Dystymik – niewolnik smutku

Ekspert Ewelina StrońskaPsychologia • 20 kwietnia 2015 • Komentarze:

Ma wszystko, czego potrzeba do szczęścia – prócz możliwości jego przeżywania. Pogrążony w myślach, zatopiony w smutku, nieobecny. Może mieć kłopoty ze snem, być chronicznie zmęczony, bez energii. Cierpieć na brak apetytu, a niekiedy objadać się nadmiernie. Towarzyszyć mu może niskie poczucie własnej wartości i beznadziejności. Może mieć także trudność z podejmowaniem decyzji i koncentracją. Przy stanie obniżonego nastroju utrzymującego się przez większość dni w ciągu przynajmniej dwóch lat, wystarczą dwa spośród wyżej wymienionych objawów, aby zdiagnozować dystymię.

Jakie są jej przyczyny?

Część naukowców za jej istnienie obarcza winą geny. Inni wskazują na jej neurobiologiczne pochodzenie i mówią o zakłóceniach w funkcjonowaniu gospodarki hormonalnej organizmu. Jeszcze inni jako podłoże dystymii podają nerwicę. Istnieją również teorie etiologiczne, które za przyczynę wskazują środowisko, warunki życia i cywilizacyjny pęd ku lepszemu. W przeciągu kilku ostatnich lat pojawiło się wiele różnych koncepcji. Jedno jest pewne – zaburzenia dystymiczne mogą pojawić się tam, gdzie na skutek przeżywanego lęku, strachu zaczyna brakować zainteresowania podejmowaniem działań i motywacji do aktywności, gdzie doskwiera samotność. Należy też pamiętać, że funkcjonowanie naszego organizmu polega na współdziałaniu umysłu i ciała. Jak mawiał Fritz Perls – twórca psychoterapii Gestalt– podział na to, co fizyczne i psychiczne jest nienaturalny. Rozpatrując więc zaburzenia, czy choroby musimy brać to pod uwagę. Koncentrowanie się bowiem na ciele w oderwaniu od umysłu i odwrotnie, zamiast leczyć, może podtrzymywać objawy.
Dystymia dotyka bez względu na wiek. Jej objawy rozpoznawane są nawet u kilkuletnich dzieci. Zaburzeniom dystymicznym sprzyjać może szczególnie okres dojrzewania i związane z nim ogromne natężenie emocji i wszechogarniające zmiany. Stąd tak ważne jest, aby dorośli, którzy na co dzień towarzyszą młodym ludziom – rodzice, nauczyciele, byli uważni na to, co się dzieje z ich podopiecznymi. Aby trwającego nieustannie rozdrażnienia, niechęci do uczęszczania do szkoły, wybierania czterech ścian swojego pokoju zamiast rówieśników, czy poczucia bezsensu i braku czerpania radości nawet z „wyczesanych gadżetów” nie interpretowali zawsze jako objawów nastoletniego buntu i burzy hormonów. Co istotne w przypadku nastolatków – objawy te muszą trwać niemal nieprzerwanie przez 12 miesięcy.

Inaczej w sytuacji, kiedy mamy do czynienia z osobą dorosłą. Tutaj czas trwania objawów wydłuża się do dwóch lat, a przerwa w ich występowaniu nie może być dłuższa niż 2 miesiące. Jakie zachowania mówiące nam wyraźnie o ryzyku wystąpienia dystymii są najczęstsze? Dorosły dotknięty dystymią może cierpieć z powodu chronicznego zmęczenia. Poważne problemy ze snem w nocy przekładają się na problemy z funkcjonowaniem w ciągu dnia. Trudno jest bowiem osobie, która wstaje już zmęczona, cieszyć się z nowego poranka i planować aktywności na dany dzień. Kolejnym widocznym objawem może być sposób, w jaki dana osoba się odżywia. Może z jednej strony lekceważyć potrzebę spożywania pokarmów, z drugiej pochłaniać zbyt duże ilości pożywienia. W efekcie mogą występować u takiej osoby dolegliwości związane z układem pokarmowym, m.in. bóle brzucha i biegunki. Dorosły dystymik może mieć poważne problemy z koncentracją i podejmowaniem decyzji. Może także odczuwać niemoc i brak motywacji przy próbach podejmowania działań mających na celu zmianę obecnego stanu. To nie ma sensu, to nic nie zmieni, i tak do nic nie da – takie zdania, powtarzane bardzo często i niemal przy każdej okazji mogą być oznaką zaburzenia dystymicznego. Dojmujący smutek, rozgoryczenie i brak poczucia szczęścia.

Szczególnie narażone na wystąpienie dystymii są osoby starsze. W ich przypadku sprzyjającym czynnikiem jest samotność i brak aktywności zawodowej. Dorosłe, samodzielne dzieci, pusty dom i brak dotychczasowych obowiązków może generować lęk. Ten hamować zaś może działanie i wszelką aktywność. W takiej sytuacji nie ma miejsca na radość.

Jak można pomóc?

Obcowanie z osobami dotkniętymi dystymią może być trudne. Na próby pomocy – porady i zagrzewanie do walki ze smutkiem mogą reagować złością. Bywają opryskliwe, niemiłe, nierzadko swoim zachowaniem dają do zrozumienia, żeby zostawić je w spokoju. Trudno może być bowiem takim osobom „wziąć się w garść”, czy „ogarnąć”, kiedy nie są w stanie z dnia na dzień podjąć większej aktywności, czy poczuć radość z życia. Towarzyszyć im może wówczas niemoc i wynikająca z niej złość. Ta zaś z kolei może sprawiać, że na próby „wyciągania z dołka” podejmowane przez otoczenie odpowiadać będą ucieczką. Efekt dokładnie odwrotny od zamierzonego.
Trudno dokładnie określić moment, w którym mamy do czynienia z początkiem dystymii. Objawy mogą występować przez bardzo długi czas z takim samym natężeniem. Stąd takie zachowanie może być odczytywane jako stała cecha charakteru, błędnie interpretowane, a dystymia w efekcie niezauważona. Pojawiają się u dystymików myśli samobójcze, rzadko się jednak zdarza, aby doszło do ich realizacji. Wiele osób cierpiących z powodu stałego obniżenia nastroju prowadzi „normalne” życie. Niektórym z nich udaje się założyć rodzinę. Przeżywają długie lata nie podejmując leczenia, zniewoleni przez smutek.
Pomocy szukać należy u psychiatry i psychoterapeuty. Skutecznym sposobem w leczeniu dystymii jest bowiem farmakoterapia w połączeniu z psychoterapią. Na efekty takiego sposobu leczenia trzeba czasem poczekać, ale są one trwałe i satysfakcjonujące.

O autorze

Ewelina Strońska – psycholog, terapeuta, Wrocław

Ewelina Strońska – ZnanyLekarz.plKliknij i umów wizytę!

The post Dystymik – niewolnik smutku appeared first on Blog dla pacjentów.

Komentarze: (0)