Dorota Maria Barańska-Kaczmarek

Pani doktor Barańska-Kaczmarek nie chciała zbadać mojego dziecka argumentując to, iż mój syn przebywa na 10 dniowej kwarantannie ( widniał w bazie). Nie pomogły moje tłumaczenia, że syn na takowej kwarantannie nie przebywa ponieważ z mężem wykonaliśmy testy po powrocie do kraju i na mocy przepisów dziecko do 12 roku życia jest zwolnione z kwarantanny w momencie gdy jeden z rodziców wykona test i będzie on negatywny. Tak jak było w naszym przypadku. Tłumaczyłam Pani doktor, że jest to zwykły błąd, zaniedbanie systemowe i nalegam na wizytę ponieważ zależało mi na tym aby dziecko zostało osłuchane czy nie ma żadnych zmian na drogach oddechowych.
Pani doktor była bardzo opryskliwa od początku naszej rozmowy telefonicznej. Doszło do tego, że zaczęła na mnie krzyczeć odmawiając przyjęcia dziecka.
Przedstawiłam sytuacje raz jeszcze iż po pierwsze nie ma możliwości odmowy zbadania dziecka które nie ukończyło 6 roku życia. Po drugie po raz kolejny tłumaczyłam sytuację z kwarantanną.
W końcu z wielką niechęcią Pani doktor opryskliwie stwierdziła, że przyjmie moje dziecko.

Wizyta przebiegała bardzo nieprofesjonalnie. Pani Barańska-Kaczmarek była bardziej skupiona na tym by nic jej się nie stało niż na diagnozie i badaniu dziecka.
Osłuchiwała syna w sposób nieprofesjonalny i uważam, nie pozwalający dobre zdiagnozowanie choroby. Nie podeszła do dziecka- trzymała się w odległości swoich wyciągniętych ramion. Tak też osłuchiwała syna. Badanie gardła przebiegało dokładnie w taki sam sposób. Nie sądzę by pani doktor była w stanie stwierdzić zmian chorobowych gardła z odległości 1,5 m.
Na koniec usłyszałam, że mam podawać to co podaję synowi do tej pory. Zaznaczam, iż Pani doktor nie zapytała wcześniej czy i co podaję synowi.
Na moje pytanie, jak z czystością dróg oddechowych odpowiedź była cyt. „ do końca czysto nie jest”.
A w gardle jest infekcja migdałków. Została przepisana fiorda, neosine i syrop na kaszel.

Na drugi dzień skonsultowałam to z innym lekarzem. Diagnoza była taka, iż dziecko nie ma żadnej infekcji gardła ani migdałków, a osłuchowo też nic nie budziło większego niepokoju.
Nie polecam

Jesteś tym lekarzem? Odpowiedz na tę opinię! Zarejestruj się teraz

Nie rozumiem dlaczego lekarz przedłuża dziecku recepty na hydrolizat od kilkunastu miesięcy nie robiąc w międzyczasie badań, czy faktycznie dziecko ma uczulenia na BMK. Badania powinny być powtórzone i należy sprawdzić czy tak faktycznie jest. Dziecko pozbawione jest od wielu miesięcy nabiału, mięsa wołowego bogatego w żelazo, mięsa cielęcego. Dziecko miało stwierdzony niedobór żelaza. Pytanie dlaczego? Lekarz wypisujący recepty powinien zastanowić się nad tym, czy dziecko powinni dostać hydrolizat.

Jesteś tym lekarzem? Odpowiedz na tę opinię! Zarejestruj się teraz