Syn od 5 lat był chory, co prawda nie było ataków ale lekarz kontynuował leczenie. Po około 4 latach zorganizowałem wizytę u innego specjalisty z 5 gwiazdkami tutaj i pond 80 komentarzami. Jego diagnoza - Syn jest zdrowy - pierwszy raz wyjaśnił na co mu tak naprawdę dolegało i dlaczego jest już zdrowy - czego przez cztery lata się nie dowiedzieliśmy od Dr. Pietruszewskiego. Renomowany lekarz stwierdził że trzeba zakończyć podawanie leków zmniejszając dawkę w ciągu pół roku i należy definitywnie zakończyć leczenie.
Pan Dr. Pietraszewski nadal chce podawać leki i mimo że syn jest zdrowy co sam przyznał podczas wizyty. Zwiększył natomiast częstotliwość wizyt z co 1 rok do co 3 miesiące aby podobno kontrolować zmniejszanie dawki leku. Fenomen na skalę światową że zdrowe dziecko potrzebuję 4 krotnie większej opieki niż chore.
Odradzam tego Pana wizyty mało merytoryczne jedynie kosztowne. Zapewne jeżeli byśmy nie skorzystali z innego lekarza leczył by zdrowe dziecko jeszcze latami.

Według mojej opini neurolog niekonkretny jeśli chodzi o leczenie dzieci.Na 5 minutowej wizycie przeczytał mi tylko wynik badania EEG i nie zaproponował żadnej innej pomocy dla dziecka.

Doktor Wojtowicz zapewne zna się na swoje dziedzinie ale podejścia do dzieci moim zdaniem nie ma. Po tegorocznej wizycie u pana doktora z pięcioletnia córka zostały nam tylko przykre wspomnienia. Córka potraktowana raczej jak osoba dorosła a nie pięciolatek tak się przestraszyła ze od tej pory gdzie idziemy do specjalisty córka nie pozwala się przebadać. Nie polecam wizyty z małymi dziećmi.

dr n. med. Narcyz Wojtowicz

No cóż powiem tylko tak,że pięcioletnie dziecko trudno z przyczyn czysto technicznych traktować jak dorosłego! W swojej 40 letniej praktyce przyjąłem tysiące małych dzieci i choć badanie jest specyficzne(jak np u stomatologa) nie udało mi się żadnego dziecka zrazić! Zadaniem rodzica jest dziecko do każdego badania, zabiegu a nawet zastrzyku przygotować! Wtedy stres u dziecka jest mniejszy a lekarz może robić co do niego należy. Proszę to wziąść na przyszłość pod uwagę!

Nie polecam. Przez 3 lata Pan doktor nie zauważył defektu blizny po cięciu cesarskim! Na ostatniej wizycie zamiast skupienia na wykonywamy badaniu otrzymałam pouczenie na temat pomysłu o zajściu w ciążę w dobie koronawirusa.

U tego Pana byłam na wizycie w ramach NFZ. Już na dzień dobry pytanie jakby z łaską po co właściwie przyszłam. Nie ma się poczucia w ogóle, że lekarz jest od niesienia pomocy. Odczułam jakby siedział w gabinecie za karę. Badanie było bolesne. Skrawki ręcznika papierowego na kozetce i na łóżku przy badaniu usg mniejsze niż chusteczka higieniczna. Skomentowałam, że czuję ból bo wziernik włożył dość ostentacyjnie na co nic nie odpowiedział. Nie polecam. Załamujące, że w przychodni do której chodzę to jedyny lekarz, a więc moja przygoda z ginekologiem na NFZ właśnie się zakończyła bo więcej się u tego Pana nie pojawię. Bardzo przykre i oschłe podejście. Nie oczekuje czułości ale niewiele wysiłku spowodowałoby zupełnie inne odczucia, a ból przy pobieraniu wymazu zupełnie niepotrzebny. Wielkie rozczarowanie.

Lekarz, ktory pyta pacjentkę co ma wypisac, odsyla do domu z zaawansowanym ropniem piersi (wedlug pana doktora ropnia nie bylo), twierdząc, że trzeba czekac aż zrobi się ropień i dopiero reagowac, gdzie tego samego dnia w szpitalu dostaję pilne skierowanie na nacinanie do chirurga. Ma podejście wielce lekceważące, nie przeprowadza wywiadu. Nie polecam.