„Święta” sztuka odpuszczania

Ekspert Karina Szczęsna • 4 listopada 2015 • Komentarze:

Miałam w planach wpis o tytule: „święta sztuka odpuszczania”. Wchodzi klient/ka do gabinetu rozpoczyna sesję i mówi: „mam takie przemyślenie (uświadomienie), nie potrafię odpuszczać, jak się tego nauczyć?”. Otwieram Facebooka i pierwszy artykuł jaki pojawia się w zakładce to: „Być. Żyć bez lęku” Marcin Fabiański – Zwierciadło. Znacie to ze swojego życia?

Można to zinterpretować w dwojaki sposób. Po pierwsze nie pisz, wielu mądrzejszych już dużo na ten temat napisało. Lub też świat mówi – pisz na ten temat, daję Ci materiał do pracy, podpowiadam. Jak widać, jestem zwolennikiem tej drugiej wersji wydarzeń.
Wpis o takim tytule zaplanowałam wiele miesięcy wcześniej, miał pojawić się w pierwszym tygodniu czerwca, potem pierwszym tygodniu lipca itd. Dość długo dojrzewał w mojej głowie. Czy dojrzał? Pewnie nie do końca, ponieważ odpuszczanie dojrzewa w nas przez całe życie. Może najpierw drogą eliminacji spróbuję zdefiniować czym odpuszczanie nie jest.

Odpuszczanie nie jest z pewnością prokrastynacją (zwlekaniem) czyli „patologiczną tendencją do nieustannego przekładania pewnych czynności na później, ujawniająca się w różnych dziedzinach życia. Prokrastynacja najczęściej pozostaje nierozpoznana, dopiero niedawno uznano, że jest ona zaburzeniem psychicznym. Osoby nią dotknięte – prokrastynatorzyodczuwają trudności z zabraniem się do pracy i w związku z tym odkładają jej wykonanie, zwłaszcza wtedy, gdy nie spodziewają się natychmiastowych efektów. Osoby patologicznie zwlekające z rozpoczęciem pewnych czynności uważa się zazwyczaj za leni i przypisuje się im brak silnej woli i ambicji.

Zgubny perfekcjonizm

Większość osób dotkniętych prokrastynacją to ofiary perfekcjonizmu. Jako że perfekcję osiąga się zwykle metodą prób i błędów, a perfekcjonista nie dopuszcza myśli o błędach, pogrąża się w tym paradoksie, nie robiąc nic. Jednocześnie odwlekanie konkretnej aktywności nie oznacza bezczynności danej osoby, a wręcz przeciwnie, osoba ta z zapałem wykonuje inne zajęcia, nie mające związku z problematycznym zadaniem, rozpraszając przy tym swoją uwagę zamiast koncentrować ją na zadaniu.

Prokrastynacja może przybierać różne formy, od łagodnych do poważnych i patologicznych. Jeśli dotyczy czynności, których niewykonanie nie pociąga za sobą konsekwencji (zmywanie, odkurzanie) – ułudne poczucie bezpieczeństwa jakie niesie prokrastynacja może ostatecznie być przyczyną innych zmartwień. W poważniejszych przypadkach pociąga za sobą nawet ryzyko rozwodu, utraty pracy czy wejścia w konflikt z prawem.

Odpuszczanie nie jest cierpliwym czekaniem – choć cierpliwość to zacna cnota, godna pochwał i najwyższych honorów. Tutaj jednak mam na myśli osobę, która „cierpliwie” czeka na to, że problem, sytuacja ułoży się sama zgodnie z jej oczekiwaniami, zgodnie z jej pomysłem. Wystarczy tylko cierpliwie poczekać i czasem delikatnie „pchnąć” osobę, tudzież zdarzenia, zgodnie z kierunkiem strzałki, gdzie wektor skierowany jest w jedną słuszną stronę. Stronę zgodną z „cierpliwie” oczekującym.

Czym jest odpuszczanie? Co może oznaczać w codziennym życiu, w procesie psychoterapii?

W codziennym życiu :

– kiedy zrobisz wszystko, aby Twoje dziecko przestało brać i zaczęło żyć, a ono jednak wybiera życie narkomana. I przychodzi ten moment, kiedy mówisz: „już nie mogę Ci pomóc, zrobiłam/em już wszystko”

– kiedy zrobiłeś już wszystko, aby Twój brat alkoholik, siostra, ojciec, matka przestali pić i nie przychodzi już nic, tylko zgoda na to, że to jest jego/jej wybór. Uznajesz ich wybór i mówisz: „już nic nie mogę, nie mogę im pomóc, nie mam takiej mocy, aby ich zmienić”. Przestajesz walczyć i oddajesz odpowiedzialność za ich życie im samym

– kiedy uznajesz w sobie, że związek, w którym tkwisz od lat, nie jest związkiem, że Twoja rodzina to iluzja i robisz w sobie przestrzeń do tego, aby odejść, bo tak będzie lepiej dla Ciebie,

– kiedy w pracy mówisz: „to niech mnie zwolnią, jak tak bardzo nie spełniam oczekiwań i nie „dowożę wyników”, trudno. Przecież nic się nie zmieni, będę tą samą osobą, z tym samym miejscem zamieszkania, przyjaciółmi, zainteresowaniami, pasjami. Z tymi samymi bliskimi. Ja to ja. Znajdę inną, może ciekawszą pracę!”

– kiedy jesteś już tak zmęczona/y odpowiedzialnością za dzieci, ich wychowanie, oceny, zachowanie w szkole, dom, ogród, samochód, mieszkanie, remont i mówisz: „nie dam rady, niech się dzieje wola nieba, z nią się zawsze zgadzać trzeba”. Dzieci mogą się ubrudzić, w domu może być kurz, oceny nie muszą być najlepsze, samochód może być brudny. Remont? A po co? Ja chcę żyć.

W każdym z tych przypadków koniec „walki” wiąże się z poczuciem bezsilności, poczuciem krzywdy – porażki i wreszcie większego lub mniejszego smutku czy cierpienia.

„Czasami okoliczności, w jakich się znaleźliśmy, wymagają od nas sterowania własnym przeznaczeniem poprzez konkretne działanie. Kiedy indziej lepiej jest skorzystać z okazji do chwili kontemplacji i w ten sposób wygrywać swoje atuty. Zdarza się też, że człowiek jest zmuszony po prostu zaakceptować wyrok losu i pokornie dźwigać swój krzyż” (V.E. Frankl, „Człowiek w poszukiwaniu sensu”).

I wtedy (nie zawsze, ale jednak) dzieje się magia przez duże „M”. Kiedy odpuścisz, wypłaczesz to, co do wypłakania, wycierpisz to, co do wycierpienia, poczujesz w sobie smutek, żal i wreszcie przyjdzie zgoda na to, co Cię spotyka, powolutku, powoli, czasem na początku niezauważalnie, przychodzi spokój, a potem zmiana. Jedna mała, druga większa, nabierasz sił i zaczynasz rozumieć po co to wszystko było. Zaczynasz budować swoje nowe życie.

Odpuszczanie to zgoda

W psychoterapii Gestalt ta zgoda oznacza akceptację. Uczeń Fritza Perlsa –  Arnold Beisser w latach 70. stworzył paradoksalną teorię zmiany, która mówi o tym, że: „To ja nadaję sens każdemu aktowi mojego życia, a jeśli pragnę się zmienić, to pozostając sobą, sobą inaczej, a nie kimś innym niż ja sam”, a zatem masz szansę na zmianę kiedy zaakceptujesz kim jesteś, uświadomisz sobie jak budujesz i zachowujesz się w relacjach z innymi. Jak doświadczasz świata i rzeczywistości, co Cię złości, co Cię smuci, czego chcesz.

A to możliwe jest poprzez samoobserwację, bez oceny. „Nie staraj się na nic wpływać. Nie zatrzymuj niczego. Patrz! Obserwuj! Kłopot z większością ludzi polega na tym, że są straszliwie zajęci organizowaniem rzeczywistości, której nawet nie rozumieją. Zawsze coś ustalamy, organizujemy…. Nigdy nie przyjdzie nam do głowy, że rzeczy nie potrzebują być organizowane. Naprawdę. To wielkie odkrycie. Rzeczy potrzebują jedynie zrozumienia. Jeśli je zrozumiesz one się zmienią” (A. De Mello, „Przebudzenie”).

Jeżeli zaakceptujesz swoje ograniczenia, zobaczysz i przyznasz na co wpływu nie masz, a na co masz, kiedy odkryjesz swoje mocne strony i nie będziesz się ich wypierać, wstydzić, odrzucać, walczyć z nimi, uznasz je za swoje piękne i naturalne, wtedy możesz doświadczyć zmiany.

I nie zrozum mnie źle drogi Czytelniku, nie jestem zwolennikiem teorii, że człowiekiem kieruje fatum, że nasze losy są zapisane już dawno i nie mamy na nie wpływu, wręcz odwrotnie. Chcę powiedzieć, że nawet jeżeli będziesz płynąć pod prąd, to kierunku nurtu rzeki nie zmienisz, opadniesz z sił, a i możesz się nawet utopić. Jeżeli jednak zdecydujesz popłynąć z nurtem i poszukać możliwości dobicia do brzegu, to może znajdziesz w sobie siły, aby zbudować most, kładkę, albo znajdziesz towarzyszy i zbudujecie tamę.

Czego z całego serca wszystkim i sobie życzę!

The post „Święta” sztuka odpuszczania  appeared first on Blog dla pacjentów.

Komentarze: (0)

Ekspert