ZAPRASZAM DO MOJEGO DOMU EMOCJI!
Ponownie otwieram zapisy na spotkania psychologiczne w przestrzeni gabinetu lub online. Jeśli więc potrzebujesz, wpadaj śmiało - ugoszczę Cię z otwartym sercem i umysłem :)
„Z czym do mnie przychodzisz?”
To pytanie które usłyszysz zaraz po przywitaniu się, wskazaniu miejsca i pierwszym uśmiechu.
Wiem jednak jak ciężko jest wejść do gabinetu, usiąść na kanapie i zacząć gadać do obcej baby o intymnych rzeczach z Twojego życia. Nie dość, że ona siedzi, patrzy i czeka z bananem na gębie to jeszcze ten rozwalający od środka stres jakoś nie chcę zmaleć. Niby jest miło, ale jednak kiszki skręca. Nie jest to miłe.
Dosyć często obserwuje obezwładniające emocje rozchodzące się po ciele z każdą minutą naszego spotkania. Dlatego aby nieco złagodzić ten stan ogólnie nazwany przeze mnie „stresówką pierwszego spotkania” przedstawię się co nie co :)
Nazywam się Ania i jestem psychologiem.
Tak, niespodziewany zwrot akcji i umiejętność budowania napięcia - to moja specjalność. Wracając jednak do konkretów. Od ponad dwóch prowadzę gabinet pomocy i wsparcia psychologicznego „Dom Emocji”. Jego nazwa, jak się później okaże, nie jest przypadkowa i powstała w dość standardowych dla wielkich umysłów warunkach. Mianowicie: ja, mój mąż, wieczorowa pora i ślęczenie nad laptopem. Trzeba było wymyślić jakąś nazwę dla fanpage'a Padło na dom emocji i chociaż nie przypuszczałam, że kiedykolwiek będzie to miało znaczenie to jednak świat mnie zaskoczył. Wielokrotnie już bowiem usłyszałam, że w moim gabinecie ludzie czują się „dobrze”, „swojsko”, „normalnie” a nawet „na luzie” czyli tak jak w domu. To właśnie jest miód na moje serce. W posiadanym przeze mnie przekonaniu współpraca psychologiczna ma sens wyłącznie wtedy, kiedy czujesz się dobrze w mojej obecności. Wówczas otwierasz się, zaczynasz mi ufać a proces idzie ku lepszemu.
Skoro jesteśmy w domu to staram się zachęcać do mówienia do mnie po imieniu. Oczywiście pracujemy w zgodzie z tym co i jak czujesz. Nie mam w zwyczaju zmuszać czy nakłaniać do czegokolwiek, stąd jest to raczej propozycja do odrzucenia lub zmodyfikowania. Kolejna moja psychologiczna dewiza brzmi - wszystko w swoim miejscu i czasie. Chyba nie ma nic gorszego niż nacisk prowadzący do zaburzenia budowanej przez nas w pocie czoła relacji. Na samą myśl o tym mam ciarki na plecach, brrr!
W każdym razie jestem specjalistą, który zachęca i motywuje ale nie wyciska czy szpieguje (rym nieprzypadkowy).
W kwestiach mojego doświadczenia zawodowego powiem tak: mam za sobą kilka fajnych współprac, które ujęłam poniżej.
- przez trzy lata czynnie działałam w programie „Projektor. Wolontariat Studencki”. Przeprowadzałam warsztaty dla dzieci z różnych części Polski. Były to zajęcia skoncentrowane na tematyce ich pasji, a także poszerzaniu różnych umiejętności.
- równocześnie, przez okres dwóch lat, byłam jedną z osób biorących udział w projekcie badawczym na KUL'u. Grupa skupiona była na rozwoju wiedzy w temacie dzieci z zespołem nadpobudliwości psychoruchowej czyli ADHD. Głównie rozpatrywaliśmy aspekty psychologiczne jak poprzez mapy myśli pomóc dzieciakom w efektywniejszej nauce. Docelowo prowadziłam warsztaty z map myśli o różnorodnej tematyce również psychologicznej
- natomiast w okresie studiów magisterskich działałam w „Akademickim Centrum Wsparcia Rówieśniczego”. Najważniejszym celem było nabywanie praktycznych umiejętności pomocowych. Pracowałam wówczas udzielając wsparcia psychologicznego dla studentów pod stałą superwizją oraz prowadząc szkolenia
- drugim obszarem rozwoju jaki podjęłam w tamtym momencie była współpraca z fundacją „Sieć Przyjaciół Zdrowia Psychicznego” którą kocham z całego serduszka!. Zakres moich działań opierał się na pomocy psychologicznej osobom zgłaszającym się do fundacji oraz prowadzeniu warsztatów i szkoleń dla studentów oraz wolontariuszy
W obecnych planach rozwojowych jest rozpoczęcie szkolenia z Dialogu Motywującego, obydwa stopnie TSR i co tam fajnego wpadnie mi w oko. Staram się nie zostawać w tyle i czytam, myszkuje po internecie rozbudowując swoją wiedzę. Nauki nigdy dość! (podobno)
Na koniec odrobina prywaty, coby było bardziej kameralnie :)
Jestem szczęśliwą mężatką, nie mam kredytu (WRÓĆ - dorosłość mnie dopadła więc z radością informuję, że związałam się z bankiem na kolejne 30 lat).
Moja rodzina rozrasta się i w swoim życiu mam już trzy (kolejna zmiana - już CZTERY) szczęścia w postaci adoptowanego psa (Jota vel Jotungwa vel Biała Dama), adoptowaną kotkę (Nela vel Cici vel Cicioszek) oraz kolejną kocią przyjaciółkę (Somersby vel Kociątko vel Uszątko). Do tej mieszanki dołączył jeszcze psi kawaler (Alien vel Alienek vel Arielek).
Ciuchy kupuje na vinted, wciąż szukam siebie i bardzo chcę rozwijać się w tym co robię. Czasem gadam dużo, czasem milczę i słucham. W pracę z każdą osobą wkładam potężną dawkę siebie (moja psycholog twierdzi, że czasem daje za dużo). Mam wiele pomysłów co uwidacznia się szczególnie w malowniczych metaforach używanych podczas spotkań.
Jeśli masz jakiekolwiek pytania, coś Cię zainteresowało czy po prostu masz potrzebę pogadać to napisz - zawsze odpowiem!