lek. Małgorzata Madej

Mimo szczerych chęci, nie jestem w stanie napisać dobrego słowa o pani pulmonolog. Pierwsze wrażenie - przerażający, przykuwający uwagę, zbyt ciemny ciemny makijaż, co w połączeniu z jasną fryzurą nasunęło mi straszne skojarzenia. Po chwili stwierdziłem jednak, że nie to najważniejsze lecz podejście do pacjenta i właściwa diagnoza. Jedno i drugie legło w gruzach. Pani nie zwracając na mnie uwagi, w najlepsze prowadziła prywatną rozmowę, nie przebierając w słowach. Zakończyła ją dosłownie nerwowym "k..wa, ja tu mam jeszcze trzydziestu pacjentów w poczekalni!". Wreszcie pani mnie zauważyła. Nie interesowały jej jednak klisze, mimo, że usilnie prosiłem o ich analizę. Po kolejnej prośbie chwyciła je w nerwach, spojrzała i stwierdziła bezdusznie, że całe płuco zajęte jest rakiem, który ogromnie szybko postępuje. Przeraziło mnie to, bo lekarze w szpitalu nie postawili jednoznacznej diagnozy. Po wyjściu z gabinetu czułem się źle i psychicznie i fizycznie. Poszedłem na konsultacje do kolejnego lekarza, który powiedział to, co usłyszałem w szpitalu - że na podstawie samej kliszy nie można jednoznacznie stwierdzić nowotworu i potrzebne będą dodatkowe badania.

Stanąłem ze śmiercią twarzą w twarz.

Jesteś tym lekarzem? Odpowiedz na tę opinię! Zarejestruj się teraz