lek. Jan Kuś

Byłam prywatną pacjentką dr. Kusia. Ciąża bliźniacza.
Od szóstego miesiąca ciąży miałam silne skurcze brzucha tzw. przepowiadające, które dr. Kuś zlekceważył. Kiedy stwierdził skrócenie szyjki macicy i wstawienie główki jednego z dzieci w kanał rodny - nadal utrzymywał, że bez problemu donoszę ciążę jeszcze przez sześć tygodni.
Poród zaczął się u mnie w 30 tyg. ciąży. Rano odeszły wody płodowe. Mąż zadzwonił do dr. Kusia, który kazał przyjechać do szpitala Narutowicza. Kiedy dotarliśmy na miejsce pan doktor właśnie wychodził. Ze szpitala odesłano mnie, ponieważ okazało się, że nie posiadają oddziału dla wcześniaków poniżej 34 tygodnia ciąży. Czyżby dr. Kuś o tym zapomniał?
W II fazie porodu (skurcze co 5 minut) jechałam prywatnym samochodem do Kliniki, gdzie wszystko skończyło się szczęśliwie cesarskim cięciem.
Dr. Kusiowi zawdzięczam kilka godzin panicznego strachu i narażanie życia moich dzieci, które natychmiast po porodzie wymagały intensywnej opieki na oddziale neonatologicznym.

Jesteś tym lekarzem? Odpowiedz na tę opinię! Zarejestruj się teraz

Zgadzam sie z opinią koleżanki,że być może lekarzem jest nie najgorszym ale bardzo bardzo nastawionym na zysk.Wizyty sa błyskawiczne i płaci sie za nie słono.Niestety odnioslam wrazenie ze zysk góruje ponad reszte.

Jesteś tym lekarzem? Odpowiedz na tę opinię! Zarejestruj się teraz

Czy ktoś moze napisać w jakiej przychodni przyjmuje Pan doktor i w jakie dni!

Znam dr Kusia od kilku dobrych lat .Chodzę do niego do ośrodka w Zielonakch . Ma wielkie wzięcie, tak że trudno się do niego dostać. Prowadził moje ciąże .Pierwsza przeszła bez problemów, rodziłam też w Narurowiczu u niego.Wszystko było dobrze. W Ii ciąży okazało sie , że nie pojawiał się zarodek. Nawet nie wiedziałam , że tak może być. Dr Kuś kilka razy co kilka dni sprawdzał to w bad. USG w szpitalu- w ośrodku nie ma USG. Do 9 tyg. zaroddek nie pojawił się , zaczęłam krwawić i zrobił mi zabieg czyszczenia macicy.
Byłam w dołku psychicznym po tym wszystkim, nie brałam takiej sytuacji pod uwagę. Ale dr Kuś zlecił mi potrzebne kontrolne badania, wyszły dobrze i namówił na ciążę.
Udało się , ale przeszłam ją bardzo stresowo, leżałam nawet na patologi ciąży , miałam skurcze przedwczesne w 7 miesiącu. Bardzo bałam się porodu . Dzięki jego pomocy wszystko przeszło dobrze. Miałam znieczulenie do kręgosłupa. Załatwił mi panią dr anestezjolog.która mnie znieczuliła.Znieczulenie było oczywiście płatne, wszystko załatwiałam z anestezjologiem. Tka samo była znieczulana moja koleżanka z pracy. Także nie bardzo wierzę w jedną z poprzednich opinii. Za dobrze znam dr Kusia. Mam teraz dwóch super synków.
Ponadto wykrył u mojej babci raka macicy. Przeszła u niego operację. Czuje sie dobrze , minęło już ponad 2 lata.
Myślę , że jest jednym z najlepszych ginekolgów.

Miły, owszem, dostępny pod telefonem - tak. Ale poza tym... bez "posmarowania" nie specjalnie zainteresowany... I wiele rzeczy bagatelizuje :-(
W ciąży byłam z niego zadowolona, ale poród i komplikacje (częściowo wynikające z jego zaniedbania) zweryfikowały moją opinię...

Jesteś tym lekarzem? Odpowiedz na tę opinię! Zarejestruj się teraz

Jestem lekarzem - neurologiem. Znam dr Kusia od kilku lat.
Przeprowadził mnie przez 3 ciąże.
Dwie zakńczone szczęśliwie do końca.
W II ciąży już w 10 tyg. po bad. USG podejrzewał wadę genet. Skierował mnie do Warszawy do Kliniki prof. Dębskiego , wykonono biopsję trofoblastu . Nierstety diagnoza się potwierdziła - zespół Downa i dodatkowo inne wady. Zaproponowano mi usunięcie ciąży z wzgl. na nieuleczalne wady. I tam wykonano zabieg.
Jestem wdzięczna dr Kusiowi , że tak wcześnie udało sie to wykryć.
Następna ciąża przebiegła dzięki wsparciu dr Kusia bez problemu (ale przeszłam również badania genetyczne).
Ma b. dobrą opinię również wsród moich koleżanek lekarek.

Jestem farmaceutką , mój mąż lekarzem. Dr Kuś prowadził moje 2 ciąże, w II miałam cukrzycę ciążową - na szczęscie na diecie .Wykrył mi ją dr Kuś zlecając odpowiednie badania.
Mam 2 zdrowych synków.
Pół roku po II porodzie usuwał mi laparoskopowo cyste jajnika.
Zawsze rzeczowe , profesjonalne podejście - zarówno w gabinecie jak i w szpitalu.
Przeczytałam kilka opinii i jestem przerażona bzdurami , jakie moje poprzedniczki tu piszą.
Z racji mojej profesji mogę powiedzieć , że stosowanie Dudhastonu i Hemorigenu absolutnie się nie wyklucza. Ponadto Hemorigen nie mógł spowodować poronienia - prawdopodobnie ciąża była nieprawidłowa i doszło do niego.
Polecam gorąco dr Kusia, od lat jestem jego pacjentką , podobnie jak moje koleżanki.

Do doktora Kusia trafiłam w pierwszym miesiącu ciąży. Doktor prowadził ją do ósmego miesiąca.
Jego PLUSY to na pewno dyspozycyjność – jego komórka jest do dyspozycji pacjentek przez cały czas, co sprawdziło się w moim przypadku i w sytuacji awaryjnej zareagował na komplikacje i mój niepokój bardzo szybko, przyjeżdżając specjalnie dla mnie po dyżurze w szpitalu do gabinetu. Myślę, że to jest główny atut doktora, którym zyskuje sobie pacjentki.
NEUTRALNIE Z ZABARWIENIEM RACZEJ NEGATYWNYM oceniam natomiast zaangażowanie i fachowość. Wizyty mają według mnie charakter rutynowy i pobieżny. Każda to badanie + USG, ale doktor nie jest specjalnie zainteresowany świadomością pacjentki na temat ciąży i sam nie wychodzi z propozycją wyjaśniania wątpliwości. Owszem, odpowiada na wszystkie zadane pytania. Nie wyobrażam sobie jednak, aby spełniał oczekiwania pacjentek, które są w pierwszej ciąży i/lub mają małą wiedzę na jej temat. Sprzęt w gabinecie nie jest najnowszy, dlatego doktor zaprasza na dokładniejsze badania USG do szpitala (bezpłatnie). Niestety nie zleca wszystkich potrzebnych badań, tłumacząc to troską o kieszeń pacjentki. W moim przypadku troska doktora o moją kieszeń zakończyła się zlekceważoną cukrzycą ciążową i brakiem podstawowych badań (na co zwrócił uwagę inny lekarz). Dlatego uważam, iż powinien on poinformować jakie badania wykonuje się rutynowo i pozostawić wybór pacjentce.
Nie komentuję narzekania na zbyt duża ilość pacjentek przy pacjentce, tym bardziej, że doktor osobiście umawia sobie harmonogram wizyt.

Jesteś tym lekarzem? Odpowiedz na tę opinię! Zarejestruj się teraz

Całą pierwszą ciążę prowadził mi dr. Kuś i mimo wielu komplikacji (cukrzycy, przedwczesnych skurczów, lekkiej depresji) pan doktor podszedł do mojej osoby z ogromnym spokojem, bardzo profesjonalnie ale czułam, że mu zależy i to dawało mi poczucie pewności. Wizyty były krótkie ale wiedziałam wszystko co chciałam - nie czułam niedosytu jakiegoś pytania. Na wizyty chodziłam dwa razy w tygodniu i do gabinetu i do szpitala - płaciłam bo chciałam (uważam, że jak ktoś nie chce płacić to nich chodzi do lekarza na NFZ, gdzie dr. Kuś też przyjmuje) Zaczęłam rodzić w domu po telefonie dr. Kuś do szpitala przyjechał szybciej niż ja zostawiając pacjentów w prywatnym gabinecie. Nie poczułam że muszę "zapłacić" za poród wręcz przeciwnie dr. nie chciał żadnych podziękowań. Przy porodzie był cały czas ze mną i bardzo mi pomagał - choć wiem że byłam ciężką pacjentką, a po porodzie opiekował się mną rewelacyjnie (choć pielęgniarki w Narutowiczu nie są wyrozumiałe)i co dziennie mimo, że nie miał dyżuru mnie odwiedzał Z dzieckiem też nie było wszystko ok, a po krótkiej rozmowie ze mną doktor załatwił specjalistę. Bardzo polecam i wiem, że chcę by drugąciążę prowadził mi też ten sam pekarz.

NIestety, odradzam.
Poszłam do dr Kusia z problemem, którego nawet dokładnie nie sprawdził (samoistne poronienia). Poza prolaktyną (która była w normie) nie zlecił żadnych badań.
Gdy okazało się, że udało mi się zajść w ciążę od razu przepisał Duphaston (na podtrzymanie) i dodatkowo Hemorigen - rzekomo na krwawienia.
Ciążę straciłam (trzecią).
Jak dowiedziałam się od lekarza, do którego później trafiłam, oba zapisane mi przez dr Kusia leki wzajemnie się wykluczają:
Duphaston - jak najbardziej
Hemorigen - spowodował poronienie
Zawiodłam się

Jesteś tym lekarzem? Odpowiedz na tę opinię! Zarejestruj się teraz