Jestem w terapii ponad rok mam zaufanie do terapeuty ale nie potrafię mówić wprost o uczuciach emocj
3
odpowiedzi
Jestem w terapii ponad rok mam zaufanie do terapeuty ale nie potrafię mówić wprost o uczuciach emocjach nawet jak pyta co w tym momencie sie dzieje co się zadziało przecze ze że jest ok nie potrafię mimo czasu na sesji mówić prosto czuję się źle po głowie chodzą mi głupie myśli . Jak coś się dzieje pomiędzy sesjami nie potrafię zadzwonić i powiedzieć wprost że mam głupie myśli prędzej to napiszę. Dlaczego mimo czasu nie umiem na sesji okazywać uczuć złości płakać. Po sesji lecą łzy ciurkiem
Dzień dobry,
Każda z osób, która jest w procesie terapeutycznym, doświadcza go inaczej. Dla jednych dzielenie się swoimi emocjami przychodzi łatwiej, dla innych jest to niezwykle trudne. Być może podzielenie się tym, że jest to trudne, pozwoli Pani/Panu na przyjrzenie się co, też w relacji terapeutycznej, sprawia, że tak wiele emocji jest ppwstrzymanych podczas spotkań z terapeutą. Pozdrawiam. JG
Każda z osób, która jest w procesie terapeutycznym, doświadcza go inaczej. Dla jednych dzielenie się swoimi emocjami przychodzi łatwiej, dla innych jest to niezwykle trudne. Być może podzielenie się tym, że jest to trudne, pozwoli Pani/Panu na przyjrzenie się co, też w relacji terapeutycznej, sprawia, że tak wiele emocji jest ppwstrzymanych podczas spotkań z terapeutą. Pozdrawiam. JG
Uzyskaj odpowiedzi dzięki konsultacji online
Jeśli potrzebujesz specjalistycznej porady, umów konsultację online. Otrzymasz wszystkie odpowiedzi bez wychodzenia z domu.
Pokaż specjalistów Jak to działa?
Dzień Dobry, wydaje się, na pierwszy rzut oka, że może mieć to związek z formą terapii, (nic Pani nie wspomina o kierunku w którym odbywa sie terapia), otóż np. w terapii psychodynamicznej, jednym ze elementów terapeutycznych są wolne skojarzenia i cisza (pozwalająca Pani głębiej wejść we własne przeżycia), wtedy terapeuta może obserwując Panią, dostrzec Pani mechanizmy obronne i stosując inne techniki (np. interpretację) pomóc Pani się otworzyc. Pozdrawiam serdecznie.
Dzień dobry,
To, co Pani opisuje, jest bardzo częstym zjawiskiem w procesie terapii – i bynajmniej nie oznacza, że coś „jest z Pani nie tak” albo że „coś nie działa”. Wręcz przeciwnie: to, że Pani to zauważa, że jest w stanie to opisać – to znak, że proces się toczy, choć może nie w taki sposób, jakiego się Pani spodziewała.
Trudność z mówieniem wprost o emocjach – zwłaszcza trudnych, takich jak złość, smutek, wstyd czy lęk – często ma swoje korzenie w bardzo wczesnych doświadczeniach. Dla wielu osób okazywanie emocji było kiedyś obarczone lękiem: przed oceną, odrzuceniem, byciem niezrozumianym albo byciem „za dużo”. Uczymy się wtedy, że lepiej wszystko zatrzymać w sobie, „trzymać się w ryzach” – i nawet gdy później trafi się bezpieczna relacja (jak ta z terapeutą), ciało i psychika nadal chronią nas tym dawnym mechanizmem.
To, że po sesji emocje się uwalniają, że „łzy lecą ciurkiem”, pokazuje, że w Pani jest głęboka potrzeba ekspresji, ulgi, bliskości – tylko droga do tego jest jeszcze zablokowana. Ale to nie znaczy, że tak już będzie zawsze. Czasem trzeba wielu miesięcy (a nawet lat), by organizm uznał, że naprawdę jest bezpiecznie i że można puścić to, co było zatrzymane.
To bardzo w porządku, że łatwiej Pani pisać niż mówić – warto powiedzieć o tym terapeucie wprost (można przynieść na sesję list albo przeczytać to, co się napisało). Terapia nie musi wyglądać w określony sposób – można płakać na sesji, ale można też nie mówić ani słowa o emocjach, a one i tak będą obecne, i terapeuta to zauważy.
Proszę sobie dać prawo do bycia w tym miejscu, w którym Pani jest. Samo to, że Pani nie rezygnuje i że szuka zrozumienia, to już jest duży krok naprzód.
Z życzliwością i szacunkiem,
To, co Pani opisuje, jest bardzo częstym zjawiskiem w procesie terapii – i bynajmniej nie oznacza, że coś „jest z Pani nie tak” albo że „coś nie działa”. Wręcz przeciwnie: to, że Pani to zauważa, że jest w stanie to opisać – to znak, że proces się toczy, choć może nie w taki sposób, jakiego się Pani spodziewała.
Trudność z mówieniem wprost o emocjach – zwłaszcza trudnych, takich jak złość, smutek, wstyd czy lęk – często ma swoje korzenie w bardzo wczesnych doświadczeniach. Dla wielu osób okazywanie emocji było kiedyś obarczone lękiem: przed oceną, odrzuceniem, byciem niezrozumianym albo byciem „za dużo”. Uczymy się wtedy, że lepiej wszystko zatrzymać w sobie, „trzymać się w ryzach” – i nawet gdy później trafi się bezpieczna relacja (jak ta z terapeutą), ciało i psychika nadal chronią nas tym dawnym mechanizmem.
To, że po sesji emocje się uwalniają, że „łzy lecą ciurkiem”, pokazuje, że w Pani jest głęboka potrzeba ekspresji, ulgi, bliskości – tylko droga do tego jest jeszcze zablokowana. Ale to nie znaczy, że tak już będzie zawsze. Czasem trzeba wielu miesięcy (a nawet lat), by organizm uznał, że naprawdę jest bezpiecznie i że można puścić to, co było zatrzymane.
To bardzo w porządku, że łatwiej Pani pisać niż mówić – warto powiedzieć o tym terapeucie wprost (można przynieść na sesję list albo przeczytać to, co się napisało). Terapia nie musi wyglądać w określony sposób – można płakać na sesji, ale można też nie mówić ani słowa o emocjach, a one i tak będą obecne, i terapeuta to zauważy.
Proszę sobie dać prawo do bycia w tym miejscu, w którym Pani jest. Samo to, że Pani nie rezygnuje i że szuka zrozumienia, to już jest duży krok naprzód.
Z życzliwością i szacunkiem,
Wciąż szukasz odpowiedzi? Zadaj nowe pytanie
Wszystkie treści, w szczególności pytania i odpowiedzi, dotyczące tematyki medycznej mają charakter informacyjny i w żadnym wypadku nie mogą zastąpić diagnozy medycznej.