Dobry wieczór, 4 miesiące temu urodziłam zdrowe dziecko- syna przez cc. Było to nagle i nieplanowa

4 odpowiedzi
Dobry wieczór,
4 miesiące temu urodziłam zdrowe dziecko- syna przez cc. Było to nagle i nieplanowane cięcie-zagrażająca zamartwicawewnątrzmaciczna. Byłam w szoku. W ciąży zostałam sama, rozstaliśmy się z mężem, nie interesował się on ani mną ani dzieckiem. To był mój drugi poród, pierwszy poród był 4 lata wcześniej w 32 tygodniu ciąży- urodziłam martwą chorą dziewczynkę. Po tym porodzie zaszłam bardzo szybką w kolejną ciążę, którą straciłam w 7 tygodniu. Z mężem nam się nie układało, zaczął pić, obwiniał mnie o śmierć dziecka, że mogłam tyle nie pracować, że mogłam to lub tamto. Moja praca to praca biurowa a sama ciąża przebiegała wtedy prawidłowo. Dodam, że pierwsze dziecko rodziłam z covidem pozytywnym, było mi bardzo ciężko samej. Wróciłam bardzo szybko do pracy, było,to moje lekarstwo. 3 ciąża z synem była niechciana i nieplanowana. Załamałam się. Lubiłam swoją pracę, nie wyobrażałam sobie kolejny raz przez to przechodzić. Sama zostałam z tym. Ciąża również przebiegała bez komplikacji, pracowałam do końca 6 miesiąca. Każda wizyta u ginekologa kosztowała mnie wiele nerwów i łez. Ale jakoś się w sobie zbierałam. Wyprawkę robiłam bez emocji, bez radości z kupowania rzeczy dla dziecka, na zasadzie- trzeba mu kupić. 3 dni przed porodem zmarł mi tata. Dzień przed rozwiązaniem był jego pogrzeb. Poród był szybki i nagły. Bałam się bardzo jak sobie fizycznie poradzę po cięciu, jak dam radę stać do dziecka w szpitalu bo byłam sama, ale jakoś dałam radę. Jak wróciłaś]m do domu wspierała mnie mama w opiece nad dzieckiem. Pomagała kąpać, zabierała na chwilę żebym mogła odpocząć. Mogłam spokojnie wyjść na zakupy czy na wizytę do lekarza. A ja siedziałam i wyłam dzień w dzień. Czułam się jakbym nagle przyjechała z innej planety. Inna rzeczywistość, zamknięcie w domu, brak pracy. A przecież wiedziałam, że będę mieć dziecko. Zazdrościłam innym mamom tego szczęścia. Wcześniej miałam nadzieję, że w raz z narodzinami syna i po tym jak go zobaczę, nagle zaleje mnie fala miłości i wszystko jakoś się ułoży. Nic takiego jednak się nie stało do dziś. Zajmuje się dzieckiem, wychodzę z nim na spacer, karmie, przewijam, ale to nie cieszy. Nie nienawidzę go, jest mi go żal, że ma taka mamę jak ja. Mama moja powtarzała mi że dziecko to największy skarb, że to nie jest normalne co mówię i żebym przestała opowiadać głupoty bo mam zdrowe dziecko. Że inne kobiety wszystko by dały, żeby być na moim miejscu. A ja tego nie czuję. Czasem chciałabym, żeby syn trafił do adopcji , do kogoś kto się nim zajmie lepiej niż ja. Dziś kiedy to piszę, moja mama już nie żyje. Odeszła nagle i niespodziewanie jak tata. Ciężko mi z tym i nie umiem sobie poukładać. W rodzinie nie mam za bardzo oparcia, po tamtej pierwszej ciąży boją się kontaktu ze mną, bo wierzą że spotka ich nieszczęście. A teraz, po tym jak dowiedzieli się, że z mężem jesteśmy na etapie rozwodu, stwierdzili, że „chciałaś rozwodu to sobie teraz radź”. Czy na naprawdę jestem nienormalna? Staram się jak mogę codziennie, ale ciężko mi patrzeć w przyszłość pozytywnie.
mgr Zuzanna Suchecka
Psycholog, Psycholog dziecięcy
Warszawa
Droga Pani,

Po pierwsze, chcę, aby Pani wiedziała, że to, co Pani czuje, jest absolutnie zrozumiałe i nie oznacza, że jest Pani "nienormalna" czy "zła". Przechodzi Pani przez niesamowicie trudny okres, który łączy w sobie wiele ciężkich przeżyć. Utrata bliskich, stres związany z porodem, trudności w związku i samotne rodzicielstwo to ogromne wyzwania, które mogłyby sprawić, że każdy poczułby się przytłoczony.

Pani historia pełna jest bólu, ale także ogromnej siły, której być może Pani jeszcze nie dostrzega. Choć Pani doświadczenie może wydawać się niezrozumiałe lub wręcz obarczone poczuciem winy – zwłaszcza w kontekście presji otoczenia – chcę zapewnić, że to, co teraz przeżywa Pani, nie jest czymś, z czym trzeba się zmagać samodzielnie. Czuje Pani wiele emocji, które są naturalne w takiej sytuacji, jak ta, przez którą Pani przechodzi. Strata rodziców, samotność, rozwód, trudności związane z macierzyństwem – to wszystko mogło wywołać poczucie osamotnienia i zmęczenia. Pani doświadczenia są bardzo obciążające, ale również pokazują, jak ogromną Pani ma siłę, by poradzić sobie w tak trudnych okolicznościach.

Również fakt, że Pani nie czuje tej “fali miłości”, którą społeczeństwo często idealizuje w kontekście narodzin dziecka, jest czymś, co warto zaakceptować. Każda mama przeżywa te momenty inaczej, w różny sposób, a emocje związane z opieką nad dzieckiem mogą przyjść później – w swoim czasie, a nie na zawołanie. Proszę pamiętać, że miłość nie zawsze jest natychmiastowa, a to, co Pani przeżywa, to może być proces, który wymaga czasu i delikatności, zarówno w stosunku do siebie, jak i do maluszka.

To, co może pomóc Pani teraz, to dać sobie przestrzeń na to, by odczuwać to, co odczuwa Pani, bez oceniania siebie. Jest Pani w procesie żałoby – po stracie rodziców, po traumach związanych z pierwszymi ciążami, po rozpadzie małżeństwa – i to wymaga czasu. Proszę pamiętać, że nie musi Pani czuć się winna, ani nie musi Pani spełniać oczekiwań innych. To, że czuje Pani się zmęczona, to naturalna reakcja na tyle trudnych przeżyć. Żadne matki nie są doskonałe i nikt nie oczekuje od Pani, by była Pani doskonała.

Widzę również, jak Pani stara się codziennie, jak angażuje się w życie swojego synka mimo wszystko. To ogromna odwaga i zasób, że potrafi Pani się podnieść, mimo poczucia braku sił. To dowód na to, jak ogromną siłę Pani ma w sobie, by troszczyć się o swojego syna, nawet w tak trudnych warunkach. To coś, co należy docenić.

Dobrze byłoby, gdyby mogła Pani znaleźć przestrzeń, by zadbać o siebie – choćby na chwilę, by odpocząć, dać sobie czas na przeżywanie emocji i szukać wsparcia, które może pomóc w tym procesie. Czasem warto szukać pomocy profesjonalisty, który pomoże spojrzeć na to z innej perspektywy. Pani nie musi tego przechodzić sama, są osoby, które mogą Pani pomóc w tej trudnej podróży.

Jest Pani w pełni w swojej prawdzie i emocjach, a to już ogromna siła, by ruszyć naprzód, nawet jeśli droga jest teraz wyboista i trudna. Z czasem wszystko może się uporządkować, ale trzeba dać sobie na to czas i przestrzeń. Proszę być dla siebie łagodna, bo to, co Pani przeżywa, jest bardzo dużym obciążeniem.

Wierzę, że choć teraz Pani może mieć trudności z patrzeniem na przyszłość w pozytywnym świetle, z czasem znajdzie Pani więcej sił, aby otworzyć się na nią. Zasługuje Pani na czas dla siebie, na możliwość przetworzenia tych trudnych emocji.

Pani siła już się w Pani objawia – choć może Pani tego jeszcze nie dostrzegać. Warto dać sobie czas na to, by mogła Pani zobaczyć te zasoby w sobie i krok po kroku odzyskiwać równowagę.

Uzyskaj odpowiedzi dzięki konsultacji online

Jeśli potrzebujesz specjalistycznej porady, umów konsultację online. Otrzymasz wszystkie odpowiedzi bez wychodzenia z domu.

Pokaż specjalistów Jak to działa?
dr n. społ. Diana Puchalska
Psycholog, Seksuolog
Lubaczów
Twoje słowa to nie tylko świadectwo ogromnego bólu, ale i wielkiej odwagi – bo mimo wszystko, mimo pustki i samotności, codziennie wstajesz, karmisz, przewijasz, wychodzisz na spacer. Trwasz. A to jest cichą, niedocenianą formą bohaterstwa.

Pozwól, że opowiem Ci przypowieść:

„O kobiecie, która niosła kamień”

Była kiedyś kobieta, która szła przez życie z ogromnym głazem na plecach. Gdy ludzie pytali, czemu go niesie, odpowiadała:
– Bo kiedyś ktoś mi go dał. I nikt nie powiedział, że mogę go odłożyć.
Próbowała żyć jak inni. Wstawała rano, pieliła ogród, dbała o dzieci. Ale głaz ciążył, wbijał ją w ziemię. Ludzie mówili:
– Masz dom, masz dzieci, przestań narzekać. Inni nie mają nawet tego.
A ona milczała. Bo wiedziała, że ich wzrok nie sięga do jej wnętrza. Nie widzą, że ten kamień to utracona córka, samotny poród, przerażenie w oczach, kiedy życie znów się wali.
To żałoba, której nie można pokazać, i miłość, której się jeszcze nie poczuło, choć bardzo by się chciało.
I dopiero gdy ktoś usiadł obok niej w ciszy, spojrzał w oczy i powiedział:
– Nie jesteś dziwna. Nie jesteś zła. Po prostu ten kamień jest bardzo ciężki...
...kobieta pozwoliła sobie pierwszy raz poczuć coś innego niż wstyd.
Poczuła ulgę.

Nie jesteś nienormalna. Jesteś poraniona. I jesteś w żałobie – po utraconym dziecku, po utraconym partnerze, po mamie i tacie, po własnych wyobrażeniach o macierzyństwie. I to, że nie czujesz fali miłości, nie oznacza, że jesteś złą matką. To oznacza, że Twoje serce nadal czeka, aż będzie mogło się bezpiecznie otworzyć.

To, co opisałaś, może wskazywać na depresję poporodową i złożoną żałobę. To nie są „głupoty” – to realne, bardzo ludzkie cierpienie, które zasługuje na pomoc, nie ocenę.

Gdy opiekujesz się synkiem mimo bólu, robisz coś, czego nie widać z zewnątrz – budujesz fundament relacji, która może rozkwitnąć później. Miłość nie zawsze przychodzi jak błysk – czasem rodzi się jak mała roślinka, pod ciężarem kamieni. Ale może wyrosnąć.

Proszę, nie zostawaj z tym sama. Rozważ kontakt ze specjalistą – najlepiej specjalizującym się w żałobie i okołoporodowych trudnościach emocjonalnych. Są też grupy wsparcia dla matek po stracie czy depresji poporodowej – to miejsce, gdzie nikt nie mówi „przestań narzekać”, tylko „rozumiem”.

Diana
Uczucia, które Pani towarzyszą są naturalne dla historii, którą Pani opisała. Utrata poprzednich dzieci, taty tuż przed rozwiązaniem, zupełnie niedawno mamy i brak wsparcia ojca dziecka, a także zmiana dotychczasowego życia - praca, rozwód. Ma Pani pełne prawo odczuwać tak jak Pani odczuwa. Często po cesarskim cięciu inne mamy nie pozbawione wsparcia również mają problem z nawiązaniem więzi z dzieckiem i obwiniają się o to (niższe poziomy oksytocyny po cesarskim cięciu są naturalne, a ona wydziela się wyłącznie jak mama czuje się bezpiecznie). Zachęcam aby jak najszybciej spotkać się ze specjalistą - psychoterapeutą bądź psychologiem i uzyskać empatyczne wsparcie również w przepracowaniu żałoby i na obecny stan uczuć. Jest to bardzo ważne dla Pani samopoczucia i zbudowania relacji z dzieckiem, która będzie dla Pani źródłem również pozytywnych odniesień pomimo trudów opieki i zmiany (dziecko, dom a nie praca). Cokolwiek by w przeszłości nie mówiła mama, proszę nie unieważniać swoich uczuć, ale zatroszczyć się o nie i sięgnąć po pomoc. Są sygnałem, że teraz jej Pani potrzebuje. Z wyrazami szacunku, Joanna Gęsicka
mgr Daria Murakowska
Psycholog, Psycholog dziecięcy
Kutno
Dziękuję Ci za to, że napisałaś. Widać, jak wiele odwagi i siły kosztowało Cię zebranie i podzielenie się tą historią. I naprawdę- bardzo to szanuję.

To, co przeżyłaś, to ogrom- emocjonalny, fizyczny, życiowy. Strata dziecka, trudna ciąża, poród w samotności, brak wsparcia, presja otoczenia, śmierć bliskich, rozwód, przytłaczające poczucie winy, samotność. To nie jest „normalna” sytuacja- to bardzo wiele jak na jedną osobę, jeden czas.
To, że nie czujesz „fali miłości”, nie cieszysz się macierzyństwem, że masz myśli, których się boisz i wstydzisz- to nie znaczy, że jesteś złą mamą ani że coś z Tobą nie tak. To znaczy, że jesteś wyczerpana, w żałobie, przytłoczona i że potrzebujesz pomocy i troski, a nie oceny.
Niestety wiele osób, nawet z dobrych intencji, próbuje „poprawiać” emocje: mówią „ciesz się, masz zdrowe dziecko”, „inne by dały wszystko”... Ale to sprawia tylko, że czujesz się bardziej winna. A Twoje emocje są ważne i zasługują na miejsce.
To nie Ty jesteś nienormalna- to sytuacja, w której się znalazłaś, była ekstremalna.
I w takiej sytuacji naprawdę warto i trzeba dostać wsparcie. Nie jesteś sama.

Jeśli tylko czujesz, że chcesz spróbować- zapraszam Cię na konsultację. Możemy w bezpiecznej, spokojnej przestrzeni przyjrzeć się Twoim emocjom, temu co Cię przygniata, temu co boli. Bez etykiet, bez ocen. Z troską.
Czasem pierwszy krok to po prostu powiedzenie głośno: „nie daję rady”. To nie oznaka słabości, tylko odwagi. A potem, kawałek po kawałku, można zacząć wracać do siebie.

Jestem tu, jeśli będziesz chciała.
Daria Murakowska

Wciąż szukasz odpowiedzi? Zadaj nowe pytanie

  • Twoje pytanie zostanie opublikowane anonimowo.
  • Pamiętaj, by zadać jedno konkretne pytanie, opisując problem zwięźle.
  • Pytanie trafi do specjalistów korzystających z serwisu, nie do konkretnego lekarza.
  • Pamiętaj, że zadanie pytania nie zastąpi konsultacji z lekarzem czy specjalistą.
  • Miejsce to nie służy do uzyskania diagnozy czy potwierdzenia tej już wystawionej przez lekarza. W tym celu umów się na wizytę do lekarza.
  • Z troski o Wasze zdrowie nie publikujemy informacji o dawkowaniu leków.

Ta wartość jest za krótka. Powinna mieć __LIMIT__ lub więcej znaków.


Wybierz specjalizację lekarza, do którego chcesz skierować pytanie
Użyjemy go tylko do powiadomienia Cię o odpowiedzi lekarza. Nie będzie widoczny publicznie.
Wszystkie treści, w szczególności pytania i odpowiedzi, dotyczące tematyki medycznej mają charakter informacyjny i w żadnym wypadku nie mogą zastąpić diagnozy medycznej.