Depresja – choroba czy nastrój?

Ekspert Bartłomiej Żukowski • 13 września 2015 • Komentarze:

 

Współcześnie depresja należy do najczęstszych i jednocześnie najbardziej bagatelizowanych zaburzeń nastroju. Dopóki nie osiągnie stadium krytycznego, bywa odczytywana jako objaw lenistwa, egoizmu czy nieprzyjemnego charakteru – tymczasem jest ona przypadłością o tyle przebiegłą, o ile potrafi towarzyszyć swoim ofiarom niemal całe życie, dlatego też porównanie z pasożytem jest całkiem na miejscu. Depresja żeruje na życiowej energii swojego żywiciela, pozbawiając go stopniowo powodów do uśmiechu i odbierając mu nadzieję. Co gorsza, osoba borykająca się z zaburzeniami depresyjnymi od wczesnych lat swojego życia, sama może ją odbierać jako integralną część swojej osobowości.

Problem z depresją dotyczy nie tylko niedogodności, które towarzyszą jej „żywicielowi” w codziennych zmaganiach, ale przede wszystkim ryzyka samobójstwa – jak wynika z analiz, blisko połowa osób, które popełniły samobójstwo, cierpiała z powodu zaburzeń depresyjnych.

Przyczyny depresji

Zaburzenia depresyjne są tak trudne w leczeniu, ze względu na dość szeroką i skomplikowaną etiologię. Depresja reaktywna będąca wynikiem trudnych przeżyć (np. śmiercią bliskiej osoby, przebytą chorobą, utratą pracy) wydaje się jeśli nie najprostszym do zdiagnozowania przypadkiem, to na pewno najbardziej zrozumiałym społecznie ze względu na swój przyczynowo-skutkowy charakter.

Klasyczna postać depresji, tzw. depresja duża lub jej lżejsza odmiana – nie potrzebują zwykle konkretnych powodów, aby się rozwinąć, dlatego też często spotykają się z brakiem zrozumienia. Choć uznaje się istotność czynników biologicznych w związku z zaburzeniami nastroju (w przypadku depresji chodziłoby o obniżony poziom neuroprzekaźników serotoniny, tzw. „hormonu szczęścia”), to jednak czynniki psychologiczne odgrywają w tym wypadku równie ważną, jeśli nawet nie ważniejszą rolę.

W grę wchodzą tu zarówno urazy psychiczne doznane w dzieciństwie oraz okresie dojrzewania, jak i problemy adaptacyjne, podatność na stres, wyuczone szkodliwe schematy nawiązywania relacji społecznych. Z tych właśnie przyczyn, depresja może rozwijać się latami, i bywa, że zostaje zauważona dopiero, kiedy osoba nią dotknięta, postanawia targnąć się na swoje życie.

Ryzyko samobójstwa

Próba samobójcza jest zwykle wynikiem rozwijającej się przez dłuższy czas choroby, jej momentem kryzysowym. Jeśli mieć na uwadze etymologię terminu „kryzys”, dostrzeżemy w nim element niosący nadzieję.

Otóż „kryzys” pochodzi ze starożytnej terminologii medycznej i oznacza moment przesilenia choroby, kiedy stan pacjenta może ulec znacznemu pogorszeniu lub nagłej poprawie – aż do wyzdrowienia włącznie. Zadaniem psychoterapeuty jest więc przekucie chęci samobójstwa w chęć podjęcia walki z depresją. Nie jest to zadanie łatwe, ale stawką jest przecież życie pacjenta.

Droga pomocy

Jak można pomóc osobie, która jest właśnie w „wirze samobójczych myśli”? Odpowiedź jest bardzo prosta, choć w praktyce trudna i bolesna – należy skłonić taką osobę do rozmowy i tym samym zachęcić ją do konfrontacji ze swoimi lękami, poczuciem winy, rozczarowaniem. Należy być w trakcie takiej rozmowy bardzo delikatnym, aby nie wzmagać dodatkowo poczucia winy pacjenta, a jedynie pokazać mu, że to, o czym kiedyś marzył, jak postrzegał swoją przyszłość oraz cele, jakie sobie stawiał są nadal możliwe do osiągnięcia, a jedyne co go powstrzymuje przed sięgnięciem do gwiazd, jest depresja.

W pewnym sensie wszystko jest kwestią nadziei. Nadziei na poprawę kondycji brakuje depresyjnym najbardziej. Zdobycie wiary, że chorobę można pokonać jest zaledwie pierwszym, małym krokiem do zdrowia, ale krokiem, bez którego nie można się obejść. Rzecz jasna wsparcie bliskich – rodziny i przyjaciół jest w tym wypadku niezwykle istotne. W miarę możliwości powinni oni zostać włączeni w proces terapeutyczny, aby nauczyć się otwarcie rozmawiać o swoich problemach, nauczyć się większej wyrozumiałości i cierpliwości dla swoich bliskich.

The post Depresja – choroba czy nastrój? appeared first on Blog dla pacjentów.

Komentarze: (0)

Ekspert