Witam, wyszłam za mąż naiwnie, po bardzo krótkim związku, wierząc, że znalazłam "swojego człowieka"

4 odpowiedzi
Witam,
wyszłam za mąż naiwnie, po bardzo krótkim związku, wierząc, że znalazłam "swojego człowieka" w wieku 32 lat.
Nigdy wcześniej nie czułam się tak obok kogoś, tak pewna, ze to jest absolutnie to!
Jak silne było moje zdziwienie, gdy mąż po miesiącu od ślubu zaczął dość intensywnie zmieniać swoją narrację dotyczącą przyszłości, wspólnych planów. Zaczął kontrolować moje kontakty z mężczyznami (kolegami, a nawet swoimi własnymi braćmi!). Ulegałam wszystkiemu myśląc, że jest przygnębiony, że z po prostu z czyms sobie nie radzi. Okazało się, że wszystkie jego zasady dotyczą jedynie mnie - do niego nie mają już one zastosowania. W normalnych okolicznościach pewnie mniej by mnie to dotknęło ale zaczęłam zauważać, że coraz częściej w naszej codzienności pojawiają sie jakieś kobiety, z ktorymi go cos kiedys łączyło (jego branza jest bardzo waska i ciezko byloby tych kobiet unikac, jednak nie rozumiem dlaczego istnial otwarty kontakt w momencie gdy mi zostal postawiony szereg restrykcji). Zaczelam odczuwac niesprawiedliwosc - zostalam namowiona do zaprzestania kontaktow z bliskimi mi mezczyznami, podczas gdy jestem i zawsze bylam niezwykle wierna osoba i nigdy nie dawalam przeslanek ku temu by mi nie ufac.. Zaczęłam odczuwać, że moje poczucie własnej wartosci niezwykle spadlo. Mąż zaczął wylewać na mnie swoje frustracje. Ja zaczęła, odczuwać strach przed rozpadem malzenstwa, chciałam rozmawiać i rozumieć co się dzieje. Im więcej chciałam rozmawiać tym bardziej on sie odsuwał. W efekcie na porzadku dziennym staly sie odzywki w moim kierunku "zamknij sie", "rozmowa zostala zakonczona, nie odzywaj sie", a nawet wulgarne dodatki do tych przykrych fraz. Poczulam sie niesamowicie osamotniona w tym wszystkich. Probowalam bardzo cos naprawic. Po 7 miesiacach malzenstwa bylam juz klebkiem nerwow. Po jednej klotni, w ktorym maz wypowiedzial cale mnostwo niezwykle bolesnych, nie majacych nic wspolnego z rzeczywistoscia rzeczy - postanowilam wrocic do rodzinnego miasta, do rodzicow, by przemyslec sprawe (pazdziernik 2024).
Po moim wyjezdzie maz chcial naprawiac zwiazek, ja rowniez. Czekalam jednak 2 miesiace az zdecyduje sie na przyjazd (ja nie chcialam w tym czasie jechac do jeszcze wtedy naszego domu - to ponad 1300km - czulam sie tam niebezpiecznie emocjonalnie) - on w tym czasie stosowal wobec mnie jakies dziwne manipulacje: jednego dnia "kocham Cie", drugiego "mam Cie gdzies, nie mam ochoty do Ciebie przyjezdzac".
W koncu spotkalismy sie - po dwoch dniach chcialam wrocic do rozmowy na temat spraw, ktore powodowaly miedzy nami konflikty - tak by je rozwiazac i wrocic do naszego domu (jego dom przed slubem, do ktorego sie wprowadzilam i zainwestowalam w niego tez pieniadze). Maz stwierdzil, ze ma to gdzies, nie bedzie rozmawial, uznal ze wszystko wrocilo do punktu wyjscia i zostawil mnie w bardzo ciezkim dla mnie momencie - potrzebowalam jego wsparcia w kilku eventach, ktore wlasnie mialy sie wydarzyc. Byl to poczatek grudnia i ostatni raz gdy go widzialam. Jasno powiedzialam, ze jesli zostawi mnie w tym momencie, bedziemy sie musieli rozwiezc - nie wyobrazam sobie zeby nie miec mozliwosci wspolnie rozwiazywac problemow ze swoim mezem, ktory ucieka ode mnie, zostawia mnie dokladnie wtedy gdy go potrzebuje.
Mąz przytaknal bez namyslenia na informacje o rozwodzie i po prostu wyjechal.
Caly grudzien jakos sobie radzilam. Na poczatku stycznia - juz po zlozonych papierach rozwodowych odezwal sie maz. Blagal o powrot, o szanse, przepraszal. Bardzo kocham meza, zgodzilam sie i zaproponowalam by przyjechal za kilka dni zebysmy probowali się dogadac. Mąz uznal ze termin jest dla niego niedogodny ponieważ jedzie na egzotyczne wakacje na miesiac (zaplanowane juz wczesniej), wiec proponuje przyjazd do mnie po powrocie. Uznalam, ze to bez sensu - ze czuję się ciagle odstawiana na bok, nie priorytetowa. Bardzo mnie złamal jego styczniowy kontakt, natomiast co wydarzylo sie pozniej dobilo mnie doszczetnie - moja rodzina zasugerowala, ze to wszystko jest moją winą, ze przeciez on wyciagal reke, że ze mna nie da sie dogadac i przeciez moglam dalej juz czekac - miesiac w tę, czy w tą... zlamalo mnie to. Jednoczesnie zaczely sie problemy w pracy. Wszystko wrecz upadlo! Mąż w polowie stycznia sprobowal jeszcze jakichs manipulacji przez moja matke, po czym poblokowal zarowno mnie jak i cala moja rodzine wszedzie gdzie to mozliwe. Zaczal wyjezdzac, bawic sie i zyc na calego. Moja rodzina znow zabrala glos w tej sprawie, sugerujac znów, ze to moja wina, powinnam byla walczyc i ze wlasciwie jestem w tym sama na wlasne zyczenie.
Złamali mnie. Zaczęłam mieć codzienne ataki paniki, problemy z oddychaniem i myśli o chęci zniknięcia.

Jestem załamana - nigdy nie sądziłam, że czlowiek moze odczuwac lęk, smutek, panikę, samotność w tak intensywny sposob. Uczucie jakiejs ciaglej adrenaliny, strachu i na koniec zupelna utrata wiary w sama siebie przez pryzmat niewspierajacej rodziny są nie do zniesienia. Czulam, ze wyjde z tego malzenstwa madrzejsza o doswiadczenie, z ktorym nie chcialabym sie zetknac w przyszlosci, a dzis czuje, ze moze popelnilam najwiekszy zyciowy blad, obwiniam sie, ze nie tkwilam w tym malzenstwie dluzej starajac sie znalezc inne sposoby na porozumienie. Nie chce mi sie istniec w tym czasie - nie mam sily i perspektyw..
Dalam z siebie w tym malzenstwie absolutnie wszystko co moglam, kochalam i wciaz kocham zaraz juz bylego meza, jednak w pewnym momencie poczulam, ze zupelnie nie jestem brana po uwage, to co czuje jest ciagle komentowane jako "przesadzanie" badz bycie "zbyt delikatna", zabronil mi normalnych kontaktow z ludzmi, ciagle insynuowal, ze sie obawia, ze moge go zdradzic (jakas bzdura, w zyciu nie dopuscilabym sie zdrady!), a w dodatku nie bylam zupelnie wspierana..
Jestem w psychoterapii od października ale czuje, że moj stan z dnia na dzien sie pogorsza.
Dzis spalam od 21:00 do 16:00 kolejnego dnia i najchetniej w ogole bym sie nie budzila..
Czuję, że cały świat obrócił sie przeciwko mnie w momencie gdy po prostu chciałam sobie pomoc...
mgr Dominik Kupczyk
Psycholog, Psychoterapeuta, Psychotraumatolog
Gdańsk
Dzień dobry, zarówno zmienność zachowania Pani męża – przechodzenie od deklaracji miłości do blokowania kontaktu – jak i reakcje rodziny obwiniającej Panią o „niewystarczającą walkę” mogą prowadzić do głębokiego kryzysu emocjonalnego. Wsparcie, którego Pani potrzebowała, nie przyszło z żadnej strony, a Pani sama odczuwa silne ataki lękowe, poczucie winy i brak perspektyw, co dodatkowo utrudnia codzienne funkcjonowanie i negatywnie wpływa na stan psychiczny.

Mimo że jest już Pani w terapii od października, warto poinformować swojego terapeutę o nasileniu objawów (ataki paniki, problemy ze snem i myśli rezygnacyjne), by wspólnie zastanowić się nad bardziej intensywnym wsparciem, a w razie potrzeby rozważyć konsultację z psychiatrą. Istotne jest, aby uzyskała Pani fachową pomoc pozwalającą zrozumieć, dlaczego reakcje męża i rodziny wywołały tak głęboki kryzys i jak wzmacniać poczucie własnej wartości mimo nacisków z zewnątrz. Jeśli sytuacja staje się trudna do zniesienia, możliwe jest także skorzystanie z pomocy interwencyjnej (np. telefon zaufania czy ośrodek kryzysowy), gdzie specjaliści wspierają w najbardziej krytycznych momentach.

Warto również pamiętać, że Pani decyzja o odejściu z małżeństwa mogła być wynikiem realnych obaw i braku bezpieczeństwa emocjonalnego. Zachowania kontrolujące i deprecjonujące ze strony męża to poważne sygnały, wskazujące na występowanie elementów przemocowych w relacji. Próby obwiniania Pani przez rodzinę nie przekreślają słuszności Pani działań w momencie, gdy czuła się Pani zagrożona i nieszanowana. W dłuższej perspektywie świadomość własnych granic i prawa do równości w związku może okazać się cennym doświadczeniem – nawet jeśli teraz jest przyćmiona przez silne emocje i poczucie bezradności.

Wraz z pomocą psychoterapeuty może Pani stopniowo odzyskać pewność siebie i zrozumieć, że chwila słabości i cierpienia, choć bardzo bolesna, nie definiuje Pani wartości ani przyszłych możliwości.

Uzyskaj odpowiedzi dzięki konsultacji online

Jeśli potrzebujesz specjalistycznej porady, umów konsultację online. Otrzymasz wszystkie odpowiedzi bez wychodzenia z domu.

Pokaż specjalistów Jak to działa?
mgr Iwona Kraszewska-Konisiewicz
Psychoterapeuta, Seksuolog, Psycholog
Warszawa
Droga Pani,

Dziękuję za podzielenie się tak bardzo osobistą historią. Z opisu wynika, że doświadcza Pani głębokiego cierpienia emocjonalnego oraz przewlekłego stresu, który narastał na skutek przemocy słownej, manipulacji i braku wsparcia ze strony bliskich. Opisane przez Panią sytuacje – kontrola, odrzucenie, wykluczenie oraz ciągłe negatywne komentarze – wyraźnie wpływają na Pani poczucie własnej wartości, prowadząc do stanów silnej depresji, lęków, ataków paniki, a nawet myśli o nieistnieniu.

W takiej sytuacji bardzo ważne jest, aby nie pozostawać sama z tym ciężarem. Chociaż obecnie uczestniczy Pani w psychoterapii, jeśli czuje Pani, że jej stan pogarsza się i pojawiają się myśli samobójcze, konieczne jest podjęcie natychmiastowych kroków w celu zapewnienia sobie bezpieczeństwa. Proszę niezwłocznie skontaktować się z najbliższą placówką ratunkową lub zadzwonić na numer alarmowy 112, jeśli poczuje Pani, że sytuacja jest nie do zniesienia. W Polsce dostępna jest także infolinia kryzysowa, na przykład numer 116 111, gdzie można uzyskać pomoc w sytuacjach kryzysowych.

Zrozumienie i przepracowanie doświadczanej przemocy emocjonalnej oraz utraty wsparcia to proces, który wymaga specjalistycznej pomocy. Być może pomocne będzie również poszukanie wsparcia w grupach dla osób doświadczających przemocy domowej lub traumy, gdzie można spotkać innych, którzy przeżywają podobne doświadczenia.

Proszę pamiętać, że zasługuje Pani na szacunek, wsparcie i bezpieczeństwo, a to, co Pani opisuje, nie jest Pani winą. Mam nadzieję, że znajdzie Pani w sobie siłę, aby zwrócić się o pomoc i zadbać o swoje zdrowie psychiczne. Proszę dbać o siebie i nie pozostawać sama z tym ciężarem – pomoc jest dostępna.

Z wyrazami wsparcia,
mgr Beata Bendkowska
Psycholog, Psychotraumatolog
Kołobrzeg
Prawdopodobnie związała się Pani z mężczyzną z osobowością narcystyczną.
Potrzeba dużo czasu, wielu sesji terapeutycznych, by zrozumieć swoje emocje i nauczyć się żyć w poczuciu wartości.
Mąż niestety zmanipulował też rodzinę co dodatkowo jeszcze Panią obciąża.
Jestem jednak przekonana, że odnajdzie Pani drogę do własnej siły i odnajdzie swoje szczęście.
mgr Altea Leszczyńska
Psycholog, Psychotraumatolog
Częstochowa
Pani historia jest bardzo poruszająca. Widać w niej ogrom miłości, dobrej woli i wysiłku, który Pani włożyła w to małżeństwo – i równie wielkie cierpienie, kiedy wszystko zaczęło się rozpadać. To, czego Pani doświadcza, nie jest „przesadzaniem”, tylko reakcją na długotrwałą przemoc emocjonalną i poczucie odrzucenia. Kiedy ktoś nas stopniowo izoluje, krytykuje, miesza czułość z chłodem, a potem odchodzi bez słowa – nasz układ nerwowy reaguje właśnie tak: paniką, bezsennością, rozpaczą, poczuciem braku gruntu pod nogami.
To, że dziś Pani śpi po kilkanaście godzin i nie ma siły wstać, jest sygnałem wyczerpania, nie słabości. Organizm po tak długim napięciu po prostu się broni. Proszę dać sobie teraz prawo do odpoczynku i do żałoby po tym, co Panią spotkało.
Ważne, żeby Pani nie zostawała z tym sama. Warto powiedzieć o nasileniu myśli rezygnacyjnych swojej terapeutce – być może potrzebne będzie dodatkowe wsparcie psychiatryczne lub krótkie leczenie farmakologiczne, by organizm mógł się ustabilizować. To nie jest porażka, tylko troska o siebie.
Niech Pani pamięta: to, że on Panią krzywdził, nie oznacza, że z Panią jest coś nie tak. To, że dziś Pani cierpi, znaczy, że była Pani zdolna do prawdziwej więzi i głębokich uczuć. Proszę nie tracić wiary w siebie – teraz potrzebuje Pani przede wszystkim spokoju, bezpieczeństwa i ludzi, którzy będą obok bez oceniania.

Wciąż szukasz odpowiedzi? Zadaj nowe pytanie

  • Twoje pytanie zostanie opublikowane anonimowo.
  • Pamiętaj, by zadać jedno konkretne pytanie, opisując problem zwięźle.
  • Pytanie trafi do specjalistów korzystających z serwisu, nie do konkretnego lekarza.
  • Pamiętaj, że zadanie pytania nie zastąpi konsultacji z lekarzem czy specjalistą.
  • Miejsce to nie służy do uzyskania diagnozy czy potwierdzenia tej już wystawionej przez lekarza. W tym celu umów się na wizytę do lekarza.
  • Z troski o Wasze zdrowie nie publikujemy informacji o dawkowaniu leków.

Ta wartość jest za krótka. Powinna mieć __LIMIT__ lub więcej znaków.


Wybierz specjalizację lekarza, do którego chcesz skierować pytanie
Użyjemy go tylko do powiadomienia Cię o odpowiedzi lekarza. Nie będzie widoczny publicznie.
Wszystkie treści, w szczególności pytania i odpowiedzi, dotyczące tematyki medycznej mają charakter informacyjny i w żadnym wypadku nie mogą zastąpić diagnozy medycznej.