Janusz Biernat

Wspaniały Człowiek!
Z ogromną wiedzą, lekarz z powołania. O kilku lat leczę u Pana Doktora dwóch moich psiaczków. Inny lekarz niestety nie rozpoznał choroby i w ostatniej chwili udałam się jeszcze na konsultacje do Pana Doktora - wystarczyły antybiotyki a nie zabieg jak sugerował inny lekarz. Dziękuję Panie Doktorze.
To człowiek, który kocha zwierzęta, ma dużą cierpliwość nie tylko do pacjentów, ale tez do właścicieli. Dziś usłyszałam najgorszą diagnozę - nowotwór u mojego psiaczka :-( Ale wiem, że Pan Doktor zrobi wszystko co będzie w jego mocy...

Nasza sunia od około 2 tygodni zaczęła nam zanikać, łapy nie miały siły nosić pieska, łebek zwiotczały zwisał na karku i patrzała błędnym wzrokiem, to było przerażające. Weterynarz próbował jej pomóc ale we krwi nic nie wyszło więc szukał i w wielkim skrócie ...
Zawierzyliśmy lekarzowi, którego poznaliśmy przed chwilą. To był genialny z naszej strony wybór. Otóż, przybyliśmy ze skierowaniem od naszego weterynarza na RTG serca i brzucha naszej Lulki, na którym niewiele nie wykryto. Pan doktor zrobił z własnej inicjatywy USG i niestety tragedia- nowotwór duże bydle. Dr Biernat podjął się operacji usunięcia nowotworu dając 50% szans na przeżycie, natomiast nasz weterynarz sugerował aby tego nie robić , bo pies zejdzie na stole operacyjnym, ponadto nie wiadomo jeszcze jaki będzie wynik badań histopatologicznych. Czekamy z niepokojem. Nasz lekarz twierdził, że nie poddałby swojego zwierzaka operacji, i pozwoliłby mu odejść podczas 2-3 tygodni, które jeszcze pozostały. My jednak postanowiliśmy spróbować wiedząc, że śmierć przyjdzie zaraz albo za 2-3 tygodnie zoperować nowotwór. Badania przedoperacyjne krwi potwierdziły spustoszenie, które wywołało podłe raczysko, . Nowotwór wraz ze śledzioną został wycięty, odblokowując ucisk naczyń krwionośnych, dr Biernat zaopiekował się medycznie naszą sunią jakby to było jego zwierzę. Operacja zakończyła się o 21.00, a razem z nami prawie do północy przebywał w Klinice aby sunia dostała więcej życiodajnej krwi. Takie podejście wg nas jest zupełnie niecodzienne, zarwanie nocy przez lekarza – rzadkość. To nie jest zwykły lekarz weterynarii to wirtuoz w sztuce lekarskiej, człowiek z pasją, intuicją, myślę, rzadko spotykaną wśród lekarzy. Cudotwórca- Bóg, który dał życie naszemu zwierzakowi powinien być zawsze na uwadze tych, którym leży „na sercu” zdrowie, a przede wszystkim życie cierpiącego zwierzaka.
Serdecznie pozdrawiamy
uratowana od śmierci -Lula oraz Kamila, Izabela i Krzysztof Kicińscy

Miły znający się na swojej robocie fachowiec -serdecznie polecam ja i mój pies

Zawsze miły, zrównoważony, z przyjaznym podejściem do zwierzaka i jego opiekuna. Pełny profesjonalizm. Polecam. Mój pies macha ogonem na widok Doktora:)

Dobry diagnosta.Cierpliwie uczył mnie, jak robić zastrzyki kotu. Zawsze serdeczny, ciepły. Zarówno zwierzę, jak i właściciel może sie przy nim poczuć bezpiecznie.