prof. dr hab. n. med. Janusz Dembowski

Byłam kilka razy u tego lekarza i zawsze fatalnie. Jedyną przyczynę moich dolegliwości zrzucał na wiek (68 lat). Śmiał się ze mnie i mówił, że będzie tylko gorzej. Nie polecam absolutnie!!! Pierwszy raz w życiu lekarz się ze mnie śmiał. A leki nic nie pomogły. prosiłam o skierowanie na badanie szczegółowe, ale lekarz uznał, że nie ma potrzeby, że to nic nie da. Nie powinien być lekarzem!!!

Absolutnie nie polecam tego lekarza, napisałam właśnie skargę na niego do Okregowei Izby Lekarskiej

Pan doktor jest miłą osobą, tylko z wizyty nic nie wynika oprócz straty czasu (lekarz spóźnił się 1,5h)i brak poprawy zdrowia. To była moja druga wizyta, pomimo pogorszenia w badaniach od ostatniej wizyty dalej mam nic z tym nie robić (lekarz nie chciał zobaczyć wyników). Pan doktor miał wypisać mi skierowanie na badanie, które miałam zalecone już wcześniej, ale nie potrafił poradzić sobie z systemem (usłyszałam, że mu przykro, ale nic z tym nie zrobi) i zostałam z niczym, bez badań, bez terminu na kontrolę stanu zdrowia. Nie polecam.

Bylam pierwszy raz u urologa skierowana przez lekarza rodzinnego. Wizyta trwala ok.5 minut. Nie padło żadne pytanie na temat moich dolegliwości- nie bylo wywiadu lekarskiego. Doktor nie powiedzial nic i wypisal recepte. Na moje pytanie co mi dolega, co może być przyczyną dolegliwości Pan doktor mnie zapytal ile mam lat , gdy odpowiedziałam 58 lat powiedzial, że to jest odpowiedź. Nigdy nie spotkałam się w służbie zdrowia z taką obcesowościa, brakiem profesjonalizmu i zaangażowania. Dlugo bylam w szoku po tej wizycie. Absolutnie nie polecam doktora.

Od Lekarza Pierwszego Kontaktu dostałem skierowanie do Urologa. Zarejestrowałem się w Poliklinice "Na Grobli" we Wrocławiu pl. Hirszfelda 1.
Pani w rejestracji powiedziała mi, że przyjmie mnie dr Dembowski. Zapytałem czy to dobry lekarz, zapewniła mnie, że tak, że oczywiście.
W dniu wizyty przyszedłem prawie godzinę przed czasem i widziałem wchodzącego na badanie pacjenta w wieku ładnie po osiemdziesiątce. Nie czekałem długo, pacjent ów wyszedł maksimum po 10 minutach.
Wszedłem tuż po nim.
Pan doktor zapytał z czym przychodzę. Powiedziałem, że nie mam swojego urologa, że bywam z prostatą sporadycznie tu i tam, a chciał bym mieć jednego lekarza, który by mnie prowadził. Powiedziałem, że w nocy sikam 2, 3 razy. Pokazałem Panu doktorowi dwa opisy mojego gruczołu, jeden z przed lat 10, drugi z tego miesiąca, dodatkowo wręczyłem sporządzony przeze mnie wykaz moich wyników badań PSA z ostatnich kilku lat.
Pan doktor przejżał, potem wynotował coś na jakiejś karteczce i powiedział, że u mnie jest zupełnie w porządku, że zażywam właściwe lekarstwo i już chciał mnie pożegnać, ale... jeszcze poprosiłem o informację dla Lekarza Pierwszego Kontaktu. Dostałem informację wypisaną też na karteczce i już było po wizycie. Powiedzieliśmy sobie do widzenia, a minęło maksimum 4, no niech będzie 5 minut.
Tą wizytę oceniam tak sobie, miała charakter wizyty w jakimś biurze u jakiegoś urzędnika, który przejżał dwa dokumenty, uwierzył w nie, i już po wszystkim.
Nie zdarzyło mi się nigdy, będąc badanym przez lekarza specjalistę by czytając przedstawione mu dotychczasowe wyniki uwierzył bez wahania we wszystko co tam było napisane i zbagatelizował badanie osobiste.
Ponadto!. Byłem zaskoczony, że Pan doktor nie odpalił komputera, nie wprowadził informacji o mojej prostacie, nie dotknąl mnie, nie wpisał swoich ewentualnych uwag, aby przy następnym spotkaniu mieć materiał porównawczy. Pan doktor nic mi nie powiedział o profilaktyce (sic!).
Co będzie gdy zarejestruję się na badanie kontrolne za pół roku (za rok), a Pan doktor zwolni się i na jego miejsce Poliklinika "Na Grobli" przyjmie jego następcę?. Co odczyta nowy urolog z mojej dokumentacji?. Toż to przysłowiowa tabula rasa!.
Zwrócę się do Funduszu Ubezpieczeń Społecznych o informację i może dowiem się co w czasie badania prostaty musi (powinien) wykonać urolog.

Nadzwyczajnie nieprzyjemny pan profesor. W trakcie wizyty nie był zainteresowany w rozwiązaniu mojego problemu. Nie zbierał wywiadu. śmiał się nad moimi pytaniami i określeniem dolegliwości. Kozetka nie była posprzątana po poprzednim pacjencie. Na pytanie czy ściągnąć spodnie odpowiedział ze złością ''A co ma pan mi pokazać?Nos?!'' Leczenie wypisane przez pana nie pomogło...

Rozalia Bąba

Docent Janusz Dembowski, jest lekarzem nauk medycznych, ale przede wszystkim jest człowiekiem dla i na rzecz chorego. Dziękuję, Panie DOCENCIE za wszystko, co pan dla mnie robi i jeszcze nie raz zrobi, a mój przypadek jest bardzo szczególny.