mężu – o jego bezradności, porównaniach, być może nieumiejętności zrozumienia, że seksualność kobiety nie sprowadza się do „skutecznego wywoływania orgazmu”. Takie zdanie wypowiedziane może z frustracji, może z bezsilności potrafi naprawdę boleśnie utkwić w psychice. I długo nie puszczać. Ale też wiem, że w większości takich sytuacji nie chodzi o złą wolę, tylko o brak wiedzy, lęk i zagubienie z obu stron.
Pani potrzebuje czułości, miękkości, obecności – a on, jak się zdaje, bardziej koncentruje się na cielesnym „rezultacie”. To dwa różne światy, ale wcale nie muszą się wykluczać. Czasem potrzeba tylko przestrzeni, by te potrzeby w ogóle mogły wybrzmieć – nie w napięciu, nie w konflikcie, ale z uważnością. Tego często uczymy się właśnie w terapii seksuologicznej par: jak mówić o seksualności, gdy wszystko wydaje się zablokowane. Jak słuchać, nie naprawiać. Jak budować bliskość, nawet gdy ciało jeszcze „nie chce”.
Zachęcam Panią do rozważenia spotkania z seksuologiem pracującym z parami. To, co się dzieje między Panią a mężem, można odbudować – jeśli obie strony będą gotowe się zatrzymać i spojrzeć na siebie z nową uważnością.
To, że nie czuje Pani pożądania – to nie jest koniec. To informacja. O tym, że może teraz potrzeba czegoś innego. I że ciało i dusza nie domagają się „naprawy”, tylko czułej obecności. To można odzyskać. Krok po kroku.
Pozdrawiam serdecznie
Wojciech Tylek
dziękuję, że podzieliła się Pani otwarcie tym, co przeżywa. To, co Pani opisuje, porusza bardzo wiele warstw: fizycznych, emocjonalnych, relacyjnych… i każda z nich jest ważna. To nie jest „mały problem” – to codzienne zmaganie się z uczuciem bezsilności, niezrozumienia i bólu, którego często nie widać na pierwszy rzut oka. A Pani pomimo tego wszystkiego wciąż szuka, pisze, nie poddaje się.
Spadek libido, trudności z osiągnięciem orgazmu czy brak przyjemności z bliskości seksualnej – to wszystko może być związane z depresją, jej objawami oraz działaniem leków, które u wielu osób silnie obniżają potrzeby seksualne. To nie świadczy o „zepsuciu”, tylko o tym, że ciało chroni się przed przeciążeniem. Uczucie „nic nie czuję” jest bardzo częstym sposobem, w jaki depresja manifestuje się w sferze intymności. Nie dlatego, że nie ma tam potrzeb – tylko dlatego, że są one chwilowo „zamrożone”.
Jednocześnie porusza mnie to, co Pani napisała o swoim mężu – o jego bezradności, porównaniach, być może nieumiejętności zrozumienia, że seksualność kobiety nie sprowadza się do „skutecznego wywoływania orgazmu”. Takie zdanie wypowiedziane może z frustracji, może z bezsilności potrafi naprawdę boleśnie utkwić w psychice. I długo nie puszczać. Ale też wiem, że w większości takich sytuacji nie chodzi o złą wolę, tylko o brak wiedzy, lęk i zagubienie z obu stron.
Pani potrzebuje czułości, miękkości, obecności – a on, jak się zdaje, bardziej koncentruje się na cielesnym „rezultacie”. To dwa różne światy, ale wcale nie muszą się wykluczać. Czasem potrzeba tylko przestrzeni, by te potrzeby w ogóle mogły wybrzmieć – nie w napięciu, nie w konflikcie, ale z uważnością. Tego często uczymy się właśnie w terapii seksuologicznej par: jak mówić o seksualności, gdy wszystko wydaje się zablokowane. Jak słuchać, nie naprawiać. Jak budować bliskość, nawet gdy ciało jeszcze „nie chce”.
Zachęcam Panią do rozważenia spotkania z seksuologiem pracującym z parami. To, co się dzieje między Panią a mężem, można odbudować – jeśli obie strony będą gotowe się zatrzymać i spojrzeć na siebie z nową uważnością.
To, że nie czuje Pani pożądania – to nie jest koniec. To informacja. O tym, że może teraz potrzeba czegoś innego. I że ciało i dusza nie domagają się „naprawy”, tylko czułej obecności. To można odzyskać. Krok po kroku.
Pozdrawiam serdecznie
Wojciech Tylek
Wciąż szukasz odpowiedzi? Zadaj nowe pytanie
Wszystkie treści, w szczególności pytania i odpowiedzi, dotyczące tematyki medycznej mają charakter informacyjny i w żadnym wypadku nie mogą zastąpić diagnozy medycznej.