Najgorszy lekarz z jakim się spotkałąm w swoim życiu. Umawianie wizyt przez smsy z prywatną Asystentką - (lekarz na NFZ) - umówione dwie wizyty, na żadnej nie wykonano zabiegu usunięcia znamion dziecku - skierowanie wydane przez dermatologa w trybie pilnym. Przeciąganie i przesuwanie zabiegu od kilku miesięcy. Po stanowczym kontakcie do Asystentki z pytaniem o kolejny termin - sms od lekarza z informacją, że mam sobie poszukać innego lekarza - odmawia usunięcia znamion. Szpital Świętej Rodziny Łódź. Nie polecam.

WSPANIAŁY LEKARZ O SZYBKIEJ I TRAFNEJ DIAGNOZIE. Jestem stałym pacjentem doktora od 2014 roku kiedy rozpoznał poprzez badanie " ECHO SERCA " wadę mojego serca.Natychmiast skierował mnie w ręce wspaniałego hirurga który wykonał operację serca Wymiany Zastawki Aortalnej.żyję do dzisiaj dzięki tej operacji i jestem pod stałą systematyczną kontrolą Dr Piesiewicza . Mam teraz 85 lat.CHWAŁA JEGO WIEDZY,

Pani doktor jest typowym przykładem lekarza, który przychodnię traktuje jak pracę na straganie, a pacjentów jak zło konieczne. Nieprofesjonalna w swoich komentarzach, roztrzepana, opryskliwa, mało elastyczna w sposobie leczenia i negująca wszelkie sugestie dotyczące sposobu leczenia, rezonans magnetyczny według Pani doktor to niepotrzebne badanie. Nie wspomnę, że podczas wizyty ani razu samodzielnie nie zbadała zakresu ruchu stawów. Szczerze Pani doktor nie polecam, bardzo możliwe, że na płatnych prywatnych wizytach emanuje ciepłem, empatią i profesjonalizmem. Niestety, nie dane mi było tego doświadczyć. Omijać z daleka.

Przyszłam do niego z bolącym kręgosłupem. Od wielu lat mam problemy z biodrami. Odmówił zlecenia jakiejkolwiek rehabilitacji. Powiedział, że nie ma podstaw, bo nie wie co mi dolega, ale... najlepsze jest to, że on mnie w ogóle nie zbadał!! Nie odrywał właściwie wzroku od monitora. I na tym ma polegać wizyta u ortopedy? Nie dostałam również skierowania na prześwietlenie bioder i kręgosłupa. Płacę składki na ubezpiecznie zdrowotne, jak większość naszego społeczeństwa i jest to po porostu obowiązek lekarza, żeby zajął się pacjentem. Trzeba piętnować takie zachowania, żeby w końcu się coś zmieniło, żeby pacjent był szanowany i traktowany po prostu jak człowiek, a nie jak zbędny przedmiot.

Pań doktor nie dość że się spóźnił to jego podejście do leczenia jest tragiczne. Na opisie rentgena jest wyraźnie opisane zwyrodnienie stawów a ten pan nic nie widzi. Bol kostek opuchlizna i problemy z chodzeniem po skręceniu kostek nie są dla niego podstawą do zrobienia dodatkowych badań i dalszego leczenia. Zalecenia tego pana to wkładki ortopedyczne i chodzenie na siłownię. Brak szacunku do pacjenta i brak kultury.

Arogancka i pozbawiona empatii osoba. Podczas 4 wizyt p. Woźniak ani razu nie analizował wyników badań i polegał na opisach badań mówiąc "skoro technik tak opisał, to co mam znowu patrzeć". Dodatkowo odmawia udzielenia pomocy w najprostszych sprawach np. nie chciał mi zdjąć szwów po operacji, ponieważ "szwy trzeba zdjąć za 3-4 dni dopiero, a wtedy ma urlop". Podczas gdy nawet w rejestracji szpitala powiedzieli mi, że szwy by zdjął inny pracownik niż p. Woźniak. Konieczne było jedynie wyrażenie zgody przez niego, a i tak tego nie zrobił.
Przykładów negatywnego zachowania mógłbym wskazać jeszcze kilka. Przy pierwszej wizycie np. podczas diagnozy złamania nadgarstka wcisnął mocno kciuk w miejsce złamania, co wywołało duży ból, a doktor jedynie skwitował "to chyba serio złamanie".

Zdecydowanie odradzam! Unikać jak tylko można.

Polecam gorąco
Podszedł pan z sercem do mojego dziecka (10 miesięcy) zobaczył o co chodzi postawił diagnozę,wyjaśnił wszystkie zrozumiale.

Wizyta trwa 3 minuty, lekarz wykonując zastrzyk do stawu, Trafił w żyłę, ręka napuchła i stało się gorzej niż było. Nie polecam!

Przyszłam z raną ciętą na kciuku, ponieważ nie mogłam nim zginać, powoduje to uczucie "ciągnięcia" i ból. Pan doktor stwierdził że "chyba jednak nie mogę wyprostować", pokazałam mu że z wyprostem nie mam problemu. Wziął moją rękę, ponaciskał w różnych miejscach i nagle jednym ruchem go zgiął, bez ostrzeżenia, na moją ubolewajacą reakcję spytał się bez wyrazu "boli?". Po wszystkim stwierdził, że tak mi się zrosło i tyle. Od niechcenia wypisał skierowanie na rtg, mówiąc że jak zdążę to żebym wróciła po zrobieniu zdjęcia, ale raczej się nie uda (było 20 minut do końca jego pracy, ponieważ czekałam na tę wizytę pełną godzinę przed gabinetem ze względu na opóźnienie). Stwierdził bez żadnych wyników badań, że wypisze mi skierowanie na rehabilitację. Nie wiedziałam czy się śmiać czy płakać. Emocje zweryfikowały się po wyjściu z gabinetu - nie mogłam powstrzymać płaczu. Koniec końców nawet nie dostałam tego skierowania, bo jednak nie widnieje w IKP, a kciuk przez dwa dni musiał dojść do siebie

Zaskoczyło mnie nieprzyjazne podejście do małego pacjenta. Wizyta trwała 3 minuty i polegała na wypisaniu skierowania. Pan doktor nawet nie dotknął syna. Brak wyjaśnienia dalszego leczenia, tylko skierowanie dalej. Synek wystraszył się i rozpłakał. Być może doktor ma doświadczenie i wiedzę jednak w naszym przypadku tego nie pokazał. Nie będziemy dobrze wspominać wizyty.