lek. Łukasz Dubielecki

Na wizytę(NFZ)czekałem 6 m-cy. Zgłosiłem się z płytami CD- ostrogi piętowe i dyskopatia. Dr odczytał płytę z ostrogami natomiast z dyskopatią polecił zapisać się na kolejną wizytę, gdyż na pacjenta "ma 20 minut”. Druga wizyta ZA PÓŁ ROKU!! Na drugiej wizycie poinformowałem, iż poprzednie zabiegi na bez efektu – dostałem drugie skierowanie na rehabilitację - tu padły słowa o zapaleniu ścięgien (nie było wspominane na I-ej wizycie!). Padło pytanie jak ćwiczę – pokazałem tak jak Pan Doktor pokazał, okazało się, że nie tak pokazał. Na dyskopatię 5 sekund! wydruk strony A4 ćwiczeń i KONIEC-10 MINUT!!; to gdzie te 20 minut na pacjenta? Zabieg fali uderzeniowej- skrytykowany- "przereklamowane, nie pomoże". Kierowałem się ilością pozytywnych opinii, co okazało się wielką pomyłką. Jestem pewien - gdybym był pacjentem komercyjnym nie miałbym limitu 20 minut wizyty i moja opinia byłaby pozytywna i Czyli pacjent na NFZ to II-gi [....]. "Życzę" Panu Doktorowi samych komercyjnych pacjentów.

Ja niestety dobrej opinnii zostwic nie mogę. Przyszłam do doktora na wyzyte prywatną w Piastowie z dosyć dużym bólem kolana, utrudniający już zginanie oraz obrzękiem. Lekarz zbadał kolano i wykonał badanie USG. Zalecił noszenie ortezy przez 3 tygodnie i postawił diagnozę skręcone pewne części kolana. Po 3 tygodniach było coraz gorzej... ból utrudniał nawet przejście po domu. Finalnie trafiłam na ostry dyżur z patologicznym, wieloodłamowym zlamaniem końca dalszego kosci udowej, przyczyną był góz olbrzymiokomórkowy którego doktor nie zauważył.... Wszystko skończyło się potwornym bólem i operacją z przeszczepem kostym. Jesteśmy tylko ludzmi, ale będąc chirurgiem ortopedycznym liczyłam na fachowe podejscie i diagnoze. "Skręcenie pewnych części kolana" brzmi mocno nieprofesjonalnie plus brak zalecenia wykonania dalszych dokładniejszych badań jeżeli nie wiemy z czym mamy styczność.
Dosyć duże przeoczenie doktorze :/

Miła , spokojna atmosfera wizyty, Lekarz rzeczowy, z bardzo życzliwym podejściem do najmłodszych pacjentów Ale to niestety tyle z plusów. Zaraz po wizycie napisałam pochlebną ocenę O Panu doktorze jak i dałam maksymalną liczbę gwiazdek ze względu na powyższe. U mojej córki lekarz stwierdził dysplazje biodra. Zlecił noszenie ortezy wówczas u 4 tygodniowego dziecka. Wyniki usg wykazały wadę Ia i IIa wg skali Graffa. Jako młoda mama oczywiscie zaczęłam zgłębiać temat najpierw w Internecie potem również w literaturze gdzie znalazłam informację że takie wyniki nie kwalifikują się do założenia ortezy w tak młodym wieku. Jest to dysplazja fizjologiczna i do 3 msc należy jedynie obserwować dziecko. Oczywiście na wiedzy książkowej się nie skończyło. Skorzystałam z teleporady u dwóch niezależnych ortopedow przedstawiając wyniki z usg Pana doktora, którzy potwierdzili, iż w tym wieku z takimi wynikami orteza nie powinna być zalecana. Dostaliśmy skierowanie na usg w trybie pilnym u kolejnego ortopedy. 3 niezależnych ortopedow wydało opinie, że dziecko nie kwalifikuje się do noszenia ortezy. Wynikiem konsultacji u doktora Dubieleckiego nasza córka przez 3 tygodnie nosiła ortezę przysparzającą wiele problemów bez wyraźnej potrzeby.

miałam "przyjemność" spotkania z tym lekarzem w NPL. Rozumiem, że ta forma pracy nie jest ulubioną dla lekarza ortopedy, ale chyba nikt go do tego nie zmuszał. Ta forma pomocy zostala stworzona dla ludzi. Nieuprzejmy, obchodzi się z pacjentem lekceważąco na zasadzie - masz recepte i narazie. Przepisał mi leki, ktorych nie mogę przyjmowac. Cóż takie są konsekwencje pobieżnie zebrego wywiadu. Nie polecam. Lepiej poszukać pilnej pomocy gdzieś indziej.

Byłem u tego lekarza na wizycie prywatnej. Pan doktor podał mi adres swojego gabinetu, który okazał się jego prywatnym mieszkaniem. Wszedłszy musiałem uważać na leżące wszędzie zabawki dziecięce, i ogólnie panujący bałagan. W jego "gabinecie" na biurku leżała konsola do gier i niedokończona paczka czipsów. W korytarzu, przemknęła jego żona w piżamie. Nie uznała za stosowne przywitanie się ze mną (mimo wszystko klientem/pacjentem jej męża) - gdyby nie moje "dzień dobry" przeszłaby koło mnie bez słowa.
Podczas badania lekarz stwierdził, że trzeba moją stopę rozcinać, ale nie zrobi tego w swoim "gabinecie" (na co przy panującym w mieszkaniu brudzie bym się nie zgodził), ale w jakiejś przychodni na Bemowie lub Piastowie. Zapewniał też, że nie będę musiał się tam rejestrować, bo załatwi to poza kolejką. Przepisał też antybiotyk, chociaż nie było do tego ŻADNYCH wskazań (jak się potem okazało).
Pomimo, że była to wizyta prywatna, nie otrzymałem żadnego paragonu gdyż jak twierdził zostawił kasę fiskalną w samochodzie. Miałem dostać paragon przy następnej wizycie (która się już nie odbyła).
Najlepsze jednak jest to, że jak wieczorem poszedłem a ostry dyżur na Banacha (gdyż stopa mnie bardzo bolała) okazało się tam, że wcale nie muszę jej rozcinać gdyż powodem mojego bólu nie jest żadne ciało obce (jak zdiagnozował Pan doktor), a bardzo głęboki odcisk.
Bardzo się dziwie pozytywnym opiniom na stronie, gdyż oprócz tego, że był względnie miły (za co zapłaciłem 120zł), nie był ani kompetentny, ani czysty (a miejsce w którym przyjmuje nie ma nic wspólnego z gabinetem lekarskim).

lek. Łukasz Dubielecki

Zapraszam serdecznie do nowego gabinetu po kapitalnym remoncie.

W dniu 14.12.15 zostałem przywieziony karetką z domu do Szpitala Klinicznego w Otwocku z wypadniętym dyskiem i niedowładami kończyn dolnych, paraliżującym bólem i niemożnością chodzenia. Na dyżurze był opisywany lekarz. W izbie przyjęć było około 15-20 osób. Pielęgniarka położyła mnie na łóżku przed pokojem lekarzy i tak leżałem 4 godziny. W tym czasie lekarz przyjął około 30 osób, wiele przyjętych po mnie. Upomniałem się u pielęgniarki trzykrotnie o informacje, który jestem w kolejce słysząc, że moja karta jest następna. Niestety, lekarz odkładał ją na bok, przyjmując zwichnięte kostki. Nie było żadnych przypadków nagłych. Pielęgniarki kilkukrotnie mówiły lekarzowi, że leżę i czekam, a ten mimo tego odkładał przyjęcie. Po 4 godzinach postanowiłem zrezygnować z usługi prosząc pielęgniarkę o kontakt do kierownika oddziału lub zwierzchnika tego lekarza. Poszła ona to skonsultować z tym lekarzem i co usłyszałem: "niech sobie czeka, do 24:00 albo i do 02:00, nazwiska MU nie podawaj, niech sobie czeka". Na moją interwencję, że tak mnie traktuje zakpił ze mnie przy pacjentce pytając "czy Pani jest moją znajomą"? Na moją uwagę, że w międzyczasie zdążył zamówić pizzę ze spritem, odpowiedział mi, że jest głodny! Fakt, że leżący pacjent z ostrym bólem leżał obok, bez nawet kubka wody nie robiło wrażenia na lekarzu.
Co można usłyszeć z ust tego lekarza?
"Ciekawe ile osób musi być w poczekalni by osiągnąć masę krytyczną, bo pacjenci zawracali i nie czekali dłużej?" , na uwagę pielęgniarki, że czeka bardzo dużo ludzi stwierdził " jak poczekają, to Ci którym pomoc nie jest aż tak potrzebna sobie pójdą".
Arogancki, odpychający człowiek, zero empatii i wątpliwy kodeks etyczny. zdecydowanie odradzam i przestrzegam. Złożyłem skargę na tego lekarza.

lek. Łukasz Dubielecki

Obowiązuje mnie tajemnica lekarska więc nie mogę odpowiedzieć w pełni na zarzuty. Zdradzę tylko jedną informację. Ten Pan pomimo tak poważnych (we własnej opinii) dolegliwości. Wstał i wyszedł o własnych siłach z izby przyjęć po tym jak znudziło mu się oczekiwanie.