Jestem z żoną 2 lata po ślubie - znamy się ponad 10 lat. Rok temu robiliśmy remont, który przerósł n

2 odpowiedzi
Jestem z żoną 2 lata po ślubie - znamy się ponad 10 lat. Rok temu robiliśmy remont, który przerósł nasze oczekiwania głównie finansowe, pojawiły się wzajemne wyzwiska i nerwy. Ja pracuje i zarabiam, ona jest osobą niepracującą. Podczas remontu zauważyłem, że żona bardzo dobrze dogaduje się z jednym z fachowców - usłyszałem niejedne przykre "idź pracować" itp. Mieszkaliśmy u niej z jej rodziną, remont dotyczył góry domu. Po remoncie zauwazyłem, że jest coś nie tak - podsłuchałem jej rozmowy - okazało się, że zaczeła spotykać się z tych człowiekiem - zareagowałem bez twardych dowodów na sprawę i wyprowadziłem się. Po miesiącu zeszliśmy się i mieliśmy wszystko naprawić, wybaczyłem jej - ona utrzymywała, że poprostu dobrze jej się z nim rozmawiało itp - ale zakazałem wszelkich kontaktów, gdy drugi raz dowiedziałem się, że dalej utrzymują kontakt - po tym czasie wszystko wydawało się wracać do normy. Ona ogólnie zarzucała mi, że jej nie pomagałem w remoncie, że została z nim sama, ja odczuwam, że owszem w kilku kwestiach nawaliłem - np. wybór odpowiedniego wyposażenia itp. - cały czas pracowałem. Na koniec remontu brakowało nam trochę gotówki, ja nie miałem skąd wziąć na już - i proponowałem, by dogadać się z nimi, że jak tylko za bierzącą pracę odbiorę pieniądze to im oddamy - było by to za ok 2 tyg. - ona nie zgadzała się z tym bo jak itp.... w końcu jej matka pożyczyła nam pieniądze, które spłaciliśmy. Była jesień - wszystko wydawało się w miare ok - ale już pojawiły się sytuacje, gdzie podczas stosunku nie mogłem jej pocałować, odwracała głowę itp.... potem ustało wszystko. Miała problemy intymne, więc rozumiałem brak seksu, ale był też totalny brak jakiejkolwiek czułości. Czułem, jakbym mieszkał z przyjaciółką - tu rozmowy, śmiechy itp - opowiadanie sytuacji z dnia. Przytulenie zawsze wychodziło z mojej strony - ona nawet nie potrafiła mnie objąć. W między czasie przeprowadziłem z nią 3 rozmowy - zwróciłem uwagę na to, czego mi brakuje i że jest mi z tym źle - ona całyczas wracała do remontu i do tego że jej nie pomogłem. Tłumaczyłem, że owszem zawaliłem, ale starałem się na każdym kroku wszystko naprawić - sama przyznała, że zauważyła, że się staram ale ..... zawsze wracał remont. Niedawno doszło do kryzysu - wyprowadziłem się po raz drugi - można powiedzieć, że moje roczne starania odczuwałem już w tamtym momencie jako nieefektowne. Coraz bardziej brakowało mi jej, i tym samym oddalałem się od niej. Od 6 miesięcy spaliśmy osobno, gdy próbowałem wrócić - to "ona się nie wysypia". Zanikło wszystko - została tylko codzienność i rozmowy. Po 2 tygodniach od wyprowadzki doszedłem do wniosku, że przeprowadze się do innego miasta - chciałem by wyprowadziła się ze mną i byśmy zaczeli na nowo - ale ona nie bo musi mamie pomagać. Powiedziała, że będzie przyjeżdżała mnie odwiedzać i za kilka miesięcy przyjedzie do mnie. Warto zaznaczyć, że bardzo pomogła mi w przeprowadzce przygotowała wszystko co niezbędne, spakowała, upiekła moje ulubione ciasto i przygotowała jedzenie na kilka dni. Po przyjeździe na miejsce (przyjechaliśmy wspólnie) - pomogła sprzątnąć, ugotowała obiad na następny dzień i zaraz przed snem się rozpłakała (bardziej łzy jej poleciały) - przytuliłem ją bez odwzajemnienia, na co gdy spytałem o co chodzi milczała. W łóżku doszło do zbliżenia - było namiętne (pierwsze od 9 miesięcy), następnego dnia wróciła do domu. Przez miesiąc dość często rozmawialiśmy ze sobą, co tam słychać itp - chciałem by przyjechała - ale odmówiła, bo coś. Przyjechałem po równym miesiącu - kupiłem kwiaty, na wstępie podziękowała ale ... poza takim buziakiem ani przytulenia ani nic - załamało mnie to totalnie, żałowałem że przyjechałem. Wieczorem próbowałem rozmawiać z nią - ale temat wrócił - remont, zawaliłem tu, zawaliłem tam .... ja oczywiście z automatu w obronie mówię, ale ja nie spotykałem się z nikim i nie doprawiałem Ci rogów .... chwilę potem uspokoiłem sytuację mówiąc, nie o tym chce rozmawiać. Mamy to wszystko już zamknięte - chce się dowiedzieć co z nami. Usłyszałem, że ona mamy nie zostawi, że mieliśmy mieszkać tu itp. Mówię owszem, ale nie wyszło nam - próbowaliśmy - musimy zamieszkać na swoim. Rozmowa w zasadzie nie dokończona. Wyjeżdżałem załamany, usłyszałem jeszcze że ja to bym tylko chciał się przytulać.... Zawsze jakoś radziłem sobie z tym wszystkim, ale ostatnio odczuwam, że przerosło mnie to. Piję bardzo często - nie na umór ale piję. Mam kiepski humor, a w głowie pojawiły się myśli o rozwodzie. Hamuje mnie tylko nasza przeszłość. Warto też wspomnieć, że zaproponowałem jej, byśmy udali się do specjalisty czy to od par, czy indywidualnie - oczywiście powiedziała, że nikt z niej wariata robić nie będzie.... To sugeruje że potrzebuje, ale nie potrafię do niej dotrzeć. W chwili obecnej chce rozwodu - ale ciągle hamuje mnie coś, czego nie potrafię opisać - być może jeszcze ją kocham, ale tłumię to w sobie. Wiem, że jeżeli poznam nową osobę, co da mi to czego mi brakuje - ulży mi na chwilę. Nie wiem co robić, czuje się totalnie bezsilny, mało atrakcyjny i nie kochany. Odnoszę wrażenie, że popełnione błędy - są dla niej tak ważne, że nie potrafi o nich zapomnieć, a czego bym nie robił - nie zmniejsza ich wagi.
Dzień dobry, Odsłania Pan całą gamę uczuć i myśli. Po tym, że zadaje Pan tu swoje pytanie, widać, jak bardzo Panu zależy na Państwa związku, jak Pan to wszystko przeżywa i jakie to dla Pana przykre - to wszystko jest zupełnie zrozumiałe, a Pana dylemat w pełni uzasadniony. Przykro mi, że tak się Pan czuje i że w takim momencie swojego życia się Pan znajduje. Czytam też, że reaguje Pan na opisaną sytuację rozwijając reakcję depresyjną - pisze Pan o alkoholu, zaniżonej samoocenie, bezsilności, smutku, który jakoś przenika to, co Pan napisał. Reakcja depresyjna, a nawet epizod depresyjny, są typową reakcją na przedłużający się przerastający nas stres i niepokój - a tym jest zapewne rozpad? lub trudności w związku. Słyszę też, że sytuacja z "ekipą remontową" obudziła w Panu lęk przed byciem zdradzonym i odrzuconym. Taki rodzaj niepewności i obaw - uzasadnionych czy nie - są dużą próbą dla związku i bardzo obciążają (każdego) z partnerów, nie mówiąc o tym, jakie są bolesne. Aroganckim byłoby jednak, gdybym na podstawie tego, co Pan opisał wypowiadał się jednoznacznie na temat kondycji, a tym bardziej przyszłości, Pana małżeństwa. Potrzeba tutaj dużej delikatności, ostrożności i uważności. Faktycznie świetną decyzją jest jakakolwiek forma moderowanej rozmowy czy to u terapeuty czy u mediatora rodzinnego. Widać, jednak, że Pana żona podchodzi do danego pomysłu lękowo. Może warto ją w tym miejscu uspokoić i wesprzeć? Jeśli tylko jeszcze ma Pan otwartość na wspólną rozmowę. Pisze Pan jednak, że aktualnie podjął Pan decyzję o rozwodzie. Rozwód rozstanie - utrata współmałżonka - jest jedną z najbardziej stresujących i traumatycznych doświadczeń w naszym życiu. Nie możemy się sobie dziwić, że często za wszelką cenę wzbraniamy się przed tym krokiem. Związek to przecież - jak Pan opisuje - wspólna historia dobrych i przykrych doświadczeń, wspólne piękne wspomnienia, lata - dla każdego związku innej - intymności i bliskości, przywiązanie, wspólne nadzieje, plany, pragnienia - tak trudno zdecydować, że ma się to nagle utracić i zrezygnować. To wymaga odwagi i determinacji. Jeśli Pana małżonka nie zdecyduje się na wspólną rozmowę w terapeutą, może warto, by Pan sam sięgnął po pomoc psychoterapeuty lub psychologa? Mam wrażenie, że w tym trudnym momencie potrzebuje Pan wsparcia. Zawsze też mógłby Pan na głos i z drugą neutralną osobą omówić swoje uczucia, wątpliwości, uporządkować je, zastanowić się, czego Pan pragnie i potrzebuje w tej sytuacji. Mógłby Pan też wspomóc siebie i odciążyć w opisywanej reaktywnym epizodzie depresyjnym. Ewentualnie, pomocne też mogą być antydepresanty. Czy to tylko kryzys czy to już rozpad Pana związku wiedzą tylko Pan i Pana żona. Trzymam za Pana kciuki, cokolwiek Pan postanowi. Pozdrawiam serdecznie, MN

Uzyskaj odpowiedzi dzięki konsultacji online

Jeśli potrzebujesz specjalistycznej porady, umów konsultację online. Otrzymasz wszystkie odpowiedzi bez wychodzenia z domu.

Pokaż specjalistów Jak to działa?
Witam, funkcjonowanie na odległość przy minimalnym kontakcie z żoną? Funkcjonowanie wspomnieniem o relacji, której jak Pan mówi od dawna nie ma? Proszę odpowiedzieć sobie na pytanie czy własnie tak chce Pan żyć? Funkcjonować?

Wciąż szukasz odpowiedzi? Zadaj nowe pytanie

  • Twoje pytanie zostanie opublikowane anonimowo.
  • Pamiętaj, by zadać jedno konkretne pytanie, opisując problem zwięźle.
  • Pytanie trafi do specjalistów korzystających z serwisu, nie do konkretnego lekarza.
  • Pamiętaj, że zadanie pytania nie zastąpi konsultacji z lekarzem czy specjalistą.
  • Miejsce to nie służy do uzyskania diagnozy czy potwierdzenia tej już wystawionej przez lekarza. W tym celu umów się na wizytę do lekarza.
  • Z troski o Wasze zdrowie nie publikujemy informacji o dawkowaniu leków.

Ta wartość jest zbyt krótka. Powinna mieć __LIMIT__ lub więcej znaków.


Wybierz specjalizację lekarza, do którego chcesz skierować pytanie
Użyjemy go tylko do powiadomienia Cię o odpowiedzi lekarza. Nie będzie widoczny publicznie.
Wszystkie treści, w szczególności pytania i odpowiedzi, dotyczące tematyki medycznej mają charakter informacyjny i w żadnym wypadku nie mogą zastąpić diagnozy medycznej.