lek. Danuta Piotrowska-Wejroch

Do doktor trafiłam z babcią której rak podstawnokomórkowy już zbliżał się do linii oka. Pani doktor precyzyjnie go wycięła dawkując tak znieczulenie miejscowe że obciążona innymi chorobami babcia nie musiała być uspana i też nie czuła bólu. Wszystko pięknie się zagoiło. Nowe ogniska (małe) bo to chyba już standard że ten typ nie odpuszcza lekarz usuwała laserem na kontrolnych wizytach. Babcia dożyła sędziwego wieku nieoszpecona podstępnym nowotworem pod okiem Pani doktor. Dziękujemy.

Bardzo konkretnie, w miłej atmosferze, bez straszenia, profesjonalnie. Poza tym podjęła dodatkowe kroki, żebym mogła od razu zrobić jeszcze dodatkowe badania, które wyjaśnią więcej. Polecam Panią Doktor.

Polecam z czystym sumieniem. Rzeczowa analiza sytuacji a nie jakieś pitu pitu. Opieka i troska okraszona dobrym humorem. Świetny zabieg chirurgiczny (w tle śpiew Pani doktor). W trudnej sytuacji każe walczyć i nie pozbawia nadziei. Poza tym nigdy, ale to przenigdy, nawet na szpitalnym korytarzu nie odmówi pomocy i odpowiedzi na pytania. Nie zostawia pacjenta na pastwę losu i pomaga mu w odnalezieniu właściwej ścieżki leczenia( szpital, specjaliści, badania, zabiegi).
Polecam

Pani doktor jest świetnym chirurgiem. Dzięki niej mam normalny wygląd oczu- powiek. Polecam z całego serca.

Zdecydowanie odradzam! Nie jestem osobą, która ma satysfakcję z tego, że zepsuje komuś opinię, ale po doświadczeniach, które miałam z tą Panią niestety nie widziałam innego wyjścia, ponieważ nie chciałabym żeby ktokolwiek przechodził przez to samo co ja. Pani doktor Piotrowska nie dość, że źle wykonała zabieg (zmiana skórna niedoszczętnie usunięta, co jeszcze jestem w stanie zrozumieć, bo przecież błędy każdemu mogą się zdarzyć), to jeszcze nie potrafi przyznać się do błędu i go rzetelnie, sumiennie naprawić. Nie wykazuje się żadnym poczuciem odpowiedzialności za to, jak wykonuje swoją pracę. Zabieg wykonywany był w prywatnej placówce, w związku z czym sporo za niego zapłaciłam, licząc na to, że jakość usługi będzie współmierna do ceny. Po stwierdzeniu błędu lekarskiego poszłam składać "reklamację" i domagać się "naprawienia" tego, co zostało źle wykonane. Pani doktor po długich i mało przyjemnych dla mnie pertraktacjach zaproponowała mi wykonanie zabiegu ponownie w innej placówce, w której przyjmuje (tym razem już na NFZ). W swojej naiwności i łatwowierności zgodziłam się w ostateczności na takie rozwiązanie. Poszłam na umówiony dzień i godzinę do owego szpitala. Po półtorej godzinie oczekiwania na swoją kolejkę usłyszałam od dr Piotrowskiej, że nie ma tego dnia możliwości wykonania zabiegu. To był wtorek. Dowiedziałam się tylko, że BYĆ MOŻE uda się mnie przyjąć w piątek, ale o tym miałabym dowiedzieć się dopiero tego samego dania, telefonicznie.
Pani doktor łamie zasady Kodeksu Etyki Lekarskiej, źle wypowiadając się o swoich współpracownikach, a także kierując do pacjenta przykre i mało właściwe uwagi na jego temat. Odniosłam również wrażenie, że Pani doktor pozbawiona jest zupełnie umiejętności słuchania drugiej osoby. Zupełnie nie daje dojść do słowa, przez co komunikacja z nią jest wyjątkowo trudna, a czasem wręcz niemożliwa.
Przeszłam z powodu tej Pani wiele niechcianych, zbędnych i niepotrzebnych stresów, o których mogłabym tu pisać jeszcze długo. Z tego też powodu daje tej Pani najniższą z możliwych ocenę i przestrzegam innych przed korzystaniem z z usług przez nią wykonywanych.

świetny chirurg i człowiek, z dużym poczuciem humoru, ale jak potrzeba - potrafi przytulić...
Marzenna Niedziółka - wdzięczna pacjentka