Dzień dobry 3 tygodnie temu partnerowi zdiagnozowali przypadkiem bo trafił do szpitala z zatorowości
3
odpowiedzi
Dzień dobry 3 tygodnie temu partnerowi zdiagnozowali przypadkiem bo trafił do szpitala z zatorowością płucną nowotwór złośliwy prawego płuca niestety już z przerzutami i w tak zaawansowanym stadium że nie da się już praktycznie nic zrobić, ponieważ najbardziej optymistycznym scenariuszem jeszcze przedłużeniem użycia o kilka miesięcy poprzez chemioterapię ale to w zależności od zadziałają burza co wykaże bronchoskopia którą będzie miał robioną za kilka dni. Po przewiezieniu kilka dni temu do drugiego szpitala został poinformowany przez lekarza prowadzącego o swoim faktycznym stanie zdrowia bez zatajania już jakichkolwiek informacji. Wspieram go jak tylko mogę i nie pozwalam mu nawet przez moment pomyśleć że sam się z tym męczy, ale partner tak jakby nie przyjmował do wiadomości tego co się z nim dzieje ostatnio nawet mówił zadowolony że niedługo idzie do domu. Bardzo proszę o jakiekolwiek wskazówki jak mam z nim rozmawiać czy mówić jak bardzo się boję czy jak najmniej wspominać pozostawiając mu ten pancerz ochronny.
Dzień dobry. Znajdują się Państwo w bardzo trudnej sytuacji, mogę tylko próbować sobie wyobrazić, co Państwo czujecie. Postaram się poniżej odpowiedzieć na Pani pytanie.
Rozpoznanie choroby onkologicznej jest niewątpliwie sytuacją kryzysową, przekraczającą dotychczasowe możliwości adaptacyjne osoby i ma wpływ na wszystkie sfery życia: społeczną, zawodową, emocjonalną.
Aby móc taki kryzys udźwignąć i próbować sobie z nim radzić, chory stosuje, jak Pani pięknie to określiła, "pancerz ochronny" czyli mechanizmy obronne, m.in. zaprzeczanie, polegające na ignorowaniu trudnych faktów (diagnoza onkologiczna) i emocji (żal, lęk, bunt, złość).
Choć taki sposób może wydawać się bliskim chorego nieadekwatny, jest takim sposobem radzenia sobie z sytuacją, jaki w danej chwili daje ulgę choremu. Dlatego nie należy zdejmować "pancerza ochronnego" choremu, lecz pozwolić mu na adaptację do sytuacji kryzysowej we własnym tempie, jednocześnie zapewniając o swojej obecności, wsparciu, otwartości na potrzeby gotowości do rozmowy lub wysłuchania chorego (o ile oczywiście czuje Pani taką gotowość).
Chciałabym również podkreślić, iż w sytuacji diagnozy onkologicznej, wsparcia potrzebują również bliscy chorego, ponieważ na nich również spada ogromny ciężar emocjonalny i fizyczny. Stąd bardzo istotne, aby Pani nie wzbraniała się przed pomocą, w jakiejkolwiek formie będzie ona Pani oferowana i bez oporów sięgała po wsparcie oraz dbała o siebie.
Życzę Państwu sił i spokoju.
Bogumiła Pniewska
Rozpoznanie choroby onkologicznej jest niewątpliwie sytuacją kryzysową, przekraczającą dotychczasowe możliwości adaptacyjne osoby i ma wpływ na wszystkie sfery życia: społeczną, zawodową, emocjonalną.
Aby móc taki kryzys udźwignąć i próbować sobie z nim radzić, chory stosuje, jak Pani pięknie to określiła, "pancerz ochronny" czyli mechanizmy obronne, m.in. zaprzeczanie, polegające na ignorowaniu trudnych faktów (diagnoza onkologiczna) i emocji (żal, lęk, bunt, złość).
Choć taki sposób może wydawać się bliskim chorego nieadekwatny, jest takim sposobem radzenia sobie z sytuacją, jaki w danej chwili daje ulgę choremu. Dlatego nie należy zdejmować "pancerza ochronnego" choremu, lecz pozwolić mu na adaptację do sytuacji kryzysowej we własnym tempie, jednocześnie zapewniając o swojej obecności, wsparciu, otwartości na potrzeby gotowości do rozmowy lub wysłuchania chorego (o ile oczywiście czuje Pani taką gotowość).
Chciałabym również podkreślić, iż w sytuacji diagnozy onkologicznej, wsparcia potrzebują również bliscy chorego, ponieważ na nich również spada ogromny ciężar emocjonalny i fizyczny. Stąd bardzo istotne, aby Pani nie wzbraniała się przed pomocą, w jakiejkolwiek formie będzie ona Pani oferowana i bez oporów sięgała po wsparcie oraz dbała o siebie.
Życzę Państwu sił i spokoju.
Bogumiła Pniewska
Uzyskaj odpowiedzi dzięki konsultacji online
Jeśli potrzebujesz specjalistycznej porady, umów konsultację online. Otrzymasz wszystkie odpowiedzi bez wychodzenia z domu.
Pokaż specjalistów Jak to działa?
Dzień dobry. Bardzo mi przykro z powodu trudnej sytuacji, w jakiej się znajdujecie. Diagnoza nowotworowa w zaawansowanym stadium to niezwykle ciężkie przeżycie zarówno dla chorego, jak i dla jego bliskich. Twoja obecność i gotowość do słuchania są teraz niezwykle ważne. Pozwól partnerowi mówić o swoich uczuciach i myślach, nawet jeśli są trudne do zaakceptowania. Jeśli partner chce unikać rozmów o swojej chorobie, postaraj się to uszanować. Elastyczność i dostosowanie się do potrzeb chorego również mogą być istotne. Każdy reaguje na diagnozę nowotworu inaczej. Staraj się być realistyczna, ale wspierająca. Skontaktuj się z hospicjum, które może zaoferować wsparcie medyczne, psychologiczne i duchowe dla pacjentów i ich rodzin. Dbaj również o siebie. Twoja siła i zdrowie są kluczowe, abyś mogła efektywnie wspierać partnera. Twórzcie wspólne wspomnienia, które będą cenne zarówno dla was obojga.
Dzień dobry.
To, czego Pani doświadcza, jest ogromnie obciążające emocjonalnie – zarówno sama diagnoza, jak i konieczność funkcjonowania w roli osoby wspierającej, kiedy wszystko wewnątrz drży i boli. Bardzo porusza mnie to, z jaką troską i uważnością stara się Pani być przy swoim partnerze.
W takich sytuacjach naturalne jest, że pojawia się pytanie: czy chronić bliskiego przed trudną prawdą, czy dzielić się własnym lękiem i niepokojem? Odpowiedź nie jest jednoznaczna – dużo zależy od tego, jak partner dotąd radził sobie z trudnymi sytuacjami i jakiego rodzaju wsparcie jest dla niego teraz możliwe do przyjęcia.
To, że wypiera chorobę, może być mechanizmem obronnym. Ten „pancerz” pozwala mu jeszcze przez jakiś czas funkcjonować i chronić psychikę przed przytłoczeniem. Nie zawsze trzeba go natychmiast zdejmować – czasem to właśnie on daje siłę na przetrwanie dnia.
Pani obecność, spokój i codzienna bliskość już są ogromnym wsparciem. Nie zawsze potrzebne są „wielkie rozmowy” – czasem najwięcej mówi cisza, gest, bycie obok.
Jeśli zastanawia się Pani, czy dzielić się swoim lękiem – można to robić, ale bardzo delikatnie. Zamiast mówić:
„Boję się, że umrzesz”,
można powiedzieć:
„Martwię się o Ciebie. Jest mi trudno, ale chcę być przy Tobie na tyle, na ile tylko mogę”.
W ten sposób nie obciąża się chorego własnym cierpieniem, ale też nie udaje się, że wszystko jest w porządku.
Ważne też, żeby Pani miała przestrzeń dla siebie – na łzy, zmęczenie, na własne emocje. Wsparcie psychoonkologa (dla Pani jako osoby towarzyszącej) może być w tej chwili nieocenione – nie po to, żeby „naprawić” sytuację, ale żeby nie musiała Pani przechodzić przez to samotnie.
Jeśli partner zechce z Panią rozmawiać o swoim stanie – warto wtedy być gotową na taką rozmowę. Ale jeśli nie – nie warto naciskać. Czasem największym darem jest to, że pozwalamy drugiej osobie przeżywać rzeczy po swojemu, przy jednoczesnym komunikacie: „jestem tu, z Tobą, na tyle, ile możesz i chcesz”.
Jeśli miałaby Pani ochotę – może Pani poszukać lokalnych grup wsparcia dla osób towarzyszących w chorobie nowotworowej. Czasem samo nazwanie emocji w bezpiecznym gronie daje ulgę.
To, czego Pani doświadcza, jest ogromnie obciążające emocjonalnie – zarówno sama diagnoza, jak i konieczność funkcjonowania w roli osoby wspierającej, kiedy wszystko wewnątrz drży i boli. Bardzo porusza mnie to, z jaką troską i uważnością stara się Pani być przy swoim partnerze.
W takich sytuacjach naturalne jest, że pojawia się pytanie: czy chronić bliskiego przed trudną prawdą, czy dzielić się własnym lękiem i niepokojem? Odpowiedź nie jest jednoznaczna – dużo zależy od tego, jak partner dotąd radził sobie z trudnymi sytuacjami i jakiego rodzaju wsparcie jest dla niego teraz możliwe do przyjęcia.
To, że wypiera chorobę, może być mechanizmem obronnym. Ten „pancerz” pozwala mu jeszcze przez jakiś czas funkcjonować i chronić psychikę przed przytłoczeniem. Nie zawsze trzeba go natychmiast zdejmować – czasem to właśnie on daje siłę na przetrwanie dnia.
Pani obecność, spokój i codzienna bliskość już są ogromnym wsparciem. Nie zawsze potrzebne są „wielkie rozmowy” – czasem najwięcej mówi cisza, gest, bycie obok.
Jeśli zastanawia się Pani, czy dzielić się swoim lękiem – można to robić, ale bardzo delikatnie. Zamiast mówić:
„Boję się, że umrzesz”,
można powiedzieć:
„Martwię się o Ciebie. Jest mi trudno, ale chcę być przy Tobie na tyle, na ile tylko mogę”.
W ten sposób nie obciąża się chorego własnym cierpieniem, ale też nie udaje się, że wszystko jest w porządku.
Ważne też, żeby Pani miała przestrzeń dla siebie – na łzy, zmęczenie, na własne emocje. Wsparcie psychoonkologa (dla Pani jako osoby towarzyszącej) może być w tej chwili nieocenione – nie po to, żeby „naprawić” sytuację, ale żeby nie musiała Pani przechodzić przez to samotnie.
Jeśli partner zechce z Panią rozmawiać o swoim stanie – warto wtedy być gotową na taką rozmowę. Ale jeśli nie – nie warto naciskać. Czasem największym darem jest to, że pozwalamy drugiej osobie przeżywać rzeczy po swojemu, przy jednoczesnym komunikacie: „jestem tu, z Tobą, na tyle, ile możesz i chcesz”.
Jeśli miałaby Pani ochotę – może Pani poszukać lokalnych grup wsparcia dla osób towarzyszących w chorobie nowotworowej. Czasem samo nazwanie emocji w bezpiecznym gronie daje ulgę.
Wciąż szukasz odpowiedzi? Zadaj nowe pytanie
Wszystkie treści, w szczególności pytania i odpowiedzi, dotyczące tematyki medycznej mają charakter informacyjny i w żadnym wypadku nie mogą zastąpić diagnozy medycznej.