Nie rezygnuj ze zdrowia

Wybierz konsultacje online, aby rozpocząć lub kontynuować leczenie bez wychodzenia z domu. Jeśli potrzebujesz, możesz również umówić wizytę w gabinecie.

Pokaż specjalistów Jak to działa?

Adres

Psycholog Anna Ulfig www.psycholog-czeladz.pl
Boguckiego 12, Czeladź

W tym gabinecie nie można umawiać wizyt przez internet

Pacjenci prywatni (bez ubezpieczenia)


Porada psychologiczna online • 40 zł

Porada psychologiczna w gabinecie • Od 100 zł

Terapia systemowa rodzin • Od 100 zł


Czy brakuje Ci jakichś informacji w profilu tego specjalisty?

Pokaż innych psychologów w pobliżu

Usługi i ceny

Ceny dotyczą wizyt prywatnych.

Pozostałe usługi


Boguckiego 12, Czeladź

40 zł

Psycholog Anna Ulfig www.psycholog-czeladz.pl



Boguckiego 12, Czeladź

Od 100 zł

Psycholog Anna Ulfig www.psycholog-czeladz.pl



Boguckiego 12, Czeladź

Od 100 zł

Psycholog Anna Ulfig www.psycholog-czeladz.pl

Moje doświadczenie

O mnie

Jestem psychologiem ze specjalnością kliniczną. W pracy terapeutycznej z klientami stosuję metody ustawień systemowych rodzin. Zwracam także szczególn...

Zobacz pełen opis

Opinie pojawią się wkrótce

Napisz pierwszą opinię

Jesteś już po wizycie u mgr Anna Ulfig? Daj znać, co myślisz. Inni pacjenci będą wdzięczni za pomoc w wyborze najlepszego specjalisty.

Dodaj swoją opinię

Odpowiedzi na pytania

4 odpowiedzi udzielonych przez lekarza na pytania pacjentów na ZnanyLekarz.pl

Mój brat ma 18 lat. Wiem, że bierze amfetaminę, mefedron i różnego rodzaju dopalacze i oczywiście marihuanę. Jestem pewna, że jest tego więcej. Ale tylko tyle znalazłam w jego historii wyszukiwań na komputerze - wpisywał hasła typu: "dlaczego leci krew z nosa po amfetaminie" albo "dlaczego dzieje się coś tam po mefedronie". Nie pamiętam już tego tak dokładnie, aby przytoczyć słowo w słowo. Kilka razy sam przyznał się do tego co zażywał.

Jest bardzo agresywny, kiedy nie dostaje tego czego chce. A chce dostawać samochód.

Tego dnia kiedy odebrał prawo jazdy mama pozwoliła mu pojechać do dziewczyny. Ok. 10 km w jedną stronę. Oczywiście po wcześniejszej rozmowie i jego zapewnieniach, że jest odpowiedzialny i rozumie, że samochód to nie zabawa. Wrócił nad ranem. A na liczniku było zrobione 500, 6 km. To było 6 lutego. Dzisiaj jest 24 marzec i do tej pory zrobił 7 000 km.

Może ktoś zastanawia się jak to możliwe. Otóż po każdej takiej sytuacji pokorniał, przepraszał, obiecywał, że to ostatni raz, tłumaczył, że po prostu cieszy się prawem jazdy. Mama dawała mu kluczyki pod pewnymi warunkami, na które brat musiał się godzić. Ale wracał i robił to samo. Tzn. jeździł nie wiadomo gdzie, z nie wiadomo kim i zażywał. Ani ja ani mama nie jesteśmy lekarzami, wiemy tylko tyle ile przeczytałam w internecie i ile zdołałam zrozumieć na temat narkotyków. Ostatecznie wygląda to tak, że mama świeci mu w oczy, a jego źrenice nie zmniejszają się, co podobno jest dowodem na zażywanie.

Mama nie pozwala bratu jeździć samochodem dlatego, bo jeździ do tzw. "kolegów od narkotyków". Kłamie, że jedzie do dziewczyny albo jedzie do niej na trochę, a potem wraca nad ranem ze zrobionymi 400, 500 km, z syfem w aucie i prowadzi pod wpływem narkotyków. Do tej pory nie przyznał się gdzie tak jeździł.

Ja patrzę na to wszystko z boku i to jest po prostu sinusoida. Po większej akcji jest 3, 4 dni spokoju, a potem znowu to samo. Sytuacji, w których mama mówi do brata "to jest Twoja ostatnia szansa, jeśli tym razem przyjedziesz za późno, pod wpływem narkotyków a na liczniku znowu będą kilometry nie dostaniesz już samochodu" było już kilka. To takie momenty, po kilkugodzinnej dyskusji - męczącej dla mnie a przecież ja tylko słucham tego, więc jak to musi męczyć moją mamę - gdzie nawet ja myślałam, że może tym razem zrozumiał i naprawdę będzie inaczej. Obiecywał, sprawiał wrażenie, że rozumie, zgadzał się na warunki, ale znowu robił to samo.

Kiedy wpada w atak agresji mama stara się go uspokajać, kiedy już widzi, że jest spokojniejszy, stara się delikatnie dojść z nim do porozumienia i wypracować kompromis. Moim zdaniem pokłady cierpliwości jakie ona posiada są nieludzkie. Nie wiem jak ona to wytrzymuje psychicznie. Krzyki, wyzwiska, przeklinanie, płacz, błaganie, to wszystko brat robi prawie codziennie. Epitety rzucane we mnie i w mamę są nagminne. I zawsze chodzi o samochód. Mama jest silna. Nie znam nikogo - ani osobiście w życiu, ani z telewizji, z żadnej powieści, filmu czy czegokolwiek innego - takiego jak ona. Ale mama jest już po 60 i najzwyczajniej w świecie boję się.

Brat poszedł to technikum. W 2 klasie po pierwszym półroczu przeniósł się do zawodówki. Od tej pory jest równia pochyła. Szkoła nie znaczy już dla niego nic. Zresztą w zawodówce dostaje 5 tylko za to, że coś przeczyta ładnie. Kiedy tłumaczę mu, że matura jest ważna, a bez niej zamyka sobie wiele drzwi, nie słucha mnie. Jestem wtedy mieszana z błotem.

Ja i mama jesteśmy dla niego niczym, zerami. Nie znamy się na niczym i jesteśmy głupie. Brat uważa, że on nic złego nie robi, bo każdy z jego kolegów ma auto, jeżdżą gdzie chcą, od czasu do czasu zażyją sobie jakiś lekki towar (jak on to określa), ale pod kontrolą (według brata) i ich rodzice nie robią z igieł wideł tak jak jego rodzice. Oczywiście też uważa, że nie ma problemu z narkotykami, twierdzi, że panuje nad tym. A branie od czasu do czasu jest według niego czymś zupełnie normalnym. To my jesteśmy dziwni.

Na początku marca jednak przyznał, że jego problem z narkotykami jest poważniejszy niż myślał i chce iść od psychologa. Poszedł. Po 2 wizytach na trzecią już nie stawił się.

Przed każdą wizytą przychodziły smsy przypominające na nr mamy, ale przed trzecią wizytą nie przyszedł nawet jeden, więc mama zadzwoniła do pani psycholog. Okazało się, że podczas drugiej wizyty brat poprosił panią psycholog, aby od teraz smsy przychodziły do niego. Okłamał też mamę, że jest do zapłaty więcej niż w rzeczywistości. Po raz kolejny ukradł pieniądze. Z domu ukradł już ok. 10 000 zł. Nie za jednym razem, ale po zsumowaniu wychodzi taka kwota. Koniec końców to mama poszła na tę 3 wizytę za namową pani psycholog.

Dodam jeszcze, że po tych dwóch wizytach, na których był oznajmił mamie, że pani psycholog jest po jego stronie, uważa, że jego mama źle postępuje z nim w wielu kwestiach. Nasze próby rozmowy z nim nie przynosiły rezultatów. Unosił się i nie chciał opowiadać o wizytach. Dopiero podczas swoich wybuchów kiedy chciał samochód, wykrzykiwał, że pani psycholog mówiła to mówiła tamto. Używał jej jako argumentu na swoją korzyść.

Jednak podczas mamy wizyty wszystko okazało się kłamstwem. To prawda, że pani psycholog mówiła mu pewne rzeczy, ale okazało się, że miała co innego na myśli, a brat rozumiał jej słowa zupełnie na opak. Wyciągał to co chciał usłyszeć. Okazało się, że mama wg pani psycholog robi wszystko co może i robi to dobrze. Wsparła ją i poleciła, aby przyszli razem na wizytę. My chciałyśmy tego już po 1 wizycie. Brat stwierdził wtedy jednak, że chyba oszalałyśmy. On ma 18 lat i nie będzie się ośmieszał przychodząc z mamusią. Według niego pani psycholog nie zgodziła się, aby on zjawił się z mamą na wizycie.

Teraz brat nie chce już chodzić na kolejne wizyty. Pytany dlaczego zmienił zdanie, odpowiada tak jak pisałam wyżej, że nie ma problemu, panuje na narkotykami, bierze tylko trawę, nie robi nic czego nie robiliby jego koledzy, samochód jest od tego, żeby nim jeździć i nie rozumie czemu tylko w jego domu robi się o to takie afery.

Oprócz brata i mnie mamy jeszcze starsze rodzeństwo. Mieszkają ponad 120 km od naszego domu. Chcąc nie chcąc nie są na bieżąco. Ale o kłopotach z bratem nie wiedzą nic. Tata wie trochę. Mama nie chce im powiedzieć wszystkiego. Uważa, że nie mogą wiedzieć o kradzieżach, narkotykach, bo dojdzie do awantury, która może skończyć się czyjąś krzywdą, że brat musi sam dojść do tego, że postępuje źle, sam musi chcieć sobie pomóc. Tak to prawda. ALE. Ja mam dość. Mimo, że jest bardzo prawdopodobne, że stanie się tak jak mama sądzi, to ja myślę, że to i tak lepsze od tego co jest teraz. Niech dojdzie do awantury, niech skończy się ona nawet na policji i w szpitalach. Może to właśnie będzie dno, którego brat musi sięgnąć, aby coś zrozumieć.

Dlatego proszę mi doradzić, czy powinnam powiedzieć o wszystkim rodzeństwu i tacie ? A może ktoś z Państwa ma inne rady ?

Proszę zgłosić się do ośrodka leczenia uzależnień lub poradni zajmujacej się tą problematyką. Zalecam terapię dla współuzależnionych w pierwszej kolejności. Pozdrawiam

mgr Anna Ulfig

Dzień dobry, mam 18 lat i po pewnej akcji w przeszłości mam niecheć, by mieć chłopaka. Moja mam mowi, żebym poszla do psychologo skoro niechce jej mówić przezco niechce miec chłopaka. W sumie to trudno udzielic takiego wylewu co sie czuje do kogos. Czy to moze miec zwiazek z tym ze kiedys ktos mnie zmusił do pocałunku?

Mam wrażenie, że brakuje tu szczerej rozmowy pomiędzy Panią a mamą. Moze to wystarczy. Jeśli jednak nic to nie zmieni proszę skorzystać z konsultacji psychologicznej. Pozdrawiam

mgr Anna Ulfig

Wszystkie treści, w szczególności pytania i odpowiedzi, dotyczące tematyki medycznej mają charakter informacyjny i w żadnym wypadku nie mogą zastąpić diagnozy medycznej.