Ewa Stefanowicz-Kujawa

Lekarka spóźniła się na wizytę (byłam pierwsza tego dnia) i nie przeprosiła za to. Wygłaszała chaotyczne, nie związane z tematem wizyty uwagi. Powiedziała na przykład: ‚ma pani bielactwo’ wskazując na moje siwe odrosty. Zajmowała się czterema rzeczami naraz. Nie sprawdziła, czy tarczyca jest powiększona. Odmówiła wystawienia skierowania na badanie usg, mimo że od 2014 roku mam stwierdzone guzki na tarczycy i powinnam robić kontrolne usg co roku, a ostatnie było robione w 2021 roku. Uznała, że to, cytuję, "nie należy do jej obowiązków"oraz że jeśli to zrobi to ona "będzie za to płacić". Nie zwracała się do mnie per ‚pani’ (mam 43 lata), mówiła w trzeciej osobie liczby pojedynczej (‚zrobi badania’, ‚je żelazo?’). Nie zadbała o poufność wizyty. Zostawiła otwarte drzwi do pokoju zabiegowego, w którym pielęgniarka przyjmowała pacjentów na pobranie krwi. Zdecydowanie odradzam wizyty u tej lekarki. Nie otrzymałam fachowej pomocy, a wręcz odmówiono mi jej z niezrozumiałych przyczyn.

Chodziłam do Pani Stefanowicz-Kujawy przez rok. Przy każdej wizycie miała inną koncepcję leczenia
- najpierw za wysokie TSH, trzeba brać leki
- na kolejnej wizycie i na podstawie starego wyniku stwierdziła, że TSH mam przecież super, leki niepotrzebne
- jak zapytałam, czy na pewno trzeba te leki brać, to była oburzona że jakim prawem podważam jej opinię
- na każdej kolejnej pytała czy kazała mi brać leki czemu mi odstawiła
Ja mam to wiedzieć?

Nie polecam lekarza!
Na wizytę przyszłam w 8 tygodniu ciąży, była uważna, ale nie chciałam robić USG, powiedziała, że ​​to zupełnie niepotrzebne! co robić USG jest szkodliwe!
ogólnie po 12 tygodniach zaczęłam krwawić i dowiedziałam się, że ciąża zatrzymała się w 8 tygodniu.

Cóż za widzę że nie tylko ja zostałam odprawiona z kwitkiem od Pani doktor.
Poszłam z konkretnymi objawami, cukrzycą typu pierwszego, ponieważ planując ciążę chciałam być pod opieką specjalisty ginekologa endokrynologa, przede wszystkim dowiedzieć się jakie badania powinnam zrobić. Kiedy weszłam do gabinetu, Doktor Stefanowicz - Kujawa nawet mnie nie chciała wysłuchać czy zbadać, ponieważ nie przyniosłam aktualnych wyników badań, które podobno powinien był zlecić lekarz rodzinny. Nie interesowało ją nic, a najmniej pacjent. Powiedziała, że mam iść do lekarza rodzinnego. Dwa tygodnie później dowiedziałam się że jestem w ciąży, a mam podwyższone TSH i inne anomalie hormonalne. Mam nadzieję że Pani doktor zastanowi się zanim następnego pacjenta odeśle z niczym.

Nie polecam. Wizyta odbyła się już dość dawno ale nadal wspominam ją negatywnie, wizyta była na Kowalskiej.
Czekałam na wizytę do endokrynologa bardzo długo około 2 lat. Po czym u doktor dowiedziałam się ze w sumie to mam nie przychodzić tylko leczyć się u lekarza rodzinnego. Młoda osoba z niedoczynnością tarczycy, która w przyszłości będzie planować ciążę ma nie zostawać pod opieką lekarza endokrynologa. Zostałam odprawiona z kwitem do lekarza rodzinnego i zgłoszeniem się jeśli ewentualnie coś się pogorszy. Wizyta trwała krótko, doktor ledwo spojrzała na wyniki. Nigdy więcej. Kazdemu zainteresowanemu odradzam.

W związku z sytuacją finansową postanowiłam zmienić lekarza z prywatnego na NFZ. Tak więc trafiłam do tej pani doktor i była to jedna z najgorszych moich wizyt u lekarza w życiu. Wizyta została przesunięta o tydzień, gdyż " Pani doktor chciała wyjść szybciej " (powiadomienie 3 h przed wizytą). W trakcie wizyty Pani doktor kpiła z kompetencji swoich kolegów po fachu, mówiąc że przepisywali mi "świństwo ". Mimo odpowiedniego sprzętu nie dokonała badania USG, nie zaproponowała nowych rozwiązań, tylko stwierdziła że "muszę schudnąć" ( stwierdzenie juz na dzień dobry). Wizytą na Kowalskiej.

Trafiłam do pani mając lat 16 z problemem nieregularnej miesiączki i ciągłych plamień oraz nadmiernego owłosienia. Lekarka nie zleciła pełnych badań, wykonała jedynie USG. Uznała, że moje problemy "to taka moja natura", wdrożyła tymczasowe leczenie luteiną i spironolem, które nie przyniosło efektu. Kolejna lekarka zdiagnozowała niedoczynność tarczycy i problemy z jajnikami, uregulowała miesiączkę i hormony. Nie polecam, szczególnie dla młodych dziewcząt.

Najgorsza wizyta u lekarza jakiej kiedykolwiek doświadczyłam. Przyszłam do doktor z relatywnie dobrymi wynikami: tarczyca w normie, żelazo i B12 trochę niżej niż ostatnio, ale dalej w dolnej granicy normy. Kiedy zapytana o dietę odpowiedziałam, że od lat jestem weganką, Pani doktor obrała taktykę straszenia, że przez taką "modę" zniszczę sobie zdrowie. Tylko tu wspomnę, że problemy z wchłanianiem żelaza miałam na długo przed zrezygnowaniem z jedzenia mięsa. Na odpowiedź, że weganizm to dla mnie nie moda a świadoma decyzja oparta na moich wartościach, dostałam odpowiedź, że jakie wartości skoro jedzenie warzyw też jest nieetyczne, bo one przecież czują.... Później między innymi usłyszałam, że jak zostanę przy swoim, to mogę nabawić się różnych schorzeń, które to doktor nie zawahała się wspomnieć.

Niestety, nie mogę polecić Pani Doktor. Od samego początku były problemy z moją wizytą, już na rejestracji okazało się, że mam wpisana wizytę prywatną. Kiedy weszłam do gabinetu, Pani Doktor upierała się, że moja wizyta nie jest refundowana i sama się na taką zapisałam. Następnie zakomunikowała mi, że jeśli będzie miała problemy z tego powodu, to będę musiała pokryć koszty wizyty. Byłam w szoku, że zamiast przeprosić i wyjaśnić sytuację, powiedziała mi prosto w oczy takie słowa. Zaproponowałam, że w takim razie wyjdę i wizyta się nie odbędzie, ale Pani Doktor stwierdziła, że to nie jest rozwiązanie. Zaczęła wypytywać kiedy dokładnie dzwoniłam do przychodni, aby ustać po czyjej stronie leży wina. Ostatecznie uznała, że błąd jest po stronie Pani Recepcjonistki. Nie miałabym o to pretensji, bo każdy może się pomylić, jednak sposób w jaki mnie potraktowała jest niedopuszczalny. Kiedy w końcu przeszła do konsultacji (swoją drogą przy otwartych drzwiach, gdzie każdy mógł usłyszeć całą rozmowę), szybko stwierdziła, że wszystko jest w porządku i był koniec wizyty. Nie twierdzę, że się myliła, nie mogę też zarzucić braku kompetencji, jednak uważam, że sama wiedza to nie wszystko. Szacunek do pacjenta i sposób komunikacji są równie ważne, zwłaszcza jeśli mowa o ginekologu, który tym bardziej powinien być delikatny i wyrozumiały. Dodam jeszcze, że byłam łącznie na trzech wizytach (wcześniejsze prywatnie), i zamiast zlecić mi od razu cały pakiet badań, wszystko było robione "na raty", przez co dłużej czekałam na diagnozę. Po za tym, Pani doktor wręcz upierała się, abym wykonała badanie w Invikcie, które jak wiadomo nie jest zbyt tanie. Tłumaczyła to najlepszą jakością tego rodzaju badania na terenie Trójmiasta. Mogłam te samo badanie zrobić taniej, w miejscu dla mnie wygodniejszym, jednak bałam się zaryzykować, że jeśli przyjdę z wynikiem z innej placówki i Pani Doktor zleci mi je ponowne. Z całą pewnością więcej nie wrócę do tego lekarza.

Dla brak zrozumienia przez lekarza. Leczyłam się u doktor z dobry rok. Może ciut więcej. Zawsze spóźniona, odbieranie telefonów podczas wizyty, sugerowanie żebym zrezygnowała z jednego leku, bo ona " nie będzie moim lekarzem do końca życia" , sugerowanie że zamiast terapii u psychoterapeuty powinnam zainwestować w dietetyka. Pewnego razu przyszłam do przychodni z moją mamą. Tak dla towarzystwa. Pani doktor poprosiła moją mamę do gabinetu i zaczęła jej dawać zalecenia dotyczące mnie jakbym była ograniczona. Nie polecam.