Dzień dobry Nie wiem co mogę zrobić... Związałem się z kobieta.Pobralismy się.Jest synek z poprzed
4
odpowiedzi
Dzień dobry
Nie wiem co mogę zrobić...
Związałem się z kobieta.Pobralismy się.Jest synek z poprzedniego związku ( 7 lat ) .Chłopiec jest super . Żona jest wspaniała mama ale nadopiekuńcza.Zamiast rodzicielstwa dąży bardziej do symbioza z dzieckiem.Chlopiec nie ma kompletnie żadnych obowiązków, ciężko jest również cokolwiek mu zabronić, wymagać. Żona wciąż uparcie robi wszystko aby dziecko nie miało żadnej przykrosci ( np.gdy chce grać późno wieczorem lub gdy powinno zrobić coś czego nie lubi ) .Jest wyręczany we wszystkim.Chroniony nawet od każdej negatywnej emocji .
Sytuacja jest o tyle trudna ,że ma powoli wpływ na jego zdrowie.Chlopiec ma wadę wzroku i pomimo zaleceń lekarki odnośnie ćwiczeń czy ograniczenia w używaniu telefonu,tabletu ,niestety te zalecenia są ignorowane - chłopiec nie chce ,mama nie chce mu nic ograniczać ( bo będzie mu przykro ) .Przykładów jest naprawdę dużo.
Próbowałem niejednokrotnie rozmawiać z zona.Z jej strony była podjęta nawet proba zmian jednak jak się można domyślać dziecko szybko spacyfikowało mamę (najpierw złością i buntem a później poprostu miłością i wyrzutami sumienia) .
W małżeństwie pojawiły się klotnie I ma to destrukcyjny wpływ na związek.
Żona powoli stworzyła w domu dwa obozy .Choć moje relacje z dzieckiem były super ,teraz uległy wyniszczeniu.Chłopiec jest zły i obrażony za moje próby wdrażaniu ograniczeń czy obowiązków.
Czuje się bezradny.Zona nie chce już nawet podejmować prób rozmów.
A jednocześnie coraz bardziej widzę jak duży wpływ na jego rozwój ma nadopiekuńczość żony.
Chłopiec już teraz jest bardzo leniwy,brak w nim uporu ,poczucia obowiązku, chęci rozwiązywania przeciwności ( nawet w grach, zabawach ) .7 latek jest ubierany przez mamę, nie korzysta sam z toalety,posiłki musi mieć podane tam gdzie siedzi,nie pakuje np.plecaka do szkoły,czeka aż otworzy się mu drzwi itp.
Myślę o konsekwencjach w dorastaniu i dorosłości.
Kocham ich bardzo i jednocześnie nie mogę zrobić nic .Zwiazek mój i żony również czyli się ku upadkowi.Jestem bezradny.
Nie wiem co mogę zrobić...
Związałem się z kobieta.Pobralismy się.Jest synek z poprzedniego związku ( 7 lat ) .Chłopiec jest super . Żona jest wspaniała mama ale nadopiekuńcza.Zamiast rodzicielstwa dąży bardziej do symbioza z dzieckiem.Chlopiec nie ma kompletnie żadnych obowiązków, ciężko jest również cokolwiek mu zabronić, wymagać. Żona wciąż uparcie robi wszystko aby dziecko nie miało żadnej przykrosci ( np.gdy chce grać późno wieczorem lub gdy powinno zrobić coś czego nie lubi ) .Jest wyręczany we wszystkim.Chroniony nawet od każdej negatywnej emocji .
Sytuacja jest o tyle trudna ,że ma powoli wpływ na jego zdrowie.Chlopiec ma wadę wzroku i pomimo zaleceń lekarki odnośnie ćwiczeń czy ograniczenia w używaniu telefonu,tabletu ,niestety te zalecenia są ignorowane - chłopiec nie chce ,mama nie chce mu nic ograniczać ( bo będzie mu przykro ) .Przykładów jest naprawdę dużo.
Próbowałem niejednokrotnie rozmawiać z zona.Z jej strony była podjęta nawet proba zmian jednak jak się można domyślać dziecko szybko spacyfikowało mamę (najpierw złością i buntem a później poprostu miłością i wyrzutami sumienia) .
W małżeństwie pojawiły się klotnie I ma to destrukcyjny wpływ na związek.
Żona powoli stworzyła w domu dwa obozy .Choć moje relacje z dzieckiem były super ,teraz uległy wyniszczeniu.Chłopiec jest zły i obrażony za moje próby wdrażaniu ograniczeń czy obowiązków.
Czuje się bezradny.Zona nie chce już nawet podejmować prób rozmów.
A jednocześnie coraz bardziej widzę jak duży wpływ na jego rozwój ma nadopiekuńczość żony.
Chłopiec już teraz jest bardzo leniwy,brak w nim uporu ,poczucia obowiązku, chęci rozwiązywania przeciwności ( nawet w grach, zabawach ) .7 latek jest ubierany przez mamę, nie korzysta sam z toalety,posiłki musi mieć podane tam gdzie siedzi,nie pakuje np.plecaka do szkoły,czeka aż otworzy się mu drzwi itp.
Myślę o konsekwencjach w dorastaniu i dorosłości.
Kocham ich bardzo i jednocześnie nie mogę zrobić nic .Zwiazek mój i żony również czyli się ku upadkowi.Jestem bezradny.
Dzień dobry Panu.
Wyglada na to, ze znalaz się Pan w bardzo trudnej sytuacji. Z jednej strony zależy Panu na związku, a z drugiej nie ma wpływu na wychowanie dziecka. Wyczuwam w Pana wiadomości bezsilność i brak przestrzeni na działanie.
Nie może Pan decydować za żonę i nie może jej Pan zmienić. Jedyna przestrzeń jaka pozostaje, to zajecie się własnymi emocjami i uczuciami. Może warto udać się do psychologa i przegadać temat ze specjalistą. W pierwszej kolejność żeby zatroszczyć się o swoje uczucia, a w drugiej, żeby poszukać rozwiązania.
Nie ma beznadziejnych sytuacji. Proszę sobie zadać pytanie jak bardzo zależy Panu na związku. Jeśli odpowiedź jest twierdząca, to warto spróbować poszukać pomocy u specjalisty.
Życzę powodzenia.
Wyglada na to, ze znalaz się Pan w bardzo trudnej sytuacji. Z jednej strony zależy Panu na związku, a z drugiej nie ma wpływu na wychowanie dziecka. Wyczuwam w Pana wiadomości bezsilność i brak przestrzeni na działanie.
Nie może Pan decydować za żonę i nie może jej Pan zmienić. Jedyna przestrzeń jaka pozostaje, to zajecie się własnymi emocjami i uczuciami. Może warto udać się do psychologa i przegadać temat ze specjalistą. W pierwszej kolejność żeby zatroszczyć się o swoje uczucia, a w drugiej, żeby poszukać rozwiązania.
Nie ma beznadziejnych sytuacji. Proszę sobie zadać pytanie jak bardzo zależy Panu na związku. Jeśli odpowiedź jest twierdząca, to warto spróbować poszukać pomocy u specjalisty.
Życzę powodzenia.
Uzyskaj odpowiedzi dzięki konsultacji online
Jeśli potrzebujesz specjalistycznej porady, umów konsultację online. Otrzymasz wszystkie odpowiedzi bez wychodzenia z domu.
Pokaż specjalistów Jak to działa?
Dzień dobry.
Związek z osobą, która posiada dziecko/dzieci z poprzedniego związku, wymaga dużo dyplomacji i taktu, którego, jak się wydaje, Panu troszkę zabrakło.
Warto mieć na uwadze, że w opisanej sytuacji wszedł Pan w potrójną relację: z partnerką, z jej dzieckiem oraz z partnerką i jej dzieckiem jako całością, a każda z tej relacji opiera się na nieco innych regułach, które łączyć powinna szeroko rozumiana akceptacja.
Jak można wyczytać z Pana wpisu, jest Pan zainteresowany osobą partnerki (jako kobietą-singielką) i taką Pan ją akceptuje. Jednocześnie, wobec tej samej osoby wysyła Pan niekoniecznie akceptujące komunikaty, w jakimś sensie negujące ją jako matkę. Dodatkowo - Pański stosunek do partnerki jako matki przekłada się na Pańską relację z jej synem (i vice versa), czemu w zasadzie trudno się dziwić, bo fakt bycia partnerem matki nie uprawnia Pana do bycia "ojcem" jej dziecka i aktywnego uczestnictwa w jego wychowaniu (nawet, jeśli uważa Pan, że partnerka popełnia błędy wychowawcze) - chyba, że wcześniej się Państwo na to wprost umówili i ustalili wzajemne zasady Pańskich kompetencji i uprawnień w tej sprawie.
Konkludując - w powyższych i podobnych sytuacjach warto ustalić, kto ma być kim dla kogo i jakie wobec tego każda ze stron ma oczekiwania i potrzeby, jeszcze przed podjęciem decyzji wejścia w stałą relację. Dodać też można, że w krajach zachodnich dawno zaobserwowano już specyfikę i problematykę tzw. związków "patchworkowych" (zbudowanych przez dorosłych będących wcześniej w innych związkach oraz ich dzieci), w związku z czym osobom planującym tego rodzaju wyzwanie oferuje się specjalistyczne szkolenia/warsztaty, dzięki którym osoby te (oraz ich dzieci) mogą dookreślić i sprecyzować, na czym taki związek (małżeństwo) ma polegać i jakie oczekiwania oraz potrzeby ma lub może zaspokajać, a jakich niekoniecznie.
Wobec powyższego, warto byłoby chyba podjąć decyzję o konsultacji/terapii małżeńskiej, której oczywistym elementem byłyby relacje między Panem i małżonką, Panem i jej synem oraz Panem i małżonką z synem.
Pozdrawiam.
Maciej Rutkowski
Związek z osobą, która posiada dziecko/dzieci z poprzedniego związku, wymaga dużo dyplomacji i taktu, którego, jak się wydaje, Panu troszkę zabrakło.
Warto mieć na uwadze, że w opisanej sytuacji wszedł Pan w potrójną relację: z partnerką, z jej dzieckiem oraz z partnerką i jej dzieckiem jako całością, a każda z tej relacji opiera się na nieco innych regułach, które łączyć powinna szeroko rozumiana akceptacja.
Jak można wyczytać z Pana wpisu, jest Pan zainteresowany osobą partnerki (jako kobietą-singielką) i taką Pan ją akceptuje. Jednocześnie, wobec tej samej osoby wysyła Pan niekoniecznie akceptujące komunikaty, w jakimś sensie negujące ją jako matkę. Dodatkowo - Pański stosunek do partnerki jako matki przekłada się na Pańską relację z jej synem (i vice versa), czemu w zasadzie trudno się dziwić, bo fakt bycia partnerem matki nie uprawnia Pana do bycia "ojcem" jej dziecka i aktywnego uczestnictwa w jego wychowaniu (nawet, jeśli uważa Pan, że partnerka popełnia błędy wychowawcze) - chyba, że wcześniej się Państwo na to wprost umówili i ustalili wzajemne zasady Pańskich kompetencji i uprawnień w tej sprawie.
Konkludując - w powyższych i podobnych sytuacjach warto ustalić, kto ma być kim dla kogo i jakie wobec tego każda ze stron ma oczekiwania i potrzeby, jeszcze przed podjęciem decyzji wejścia w stałą relację. Dodać też można, że w krajach zachodnich dawno zaobserwowano już specyfikę i problematykę tzw. związków "patchworkowych" (zbudowanych przez dorosłych będących wcześniej w innych związkach oraz ich dzieci), w związku z czym osobom planującym tego rodzaju wyzwanie oferuje się specjalistyczne szkolenia/warsztaty, dzięki którym osoby te (oraz ich dzieci) mogą dookreślić i sprecyzować, na czym taki związek (małżeństwo) ma polegać i jakie oczekiwania oraz potrzeby ma lub może zaspokajać, a jakich niekoniecznie.
Wobec powyższego, warto byłoby chyba podjąć decyzję o konsultacji/terapii małżeńskiej, której oczywistym elementem byłyby relacje między Panem i małżonką, Panem i jej synem oraz Panem i małżonką z synem.
Pozdrawiam.
Maciej Rutkowski
Dzień dobry, ma Pan rację, że nadopiekuńczość żony może negatywnie wpłynąć na rozwój dziecka. Skoro próby rozmowy nie przyniosły efektów, w tej sytuacji najlepiej skorzystać z pomocy psychologa. Sugeruję spróbować terapii małżeńskiej – być może omówienie kwestii wspólnie ze specjalistą pomoże znaleźć rozwiązanie. Pozdrawiam serdecznie, Julianna Skawińska
Dzień dobry, niewątpliwie nie jest łatwo odnaleźć się w sytuacji, w której próbuje Pan wprowadzić zasady i obowiązki dla pasierba, natomiast żona usilnie chroni dziecko przed jakimikolwiek wymaganiami. Taka rozbieżność podejść do wychowania często wywołuje napięcia i może wpływać destrukcyjnie na relacje rodzinne, włącznie z Pana małżeństwem. Jeżeli kolejne próby rozmów nie przyniosły porozumienia, pomocnym krokiem może być konsultacja u psychologa rodzinnego lub psychoterapeuty. Wspólne spotkania pozwalają na konstruktywną analizę postaw rodzicielskich i wypracowanie spójnych metod wychowawczych, które będą zrozumiałe zarówno dla dziecka, jak i dla Państwa obojga. Jeżeli jednak żona nie wyraża chęci na taką formę wsparcia, warto rozważyć indywidualną rozmowę z psychologiem, by zrozumieć własne emocje i opracować sposoby reagowania w sytuacjach konfliktowych. Najważniejsze pozostaje odnalezienie balansu między Pana troską o przyszłość pasierba, a gotowością żony do zmiany dotychczasowych wzorców wychowawczych.
Wciąż szukasz odpowiedzi? Zadaj nowe pytanie
Wszystkie treści, w szczególności pytania i odpowiedzi, dotyczące tematyki medycznej mają charakter informacyjny i w żadnym wypadku nie mogą zastąpić diagnozy medycznej.