lek. Zbigniew Moroz

Trafiłam do tego lekarza w ramach pakietu jaki mam w pracy. Wizyta z dzieckiem trwała raptem 5 minut. Pan Doktor totalnie zbagatelizował objawy, nie słuchał, co do niego mówię. Miałam wykonany szereg zdjęć jak wyglądają oczy dziecka,gdy wstaje rano,jak mocno jest opuchnięty. Na informacje,ze dziecko każdego ranka wysiąkuje z nosa rope i żółtozielony katar pan doktor kazał dziecku wysiąkać nos. Nie było na chusteczce takiej wydzieliny jak tego samego dnia rano,więc pan doktor uznal,ze musiałam się pomylić i kataru nie ma. Ale do brzegu i finału: ODESŁAŁ NAS na RTG,bez leków,bez badania, bo uznal,ze bez rtg on nic nie wie. I najlepsze: kilka dni po tej wizycie trafiliśmy na cito do innego laryngologa i okulisty: dziecko ma stwierdzone zapalenie zatok sitowychy,niedrozność jednego ucha, zapalenie obu spojówek i jednej rogówki oka....... Ale pan doktor uznal,ze dziecko jest absolutnie zdrowe i matka wymysla. Kurtyna....

Nie polecam tego lekarza !

Wizyta trwała bardzo krótko. Lekarz pobieznie zbadał dziecko. Na informację że ma problemy ze słuchem stwierdził że dziecko się nie skupia. Zignorował objawy, brak profesjonalizmu. Dwa dni później pediatra stwierdza zalegający czop i konieczność ponownej wizyty laryngologicznej. Zdecydowanie nie polecam.

Trzeci migdał u dziecka badał "gołym okiem" stwierdził, że go nie ma, ponadto podważał kompetencje logopedy: kazał dziecku powiedzieć szafa, żaba, rower i powiedział, że nie musi nic ćwiczyć wszystko jest ok. Zaufałam, co więcej pomyślałam, że logopeda mnie naciąga. Przerwaliśmy terapię, po 7 miesiącach syn poszedł do 1 klasy , szkolny logopeda jeszcze raz prosił o diagnozę laryngologiczną i stwierdził nienormatywną realizację głosek LTDN oraz nieprawidlowy tor oddechowy, połykanie i pozycję języka skutkiem czego jest wysoko wysklepione podniebienie i wada zgryzu - wszystko to o czym mowiła poprzednia Pani logopeda a czemu pan doktor zaprzeczył. Straciliśmy tyle czasu i w dodatku problemy się pogłębiły.

Nie polecam. Wizyta trwała może 3 min. Po tym jak lekarz zobaczył rtg stwierdził, że nie widzi podstaw do leczenia. Nie interesowało go, że mecze się już z zatokami długi czas i ból nie ustępuje. Nie interesowało go, że mam problem ze słuchem i uczucie zatkanych uszu. Nie wykonał mi żadnego badania. Do tego był niemiły, opryskliwy i wykazywał kompletny brak zainteresowania pacjentem.

Nie polecam tego lekarza. Po wstępnym leczeniu i postawieniu diagnozy na SORze zostałam skierowana na dalsze konsultacje w poradni laryngologicznej. Pan Moroz po bardzo pobieżnym badaniu, podważył tę diagnozę i przekazał, że dalsze leczenie powinno mieć miejsce w poradni neurologicznej, a nie laryngologicznej.
Jak się później okazało, po dokładnym wywiadzie i odpowiednich badaniach diagnoza postawiona na SORze była prawidłowa - potwierdził to inny lekarz laryngolog.

Celem wizyty była kontrola perforacji przegrody nosowej powstałej po zabiegu.
Lekarz przepisał lek o nazwie Metmin w ulotce którego stanowczo odradza się stosowania w takich przypadkach.

"Produktu leczniczego Metmin aerozol do nosa nie zaleca się do stosowania u pacjentów z perforacją przegrody nosowej"

Uważajcie na tego pana.

Nie polecam wizyty na NFZ.
Lekarz niezainteresowany pacjentem. Po wejściu do gabinetu był jeszcze przez 5 minut zajęty rozmową z Panią - pomocnicą do wypisywania recept oraz identyfikacji pacjenta o jakiejś aferze w aptece. Po 5 minutach, poświęcił mi minutę. Potwierdził diagnozę lekarza pierwszego kontaktu i podziękował.Nie wypisał zwolnienia L4, ponieważ jak twierdził - specjalista nie może tego robić i należy udać się ponownie do lekarza regionalnego. Oczywiście okazało się to nie prawdą, po ponownym pójściu do lekarza pierwszego kontaktu dostałem L4 oraz dodatkowo krople do uszu, które powinienem dostać też od Pana lek. Moroza. Zmarnowane 2 godziny na czekaniu w kolejce. Nie polecam

Lekarz szybko stwierdził zapalenie ucha - nie zbadał słuchu, zajrzał tylko do środka, jednego i do drugiego, trwało to może z 30 sekund. Cała wizyta bez wyczerpujących informacji- rachu ciachu, antybiotyk i jak nie przejdzie to zbadamy słuch i inne rzeczy.
Zaangażowanie zero.

Przy badaniu "trzeciego midgałka" u dziecka lekarz badając niespokojne dziecko 2 letnie zadrapał nos i próbował wmówić rodzicom że to samo sobie zrobiło palcem. Przy drugim podejściu stwierdził po otworzeniu ust dziecka i próbie zerknięcia "gołym okiem" że jest przerośnięty migdałek...bardzo ciekawe ze względu iż normalne migdałka nie widać w ten sposób.

Bardzo miły konkretny lekarz wyleczył moje zatoki zbadał słuch a przy tym był uśmiechnięty i miły Polecam