lek. Stanisław Sęk

Po dzisiejszej wizycie u tego pana zamierzam złożyć skargę do Izby Lekarskiej i zachęcam osoby o podobnych doświadczeniach do tego samego. Już w recepcji musiałam wznieść się na wyżyny stanowczości, aby mnie przyjęto mimo wyraźnej adnotacji "Pilne" na skierowaniu i braku żywej duszy w poczekalni. Ale to wydawało mi się jeszcze w miarę typowe.
W to, co usłyszałam od samego lekarza, nie mogę wręcz uwierzyć. Na moje - dość wydaje mi się niewinne pytanie - jak długo mam zażywać przepisane przez niego leki, nie otrzymałam odpowiedzi lecz pytanie jakie mam wykształcenie. Na moją odpowiedź, że wyższe, pan Sęk zakrył twarz dłońmi i powiedział, że "tak głupich pytań to nawet baba ze wsi nie zadaje" i że jeśli nie rozumiem podstawowych rzeczy to on nie wie jak to wykształcenie zdobyłam. Wciąż nie otrzymałam odpowiedzi na moje pytanie, ani informacji , że jednym z zapisanych leków był (trzeci z rzędu) antybiotyk, drugim - narkotykopodobny Thiocodin - który już zażywałam od ponad dwóch tygodni, więc może tez już dość, a trzecim Metypred - będący sterydem, zażywanie go w nieskończoność również zapewne nie jest więc wskazane.
Pan doktor nie tylko wykazał się niebywałym brakiem kultury, lecz przede wszystkim nie dopełnił swych podstawowych obowiązków, nie przeprowadzając odpowiedniego do zapisanych leków wywiadu, oraz odmawiając prawa pacjenta do informacji na temat sposobu przyjmowania leków. Nadmienię tylko, że dzień później inny lekarz potwierdził moje obawy, odradzając mi przyjmowanie kolejnego antybiotyku , sterydu w końskiej dawce i kodeiny.

Jesteś tym lekarzem? Odpowiedz na tę opinię! Zarejestruj się teraz

Byłam u Pana Doktora Sęka dwukrotnie - przed pierwszą wizytą lekarz pierwszego kontaktu ostrzegał mnie, że to jedyny lekarz, do którego można dostać się szybko, ale to człowiek trudny, który obraża pacjentów. Niestety ta opinie się potwierdziła. Lekarz nie odpowiada na pytania dotyczące diagnozy, czy stanu zdrowia, łamiąc podstawowe prawo pacjenta do informacji, pisze w karcie i wręcza papierek. Na moje pytanie o zasadność badania (kolejny rentgen w ciągu krótkiego czasu), o dodatkowe badania, odpowiedział, że albo biorę skierowanie albo mnie nie ma. Odmówił wydania zdjęcia rentgenowskiego, pytając, czy za nie zapłaciłam (jestem osobą ubezpieczoną, więc z moich składek opłacane są nie tylko moje badania, ale też pensja tego lekarza).

Jesteś tym lekarzem? Odpowiedz na tę opinię! Zarejestruj się teraz