Nie rezygnuj ze zdrowia

Wybierz konsultacje online, aby rozpocząć lub kontynuować leczenie bez wychodzenia z domu. Jeśli potrzebujesz, możesz również umówić wizytę w gabinecie.

Pokaż specjalistów Jak to działa?

Adres

Centrum Onkologii - Instytut im. Marii Skłodowskiej-Curie w Warszawie
ul. Wilhelma Konrada Roentgena 5, Ursynów, Warszawa Przyjmuje na NFZ

W tym gabinecie nie można umawiać wizyt przez internet

Pacjenci prywatni (bez ubezpieczenia)


Czy brakuje Ci jakichś informacji w profilu tego specjalisty?

Pokaż innych onkologów w pobliżu

Usługi i ceny

Ceny dotyczą wizyt prywatnych.

Pozostałe usługi


ul. Wilhelma Konrada Roentgena 5, Warszawa

Centrum Onkologii - Instytut im. Marii Skłodowskiej-Curie w Warszawie



ul. Wilhelma Konrada Roentgena 5, Warszawa

Centrum Onkologii - Instytut im. Marii Skłodowskiej-Curie w Warszawie

Moje doświadczenie

O mnie

Profesor nadzwyczajny Centrum Onkologii - Instytutu im. Marii Skłodowskiej-Curie w Warszawie.
Doświadczenie:
_ Od 1991 roku specjalista ...

Zobacz pełen opis


Zakres porad

  • Onkologia kliniczna

25 opinii pacjentów

Ogólna ocena

Trzymamy rękę na pulsie 100% zweryfikowanych opinii. Sprawdź jak działamy
M
Profil zweryfikowany
Lokalizacja: Centrum Onkologii - Instytut im. Marii Skłodowskiej-Curie w Warszawie kwalifikacja do leczenia onkologicznego

Byłam na wizycie z tatą. Doktor szczegółowo wyjaśnił drogę działania, dał skierowania, a później dzwonił jeszcze z dodatkowymi informacjami. Wizyta odbyła się punktualnie i w miłej, profesjonalnej atmosferze.

A
Profil zweryfikowany
Lokalizacja: Centrum Onkologii - Instytut im. Marii Skłodowskiej-Curie w Warszawie chemioterapia

Do doktora trafiliśmy jak mojej Mamy onkolog odszedł z Centrum Onkologii. Była już po serii chemioterapii i miała byc kontrolna wizyta (pare razy przekładana). Na pierwszą wizytę okazało się ze już Pan doktor sobie poszedł pomimo ze w rejestracji twierdzili ze Pan doktor się pojawi. Po kilku godzinach siedzenia pod gabinetem zostało nam tylko zarezerwowanie terminu następnej wizyty. Na drugiej wizycie po dłuższym czekaniu wreszcie udało się. Pan Profesor spojrzał na TK (już trochę przestarzałe) i orzekł ze jest wszystko Ok i dał termin za pół roku. Na problemy z niedokrwistością i wizytami w szpitalu na przetaczaniu krwi oraz bólami kręgosłupa, pojawiającym się guzem na łopatce w ogóle się nie zajął. Gdy po miesiącu moja mama trafiła do szpitala na kolejne przetaczanie krwi i zrobiono jej kolejne badania miedzy innymi i TK. Z podejrzeniem przerzutów raka do kości musieliśmy szukać nowego onkologa który by się nami zajął. Okazało się że są to już zaawansowane przerzuty. Niestety nie polecam.

B
Profil zweryfikowany
Lokalizacja: Centrum Onkologii - Instytut im. Marii Skłodowskiej-Curie w Warszawie kwalifikacja do leczenia onkologicznego

Kierując się pozytywnymi opiniami, wybrałam się z chorującą na raka przewodów żółciowych mamą (świeżo po odebraniu diagnozy) na wizytę do doktora Jezierskiego. Doktor przybył po dwugodzinnym spóźnieniu, bez uprzedzenia czy wyjaśnienia, co wydaje mi się być karygodne w przypadku pacjentów onkologicznych.
Sama wizyta należała do wyjątkowo krótkich i wyjątkowo nieprzyjemnych. Po szybkim spojrzeniu na wyniki, szorstko kazał nam szukać leczenia paliatywnego i czekać na szybki koniec.
Nakrzyczał na mamę, dlaczego w ogóle przyszłą do niego (???). Próbowałam dowiedzieć się czegoś więcej, o wynikach, o sposobach leczenia, ale doktor po prostu przestał się odzywać.

To była najokropniejsza wizyta na jakiejkolwiek byłam. Brak ludzkich odruchów i jakiegokolwiek poszanowania dla uczuć umierającej osoby nie powinien cechować żadnego lekarza, a już zwłaszcza onkologa.


K
Profil zweryfikowany
Wizyta umówiona przez ZnanyLekarz.pl
Lokalizacja: BioVirtus Centrum Medyczne profesorskie konsultacje onkologiczne

Wizyta konstruktywna, w miłej atmosferze.
Wskazania Profesora zrozumiałe. Wszystkie kwestie wyjaśnione w sposób zrozumiały dla pacjenta. Możliwość zadawania dodatkowych pytań. Generalnie polecam!


J
Profil zweryfikowany
Lokalizacja: Centrum Onkologii - Instytut im. Marii Skłodowskiej-Curie w Warszawie

Opinie piszę po 3 spotkaniach z lekarzem. Pierwsza wizyta umówiona na godzinę 8:30 odbyła się po ok. 3 godzinach oczekiwaniu. Podczas wizyty lekarz zadał kilka zdawkowych pytań nt. powodu przybycia. Po czym nastąpiła ok. 10-15 minutowa cisza. Po czym bez żadnego komentarza, informacji co będzie dalej, jakie są rokowania itp, czyli tego wszystkiego co najbardziej nurtuje pacjenta z podejrzeniem choroby nowotworowej, po prostu bez jednego słowa wręczył skierowanie na badania. Gdy nieśmiało spytaliśmy co mamy robić, zniecierpliwionym głosem i jednoznacznie nas pożegnał. Druga wizyta odbyła się również po kilku godzinach oczekiwania. Ponieważ tego samego dnia odbyło się badanie krwi pacjent był na czczo. Tego samego dnia miało odbyć się badanie TK, około godziny 14, czyli po ok. 6 godzinach od przybycia do poradni. Po wykonaniu badania krwi pacjent zjadł jedną kanapkę, co wydaje się uzasadnione gdy ma się przed sobą jeszcze kilka godzin oczekiwania. Podczas wizyty, która odbyła się potem, lekarz spytał, czy pacjent jest na czczo. Zgodnie z prawdą powiedzieliśmy, że zjadł jedną kanapkę, na do lekarz dosłownie wybuchnął i opryskliwym tonem stwierdził, że ,,możemy sie obżerać ile chcemy w domu,, (właśnie takich słów użył, nic nie dodaję). Wcześniej nie uprzedził, że do tego badania konieczne jest bycie na czczo - informację taką dostaliśmy dopiero w dniu badania, na skierowaniu, które nam właśnie teraz wręczył. Notabene z aktualnym wynikiem badania TK (tj. z ostatniego tygodnia przez wizytą) przyszliśmy już na pierwszą wizytę. Teraz więc wykonano raz jeszcze badanie, które już wcześnej było wykonane (to tak a propos oszczędności w ochronie zdrowia). Wizyta trzecia odbyła się dwa tygodnie później, po ok. 6 (słownie sześciu) godzinach oczekiwania. Mniejsza o warunki w jakich się czeka w poczekalni. Lekarz przy nas zapoznał się z opisem badania TK, po czy stwierdził, że guz zniknął, pacjent nie ma choroby onkologicznej i nie należy już przychodzić do niego. Pożegnał nas, dając na odchodnym skierowanie do chirurga. Na pytanie o biopsje powiedział, że skoro guza nie ma, to nie jest ona potrzebna. Był mocno zaskoczony i wysoce rozczarowany brakiem naszego entuzjazmu. Trudno się dziwić, skoro z wyników badań (USG, MRI), które zostały wykonane w międzyczasie w innych placówkach, oraz z opinii innych lekarzy (tj. ordynatora oddziału onkologii w W-wie, trzech profesorów – onkologa i dwóch chirurgów z W-wy, specjalisty diagnostyki i radiologa z W-wy) wynika, że guz znajduje się w wątrobie (jest mierzalny, i wiadomo, jaką ma lokalizację) i należy go dokładnie zdiagnozować (biopsja), a potem odpowiednio leczyć (chirurgicznie, jeśli to możliwe, lub przy pomocy chemioterapii).
W tej sytuacji moja opinia o tym lekarzu jest jednoznaczna - wielogodzinne, męczące oczekiwanie, nieprzyjemna atmosfera spotkań, niewiele lub wcale nie informacyjne spotkania, oraz zła diagnoza, poparta brakiem terapii. Nie polecam i bardzo mocno odradzam. Niestety, niektórzy muszą zdać się na kogoś takiego.


M
Profil zweryfikowany
Lokalizacja: medycynazSercem

Pokonać raka - można? No można! i nie jest to jakiś pusty tylko slogan. Trzeba po prostu potraktować to zadaniowo przygotować się na to co będzie. Trzeba dużo poczytać dowiedzieć się jakie są rodzaje leczenia. Pan Profesor to oczywiście skarb i skarbnica wiedzy. Najpierw naczytałem się na temat leczenia hipertermią - jak to wygląda na Świecie i od kłębka trafiłem prosto do Pana Profesora na chemie, ale nie taką zwykłą, bo połączoną z hipertermią - a chemia z hipertermią to daje zupełnie inne, o niebo lepsze rezultaty. Skuteczność chemioterapii zwiększa się wielokrotnie a przy tym właściwie nie odczuwa się jej skutków - nie jest tak, że przy chemii to się leży i ręką, nogą nie rusza. Polecam i dziękuje Panu Profesorowi, że mam to już za sobą. Nie mogłem wymarzyć sobie lepszego scenariusza, a też byłem zagubiony tak jak Ty teraz - pamiętaj nie jesteś sam - Tobie też się uda.


A
Profil zweryfikowany
Lokalizacja: medycynazSercem

Rak jelita - życie się zmienia, wszystko się przewartościowywuje wtedy. Wszystkim Państwu polecam Pana Profesora, dla mnie jest bardzo ważny szacunek w tej chorobie, możliwość porozmawiania na spokojnie, jakie są możliwości co można po kolei zrobić. Pan Profesor to szarmancki, spokojny, bardzo inteligentny człowiek, także emocjonalnie. Zaufałam mu bezgranicznie, teraz po latach opieki chciałam Państwu choć w tych kilku krótkich słowach przedstawić tę wyjątkową postać, która tak mi pomogła. Panu, Panie Profesorze z głębi serca dziękuję, a Państwu, którzy jesteście na początku swojej drogi z nowotworem, na etapie poszukiwań osoby, której powierzycie swoje życie - polecam.


S
Profil zweryfikowany
Lokalizacja: medycynazSercem

Dziękuje Profesorowi bardzo, właściwie nie wiem jakich mogłabym użyć słów, jak podziękować za życie. Już właściwie pogodziłam się, że to koniec dla mnie tego ziemskiego życia, że czeka mnie pewnie coś lepszego. Nie przestałam jednak walczyć. Wtedy właśnie trafiłam do Profesora Krzysztofa - wiem, że to jego wiedza, odpowiednia chemioterapia dobrana do mnie, połączona z hipertermią uratowały mnie. Hipertermia bardzo mnie wspomagała, bardzo dodawała sił, czułam jak mój organizm zaczyna się bronić staje się coraz silniejszy, jak czuję się z tygodnia na tydzień lepiej. Dziś jest wspaniale, dziękuję ludziom, których los postawił na mojej drodze życia, jest tyle dobra w ludziach - kocham życie.


B
Profil zweryfikowany
Lokalizacja: Centrum Onkologii - Instytut im. Marii Skłodowskiej-Curie w Warszawie konsultacja onkologiczna

Nie polecam.Wizyta trwała dwie minuty , pan profesor nic nie powiedział czego bym nie wiedziała i nic nie polecił na co bardzo liczyłam ,taki znany profesor,specjalista onkolog,szłyśmy do niego pełne nadziei a tu wielkie rozczarowanie.Na prośbę by coś doradził wprost wyprosił mnie i moją schorowaną mamę z gabinetu.


A
Profil zweryfikowany
Lokalizacja: medycynazSercem ♥ Terapia hipertermii onkologicznej

Moja droga przez chorobę nie była prosta. Zachorowałam w 2008r na raka piersi. Mastektomia, chemioterapia 20 zabiegów radioterapii, później hormonoterapia, no i miało być dobrze.Tak przynajmniej mnie zapewniano. Czułam się dobrze, tylko mając słaby układ odpornościowy wciąż chorowałam na anginy, katar, kaszel.\, zapalenie oskrzeli. Nikt nie mówił o leczeniu holistycznym. Przyszedł rok 2014 i diagnoza - rak w kościach. Malutki, rozsiany ale jest. Znów chemioterapia, radioterapia, chemioterapia. Łudziłam się, że to pomoże ale tak nie było. W kwietniu 2016r w TK wyszły powiększone przerzuty w biodrach i zaczęłam szukać nowych metod leczenia raka. Już wiedziałam jak ważna jest siła mojego organizmu i tak Intuicyjnie ( ja wiem że to działanie Najwyższego) trafiłam w internecie na temat "biała onkologia". Dziwnym trafem za dwa dni zwolniło się akurat miejsce na konsultację. Patrzyłam w szczere, pogodne oczy profesora, słuchałam Jego słów i rozumiałam co do mnie mówi. Nic nie było przypadkiem, ja tam miałam się znaleźć. Zaczęły się hipertermie - co tydzień. W sumie 12 wyjazdów 360 km w jedną stronę. Było warto- przestałam chorować, poprawiło się moje chodzenie (po usunięciu zajętego kręgu miałam niedowład całkowity jednej nogi i częściowy drugiej), no i najważniejsze to zostało tylko około 20% bólu kręgosłupa. To wzmogło u mnie apetyt na życie. To nie wszystko, bo pod koniec lipca zakończyłam hipertermie, a 5.08.2016 wykonano mi kontrolny TK. Łzy nie tylko moje ale i męża, mamy, no i radość rodziny i przyjaciół. Hipertermia zatrzymała przemarsz wrogiego wojska. Dokonała tego, czego nie udało się chemii i naświetlaniom. Decyzją mojego onkologa odstawiono mi wreszcie chemię i przeszłam na hormony. Wykupiłam następnych 12 zabiegów ale już w odstępach 3 tygodniowych. Do końca kwietnia będą wyjazdy do Gdańska.W TK z grudnia wynik porównywalny do sierpnia. Ja wiem, że u mnie podziałała tylko hipertermia, bez działania podstawowego leczenia, ponieważ wykonałam badanie moich genów wysyłając fragmenty moich kości do Budapesztu i się okazało, że tamte chemie były nie dla mojego genotypu. Dziękuję Bogu za profesora, za Jego wiedzę, determinację w niesieniu pomocy (hipertermia jest negowana przez to środowisko), za życzliwość i ciepły dobroduszny uśmiech, za to że łatwiej mi się żyje z lokatorem w kościach. Pisząc o profesorze nie można pominąć miłej atmosfery w ośrodku dzięki cudownej Pani Kasi i sympatycznemu Panu Damianowi. Teraz to ja mówię innym chorym o sile tej metody leczenia, o efektach.


Wystąpił błąd, spróbuj jeszcze raz

Najczęściej zadawane pytania

Powiązane wyszukiwania