lek. Grzegorz Wasążnik

Placówka odwołała wizytę bezpośrednio przed umówionym terminem z powodu zapisania dwóch pacjentów na tę samą godzinę. Lekarz odmówił przyjęcia chorego dziecka.

O ile co do przebiegu wizyty i sposobu leczenia nie mam zastrzeżeń, to sposób traktowania pacjentów pan doktor prezentuje nieakceptowalny. Wizyta rozpoczęła się z 5cio minutowym opóźnieniem (z mojej winy), jednak warto dodać, że po około 10cio minutowym oczekiwaniu na uiszczenie płatności w recepcji. Zaczęło się od reprymendy za spóźnienie i od pytania czy zdaje sobie sprawę z tego, że wizyta będzie skrócona o czas spóźnienia (argumenty o oczekiwaniu w recepcji nic nie dały). Po wizycie córka (4 latka) prosiła o naklejkę (dzielny pacjent), co spotkało się z odpowiedzią, że za spóźnienie takowa się nie należy. Dopiero argument o tym, że odpowiedzialność za brak punktualności ponosi rodzić, nie dziecko, zaś naklejka jest dla dziecka - przekonał pana doktora do wręczenia dziecku naklejki. Wizyta trwała około 10 minut, a kosztowała 250 złotych. Za taką cenę wymagam nie tylko wiedzy i profesjonalizmy, ale również empatii i życzliwego traktowania. Ja do pana doktora na pewno nie wrócę.

Lekarz odmówił przyjęcia 4 miesięcznego dziecka, ponieważ spóźnilismy się 10 min na wizytę. Dziecko było w takim stanie, że następnego dnia zostało przyjęte z ostrą infekcją na oddział szpitalny. Rozumiem, że spóźnienia nie są mile widziane, ale w przypadku pediatry oczekiwałabym więcej zrozumienia i empatii. Dodam, że wizyta była na godz 8,więc szczyt korków w Warszawie, a jechaliśmy z podwarszawskiej miejscowości. I wizytę rezerwowałam dwie godziny wcześniej, bo nagle stan dziecka się pogorszył, więc nie miałam możliwości sobie tak zorganizować czasu, żeby na pewno się nie spóźnić.
Na recepcji powiedziano nam, że zwolniło sie miejsce na 2 godz później i lekarz zgodził się nas przyjąć. Czekaliśmy więc z chorym dzieckiem na rękach 2 godziny pod gabinetem. Mimo, że między pacjentami lekarz miał przerwy, nie zgodził się nas przyjąć wcześniej. Finalnie zostaliśmy przyjęci. Wizyta odbyła się w pośpiechu z pominięciem np. zważenia niemowlęcia. Lekarz przepisał lek, który jak się okazało w ulotce ma informację, że jest dla dzieci pow. 2 roku życia.
Nie polecam. Na pewno nie jest to lekarz, do którego bym się ponownie wybrała z dzieckiem.

Bez empatii. Na początku narzekał, że spóźniliśmy się 2 minuty, ale potem umówił się na 20 minut w 5 minut, żeby jeszcze był czas. Na domiar złego przepisał czopki dla dorosłych, a nie dla dzieci.

Wizyta trwała15 minut, już na wstępie lekarz pokazał swoje oburzenie naszym 5 minutowym spóźnieniem i powiedział, że wizyta będzie przez to krótsza. Badanie przeprowadził szybko i nie dokładnie, przez co źle postawił diagnozę. Ostanie pytanie to zadawałam właściwie wychodząc z gabinetu, lekarzowi strasznie się spieszyło i co chwilę dawał nam to do zrozumienia. Poszłam do niego skuszona tymi pozytywnymi komentarzami, jednak bardzo się zawiodłam. Nie polecam tego lekarza.

Duże rozczarowanie. Wybrałam doktora po niezwykle pozytywny lch opiniach aby mieć "tego jedynego".Doktor miły, ale średnio zainteresowany wątpliwościami młodych rodziców. Na propozycje rozszerzania diety zaproponował "kaszkę" -"żeby tak się nie budził"a w ciągu dnia"warzywko". To całe wytłumaczenie rozszerzania diety. Na kilka innych kwestii wymijające odpowiedzi.

Do Pana Wasążnika chodziłam z córeczką od urodzenia - zawsze do dzieci zdrowych, więc była jego stałą pacjentką. Ostatnio spóźniłyśmy się na wizytę ok. 10 min. (nie udało nam się dojechać). W rejestracji nie było nikogo, lekarza również nie było w gabinecie, bo wyszedł. Kiedy wrócił po kolejnych 10 minutach, bezceremonialnie oświadczył, że dziecka już nie przyjmie, bo się spóźniłyśmy. Nie przekonały go również argumenty, że przecież zostało mi moje 10 minut wizyty, za którą nota bene zapłaciłam, więc tyle czasu może mi poświęcić, przynajmniej wypisać recepty na maści, które są nam niezbędne. Odmówiono nam również tego. Nie mogę ocenić kompetencji lekarza, gdyż nigdy nie miał szansy się wykazać (moje dziecko rzadko choruje, a jeśli, to jest to tylko katarek, więc do lekarza nie chodzimy), na pewno zdecydowanie brak mu kultury osobistej, ma prostackie maniery i jest nastawiony na szybkie odpękanie tego co zrobić musi. W tym momencie nie była ważna roczna pacjentka, która przez pół miasta do niego jechała, tylko to, że być może przez nas Pan Lekarz zostanie dłużej 5 minut w pracy. Więcej do tego lekarza chodzić nie będziemy.

Dr Wosaznik niestety bardzo mnie rozczarowal. bylam u niego z 5 miesiecznym niemowleciem , po raz drugi. Zaznacze ze dziecko mialo troche powaznych problemow zdrowotnych przy urodzeniu. Spoznilam sie na wizyte 6 min, ale doktor od razu zaznaczyl ze zostalo mu juz tylko 14 min ( z 20 przypadajacych). Zbadal dziecko w ciagu minuty i zakwalifikowal na szczepienia. Nie sprawdzil rozwoju motorycznego, nie sprawdzil nic zupelnie poza osluchaniem i "opukaniem". Nie mial tez czasu na rozmowe ze mna na temat rozszerzania diety i innych tematow ktore kazda matka w tym wieku ma.
Po szczepieniach wrocilam do doktora z pytaniem dlaczego nie obejrzal dokladnie mojego dziecka, ten stwierdzil ze czas mu sie skonczyl ( chociaz z gabinetu wyszlam 4 minuty przed koncem naszego czasu). Uwazam to za kompletny brak profesjonalizmu, doktor ma na uwadze jedynie procedury i "odhaczenie " wizyty a zupelnie zapomnial jaka jest jego rola.
Odradzam wszystkim mamom ktore poza rutynowym szczepieniem chca jeszcze dowiedziec sie czegos wiecej.

Pan Grzegorz jest miłym i sympatycznym lekarzem, ale mimo wielu oznak początków AZS niczego nie zauważył, tzn. nic dle niego nie wskazywało na atopowe zapalenie skóry: czerwone policzki z krostkami, które nie znikały, pęknięta skóra za uszami, wolniejsze przybieranie na wadze, nie spanie w nocy. Zawsze było jakieś wytłumaczenie - najczęściej rosnące ząbki. W końcu, jak nasze dziecko miało już silne objawy skórne, przepisał maść, którą mieliśmy stosować przez kilka dni i nawet nie skierował nas do dermatologa, czy alergologa. Maść niczego nie poprawiła, a dermatolog przepisał nam inne maści i dodatkowe leki. Dopiero po nich była poprawa. Myślę, że gdyby diagnoza była trafna na początku, to, po pierwsze, szybciej wprowadzilibyśmy dietę eliminacyjną, zmienilibyśmy proszki itp.; nasze dziecko nie miałoby swędzących, łuszczących się plam na skórze, a po drugie nasze podejście do tej choroby byłoby inne. Teraz jesteśmy przerażeni tym, co dzieje się ze skórą naszej pociechy.

Może i jest sympatyczny ale nieudolnie poprowadził leczenie mojej 3,5 letniej córki. Przepisał jej antybiotyk jak się później okazało zupełnie niepotrzebnie. Antybiotyk wybrał zresztą najgorszy z możliwych. Przeraża mnie to jak często lekarze bezmyślnie przepisują dzieciom antybiotyki!!!