prof. dr hab. n. med. Artur Jakimiuk

Chciałabym tą opinią podziękować panu profesorowi za okazane serce. Gdy trafiłam do szpitala MSWiA w stanie zagrożenia życia po krwotoku położniczym prof.bardzo szybko przyjechał do kliniki, aby mnie operować. Wiem,że dzięki temu człowiekowi i jego załodze oraz chirurgom naczyniowym żyję i nigdy nie zapomnę tych ludzi. Ponadto chciałbym serdecznie pozdrowić p.Magdę-położną z ginekologii. To po prostu cudowna osoba, mimo,że zakończyła dyżur,a nazajutrz wyjeżdżała na urlop została przy mnie do późnych godzin w nocy i była ze mną podczas obu operacji. Rzadko spotyka się ludzi z takim sercem. Dzięki temu,że miałam okazję Was poznać na nowo odżyła we mnie wiara,że na świecie są jeszcze ludzie,a nie tylko wytwory ludzkopodobne.

Ciążę prowadziłam w Novum, od ok. połowy u Profesora. Dokładnie analizuje wyniki. Ciąża przebiegała bezproblemowo do 35 tyg. Wtedy na wizycie Profesor stwierdził, że dziecko za mało przyrosło przez ostatnie 3 tyg, czyli od poprzedniej wizyty. W szpitalu spędziłam 2 tyg do porodu. Wszystkie decyzje dotyczące mnie podejmował Profesor, badał też osobiście w przypadku wątpliwych zapisów KTG. Dostawałam zastrzyki i dziecko powoli przyrastało, chciałam wyjść do domu po tyg, ale Profesor podchodzi bardzo ostrożnościowo do "ciąż z Novum". Zapytał się mnie ile starałam się o dziecko i powiedział, że wyjdę ze szpitala dopiero z dzieckiem. Po kolejnym tyg zadecydował, że kończymy nasz pobyt na patologii i idziemy wywoływać, bo dziecko nie przyrosło. Wywoływać poród zaczęto w nocy, słyszałam jak lekarz dyżurny dzwonił do Profesora co się ze mną dzieje. Poród nie postępował,przychodził mnie kilkakrotnie badać od rana i w południe zadecydował o cc, które wykonał osobiście. Podczas cc zobaczył także pewne zmiany chorobowe, które po zakończeniu karmienia będzie leczył. Jest to wspaniały specjalista, kolejną ciążę będę też prowadzić u niego. Polecam i życzę każdej kobiecie takiej opieki lekarza.w ciąży.

Po 3 latach starań o ciążę dzięki Profesorowi Jakimiukowi udało się. Nikt nie dawał nam żadnych szans na dziecko a jednak udało się (dodam, że naturalnie). Jest doskonałym specjalistą, ma ogromną wiedzę na światowym poziomie. Mówi szczerze jaka jest sytuacja, ma plan jak poprowadzić leczenie i ciążę aby wykorzystać wszystkie możliwości. Wszystkie komplikacje w czasie trwania ciąży natychmiast analizuje, zleca badania, kontroluje i zawsze jest dostępny pod telefonem. Polecam każdej kobiecie, która oczekuje profesjonalnej i rzetelnej opieki!

Profesor prowadzi moją ciążę od 17 tygodnia. Nie mam powodów do narzekań. Wszystkie badania analizuje bardzo dokładnie, dostrzega sprawy, których nie zauważyli inni lekarze. Możemy o wszytko pytać i spodziewać się wyczerpującej odpowiedzi. Ciąża jest dość problemowa ale ufam swojemu lekarzowi i jestem pewna, że doprowadzi ją do szczęśliwego rozwiązania.

Mój poród zaczął się normalnie, ale mój Adaś nie chciał się odpowiednio złożyć w kanale i lekarz podjął decyzję o cesarce. Niestety gdy już wyjęli synka okazało się, że istnieje zagrożenie usunięcia macicy, ale na szczęście Pan Jakimiuk w środku nocy pojawił się bardzo szybko i mnie uratował mimo, że nie miał wtedy dyżuru w klinice. Dzięki Niemu mogę mieć więcej dzieci i bardzo Mu za to dziękuję!!! Dodam także, że opieka pielęgniarska jest super!!! Pozdrawiam szczególnie Siostrę Ewelinę i Siostrę Magdę!!!!!!!!!!!!!!!!

Szkoda, że nie ma oceny celującej. Profesor Jakimiuk jest niewątpliwie doskonałym lekarzem specjalistą w zakresie ginekologii i bardzo sympatycznym,ciepłym i otwartym człowiekiem,Moją ciążę prowadził w Novum od 14 tygodnia ciąży.Do 33 tygodnia ciąża przebiegała bez problemów i nagle wylądowałam u Profesora w szpitalu na oddziale patologii gdzie zostałam do 38 tygodnia kiedy to Profesor zadecydował o rozwiązaniu ciąży poprzez cesarskie cięcie, które osobiście mi wykonał.Od samego początku do momentu rozwiązania interesował się mną i troszczył.Przez ten czas spędzony w szpitalu miałam dobrą opiekę, Profesor czuwał i kontrolował stan mojego zdrowia.Dzięki Niemu mamy z mężem zdrowego,ślicznego i tak wyczekiwanego synusia, Przykro mi czytać negatywne opinie o tym Lekarzu.Cieszę się i jestem wdzięczna losowi, że postawił na mojej drodze takiego Fachowca.

Ocena jak najbardziej pozytywna. Dodać nalezy, że chodzi o leczenie mojej teściowej, która nie była żadną protegowaną ani "prywatną" pacjentką. Po prostu przyszła na Wołoską, bo Szpital miał dobrą opinię. Może to szczęście, ale została wyznaczony nieodległy termin. Leczenie bardzo zaawanswanego raka. Profesor interesował sie stanem pacjentki po godzinach pracy, telefonował na Oddział wieczorem. Jak była potrzeba, to przyjechał o godz. 21 i zadecydował o ponownej operacji, sciągając "swój" zespół. Operacja do późna; a rano, już na nogach i kierował wszystkim jak trzeba. Rewelacja. Wspomnieć wypada, że jest tam świetny zespół pielęgniarski i lekarski. Wymieniać nie można pominąć dr Durczyńskiego itd.....

Czytając negatywne opinie o Panu Profesorze czuję jakbym czytała o kimś innym. Pan Profesor prowadził moją ciążę, która na szczęście przez większą część była bezproblemowa. Ponieważ wcześniej trzy razy poroniłam więc pełna byłam obaw. I ja i mąż zadawaliśmy dużo pytań. Pan Profesor zawsze na wszystko odpowiadał. Często żartował. Zawsze wychodziliśmy z mężem z gabinetu w dobrym nastroju. Nie rozumiem zarzutów jednej z osób, że mówi fachowym językiem. A jakim ma mówić!!! Ja nie jestem lekarzem i jeżeli czegoś nie rozumiałam to dopytywałam.
Na patologii w MSWiA byłam dwa razy. Pierwszy raz w 7 miesiącu. To był weekend majowy i Pana Profesora nie było. Drugi raz w 37 tygodniu (z powodu nadciśnienia). Akurat w tym czasie Pan Profesor był na urlopie. Za każdym razem opieka w szpitalu była znakomita.
W 38 tygodniu Pan Profesor zadecydował o zakończeniu ciąży z powodu nadciśnienia i groźby zatrucia ciążowego. Podczas pobytu na porodówce odwiedzał mnie zarówno na sali porodowej, jak i później. Czułam zainteresowanie moją osobą. Nie bardzo rozumiem Panie, które nie przypomniały się Profesorowi i mają pretensje, że ich nie pamiętał. Przecież ma tyle pacjentek...
Polecam szczerze Pana Profesora wszystkim ciężarnym. To naprawdę bardzo dobry lekarz i przesympatyczny człowiek.

Na tytuł naukowy i szacunek ludzki trzeba sobie zasłużyć, niestety ten osobnik (kogoś tak traktującego pacjentów inaczej nie nazwę) nie potrafi się zachować w sytuacjach stresowych. Swój stres wylewa na pacjentów i zupełnie sobie z nim nie radzi. Jest kierownikiem oddziału ginekologii w MSWiA chyba tylko ze względu na wiedzę bo podejście do pacjenta to ma jak carski fleczer. Kobiety dla własnego komfortu psychicznego unikajcie tego osobnika jak ogień wody. Unikajcie tez tego oddziału osoby zapisane na zabieg na 7 rano będące na czczo nie maja żadnej informacji o której zostaną przyjęte i czekają do 14, jednym słowem szpital wraz z tym osobnikiem funduje im 20 godzinna głodówkę. Mam tylko pytanie kto jest dla kogo?

Prowadziłam swoją ciążę u profesora od około 17 tc w Novum. Wcześniej prowadziła mnie moja ginekolog, która niestety nie pracuje w żadnym szpitalu na stałe i stąd moja decyzja o zmianie. Chciałam mieć ten komfort psychiczny, że w razie co mogę bez problemu dostać się do szpitala. Poza tym tytuł, doświadczenie i uznanie do czegoś zobowiązują. Myliłam się niestety.
Ciążę miałam powikłaną, bo wystąpiło u mnie nadciśnienie (wysokie jak na ilości przyjmowanych leków na jego obniżenie). Ponadto w 34 tc wystąpiło u mnie rozwarcie na 2 cm. Prof kazał mi leżeć w domu i kontrolować ciśnienie. Doszukiwał się u mnie gestozy, lecz brak białek CRP we krwi nie potwierdziły tego i nie kontynuował diagnostyki pod tym kątem.
Telefon komórkowy dał mi do siebie dopiero w 36 tc kiedy to była już moja ostatnia wizyta u niego. Po 2 tygodniach trafiłam na patologię u niego na oddziale.
Nie wiem czy zbyt mała liczba wizyt u niego, czy może ciąża która nie powstała dzięki In vitro (bo chyba tylko takim prof. poświęca wystarczająco uwagi), spowodowały że prof mnie nie poznał gdy przez tydzień leżałam u niego na oddziale. Ja podobnie jak jedna z moim przedmówczyń nikomu nie powiedziałam, że jestem pacjentką ordynatora i może to był mój błąd.
Podczas mojego pobytu na patologii (to był 38 tc) kilka razy mojej córeczce spadało tętno a moje ciśnienie sięgało nawet 180/120 przy 5 tabletkach na nadciśnienie. Prof. nie zwrócił na to uwagi, tylko za każdym razem pytał mnie czy to ciąża z in vitro. Mówiłam, że nie.
W dniu kiedy kończyłam 38tc przyszedł rano na obchód i powiedział \"no to kończymy\". Tego dnia dopiero zlecono mi badania w kierunku cholestazy i okazało się, że mam podwyższone wyniki i to mógł być powód moich powikłań.
Prof wziął mnie na usg. Stwierdził 4 cm rozwarcie (nie miałam skurczy podobnie jak wcześniej) i powiedział, że idę na indukcję. Cała z nerwów założyłam majtki na lewą stronę i to było coś co najbardziej przykuło jego uwagę. Nie omieszkał powiedzieć o tym lekarzowi asystującemu w gabinecie śmiejąc się, jakby to miało nie wiem jakie znaczenie.
Nie powiedział ani jednego dobrego słowa i wygonił z gabinetu.
Poszłam na porodówkę. Po 8 godzinach indukcji na oksytocynie akcja porodowa stanęła podobnie jak spadać zaczęło tętno mojego dziecka.
Wtedy szybko znalazł się zespół lekarzy i anestezjolog. Miałam cesarkę która uratowała życie mojego dziecka i tylko dzięki sprawności tego zespołu mogę się cieszyć moją niespełna 2 letnią córeczką.

Długo leczyłam się z urazu psychicznego jakiego doznałam na tamtym oddziale.

Kończąc mój wywód. NIE POLECAM, a wręcz ODRADZAM profesora. Może gdyby poświęcił mi więcej uwagi wcześniej moja ciąża nie skończyłaby się w tak nerwowy i niebezpieczny sposób dla dziecka. Miałam nieodparte wrażenie, że dla niego liczą się wyłącznie pacjentki po IVF i to takie które od samego początku prowadziły u niego ciążę zostawiając bagatela 300 pln za każdą wizytę. Wysoka to cena za uwagę i atencję profesora.