lek. Małgorzata Konik

Całkowicie nieskuteczne leczenie boreliozy u p. Konik w BCW Klinika Leczenia Boreliozy Ursus Warszawa.

W lipcu 2016 r. byłem jednym z pierwszych pacjentów kliniki. Trafiłem do p. Konik, która nie posiadała w tym czasie żadnej praktyki ani doświadczenia w leczeniu boreliozy, była jedynie po przeszkoleniu w BCA-Augsburg.
Nie rozpoznała oczywistych objawów boreliozy i nakazała przerwanie po tygodniu antybiotykoterapii zapisanej przez lekarza rodzinnego, z oburzeniem komentując "jaka to świadomość w tej państwowej służbie zdrowia, dali panu od razu taki silny antybiotyk". Skutkiem decyzji o przerwaniu jest oporność bakterii na leczenie i prawdopodobnie nieuleczalność choroby (to opinia innego lekarza z Warszawy, mającego wieloletnią praktykę leczenia boreliozy). Po wykonaniu badań, leczenie otrzymałem dopiero po siedmiu(!) tygodniach od pierwszej wizyty. Cztery miesiące leczenia ziołami okazało się całkowicie nieskuteczne więc otrzymałem antybiotyk na dwa miesiące. Ten sam, którym leczenie p. Konik przerwała pół roku wcześniej, Azotromycynę w tej samej dawce.
Za błędną diagnozę obarczyła mnie, "przecież mówił pan że tak dobrze się czuje".

W czasie wizyt zachowywała się na zmianę bardzo uprzejmie albo arogancko, miała wybuchy złości, podnosiła głos albo nie była zainteresowana pacjentem.
Na większość pytań odpowiadała że borelioza to słabo zbadana choroba więc ona nie wie. Na szczegółowe pytania odpowiadała podniesionym głosem
"Jest pan inteligentną osobą więc powinien pan zrozumieć, chyba ze mam jeszcze raz powtórzyć?!",
"Znowu pan nie zrozumiał?!",
i tego typu aroganckie odzywki. Do tego pretensje z powodu urojonych problemów np. o to że nie przyniosłem jakiejś karty z rejestracji. Kiedy odpowiedziałem że skoro jestem umówiony na wizytę to sądziłem że cała dokumentacja jest u niej, ale mogę kartę przynieść, wybiegła za mną na korytarz z krzykiem "Znowu mamy z panem problem!".
Na niektórych wizytach doświadczyłem braku zainteresowania, p. Konik przez większość czasu patrzyła w podłogę albo w ścianę, nie angażując się w rozmowę.
Nie zawsze było tak źle, czasem próbowała wykazać się empatią i wsparciem. Kiedy mówiłem że z powodu ścisłej diety związanej z przyjmowaniem antybiotyków chudnę i dobrze byłoby kontrolować wagę odpowiedziała cyt. "to ja też się muszę zważyć", "pewnie czuje pan dużą senność po jedzeniu, ja też znam to uczucie".

Po półtorarocznym leczeniu, które kosztowało ok. 12tys zł i nie przyniosło odczuwalnej poprawy, oświadczyła przy pomocy e-maila(!), bez żadnych nowych badań(!) że nie podejmuje się dalszego leczenia i odwołuje umówioną wizytę. Nie dostałem żadnych zaleceń ani nawet informacji jak długo można przyjmować zapisane wcześniej przez nią leki, zostałem zlekceważony, kontakt się urwał. Musiałem zapłacić innemu lekarzowi za wizytę żeby się czegoś dowiedzieć.

Wyniki badań na obecność bakterii po 1,5 roku leczenia u p. Konik w Klinika Leczenia Boreliozy Ursus Warszawa wykazały nasilenie choroby.

Pani Małgorzata nie odnosi się z szacunkiem do pacjenta, pozwala sobie na prywatne wycieczki i odnosi się jak do dziecka. Pani Małgorzata robi łaskę, że w ogóle pacjentów na NFZ przyjmuje, bo jak twierdzi "nic nie musi". Jestem porażona brakiem profesjonalizmu młodziutkiej pani magister. Poza doświadczeniem, które prawdopodobnie w życiu jeszcze ma szansę zdobyć, dobrego wychowania pewnie już się nie nauczy. Ze względu na powyższe trudno obdarzyć ją zaufaniem. Lepiej trzymać się od pani Małgorzaty Konik z daleka.