Nie rezygnuj ze zdrowia

Wybierz konsultacje online, aby rozpocząć lub kontynuować leczenie bez wychodzenia z domu. Jeśli potrzebujesz, możesz również umówić wizytę w gabinecie.

Pokaż specjalistów Jak to działa?

Adres

Babska Dieta Gabinet Psychodietetyczny
ul. Żeromskiego 41/1, Gniezno

W tym gabinecie nie można umawiać wizyt przez internet

Pacjenci prywatni (bez ubezpieczenia)


Konsultacja psychodietetyczna • 100 zł

Psychoedukacja • 100 zł

Terapia • 100 zł


Czy brakuje Ci jakichś informacji w profilu tego specjalisty?

Pokaż innych dietetyków w pobliżu

Usługi i ceny

Ceny dotyczą wizyt prywatnych.

Pozostałe usługi


ul. Żeromskiego 41/1, Gniezno

100 zł

Babska Dieta Gabinet Psychodietetyczny



ul. Żeromskiego 41/1, Gniezno

100 zł

Babska Dieta Gabinet Psychodietetyczny



ul. Żeromskiego 41/1, Gniezno

100 zł

Babska Dieta Gabinet Psychodietetyczny

Moje doświadczenie

O mnie

Jestem terapeutą, doradcą żywieniowym, specjalistą psychodietetyki. Pomagam osobom z nadwagą i otyłością trwale zmienić nawyki żywieniowe, osiągnąć ...

Zobacz pełen opis


Zakres porad

  • Psychodietetyk

Opinie pojawią się wkrótce

Napisz pierwszą opinię

Jesteś już po wizycie u mgr Dorota Krause-Bechert? Daj znać, co myślisz. Inni pacjenci będą wdzięczni za pomoc w wyborze najlepszego specjalisty.

Dodaj swoją opinię

Odpowiedzi na pytania

1 odpowiedzi udzielonych przez lekarza na pytania pacjentów na ZnanyLekarz.pl

W tym roku skończę 20 lat. Mój problem dotyczy problemów z odżywianiem się. W dzieciństwie zawsze byłam raczej okrąglutka, bardzo lubiłam słodycze i z pewnością mi ich nie żałowano. Niestety, mam tendencję do tycia, więc w przeciwieństwie do większości moich koleżanek niezdrowe przekąski dawały o sobie znać w postaci dodatkowych kilogramów. Potrafiłam ukradkiem wyjadać słodycze z szafki, pomimo zakazu rodziców, którzy mówili mi, że robię się coraz grubsza i często mi ten fakt wypominali. Czasami pokazywali mi filmy, opowiadające o przypadkach bardzo otyłych osób i pytali, czy ja też chcę tak wygladać. Oczywiście nie chciałam. Bardzo źle czułam się ze swoją sylwetką, czasami płakałam, czułam się brzydka, gruba i nieatrakcyjna, ale nie potrafiłam przestać. Przełom nastąpił w gimnazjum. Jako 15 latka przeszłam na dietę, byłam bardzo zdeterminowana, chciałam osiągnąć cel. Z 68 kilogramów w 4 miesiące zeszłam do 56. Byłam z siebie bardzo dumna, czułam się wspaniale. Jednakże odchudzanie coś we mnie zmieniło. Od tamtej pory bardzo dużo myślałam o jedzeniu, liczyłam kalorie, panicznie bałam się przytyć. Dlatego w tajemnicy odchudzałam się dalej. W momencie gdy przy wzroscie 166 cm ważyłam 51 kilogramów zainterweniowali moi rodzice. Na szczęście przestałam chudnąć, czułam się całkiem dobrze w swoim ciele, lecz cały czas towarzyszył mi silny lęk przed przytyciem. Starałam się unikać słodyczy, być aktywna fizycznie. Trzymałam wagę, a nawet rok temu schudłam do 49 kilogramów. Niestety cały czas wydawało mi się, że znowu tyję, porównywałam się również z ludźmi na ulicy, wydawało mi się, że wszyscy są grubsi niż ja. Bardzo mnie to smuciło, zawsze byłam bardzo zakompleksioną osobą. Wspomnę jeszcze, że przez pewien czas miałam problemy z miesiaczką, nie miałam jej przez 6 miesięcy, na szczęście w końcu się pojawiła. Wszystko było całkiem w porządku, aż do momentu rozpoczęcia studiów. Poznałam tam koleżankę, która ma nadwagę i nie przejmuje się tym co je. Bardzo mi imponowała swoją pewnością siebie. Z racji tego, że często się spotykałyśmy i chodziłyśmy do różnych lokali, zaczęłam gorzej się odżywiać. Często jadłam wieczorami słone przekąski, ciastka, fast foody. Oczywiście zaczęłam tyć. Na początku wmawiałam sobie, że to tylko woda, ale wydaje mi się, że rzeczywiście tyłam. Po pewnym czasie zerwałam ponownie ze złymi nawykami. Ważyłam około 52 kg. Postanowiłam, że chcę wrócić do tych 49 kg, zaczęłam jeść tak jak przed rozpoczęciem studiów, tj. 2 razy w tygodniu pozwalam sobie na jakiś słodycz. I wtedy coś zaczęło się dziać. Pewnego wieczoru, wskutek ogólnego stresu po prostu wyciągnęłam słodycze z szafki i zaczęłam jeść. Wpychałam w siebie słodycze, aż do momentu kiedy mnie zemdliło z przejedzenia. Resztę wieczoru przepłakałam, byłam ma siebie wściekła, chciałam schudnąć, a zachowałam się jak zwyczajna grubaska, nie kontrolowałam tego co robię. Niestety, po jakimś czasie, pomimo postulowanej poprawy, znów rzuciłam się na jedzenie. I tak wciąż, i wciąż. Obecnie ważę 54 kg przy wzroscie 166,5 cm. Nienawidzę tego jak wyglądam. Widzę, że robię się coraz grubsza. Moja mama uważa, że jedyne co ona widzi, to to, że urosły mi piersi i powinnam się cieszyć i nadal jestem szczupła. Ja jednak tak nie uważam. Tak bardzo wstydzę się swojego ciała! Od kilku tygodni ciągle jem słodycze. Dzisiaj również objadłam się do bólu brzucha, za 2 dni mam egzamin i bardzo się boję, czuję, że nie dam rady, jestem załamana. Czuję się zmęczona odchudzaniem, wpychaniem w siebie jedzenia, wyrzutami sumienia, płaczem w samotności. Coraz bardziej nienawidzę siebie i swojego ciała. Noszę rozmiar XS, ale jestem pewna, że za niedługo przez moją głupotę znowu będę bardzo bardzo gruba i nieszczęśliwa. Mam już dosyć tego wszystkiego, wśród ludzi czuję się nieswojo, cały czas myślę o kaloriach i o tym, czy nie wyglądam zbyt grubo w danym ubraniu. Ogólnie jestem osobą bardzo nerwową, niepewną siebie, krytyczną wobec własnej osoby. Leczę się psychiatrycznie od prawie roku na zaburzenia lękowe i bezsenność. Naprawdę nie mam już siły, nie chcę tyć, chciałabym żeby było tak jak dawniej. Boli mnie to, że inni ludzie mogą odżywiać się tak jak chcą, a nadal pozostają piękni i szczupli. Ja od zawsze musiałam się kontrolować, a mimo to nigdy nie byłam tak szczupła, ani ładna jak reszta. Bycie chudą od zawsze było moim marzeniem, boli mnie to, że za chwilę zaprzepaszczę moje i tak marne efekty. A może powinnam pogodzić się z tym, że jestem gruba i nieatrakcyjna? Bardzo proszę o pomoc.

Szanowna Pani,
na początek chciałabym zapewnić, że choć odczuwane emocje mogą dawać poczucie osamotnienia, często towarzyszą one osobom, które mają podobne doświadczenia do Pani.
To co się wydarzyło, w psychodietetyce nazywa się efektem wahadła. Czym większe restrykcje żywieniowe (ograniczenia), tym bardziej nasza uwaga zaczyna skupiać się na obszarze jedzenia ,co może prowadzić do napadowego objadania się, którego również Pani doświadczyła.
Chciałabym jednak zapewnić, że choć teraz relacja z jedzeniem i obrazem własnego ciała jest trudna, przy pomocy z zewnątrz jak najbardziej możliwe jest przywrócenie satysfakcji w tym zakresie.
Pomocny tutaj będzie terapeuta behawioralny (terapia w takim nurcie trwa z reguły 1-2 lata), warto wcześniej upewnić się czy ma doświadczenia z zaburzeniami odżywiania, oraz psychodietetyk z wykształceniem bazowym psychologicznym.
Chociaż pomoc i wsparcie specjalisty byłyby najlepszym wyjściem , w oczekiwaniu na wizytę można spróbować formy samopomocy. W tym celu zachęcam do lektury książki "Jak pokonać objadanie się" autorstwa Ch. Fairburna - wybitnego specjalisty w zakresie terapii zaburzeń odżywiania - napisanej z myślą o czytelniku z doświadczeniami podobnymi do Pani.
Pozdrawiam serdecznie
Dorota Krause-Bechert

mgr Dorota Krause-Bechert

Wszystkie treści, w szczególności pytania i odpowiedzi, dotyczące tematyki medycznej mają charakter informacyjny i w żadnym wypadku nie mogą zastąpić diagnozy medycznej.

Najczęściej zadawane pytania