Dzień dobry, mam ogromny problem ze swoją narzeczoną, mianowicie ma stwierdzono mocną depresję, jest
4
odpowiedzi
Mam ogromny problem ze swoją narzeczoną, mianowicie ma stwierdzono mocną depresję, jest po dwóch próbach samobujczych ale wzięła raczej świadomie za mało leków np. 3 lub 4 i kilka razy zdążyłem ja powstrzymać, bierze leki cały czas i chodzi do nie pierwszego lekarza, chodziła do psychologa i psychiatry , zmieniliśmy otoczenie tz wyjechaliśmy do Niemiec na 4 lata ale nie pomogło do tego boi się wychodzić z domu i wszystko zrzuca na mnie że to moja wina wszystko to jak się czuje i to co się dzieje. Ja już nie mam siły i motywacji, nie umiem z nią rozmawiać i się kłócimy cały czas. Czuję się winny tego po części ale nie całkowicie jak ja poznałem już była chora i po jednej próbie, mija już 7 rok ja ją znam. Nie mam pomysłu jak to rozwiązać, przez to wszystko ja też zacząłem chodzić do psychologa bo sobie z tym nie radzę. W Niemczech była tydzień w szpitalu psychiatrycznym. Zawsze jest tak że jak coś pomaga to na jakiś czas np tydzień lub dwa czasami dłużej, jej nastroje i podejście zmieniają się baaardzo szybko i śpi bardzo dużo na to też ma tabletki. Bardzo ale to bardzo proszę o pomoc... Ja sobie już z tym nie daje rady.
Dzień dobry. Z Pana opisu wynika, ze bardzo troszczy się Pan o partnerkę. Stara się Pan być dla niej wsparciem. Jednocześnie może czuć się Pan przeciążony, to całkiem naturalne. Ważne jest to, ze szuka Pan pomocy, a tym samym rozwiązań. Może jest tak, ze partnerka ma trochę inne spojrzenie na rzeczywistość i problemy w Waszym wspólnym życiu. Zaburzenia depresyjne często wiążą się z duża drażliwością, która może być uciążliwa dla bliskich i otoczenia. Cała winę za niepowodzenia przypisuje Pan sobie, a tak wcale nie musi być. Dobrze, ze zadbał Pan o siebie i swój komfort i udał się do psychologa. Jesli problem dotyka Was jako pary, to oboje bierzecie za niego odpowiedzialność, nie tylko Pan. Związek tworzy para. Może warto w takiej sytuacji pomyśleć o psychoterapii dla par. Życzę wszystkiego dobrego i pozdrawiam
Uzyskaj odpowiedzi dzięki konsultacji online
Jeśli potrzebujesz specjalistycznej porady, umów konsultację online. Otrzymasz wszystkie odpowiedzi bez wychodzenia z domu.
Pokaż specjalistów Jak to działa?
Szanowny Panie,
życie z osobą chorującą na depresję jest dużym wzywaniem i bywa obciążające. Na chorobę (depresję) narzeczonej niestety nie ma Pan wpływu. Dobrze, że jest pod opieką lekarza psychiatry. Z opisanej przez Pana historii wynika, że dużo energii, zaangażowania oraz troski wnosi Pan do tej relacji.
W mojej ocenie bardzo dobre jest to,że postanowił Pan również zatroszczyć się o siebie i udał się Pan do psychologa.
Nie wiem jak długo Pan uczęszcza na wizyty, aczkolwiek warto relacji terapeutycznej dać trochę czasu aby mogła przynieść ulgę.
Życzę powodzenia,
Anna Schulz.
życie z osobą chorującą na depresję jest dużym wzywaniem i bywa obciążające. Na chorobę (depresję) narzeczonej niestety nie ma Pan wpływu. Dobrze, że jest pod opieką lekarza psychiatry. Z opisanej przez Pana historii wynika, że dużo energii, zaangażowania oraz troski wnosi Pan do tej relacji.
W mojej ocenie bardzo dobre jest to,że postanowił Pan również zatroszczyć się o siebie i udał się Pan do psychologa.
Nie wiem jak długo Pan uczęszcza na wizyty, aczkolwiek warto relacji terapeutycznej dać trochę czasu aby mogła przynieść ulgę.
Życzę powodzenia,
Anna Schulz.
Godną docenienia jest postawa, którą wykazuje Pan wobec swojej narzeczonej. Jednak wspieranie osób, zwłaszcza bliskich, chorujących na depresję jest wielkim wyzwaniem (m.in. ze względu na labilność emocjonalną, której doświadczają osoby chorujące na depresję). Najistotniejszym jest znaleźć dla siebie wsparcie, co Pan uczynił, rozpoczynając współpracę z psychologiem.
A jeśli chodzi o Państwa związek, proszę pamiętać, że każda relacja jest przestrzenią, za którą odpowiedzialne są osoby ją tworzące (wszystkie, nie jedna). Niech Państwo zwrócą również uwagę na sposób Państwa komunikacji (zachęcam do zastępowania komunikacji typu "Ty", komunikacją typu "Ja"). Być może warto rozważyć psychoterapię par...
A jeśli chodzi o Państwa związek, proszę pamiętać, że każda relacja jest przestrzenią, za którą odpowiedzialne są osoby ją tworzące (wszystkie, nie jedna). Niech Państwo zwrócą również uwagę na sposób Państwa komunikacji (zachęcam do zastępowania komunikacji typu "Ty", komunikacją typu "Ja"). Być może warto rozważyć psychoterapię par...
Brzmi jak sytuacja która od lat przekracza twoje możliwości jako partnera. Depresja z próbami samobójczymi, lęk przed wychodzeniem z domu, szybkie zmiany nastroju i obwinianie ciebie za wszystko to nie są rzeczy które da się unieść siłą miłości. To wymaga leczenia, zespołu specjalistów i bardzo jasno postawionych granic. Ty nie jesteś powodem jej choroby i nie jesteś też lekarstwem. Jesteś człowiekiem który od siedmiu lat próbuje ją ratować kosztem własnego zdrowia.
W takiej relacji pojawia się schemat ratownik ofiara. Gdy jest jej trochę lepiej czujesz nadzieję, a gdy wraca do ciężkich objawów cała odpowiedzialność znowu spada na ciebie. To wyczerpuje i nic dziwnego że czujesz że nie masz już siły. To nie jest brak miłości. To naturalna reakcja na sytuację która cię przerosła.
Najważniejsze to uznać że nie jesteś w stanie jej zastąpić terapii, farmakologii ani szpitala. Twoja rola nie polega na pilnowaniu żeby nic sobie nie zrobiła. Twoja rola polega na zadbaniu o bezpieczeństwo. Jeśli jej stan jest ciężki musisz zgłaszać to do lekarza i w razie potrzeby do szpitala. To nie zdrada. To jedyna realna pomoc.
Masz też pełne prawo powiedzieć jej wprost że nie będziesz przyjmować na siebie odpowiedzialności za jej chorobę i że kiedy zaczyna cię obwiniać przerywasz rozmowę. Granice są niezbędne. Nie żeby ją ukarać tylko żebyś ty nie stracił siebie.
Dobrze że chodzisz na terapię. To jedyny sposób żeby nie utonąć w jej kryzysie. Jeśli chcesz mogę pomóc ci ułożyć jasne komunikaty i kroki na sytuacje kryzysowe tak żebyś nie musiał improwizować za każdym razem.
W takiej relacji pojawia się schemat ratownik ofiara. Gdy jest jej trochę lepiej czujesz nadzieję, a gdy wraca do ciężkich objawów cała odpowiedzialność znowu spada na ciebie. To wyczerpuje i nic dziwnego że czujesz że nie masz już siły. To nie jest brak miłości. To naturalna reakcja na sytuację która cię przerosła.
Najważniejsze to uznać że nie jesteś w stanie jej zastąpić terapii, farmakologii ani szpitala. Twoja rola nie polega na pilnowaniu żeby nic sobie nie zrobiła. Twoja rola polega na zadbaniu o bezpieczeństwo. Jeśli jej stan jest ciężki musisz zgłaszać to do lekarza i w razie potrzeby do szpitala. To nie zdrada. To jedyna realna pomoc.
Masz też pełne prawo powiedzieć jej wprost że nie będziesz przyjmować na siebie odpowiedzialności za jej chorobę i że kiedy zaczyna cię obwiniać przerywasz rozmowę. Granice są niezbędne. Nie żeby ją ukarać tylko żebyś ty nie stracił siebie.
Dobrze że chodzisz na terapię. To jedyny sposób żeby nie utonąć w jej kryzysie. Jeśli chcesz mogę pomóc ci ułożyć jasne komunikaty i kroki na sytuacje kryzysowe tak żebyś nie musiał improwizować za każdym razem.
Wciąż szukasz odpowiedzi? Zadaj nowe pytanie
Wszystkie treści, w szczególności pytania i odpowiedzi, dotyczące tematyki medycznej mają charakter informacyjny i w żadnym wypadku nie mogą zastąpić diagnozy medycznej.