lek. Jerzy Zakrzewski

Poszłam do doktora jak tylko dowiedziałam się że jestem w ciąży, a był jedynym ginekologiem w okolicy do którego nie było gigantycznej kolejki (min. 2 miesiące). Był moim lekarzem do 5 miesiąca ciąży i w tym czasie nie przeprowadził ani jednego badania ginekologicznego (!), nie odpowiedział na ani jedno moje pytanie - albo mówił że to nie jego dziedzina (!) - przeziębienie, leki jakie mogę przyjmować na nie w ciąży; albo że to normalne objawi - opuchlizna nóg połączona z silnym bólem i pęknięciami naczyń, tak że powstawały samoistnie siniaki. Po zmianie ginekologa dowiedziałam się, że mam niedoczynność tarczycy stwierdzoną na początku 2 miesiąca i nie leczoną (!) - nawet o tym nie wiedziałam, choć na każdej wizycie dopytywałam się czy wszystko jest w porządku i czy wyniki są dobre - zawsze były "bardzo dobre". Miałam też ponad miesiąc za wcześnie zlecone badanie na krzywą glukozy, chociaż nie było do tego wskazań i musiałam je niestety powtórzyć, a nie należy ono do najprzyjemniejszych. Zdecydowanie odradzam tego lekarza do prowadzenia ciąży.

Jestem pacjentką Pana doktora w przychodni na Rembielińskiej (bezpłatnie). Po wizytach u wielu ginekologów którzy zbywali mnie i moje dolegliwosci Pan doktor wykazal się zrozumieniem i chęcią pomocy. Bez problemu wypisał receptę i skierowania na badania (zainteresowal się też tym, czy miala mrobione badnaia profilaktyczne przy braniu antykoncepcji hormonalnej). Poniewaz mam nawracajace zapalenie pęcherza i pochwy (bakteria e.coli) Pan doktor zaopferowal, iż w przypadku nawrotu mogezglosic sie do niego bez zapisu). Podczas drugiej wizyty Doktor zbadal mnie, pobrał cytologię i próbkę na posiew. Taki lekarz to skarb!