Mam na imię Izabela. Moja 54-letnia mama nie dba o zdrowie. Więcej, nie szuka pomocy u lekarzy, a ni
3
odpowiedzi
Mam na imię Izabela. Moja 54-letnia mama nie dba o zdrowie. Więcej, nie szuka pomocy u lekarzy, a nie czuje się dobrze. Unika leczenia. Kiedy sugeruję jej, że powinna się zbadać, znaleźć przyczynę dolegliwości, bo to jest naprawdę ważna sprawa, odmawia i rzuca "piasek wszystko wyleczy". Mówiła też w sensie ogólnym, że na operację nie pójdzie, bo można się z niej nie wybudzić, a ze szpitala w razie ewentualnego pobytu wypisze się sama. Nie rozumiem jej postawy. Domyślam się, że odczuwa lęk przed diagnozą i pewnie przed nieprzyjemnymi badaniami, ale nie rozumiem, jak może nie bać się tragicznych konsekwencji niepodjęcia leczenia. Sytuacja jest naprawdę dramatyczna, nie wiem, co mam robić. Rzecz w tym, że mama nie jest w dobrym stanie i nie ma podstaw, żeby uważać swoje dolegliwości za drobne problemy. Wręcz przeciwnie, liczne poważne (np. zgaga, zaparcia, zatkany nos, bóle nóg) dolegliwości ma od dawna, a ostatnio dość niespodziewanie jej kondycja znacznie się pogorszyła. Jednak nawet to nie skłoniło jej do potraktowania swojego stanu poważnie. Jakby nie rozumiała, że w końcu będzie już za późno, żeby sobie pomóc. Obawiam się, że już może być trochę za późno. Jednak niektóre choroby mama ma już wykryte, np. nadciśnienie, zbyt wysoki cholesterol, na które nawet bez oporów przyjmuje przepisane leki. Jednak z drugiej strony nie myśli ani trochę o pójściu do lekarza, gdy kończy się lek na cholesterol i wzrasta jego poziom, co grozi zawałem lub udarem. Poniekąd mama jest w złym stanie psychicznym, choć ma powody do radości. Leczyła się na depresję w tajemnicy przede mną. W dodatku nierozważna psychiatra przepisywała jej za często benzodiazepiny, co też moim zdaniem odbija się na jej zdrowiu i zachowaniu. Mama została bardzo skrzywdzona przez życie. Najpierw tragicznie zginęła jej mama, potem źle traktowano ją w pracy, rozwiodła się z mężem, przeżyła ciężką chorobę i śmierć ojca, a kilka lat temu została zwolniona z pracy i od tego czasu, co roku pracuje gdzie indziej i co roku szuka pracy od nowa. W pracy też ma same problemy. Bardzo przeżyła, kiedy dyrektorka szantażem wymusiła na niej rezygnację z pracy, bo uznała, że się nie nadaje. Z kolejnej pracy mama sama odeszła przed końcem umowy, bo bardzo przeżywała złe traktowanie nowej dyrektorki. Widzę, że teraz mama przejmuje się nawet drobiazgami. Chociaż zawsze była nadwrażliwa. Poza tym od zawsze żyła na kredyt i nie starczało jej do pierwszego. Nie mamy ponadto rodziny, jesteśmy tylko we dwie. Zastanawiałam się, czy w głębi mama nie wolałaby już odejść z tego świata. To straszne, ale kilka razy powiedziała już, że gdyby nie nasza bardzo dobra sytuacja finansowa, to pozostałby jej tylko sznur. Ostatnie opadnięcie z sił wzbudziło we mnie ogromny niepokój, jak nigdy dotąd, i złe przeczucie. Mama powtarza tylko, że jest już stara i dlatego tak się czuje. A przecież jej wiek - 54 lata - nie jest jeszcze wiekiem podeszłym. Jej ojciec żył 74 lata, bardzo długo żyła jej babka, matka niestety zginęła w wypadku w wieku 58 lat i podobno chorowała na tocznia układowego. Jej rodzice i dziadkowie nie mieli raka czy innych ciężkich chorób, które zabrałyby ich przedwcześnie. Ale kiedyś było lepiej, mama chodziła na mammografię, robiła niektóre badania. Teraz jakby problemy ją przytłoczyły. Chociaż nie musi się już martwić o pieniądze dzięki szczęśliwemu zrządzeniu losu i przyjęto ją właśnie do nowej pracy. Nie chce np. zrobić badań w kierunku raka, mówiąc, że nie będzie się straszyć. Wniosek z tego, że woli, żeby np. choroba pozostała niewykryta. Czy to jest lekkomyślność lub niedojrzałość? Mamie do wcześniejszej emerytury zostały tylko dwa lata. Bardzo na to czeka, ale ja boję się strasznie, że nie doczeka. Mam przeczucie, że życie mamy jest zagrożone, nawet ona sama kiedyś powiedziała mi, że boi się, że umrze, ale jej postępowanie jest z tym całkowicie sprzeczne. Lekarze pierwszego kontaktu skierowali ją na badania, ale nie poszła, tłumacząc się przede mną brakiem czasu. (Teraz nie chce iść już do tej przychodni, bo boi się negatywnej reakcji lekarza na brak wykonanych badań) Gdy pracuje, owszem nie dysponuje czasem, ale teraz w wakacje należy nadrobić te kwestie. Mimo to mama odmawia leczenia. Kiedy chcę porozmawiać z nią o jej zdrowiu, odpowiada w stylu "nie zawracaj mi głowy, daj mi spokój, piasek wszystko wyleczy" albo śmieje się i żartuje z tego oraz bagatelizuje bądź zaczyna wytykać mi moje błędy, krzyczy na mnie i jakby obarcza mnie winą. Kiedyś wprost zapytała, czy chcę zostać sama, bo ona nie ma już siły. Nie jestem idealna, ale przecież zależy mi na życiu mamy. Mama nigdy nie miała ze mną żadnych problemów, ale myślę, że ma mnie za niedojrzałą. Ponadto mam skłonność do lenistwa. Nie wiem, czy to naprawdę moja wina, że mama nie chce się leczyć, czy chce odejść ze świata żywych, czy też coś innego. Nie chcę jej straszyć, ale muszę jej jakoś dać do zrozumienia, że jej stan jest poważny. Może ona o tym nie wie? Ale przecież czuje się źle. Bardzo proszę o wyjaśnienie, dlaczego mama nie chce się leczyć, jakby nie chciała żyć, i o radę, co robić, by ją ratować. Dodam, że mama jest osobą wykształconą. Ukończyła 5-letnie studia i pracuje jako nauczyciel. Tym bardziej nie jestem w stanie zrozumieć, dlaczego się tak nieodpowiedzialnie zachowuje. I nie jest to niestety zachowanie jednorazowe czy przejściowe. Nie potrafię sobie z nią poradzić. Mama zachowuje się jak dziecko, nie jak dorosła osoba. Jak mam potraktować ją z góry skoro to moja mama?
Cały opis sytuacji wskazuje, że mama cierpi na nieskutecznie lub słabo leczoną depresję. Ta choroba jest niezwykle podstępna, bo odbiera siły, motywację i chęć poprawiania swojej własnej sytuacji. Jednak nie można dawać za wygraną i warto przy każdej okazji (trochę na zasadzie natrętnej muchy) mówić o swoich obawach, zachęcać mamę na wizytę u dobrego (!) psychiatry oraz psychoterapeuty. Może Pani skopiować swój opis funkcjonowania mamy, gdyż jest bardzo wnikliwy, czuły, pełen troski i dać go mamie do przeczytania i przemyślenia. Proszę tylko pamiętać, że czasami, nawet przy najlepszych chęciach, nie możemy kogoś, choćby najważniejszego na świecie, uratować. Pogodzenie się z brakiem wpływu na ukochaną mamę może być dla Pani bardzo trudne. Niezależnie od stanu zdrowia mamy, zachęcam Panią do odwiedzenia gabinetu psychoterapeuty. Tam dostanie Pani wsparcie.
Uzyskaj odpowiedzi dzięki konsultacji online
Jeśli potrzebujesz specjalistycznej porady, umów konsultację online. Otrzymasz wszystkie odpowiedzi bez wychodzenia z domu.
Pokaż specjalistów Jak to działa?
Witam
Zacznę od końca-dlaczego miałaby Pani traktować swoją matkę z góry ? Nawet jeśli jej zachowanie wydaje się dziwne , czy złości Panią, chyba lepiej próbować je zrozumieć, zresztą Pani to robi.
Opis zachowań mamy nasuwa myśl, że mamie nie chce się o siebie dbać. Proponuję, żeby Pani delikatnie zachęciła mamę do
pójścia na konsultację psychoterapeutyczną, mówiąc, że jeśli nie poczuje się zrozumiana, to nie musi kontynuować spotkań.
Ponadto proponuję, żeby Pani szczerze powiedziała mamie, że Pani się bardzo boi o jej zdrowie, ale czuje się Pani kompletnie bezradna wobec jej oporu i prosi ją Pani, żeby chociaż ze względu na Panią udała się do lekarza, czy psychoterapeuty...
Pozdrawiam serdecznie Anna Majewska
Zacznę od końca-dlaczego miałaby Pani traktować swoją matkę z góry ? Nawet jeśli jej zachowanie wydaje się dziwne , czy złości Panią, chyba lepiej próbować je zrozumieć, zresztą Pani to robi.
Opis zachowań mamy nasuwa myśl, że mamie nie chce się o siebie dbać. Proponuję, żeby Pani delikatnie zachęciła mamę do
pójścia na konsultację psychoterapeutyczną, mówiąc, że jeśli nie poczuje się zrozumiana, to nie musi kontynuować spotkań.
Ponadto proponuję, żeby Pani szczerze powiedziała mamie, że Pani się bardzo boi o jej zdrowie, ale czuje się Pani kompletnie bezradna wobec jej oporu i prosi ją Pani, żeby chociaż ze względu na Panią udała się do lekarza, czy psychoterapeuty...
Pozdrawiam serdecznie Anna Majewska
Szanowna Pani,
Opisuje Pani bardzo trudną i obciążającą sytuację – zarówno dla Pani mamy, jak i dla Pani samej. To, że mama odmawia leczenia i bagatelizuje objawy, może wynikać z wypalenia życiowego, depresji, przewlekłego lęku czy obniżonej motywacji spowodowanej długotrwałymi stratami i trudnymi doświadczeniami. Osoby w takim stanie często reagują złością, zaprzeczaniem albo obarczaniem winą najbliższych, bo konfrontacja z własnym cierpieniem jest dla nich zbyt bolesna.
Warto podkreślić, że to nie jest Pani wina. Mama przeżyła wiele strat i traum, które mogły wpłynąć na jej poczucie sensu życia i zdolność do troszczenia się o siebie. Jej niechęć do leczenia, a także wypowiedzi o odejściu ze świata, mogą być sygnałem poważnego kryzysu psychicznego i wymagają uważnego potraktowania.
W takiej sytuacji ważne są małe kroki – nie próby „ratowania na siłę”, ale spokojne okazywanie troski i proponowanie wsparcia bez presji. Warto zasugerować mamie konsultację u psychiatry lub psychologa (najlepiej kogoś nowego, by odzyskała zaufanie do specjalisty), a w razie narastających myśli samobójczych niezbędny jest kontakt z lekarzem w trybie pilnym.
Dodatkowo warto rozważyć diagnozę różnicową – czy obok depresji i lęku nie pojawiają się także cechy atypowości systemu nerwowego (np. nadwrażliwość emocjonalna, trudności w regulacji stresu, objawy ADHD/ASD nasilone przez obciążenia życiowe). Zrozumienie tej perspektywy może pomóc dobrać skuteczniejsze metody wsparcia.
Pani rola w tym wszystkim jest ogromnie trudna. To, że się Pani martwi, pokazuje, jak bardzo jest Pani dla mamy wsparciem – ale proszę pamiętać, że nie jest Pani odpowiedzialna za wszystkie jej decyzje. Warto, aby także Pani miała swoje źródło pomocy i miejsca, w których może Pani bezpiecznie mówić o swoich emocjach.
Zachęcam do kontaktu online
Opisuje Pani bardzo trudną i obciążającą sytuację – zarówno dla Pani mamy, jak i dla Pani samej. To, że mama odmawia leczenia i bagatelizuje objawy, może wynikać z wypalenia życiowego, depresji, przewlekłego lęku czy obniżonej motywacji spowodowanej długotrwałymi stratami i trudnymi doświadczeniami. Osoby w takim stanie często reagują złością, zaprzeczaniem albo obarczaniem winą najbliższych, bo konfrontacja z własnym cierpieniem jest dla nich zbyt bolesna.
Warto podkreślić, że to nie jest Pani wina. Mama przeżyła wiele strat i traum, które mogły wpłynąć na jej poczucie sensu życia i zdolność do troszczenia się o siebie. Jej niechęć do leczenia, a także wypowiedzi o odejściu ze świata, mogą być sygnałem poważnego kryzysu psychicznego i wymagają uważnego potraktowania.
W takiej sytuacji ważne są małe kroki – nie próby „ratowania na siłę”, ale spokojne okazywanie troski i proponowanie wsparcia bez presji. Warto zasugerować mamie konsultację u psychiatry lub psychologa (najlepiej kogoś nowego, by odzyskała zaufanie do specjalisty), a w razie narastających myśli samobójczych niezbędny jest kontakt z lekarzem w trybie pilnym.
Dodatkowo warto rozważyć diagnozę różnicową – czy obok depresji i lęku nie pojawiają się także cechy atypowości systemu nerwowego (np. nadwrażliwość emocjonalna, trudności w regulacji stresu, objawy ADHD/ASD nasilone przez obciążenia życiowe). Zrozumienie tej perspektywy może pomóc dobrać skuteczniejsze metody wsparcia.
Pani rola w tym wszystkim jest ogromnie trudna. To, że się Pani martwi, pokazuje, jak bardzo jest Pani dla mamy wsparciem – ale proszę pamiętać, że nie jest Pani odpowiedzialna za wszystkie jej decyzje. Warto, aby także Pani miała swoje źródło pomocy i miejsca, w których może Pani bezpiecznie mówić o swoich emocjach.
Zachęcam do kontaktu online
Wciąż szukasz odpowiedzi? Zadaj nowe pytanie
Wszystkie treści, w szczególności pytania i odpowiedzi, dotyczące tematyki medycznej mają charakter informacyjny i w żadnym wypadku nie mogą zastąpić diagnozy medycznej.