dr n. med. Ryszard Smoliński

Jedyną receptą pana doktora na problemy z opóźnionym wytryskiem był "szlaban na masturbację". Brak odpowiedniego rozpoznania i skierowania na dalsze leczenie. Wizyta wyglądała jak przesłuchanie, a nie rozmowa. Zamiast pytania o powód wizyty lekarz wypowiedział założenie "przychodzi pan z przedwczesnym wytryskiem". Cieszę się jedynie, że brak profesjonalizmu nie zniechęcił mnie do szukania pomocy u innego specjalisty.

dr n. med. Ryszard Smoliński

Panie Tomaszu, Jest Pan niesprawiedliwy. Nader często brak wytrysku w pochwie wynika z silnych uwarunkowań masturbacyjnych. Przecież nie ma Pan problemu z wytryskiem przy masturbacji! Nie każdemu można od razu pomóc, szczególnie, gdy nie akceptuje założeń leczenia. Bo poza tym jest Pan zdrowy! Oczywiście może Pan wykonać wiele kosztownych badań, ale, w mojej ocenie, póki co, szkoda na nie pieniędzy. Życzę szybkiego rozwiązania problemu, jednak uważam, że bez konsekwentnego zastosowania się do moich WSZYSTKICH rad, w tym terapii partnerskiej, nie da Pan rady. Pozdrawiam Ryszard Smoliński lekarz seksuolog

Pomimo, że na stronie widnieje kwota 150 zł, lekarz wystawia paragon na 200, mówiąc, że taka cena jest od dawna. Namawia na korzystanie z usług poza ZnanyLekarz (co pewnie jest złamaniem regulaminu) oraz w moim przypadku w ogóle nie pomaga zostawiajac z poczuciem wyrzucenia pieniędzy w błoto. Nie polecam

dr n. med. Ryszard Smoliński

Szanowny Panie. Na stronie jest zapis "od 150 zł". Informuję wszystkich pacjentów o możliwości zadania dodatkowych pytań telefonicznie poza wizytą i umówienia konsultacji bezpośrednio ze mną, co ułatwia ustalenie dla obu stron dogodnego terminu. W związku z Pana sugestią i inflacją wkrótce zmienię zapis na stronie na "od 200 zł". Pozdrawiam i dużo zdrowia życzę.
Ryszard Smoliński lekarz seksuolog

Pan doktor na drugiej wizycie nie pamięta ani treści wcześniejszej konsultacji ani w ogóle problemu z którym się do niego zgłosiłem (mimo deklaracji iż czytał swoje notatki). Na samej wizycie bardziej zainteresowany był swoimi sprawami niż moimi.

dr n. med. Ryszard Smoliński

Trudno zadowolić wszystkich. Nie zawsze i nie w każdym przypadku można szybko pomóc. Przykro mi, że odniósł Pan takie, w mojej ocenie, nieuzasadnione wrażenie. Życzę szybkiego rozwiązania problemów i pozdrawiam.
Ryszard Smoliński

Jeśli potrzebujesz tylko recepty, to będzie ok.
Minus to brak zaangażowania w szukanie problemu oraz niezgodność ceny z portalu Znany Lekarz do rzeczywistości.

dr n. med. Ryszard Smoliński

Nie jestem pisarzem recept.... Zawsze pochylam się nad problemem...
Ryszard Smoliński

Zgłosiłam się do pana doktora na poradę seksuologiczną dwukrotnie w przeciągu dwóch lat z problemem niewrażliwej łechtaczki, pan doktor po wykonaniu badania ginekologicznego podczas którego nie zauważył żadnych wad stwierdził, że łechtaczka jest do niczego niepotrzebna a najważniejszym elementem terapii była zabawa w Carycę Katarzynę II która polegała na sporządzeniu listy życzeń którą miał dla mnie spełnić mój mąż. Niestety Pan doktor nie potrafił odpowiedzieć na żadne moje pytania i wątpliwości, nie potrafił nic podpowiedzieć ani doradzić. Dodam tylko, bo uważam że jest to istotne, że powód okazał się banalny, trafna diagnoza i rozpoznanie po rzetelnie przeprowadzonym wywiadzie i odpowiednich badaniach, niestety poza gabinetem pana doktora Smolińskiego. Stąd też moja subiektywna ocena tego specjalisty jest najniższą z możliwych.

dr n. med. Ryszard Smoliński

Cieszę się, że znalazła Pani rozwiązanie swoich problemów. Jestem lekarzem i nigdy nie gwarantuję nikomu sukcesu. Była Pani u mnie dwa razy w ciągu 2 lat.... Życzę pełni seksualnego spełnienia, dużo zdrowia, szczególnie w tym bardzo trudnym dziś czasie i pozdrawiam
Ryszard Smoliński

Byłem pacjentem dr Smolińskiego. Nie jestem zadowolony! Zainteresowanie mocno przeciętne.15 minut szybkiej rozmowy. Kasa do szuflady (200 zł.) i po wszystkim. Nie polecam!!!!

Wizyta kosztowała 150 zł i trwała dosłownie 5 minut. Doktor nie miał dość czasu by poświęcić więcej uwagi na analizę mojego problemu. Wypisał lekarstwa i skierował na dodatkowe badania laboratoryjne. Problem został czasowo odżegnany. Po 2 latach nasiliła się dysfunkcja na tyle, że lekarstwa działają słabiej, krócej lub w ogóle. Jeżeli chodzi o warunki w jakich pacjenci są przyjmowani to rzeczywiście przydało by się trochę wyciszyć pomieszczenie lekarskie, gdyż słychać w poczekalni rozmowę z gabinetu. Zresztą poczekalnia to dosłownie 3 m korytarza bardzo wąskiego z kilkoma krzesłami, gdzie pacjenci oczekują na wizytę prawie się o siebie ocierając. Nie mam najlepszego odczucia po wizycie w tym gabinecie, a co do Doktora wydaje się być mocno zabiegany. Całość oceniam miernie i wydaje mi się, że wszystko to wina rutyny i braku inicjatywy.
pozdrawiam wszystkich
Tomek

Jest czymś niewyobrażalnym aby Pan doktor nie poinformował o tym, iż godzina na którą zostałem zapisany nie jest terminem przeznaczonym na moją indywidualną wizytę a terminem "otwartym" w którym obowiązuje zasada "kto pierwszy ten lepszy". Pierwsza wizyta owszem była indywidualna i w domyśle druga miała być taka sama. Pomimo dyskomfortu z powodu straty czasy (czekałem 1.5 godziny) zapłaciłem taką samą kwotę jak przy wizycie umówionej na konkretną, indywidualną godzinę. Najgorszy jednak w sposobie przyjmowania przez Pana doktora był brak dyskrecji i poszanowania wrażliwych problemów pacjentów. W poczekalni w której siedziało 7-8 oczekujących pacjentów dokładnie i wyraźnie (pomimo włączonego radia) było słychać rozmowę doktora z petentem. W mojej opinii jest to niedopuszczalne. W kwestii kuracji, Pan doktor nie wyszedł po za standardowy schemat działania, wypisał receptę na lek który spokojnie sam mogłem zdobyć.

Zdecydowanie nie polecam tego pana. Jak się okazało, nieprzyjemne i bolesne badanie było najmniejszym problemem podczas wizyty u niego. Przyszłam do niego z prośbą o receptę na antykoncepcję po stosunku. Postawił mi warunek zrobienia testu ciążowego. Powiedziałam, że wrócę z testem tak szybko jak się da. Odpowiedział, że nie mam po co, bo i tak nie przepisze mi recepty. Wytłumaczyłam, że nie otrzymam pomocy inaczej, niż prywatnie, ponieważ było to piątkowe popołudnie. Mimo tego odmówił jej udzielenia. Jego „argumentacja” była następująca: "wie pani, to nie mi pękła gumka, to nie ja się nie zabezpieczyłem". Przypomniałam, że obie te uwagi mijają się z prawdą, wynikało to z resztą z wcześniejszego wywiadu ze mną. Dopiero wtedy podniesionym tonem oznajmił, że jest to niezgodne z jego sumieniem. Słowem nie uargumentował zastosowania klauzuli sumienia, ani nie wskazał, gdzie w tej sytuacji mogłabym otrzymać pomoc. Od samego początku nie zamierzał udzielić mi jej sam, a jednak nie poinformował mnie o tym od razu. Zamiast tego wykonał badanie, do którego, wobec powyższego, nie było wskazań (informowałam, że ostatnio badałam się nie więcej, niż 2 miesiące wcześniej), przeprowadził wywiad (pytał m.in. kiedy zdarzenie miało miejsce, a kiedy odpowiedziałam, że ostatniej nocy, uniesionym tonem spytał: „ile godzin temu”; do wywiadu odnosił się tendencyjnie, mówiąc, że jestem w takiej sytuacji, że zrobię wszystko, byle tylko otrzymać receptę) i odesłał do apteki po test. Zanim sama o to nie spytałam, nie powiedział, że nie mam po co do niego wracać, a o klauzuli sumienia poinformował dopiero, kiedy grzecznie odpowiedziałam, że mija się z prawdą mówiąc o „pękniętej gumce”.
Mężczyzna spóźnił się do pacjentek blisko pół godziny, a wchodząc do gabinetu nie zdobył się nawet na zwykłe "dzień dobry", nie mówiąc o jakimkolwiek słowie wyjaśnienia. Swoje spotkanie z tym panem, pozostawiam czytelniczkom pod rozwagę, a sama przyznaję mu ocenę najniższą z możliwych.

Pan dr nie zgodził się mnie zbadać i leczyć na HPV zanim nie przedstawię mu moich wyników badań, stwierdzających, że nie jestem nosicielką wirusa HIV, ponieważ "nie chce się zarazić". Na tym się skończył moja wizyta u pana Smolińskiego. Ciekawe podejście do pacjenta.