dr n. med. Marek Rząca

Bardzo dobry, doświadczony specjalista, widać, że zależy mu na dobru pacjentów. Szczegółowo wyjaśnia i przedstawia możliwe rozwiązania. Bardzo przystępny, dobry kontakt. Polecam Pana Doktora.

Lekarz bardzo życzliwy, empatyczny, w sposób fachowy i zrozumiały wyjaśnił mi wszystkie kwestie, opowiedział o możliwościach działania.

Pełny profesjonalizm , empatia . Pacjent czuje ,że jest w dobrych rękach i dokonał właściwego wyboru kierując się do doktora.

Moje doświadczenie - pierwsza wizyta i ostatnia. Wzywa pacjentów do gabinetu wg sobie tylko znanego klucza, na korytarzu tłum, który nie wie o której i po kim zostanie przyjęty, atmosfera strachu by o cokolwiek zapytać. Gdy godzinę po mojej porze podanej podczas rejestracji (wizytę miałam na 18.15) poprosiłam grzecznie o przybliżenie pory wejścia do gabinetu, usłyszałam, że wejdę o... 18.15
Kultura osobista i szacunek do innych - brak słów.
Odradzam.

To była moja pierwsza wizyta u Pana doktora. Lekarz rzeczowy, konkretny, udzielił mi wszelkich wyjaśnień, rozwiał wątpliwości. Lekarz szanujący pacjenta, pełen empatii i sympatii w kontakcie. Bardzo polecam wizytę u tego specjalisty. Ja na pewno do Pana doktora wrócę.

Pan doktor jest wysokiej klasy specjalistą, pełnym empatii do pacjentek. Podczas rozmowy z nim człowiek odzyskuje wiarę w życie i powrót do zdrowia. W sposób rzeczowy odpowiada na wszystkie pytania i omawia sposób leczenia. Z całego serca polecam Pana Doktora wszystkim, którym życie wywróciło się do góry nogami, gdy usłyszeli diagnozę - rak. Będąc u Pana Doktora uwierzyłam, że rak to nie wyrok. Jestem już po operacji oszczędzającej na piersi, która została wykonana w sposób perfekcyjny przez Pana Doktora w Szpitalu na Kamińskiego. Na oddziale onkologicznym są bardzo dobre warunki i panuje rodzinna atmosfera.

Wizyta kompleksowa, od razu przeprowadzono mi zabieg na którym mi zależało. Lekarz uspokoił moje obawy.

Pan doktor bardzo sympatyczny i z poczuciem humoru. Z uwagą wysłuchał mojego problemu , zrobił konieczne badania . Jestem bardzo zadowolona z przebiegu wizyty.

Witam najlepszego i kochanego czlowieka jakim jest Pan Doktor Marek Rzaca,jestem wnuczka mojej 103 letniej i najwazniejszej zarazem babuni Pan doktor wykazal sie ogromna empatia wrazliwoscia wiedza kompetencja odwaga poniewaz zoperowal moja babunie bezpiecznie z dnia na dzien Moja babunia miala raka hormonalnego piersi ktory wyszedl na zewnatrz i grozil peknieciu sepsa etc kochany Pan doktor odrazu przyjal babunie na oddzial gdzie osobiscie zoperowal tym samym ratujac jej zycie a nam przedluzajac kolejne piekne wspolne lata jestem ogromne wdzieczna i z calego seca bede dziekowala cale zycie za ta cudowna decyzje operacja udala sie wspaniale nastepnego dnia babunia wyszla cala i zdrowa ze szpitala jestem przeszczesliwa i nie tylko ja bo cala nasza rodzina Dziekuje Panie doktorze kochany za wszystko za dobroc i serce nigdy nie zapomne tego co uczynil Pan dla nas polecam z calego serca tak wspanialego lekarza niewiarygodne co uczynil dla osoby w tak podeszlym wieku ratujac jej zycie w tak wspanialy sposob ,cudowtworca,wdzieczna wnusia Kasia z irlandii

Mój przypadek został zbagatelizowanU przez tego pana! Piersi karmiącej się nie diagnozuje, to od niego usłyszałam. Po moich naleganiach zrobił mi biopsje cienkoiglowa gdzie wyraźnie zaznaczyłam, ze mama i babcia chorowały na nowotwór złośliwy piersi. Po 3 tygodniach wynik był niejednoznaczny. Kazał się umowic na wizytę a ta była za 3 tygodnie, powiedział, ze to nie problem i mogę spokojnie czekać. Na szczęście nie posłuchałam. Następnego dnia inny onkolog, biopsja gruboigłowa. Po kolejnych 3 tyg wynik. Rak trojnegatywny. Mam 29 lat, córkę 5 lat i synka 2 miesiące. Według lekarza przed pobraniem biopsji powinnam przyjsc za pół roku do kontroli. Guz bardzo złośliwy, szybko rosnący i dający przerzuty. Drogie Panie w ciąży lub w okresie karmienia nie dajcie się zbyć. Dodam do tego, ze wizyta była prywatnie, za biopsje i wyzute zapłaciłam ponad 400 zł. Nie wiem dlaczego podszedł do mnie w taki sposób i ciesze się, ze nie odpuściłam bo za pół roku już by mnie nie bylo